Miasto
Miasto karmi się bezbronnością
syntezą glist i cierpienia
echem goni stukot deszczu
wzdłuż ulicy bez imienia
goni oddech tego miasta
kakofonię półśrodków życia
ludzie jak bezradne glisty
wiją się nie mogąc krzyczeć
i spadają w gardziel miasta
winni bezradności
Miasto dławi się świadomością
walczy z buntem istnienia
wyhodowane pod kloszem
srebrne pióra świadomości
przerażone rzeczywistością
lotne myśli o ucieczce
samobójczo pikują na chodnik
Miasto nawet jeśli umrze
wyhoduje nowe serce
Następne części: Miasto Neonów - Rozdział 3
Komentarze (4)
Nie znam się na wierszach, ale ten bardzo mi się podobał ;) Jedynie w końcówce mi czegoś zabrakło :) Mimo to zostawiam pięć :)
Wybaczcie ciszę, ale na wakacjach jestem
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania