Poprzednie częściMartwy Sen - Rozdział I

Martwy Sen - Rozdział V

Wyszedłszy, poszedłem w pierwszy „lepszy” korytarz, który znajdował się po mojej lewej stronie. Idąc ciemnym przejściem miałem przeczucie, iż zaraz przytrafi mi się coś złego. Doszedłem do końca, okazało się, że jest to ślepy zaułek zakończony białą, ceglaną ścianą. Wkurzyłem się trochę, lecz musiałem powrócić i pójść inną drogą, tak też zrobiłem. Ruszyłem drugim korytarzem, który znajdował się naprzeciwko pierwszego. Kroczyłem powoli, ujrzałem liczne brutalne obrazy, które wywieszone na zniszczonej tapecie sprawiały, iż czułem mdłości i niesmak w ustach, a na dodatek z sufitu sypał się piach, który lecąc wpadał w mój rozpirzony gęsty busz włosów na głowie. Z miedzianych rur zamocowanych u dołu ściany słychać było liczne wrzaski, krzyki oraz stukania, które sprawiały ból moim delikatnym uszom. Doszedłszy na koniec korytarza, ujrzałem przede mną wielką, stalową bramę, na której wyrzeźbione było stworzenie podobne do smoka, które miało dwie, ogromne wężowate głowy. Obok tego wielkiego przejścia stała ciasna, miedziana klatka. Z ów metalowej pokrywy spływały krople wody barwione rdzawym kolorem, które następnie przemieszczały się po grynszpanowych prętach klatki. W tej, że ciupie leżało dziwne stworzenie, które prawdopodobnie bujało myślami w swoim głębokim, niezakłóconym śnie. Postanowiłem go zbudzić. Kiedy kilkakrotnie uderzyłem butem o miedziane pręty klitki, wtem powstało głośne echo, które rozległo się na dużą odległość. Dźwięk był tak ostry, że sama klatka zaczęła chwilowo wibrować.

- Aaa…! Czym żeś, odejdź! - krzykną ów dziwaczny stworek, momentalnie budząc się z głębokiego snu.

Poczułem ucisk na sercu, stres i strach jednocześnie mnie dopadły. Dziwny garbaty potwór, skulony potrafi mówić w mym języku.

- Jestem człowiekiem – odpowiedziałem – A ty kim jesteś? – zapytałem z zaciekawieniem.

- Jam jest gnom Grufik, jestem także latarnikiem – odpowiedział dziwak, powoli uspokajając swoje nerwy.

Rozszarpana jadeitowa marynarka, próbowała zakryć spopielone blizny na zniekształconym ciele latarnika.

- Co ci się przytrafiło? – zapytałem – Jak się znalazłeś w tej klatce? – dopytałem.

- Pamiętam tylko tyle, że zaatakowali mnie jakieś stworzenia, przywiązały mnie do mojej drewnianej latarni i zaczęli podpalać ją swymi pochodniami. Czułem wielki ból, który zakończył się wtedy, gdy w jakiś dziwny sposób znalazłem się w tej klatce.

- Wiesz może, co jest za tymi wrotami? – zapytałem, wpatrując się w śliczną płaskorzeźbę umieszczoną na owych wrotach.

- To jest brama Herkulesa, przekraczając ją dostaniesz się do wielkiej Sali, gdzie od bowiem wiek wieków po zniszczonych i rozkruszonych płytkach przechadza się stary przewodnik – powiedział poważnym i donośnym głosem - Który zwie się Car…, Cakor… Albo Kamur, nie no zapomniałem aj… - mówił niepewnie, szepcąc niewyraźnie.

- Carlok – powiedziałem, przerywając Grufikowi.

- No, no właśnie jego miałem namyśli - odrzekł gnom, uśmiechając się – Ale żeby się tam dostać, trzeba wpierw otworzyć ów zamknięte wrota. Widzisz te trzy puste miejsca. Musisz odnaleźć jeszcze trzy medaliony z wizerunkiem głowy hydry. Kiedy zapełnisz puste pola, brama sama się otworzy. Dlatego nazywają ją wrotami Herkulesa – dodał, mówiąc chrapowatym głosem.

- Gdzie znajdę te medaliony? – zapytałem, kierując swe oczy w stronę odbiorcy.

- Wiem tyle, że jeden medalion ma stary nieśmiertelny wieśniak, którego lepiej nie wkurzać - odrzekł, drapiąc się po swej łysinie – Drugi mam ja w swej kieszeni, a trzeci nie wiem gdzie jest – powiedział wyjmując ów srebrny przedmiot.

- Możesz mi dać ten medalion? – zapytałem spokojnie mówiąc.

- Mogę, lecz to jest prezent od mojego pradziada… Dla mnie jest bezcenny – odparł Grufik wpatrując się w gładki blask wisiora.

- Nic przy sobie nie mam – dodałem przeszukując dziurawe kieszenie.

- Wiem, wszystkie przedmioty, które zmarli mieli w chwili śmierci trafiają do niekończącego się magazynu. Dokonamy pewnej wymiany, jeśli pójdziesz tam i odnajdziesz moją latarenkę, następnie przyniesiesz mi ją, to ja w zamian dam ci medalion.

- Dobra, może być… Gdzie ten magazyn? – zapytałem.

Znajdziesz go wracając się tam na środek, potem będziesz musiał pójść w prawo i po chwili trafisz na miejsce – odrzekł pokazując palcem na ciemny korytarz – Pamiętaj też, że moja latarnia nigdy nie gaśnie, więc z daleka dostrzeżesz niebieskie światło – powiedział donośnym głosem - Ów ta latarnia sprawi, że znów będę wolny, dlatego mi tak na niej zależy – dodał kończąc rozmowę.

Nic nie mówiąc ruszyłem wracając się z powrotem na środek, następnie udałem się w kierunku wyznaczonym przez Grufika.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania