Poprzednie częściMartwy Sen - Rozdział I

Martwy Sen - Rozdział IV

Siedziałem w bezruchu, skulony, zimny pot spływał mi po twarzy. Przypomniałem sobie, to wydarzenie. Wydarzenie, które całkowicie zmieniło moje życie: Była późna noc, wracałem wraz z Mary i Anną do domu po udanym weekendzie, który spędziliśmy na kempingu w lesie. Dzieci przytulone do swych pluszowych zabawek, słodko spały w swoich fotelikach. Sam także przysypiałem, ponieważ tak długa podróż zza kierownicą totalnie mnie zmęczyła. Byliśmy jeszcze pięć kilometrów od domu, przynajmniej tak wskazywał mój stary GPS. Zdążyłem wypić dwa energetyki oraz dopijałem kolejnego. Nawet tak duża dawka kofeiny nie pomagała, czasami nawet uderzałem się dłonią w twarz, tylko po to, aby powstrzymać tę siłę, która próbowała zamknąć moje oczy. Niestety nie udało mi się, po niedługim czasie zasnąłem. Wtem przejeżdżaliśmy przez szeroki, drewniany most, pod którym była bardzo głęboka rzeka. Kierownica samoistnie obróciła się w prawą stronę. Samochód ostro skręcił, przebijając się przez drewnianą barierkę, wyleciał i wpadł do głębokiej wody. Po takim uderzeniu momentalnie się zbudziłem. Mój nowiutki volkswagen toną. Odpiąwszy czarny pas, starałem się uwolnić dzieci z fotelików, na których siedziały. Udało mi się odpiąć Mary. Pasy przy foteliku Anny nie chciały puścić. Dzieci płakały z przerażenia, a woda sięgała mi już do żuchwy. Musiałem opuścić samochód, wziąłem Mary na ręce. Ostatni raz spojrzałem na spłakane oczka mojej Anny, niemiłosiernie krzyczała. Otworzywszy drzwi wyszedłem wraz z córką, a woda porwała nas i wyrzuciła na drugi brzeg. Samochód był już na dnie, zostawszy Mary na brzegu pobiegłem na drugą stronę, żeby móc dostać się do tylnych drzwi. Nie zdążyłem, silny prąd morski pociągną auto ze sobą. Od tamtej pory nie zobaczyłem już swojej ukochanej córeczki.

Z moich oczu zaczęły płynąć łzy. Nie mogłem powstrzymać swoich emocji.

- Cieszę się, że znów cię zobaczyłem – powiedziałem, patrząc na błękitną twarz Anny.

- Ja jestem tylko wspomnieniem, twoja najprawdziwsza córka jest tutaj, błąka się po tym drewnianym labiryncie i nie odejdzie do Raju, póki nie otrzyma od ciebie błogosławieństwa - odrzekła cieniutkim, szepcącym głosikiem.

- Po co jej jest moje błogosławieństwo? – zapytałem.

- Małe dzieci, które nie umrą z naturalnych przyczyn, są odsyłane w to właśnie miejsce – do Domu Wspomnień – odpowiedziało obłąkane wspomnienie.

- Jaki dom wspomnień? – zapytałem – Jestem przecież w leśniczówce, gdzie miałem zastać moją córkę Mary – dopowiedziawszy machałem rękoma na lewo i prawo pokazując jakieś dziwne gesty.

- Tobie się wydaje, że przyjechałeś z zakrwawionym nosem do córki, ale tak naprawdę to siedzisz teraz nieprzytomny w samochodzie, mając opartą głowę o kierownicę – wyjaśniła, delikatnie przechadzając się po pomieszczeniu.

Przez chwilę byłem zakłopotany, nie wiedziałem dokładnie co się dzieje. Postanowiłem zapytać o coś innego.

- A skąd te potwory i ta scena z wydłubywaniem oka?

- W tym domu, wszystkie wspomnienia są straszne, przerażają. Te potwory to jest twoje wspomnienie z jakiegoś filmu lub gry wideo. Tylko ty widziałeś, że wydłubuję sobie oko, lecz tak naprawdę tego nie zrobiłam.

Powoli wstałem, ocierając się plecami o brudną, drewnianą ścianę.

- Mniejsza o to, gdzie jest Anna?

- Ja ci nie mogę pomóc, ponieważ moje miejsce jest tutaj. Te ściany nie pozwalają mi przejść do innego pomieszczenia – powiedziała błękitna zjawa – Lecz wiem kto może ci pomóc… Musisz odnaleźć starego Lisza, który jest tutejszym przewodnikiem. Obecnie powinien być w drugiej salce, ale żeby się tam dostać, będziesz musiał trochę pogłówkować. Ten dom to jest zbiorowisko niekończących się pomieszczeń – dodała.

Powoli wychodziłem z tego ponurego pokoju. Będąc przy wyjściu zjawa dodała:

- Na przewodnika mówią „Carlok” – wyszeptała – I nie zapomnij się go nie przestraszyć – dodała rozpływając się w powietrzu.

Następne częściMartwy Sen - Rozdział V

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania