Miasto

To nie ma większego sensu. Po prostu chciałam napisać coś co mi się śniło (mniej więcej). Nie ma żadnych kontynuacji, ani nic. Po prostu niezobowiązująca historyjka :)

-----------------------------------------------------------------

„Wszyscy mnie nienawidzą. Wszyscy mnie kochają.”

 

Delikatnie podniosłam się z łóżka. Ja zawsze jestem delikatna. Wsunęłam jedną nogę do czarnej balerinki, potem drugą. Rozmiar 36. Malutko...

Założyłam sukienkę. Czarna z czerwonymi falbanami. Bez ramiączek, do kolan. Wyszłam z pokoju. Zeszłam schodami. Na półpiętrze spojrzałam w lustro. Znowu zobaczyłam, jak mała jestem. Metr pięćdziesiąt. Malutko...

Skacząc po dwa stopnie, dostałam się na sam dół. Udałam się do łazienki. Zrobiłam sobie dwa kucyki po bokach głowy. Czarne włosy, sięgające łokci, spłynęły mi na ramiona. Usłyszałam Miki. „Panienka znowu miała niemiłe sny, prawda? Na zewnątrz dziwne rzeczy się dzieją. Powinna panienka wcześniej się kłaść, bo potem całe miasto tak wygląda”. Zignorowałam ją delikatnie. Ja zawsze jestem delikatna.

Wyszłam z domu. Rzeczywiście dziwnie. Ostatnimi czasy spałam, jak trzeba. Domy były czyste, białe. Psy biegały tylko tam gdzie mogły. Wesołe miasteczko obok domu działało i buchało kolorami. Dzisiaj nie mogłam się wygodnie ułożyć. Ciągle się budziłam. Miki miała rację. Nie spałam za dobrze. Budynki nosiły ślady po wybuchach bomb. Wszędzie ludzie w obdartych ubraniach. Nie biegały włochate psy. Biegały ich szkielety. Nigdy nie lubiłam za bardzo oglądać ich kości kręgowych. Mają dziwne kształty.

Szłam w kierunku wesołego miasteczka „Mololo”. Ludzie patrzyli się na mnie i posyłali mi miłe uśmiechy. Fałszywe uśmiechy. Nie podobało im się dzisiejsze miasto. Ale co mogli zrobić? Pewnie nienawidzili mnie za nie. Ale co mi z ich nienawiści? Jestem ich księżniczką. Mogą tylko mnie kochać.

Przekroczyłam bramę Mololo. Dzisiaj była zrobiona z poodcinanych rąk. Szkoda, wczoraj była z cukierków. Nic nie działało, jak trzeba. Wagoniki leniwie toczyły się po torach kolejek górskich. Co jakiś czas, któryś spadał i rozplaskiwał się o ziemię. Chyba były z jakiejś ciapki. Śmierdzącej ciapki. Podeszłam do jednej z budek, w których sprzedaje się bilety. Prawie cała tapeta zeszła ze ściany. Weszłam do najbliższej. W środki jak zwykle była większa. Usiadłam przy stole, nakrytym kraciastym, biało-czerwonym obrusem. Wyprostowałam się, ręce położyłam na kolanach. Nikt nie przychodził. Otworzyłam usta i wydobyłam z nich przenikający, głośny pisk, który w mniemaniu wielu z mieszkańców miasta, znacząco wychodził poza skalę możliwości ludzkiego głosu. Bardzo wysokie tony. Piszczałam najgłośniej jak umiałam, siedząc bez ruchu i z obojętną miną, patrzyłam w przestrzeń. Tylko piszcząc. Zagłuszałam odgłosy szczekających psów, spadających wagoników i bomb, które zaczęły zlatywać z szarego nieba chwilę wcześniej. Ciężko jest zagłuszyć odgłos wybuchu. Wreszcie, po kilku minutach dostrzegłam cień kogoś, kto wychodził z innego pokoju. Dwunastoletni chłopak, w powycieranych, szaro-brązowych ubraniach, trzymał się za uszy i chwiał na nogach. Zamilkłam. „Wreszcie przyszedł”. Wstałam i delikatnie podałam mu rękę. Ja zawsze jestem delikatna. Po przywitaniu usiadł na przeciwko. Położył głowę na stole i patrzył na mnie. Wyprostowałam się jeszcze bardziej. Odwrócił wzrok w stronę ściany. Podniósł lewą rękę i pstrykną. Do pokoju wszedł kościotrup w ubraniu pokojówki. Niósł tacę z herbatą i ciasteczkami. Wzdrygnęłam się. Zwykle nie był kościotrupem, tylko człowiekiem. Pewnie mnie teraz nienawidzi. Na szczęście musi mnie kochać. Chłopiec patrzył na mnie wyczekująco, wciąż opierając się brodą o blat stołu. Podniosłam filiżankę za ozdobne uszko i wypiłam kawałek. Pierwszy raz piłam herbatę w stanie stałym. Kościotrup usiadł obok mnie i obserwował. Poczułam jak o nogę ociera mi się pies. A właściwie jego szkielet. Nieprzyjemne uczucie. Wszystkie kości wbijają się w skórę. Kopnęłam go, a on zaskomlał i odsuną się z podkuloną kością ogonową. Z przymkniętymi oczami piłam dalej. „Po co przyszłaś?”. Wzruszyłam ramionami. Po co mu wiedzieć? Chciałam, to przyszłam. Przecież często przychodzę. Chyba jest zły, za to jak wygląda dzisiaj miasto... i jego dom. Przez okno za plecami, zobaczyłam stary, zniszczony diabelski młyn. Obracał się leniwie, rozsiewając kurz. „Nie wyszło ci, lepiej idź spać”. Jak niemile. Takie miasto wcale nie jest złe. Wyszłam. On wiedział, że wrócę jutro. Zatrzasnęłam za sobą drzwi. Delikatnie. Ja zawsze jestem delikatna.

Wróciłam do siebie. Miki jak zwykle dała mi gorącego mleka. Jest bardzo dobra w podgrzewaniu mleka. W mieście, każdy potrafi wszystko i każdy potrafi to robić wspaniale. Jednak nikt nie podgrzewa mleka tak, jak Miki. „Panienka chce już spać?”. Powiedziałam, że mi się nie podoba. Jeśli dobrze się wyśpię, to znowu będzie ładnie. JEŚLI uda mi się dobrze wyspać. Przygotowała mi posłanie. Położyłam się, otulona jedwabiem. Miki i ten dwunastoletni chłopak jako jedyni mówią mi, kiedy miasto jest źle wyśnione. Oni chyba mnie nie nienawidzą. I dobrze. Zresztą tak, jak wszyscy- mogą tylko mnie kochać.

Średnia ocena: 4.9  Głosów: 11

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (10)

  • BreezyLove 30.03.2015
    Podobał mi się tekst "Ja zawsze jestem delikatna" ;) fajny sen, 5 ;)
  • wolfie 30.03.2015
    Nie wiem, co o tym myśleć. Mam mieszane uczucia odnośnie tego opowiadania.
  • NataliaO 30.03.2015
    Bardzo dobry sen 5:)
  • Kasta28 30.03.2015
    Opowiadanie wprowadziło mnie w wyjątkowo psychodeliczny nastrój... 5!!!
  • KarolaKorman 30.03.2015
    A mnie się podobało, taki obraz w krzywym zwierciadle, 5 :)
  • Angela 30.03.2015
    Ja tam nie chcę mieć takich snów : ) Ale tekst bardzo mi się podobał, 5
  • Una 31.03.2015
    Ciekawy sen.Trochę dziwny,ale ciekawy. Właściwie,to nawet fajny.Chociaż trochę dziwny...Sama nie wiem... Pięć. :)
  • Prue 31.03.2015
    Zgadzam się z Karolą takie wszystko przedstawione w krzywym zwierciadle. Dam 4
  • Honey 31.03.2015
    Czytałam,przeczytałam i mam mieszane uczucia......Masz fajne sny. 5 :)
  • ukaszeq 28.05.2015
    Wow! Miazga! Majstersztyk! To było świetne Shika ! Cieszę się że to oneshot, ale też jestem trochę zawiedziony. Opowiadanie świetne, szczególnie powtarzane "Jestem taka delikatna". Tekst można interpretować na wiele tematów, np: osoby zamkniętej w psychiatryku, dziecka która żyję podczas wojny ( bo oczywiste jest to że nie przez całą wojnę odbywały się bombardowania, ludzie żyli dalej w swej monotonnej normalności, o ile można tak to nazwać). Bardzo dobry tekst, więcej takich Shika!
    Oczywiście 5 !

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania