Poprzednie częściMieścina - odcinek 1

Mieścina - odcinek 2

Odcinek 2

"Jaca, Moro i brelok part 1"

 

– Kurwa, Jaca, ale odjebałeś!

Jacek Fronczak tylko się zaśmiał pod powoli odznaczającym się blond dziewiczym wąsem. Biegli z Krzyśkiem Moro Morawskim polną drogą na łąki za mieściną od strony południowej. Ze Słowackiego skręcało się w lewo w Prostą, a potem do końca. Ulica była ślepa dla aut, ale ludzie maszerowali dalej polną ścieżką na wioski. Przez lata kolejne setki buciorów utrzymywały dróżkę w dobrym stanie, starannie znacząc jej ślad.

Jaca biegł z rowerem Kowalskiej. Śmiał się jak psychol.

– Nie peniaj, cieniasie. Stara rura ma za swoje.

Kiedy Danusia szarpała się z Malinowskim, Jacek wychodził akurat z Żabki. Krzysiek czekał za winklem, we wjeździe na posesje. Nie mieli w planach zajumania roweru. Stara Jacy dała mu dwie dychy, a Moro też miał jakieś zaskórniaki. Anka znała Jacka i co jakiś czas dawała się namówić żeby policzyć dwie małpki wiśniówki. Kiedy Fronczak wychodził ze sklepu, przyuważył rower. Od razu zorientował się, do kogo należy. Niewiele myślał. Złapał za kierownicę i dał w długą, a Krzysiek musiał dobrych kilka sekund gapić się na tyłek uciekającego znajomka, żeby zrozumieć, co przed chwilą się odwaliło.

Na horyzoncie mieli trzy rozłożyste wierzby. Za drzewami znajdował się mały strumyk, nad którym często przesiadywali, chyba że gospodarz puszczał tam na wypas krowy. Raz popędził ich z widłami i skubany biegał w gumofilcach zaskakująco szybko. Jaca odstawił rower pod jednym z drzew, chowając go w woalce smętnie wiszących gałęzi. Z kieszeni bluzy wyjął dwie lubelskie wiśniówki. Moro miał litr coli, więc zaczęli szybką biesiadę.

– I co z nim zrobimy? – zapytał Krzysiek, robiąc drugi łyk.

Jaca otarł usta i rzucił pustą buteleczką w strumyk. Woda chlusnęła, a kilka żab uciekło w toń z brzegu.

– Nic, przetrzymamy trochę. Starej rurze strach koło dupy się przyda. Nie będzie tyle ozorem mamlać.

– Kurwa, chyba za grubo to poszło.

– Cipa jesteś. Zapomniałeś jak ci Danusia do starych doniosła? Ojciec się nie pierdolił, sam mówiłeś.

Krzysiek na samą myśl rozmasował kark. Staruszek miał ciężką łapę, szczególnie prawą.

– To mi lepiej podziękuj.

– Dobra, dobra, nie rozpędzaj się. Jak Danusia na psy pójdzie, to cię z monitoringu mogą namierzyć w Żabce.

Jaca zaśmiał się głośno.

– Jakby on jeszcze działał. Anka mi o tym mówiła już z miesiąc temu.

– Może naprawili.

– Ta, zesrali. Nie peniaj. Anka by mi dała cynk. Będziesz kończyć, bo bym jeszcze golnął?

Krzysiek spojrzał na swoją małpkę i wydoił resztę duszkiem.

– Tak, będę – dodał po fakcie i rzucił butelką w strumyk.

Anka odłożyła szmatławiec i spojrzała na zegarek. Dzień ciągnął się jak makaron. Nawet ta akcja z pogotowiem nie ratowała sytuacji. Sięgnęła po kolejne czasopismo z serii Życie na gorąco i zaczęła kartkować je bez wyraźnego zainteresowania. Myślała o tym matole, Jacy. Gość był zawsze bardzo pewny siebie. Uważał, że jak coś chce, to dostanie to szybciej niż wszyscy myślą. Irytował ją tym. No dobra, sprzedała mu te dwie małpki, ale to nic nie znaczyło. Nie leciała na lamusa, co to, to nie. Nie interesowali ją gimbusy z alergią na inteligencję. Ładnie poprosił i tyle. Zresztą, nie kupował małpek często. Okazjonalnie błagał o maks dwie, bo pewnie z tym swoim matołowatym Krzysiem żłopali wiśniówki gdzieś za mieściną. Następnym razem sprzeda mu liścia. Ot tak. Zasłużył sobie. Czym? Nad tym Anka postanowiła jeszcze pomyśleć, ale plan już miała.

Jaca zauważył to pierwszy. Trzymał w ręku kamień, który zamierzał wrzucić do strumyka w miejscu, gdzie zebrało się sporo żab. Zamiast tego jednak wstał i szturchnął Krzyśka w bark.

– Luknij tam – powiedział, wskazując palcem na zagajnik po drugiej stronie strugi.

– Co jest?

– Coś tam mi nie gra.

– Upiłeś się jedną małpką. Cienko z tobą, Jaca.

– Utkaj paszcze i chodź.

Przeskoczyli strugę i podeszli bliżej zagajnika. Z tej odległości łatwo było ocenić, co zauważył Jaca. Wcześniej nie zwrócili na to uwagi. Teraz, gapiąc się na wiszące na gałęzi ciało, obaj pobledli i poczuli, jak nogi miękną jakby zrobione były z waty.

Średnia ocena: 2.6  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • droga_we_mgle 3 miesiące temu
    Mam rodzinę na wsi, to klimaty wakacyjno-znajome :)

    Ok, założyłam przedwcześnie, że to będzie taka humorystyczna obyczajówka, a tu taki plot twist na końcu.💥 Zobaczmy, co dalej.

    "Jacek wychodziła" - wychodził
  • Aleks99 3 miesiące temu
    Jacek odkrył w sobie pierwiastek kobiecy, ale niezamierzony jednak w perspektywie fabularnej. Dlatego będzie poprawione :)
    Humorystycznie też będzie, taki czarny humor celuję trochę, nieco absurdu też. Ogólnie ma być raczej lekko :)
  • LittleDiana 3 miesiące temu
    Widzę że będą wątki kryminalne, chyba będzie ciekawie
  • Aleks99 3 miesiące temu
    Będzie tkane:))
  • przemastt 3 miesiące temu
    Będzie ciekawie... tylko po co tyle wulgaryzmów?
  • Aleks99 3 miesiące temu
    Nie spotkałem się jeszcze z młodocianymi cwaniakami rzucającymi z powagą " kurcze pieczone" ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania