Poprzednie częściMamidło

Mamidło cd.1

Jeszcze nie zastanawiała się, jak to możliwe. Nie mogła oderwać wzroku od budzącej grozę sceny, którą miała przed sobą. W całym pokoju porozwieszane były kartki papieru. Były ich dziesiątki, wisiały w powietrzu niczym na niewidzialnej pajęczynie. Po wszystkich czerwień rozlewała się strumieniami i kapała na liliowy dywan. Przez chwilę stała przyglądając się im z niedowierzaniem. Dopiero cichy płacz Róży, dochodzący zza biurka wyrwał ją z transu.

- Co się stało?! Nic ci nie jest?! Kochanie! - klęcząc, objęła dziecko drżącymi dłońmi.

- To ona! - dziewczynka z trudem wybełkotała, zawodząc i łkając. - To ona, mamo... Ona trzyma moje rysunki...

Aneta nie do końca rozumiała co córka do niej mówi, ale wiedziała, że to, co się dzieje ma jakiś inny wymiar. Na moment zabłysła w niej nadzieja, że być może jeszcze się nie obudziła. Ale to nie był sen. Znów zaczęła się przyglądać lewitującym po pokoju obrazkom.

- Czego chcesz?!... - wykrzyczała w próżnię. - Zostaw nas w spokoju!

Chociaż nie spodziewała się odpowiedzi, to po dłuższej ciszy i tak poczuła się jej trochę głupio. Róża przestała płakać i wychyliła się z ramion matki, czekając na odzew. Jej duże wystraszone oczy wodziły za czymś po pokoju. Jeszcze chwilę nic się nie działo, po czym wszystkie rysunki nagle spadły i pokryły prawie cały dywan.

Obie przytulone klęczały w stosie pobryzganych krwią kartek. Dopiero teraz dotarło do Anety, jak bardzo było tu zimno. Czuła lodowaty powiew na karku. Spojrzała na okno, ale było zamknięte. Niepokój narastał w niej z każdą sekundą. Przytuliła Różę jeszcze mocniej. Nie miała pojęcia z czym ma do czynienia, ale to było niewątpliwie coś niebezpiecznego.

Zanim Róża się obudziła wzięła się do sprzątania jej pokoju. Z trudem wygramoliła na korytarz zwiniętą w rulon wykładzinę. Wszystkie rysunki spaliła w piecu w piwnicy. Była zmęczona. Całą noc czuwała nad śpiącą w jej łóżku córką.

(Co powinna zrobić? Jak ją chronić? - Nie wiedziała).

 

Był poniedziałek. Zdążyła już nieco ochłonąć po przejściach sobotniej nocny. Róża też najwyraźniej zaczęła wracać do równowagi. Aneta przygotowała śniadanie i powoli zbierała się do pracy. Jak zwykle o ósmej przyszła pani Kinga.

- Dzień dobry, pani Aneto. Jak minął weekend?

- Dzień dobry. - Aneta starała się za wszelką cenę utrzymać promienny uśmiech, dopóki dziewczyna nie zniknie za drzwiami pokoju Róży. - Świetnie... (przecież nie powie jej, że nawiedza je duch) - Ach... Zapomniałabym... Uprzedzam, że zmieniamy wystrój w pokoju. Proszę się nie przejmować brakiem dywanu.

Od godziny próbowała skupić się na napisaniu artykułu do następnego wydania tygodnika, jednak jej myśli wciąż krążyły wokół ostatnich wydarzeń. I coś było nie tak.

O 10.42 zadzwoniła komórka. To była nauczycielka Róży. Aneta poczuła silne ukłucie w okolicy żołądka. - To było to coś!

- Pani Aneto! Nie wiem, jak mam to powiedzieć! - panika w jej głosie natychmiast podrzuciła żołądek Anety do samego gardła. Miała pewność! Stało się coś złego!

- Co się stało?! Co jej się stało! - nie zdawała sobie sprawy, że krzyczy tak głośno, że usłyszeli ją pracownicy przechodzący obok jej biura.

- Róża zniknęła!

Tego nie spodziewała się usłyszeć. Pewnie wszystko inne. Ale nie to!

Następne częściMamidło cd.2

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • KarolaKorman 16.06.2015
    Trzymasz w napięciu, to dobrze. Coraz ciekawiej się dzieje w domu Anety, a może straszniej! 5 :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania