Miejsca I
Są takie miejsca,
co wciągają powoli – jak sen,
z którego nie chcesz się budzić.
Na początku wszystko pachnie jak początek.
Złapiesz to,
myślisz: i w końcu będzie jak trzeba.
Więc zostaje.
Każdy zostaje, jeśli dobrze go nakarmić.
I z początku jest dobrze.
Za dobrze.
Obiecują, że tu urośnie.
Że coś się w nim otworzy –
coś, czego nie dał mu nikt wcześniej.
Więc daje.
Siebie, swój czas, swoje noce,
kawałek po kawałku – jakby miał nieskończony zapas.
A miejsce bierze.
Nie spieszy się.
Nie ma tu wielkich dramatów –
tylko cicha erozja.
Dzień za dniem.
Rok za rokiem.
Aż któregoś dnia budzi się i czuje,
że coś się skończyło, choć jeszcze trwa.
Próbuje się ratować –
ale przecież już dawno jest po wszystkim.
Tylko nie zauważył, kiedy.
Więc odchodzi.
Cicho, bez żalu.
Bogatszy o nic, ale lżejszy.
I idzie dalej –
bo zawsze jest dalej.
Każdy idzie, jeśli dobrze go zranić.
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania