Odnośnie obsługi w polskich sklepach to kwestia zarządzania. Pani myjąca krajalnicę albo dostała taki prykas od kierownika, albo czeka, aż ekspedientka numer dwa policzy klepaki, zamknie zmianę i pozwoli jej wbić się na kasę, bo na tę ma przypisaną zmianę. A z jakiej paki pani numer dwa ma zostawać po godzinach? Ona też chce wrócić do domu. Więc ta jedna, biedna pani numer 3 z międzyzmiany obsługuje klientów. Przez pół roku pracowałam za ladą i niestety tak to wygląda. Bo przecież kapitał ludzki jest drogi i pan właściciel/kierownik sklepu nie zatrudni więcej pracowników.
Niemniej z prozaicznego obrazka stworzyłaś zabawny i uroczy... Felieton? Podziwiam Cię za umiejętność obserwowania świata i odbieranie nawet tych drobnych, codziennych sytuacji jako inspiracji do tworzenia. Pozdrawiam ciepło :)
Wiem, wiem, też pracowałam w spożywczym (popełniłam nawet tekst Sklep, taa bezczelna autoreklama, ale pod moim tworem, więc rozgrzeszone xd). To nie zmiania faktu, że sklepy faktycznie żydzą na obsłudze. W Biedrze jest 5 kas i jak żyje nie widziałam wszystkich czynnych jednocześnie. Jak dwie otwarte to i tak sukces. Nom, a poza tym dziękuję za wizytę i miły (mam nadzieję, że szczery)komentarz :D
Ritha Do tego fakt, że pracując w biedrze nie mają konkretnie wydzielonych obowiązków, tylko wszyscy robią wszystko. Jak w takim razie ma funkcjonować taki system? Jeden kładzie, za przeproszeniem, lachę, a drugi zapitala w pocie czoła, bo w razie zaniedbań dostaną wszyscy. Takie rzeczy tylko w Polsce. A kierownik/dyrektor sklepu raczy pokazać się raz na tydzień, tak jest w Auchan przykładowo.
Ritha, miałam przerobione Twoje teksty, kiedy jeszcze się nie udzielałam, czytałam i Was stalkowałam (hue hue). Bardzo szanuję Twoją twórzczość :)
Pięknie Pani pisujesz, żal łokrutny, że nie częściej!! Ponieważ skala do "kity" (tylna część wieprzka) to tylko pięć ale za to serduszkiem <3 ! Dziękuję!
a może i świdomości - literówka
a może i świdomości. - literówka
Tydzień wcześniej rzuciałam - literówka
Karawan mam ponad stówę tekstów, więc nasz co czytać, kiedy ja mam 3 tygodniową zwiechę weny xD A tak serio to dziękuję za motywację do pisania :) Literówki w te pędy poprawiam!
Bardzo dobry tekst i jaka wnikliwa analiza sytuacji. Brawo. Stawiam 5.
Co do możliwości obserwacyjnych w sklepach mięsnych za ancien regime, to nie było tak fajnie. Po pierwsze, stało się w tłoku, w smrodzie, a często na mrozie. Po drugie, marzyło się tylko, żeby cokolwiek dostać. A po trzecie, jak się już doszło do lady, to już nic nie było. Nikt więc nikogo nie obserwował, najwyżej patrzył, żeby nikt się do kolejki nie wepchał. Pozdrawiam.
I know, tak, wiem, że tamte kolejki to nie było nic przyjemnego, ale pomimo to myślę, że jakieś schematy społecznych zachować dałoby się zaobserwować, coś uszczknąć, choćby cień inspiracji. Zresztą jak człowiekowi zimno, niewygodnie i źle, wtedy najlepiej charakter wyłazi do wierzchu. ;) Dziękuję za wizytę :)
Jesteś naprawdę świetnym obserwatorem :) Najbardziej podobała mi się część o drugiej rodzinie. No, i nigdy nie wspominałaś, że miałaś takie doświadczenie :) Pozdrawiam :) Piąteczkę zostawiłam :)
Karolcia, jednodniowy epizod na mięsnym, przyszłam, zobaczyłam tasak, powąchałam, poniuchałam, więcej nie wróciłam. Carpe diem, sayonara, czy jakkolwiek by to skwitować. Scenariusz, produkcja i reżyseria - ja, wystąpiłam - ja, ledwo klapniesz dupką na fotel i już widzisz ogromne THE END w napisach końcowych, czyli popcorn w bekę. xd Nom, dziękuję za komentarz Karolcia :)
Szanowna Autorko!
Ustosunkuję się tylko do jednego: "A najlepsze są te babeczki w sobotnie przedpołudnia, które kupują na mięsnym za sto dwadzieścia złotych, tylko po to, żeby usmażyć kotleta w niedzielę."
Jeśli nie pisze się popierdułek o ptaszkach, kwiatkach, czy jak facet z kobitą coś tam, to trzeba się przygotować przeprowadzając stosowne badania naukowe. A tu sprawa leży. Więc Ci powiem o co tu chodzi:
Gryyyl! Przyjrzyj się kiedyś, co te studwudziestozłotowe baby kupują w piątek lub sobotę rano. Karkówkę, pałeczki, skrzydełka, a przede wszystkim kiełbasę w cenie poniżej dziesięć pln/kg.
Pozdrawiam
Dupa gryyyl, łone tam siedem rodzajów wędlin kupują (w tym cztery zielone) po pięć plastrów każdej, na spróbowanie, kotlety, filety, łopatki, i jakieś inne gówna szynkowe, konserwowe, pasztetowe. Gryl czasem pewnie i też się trafi, ale to obserwacje całoroczne :D
Okropniś, być może córka, ale dla tego chłopca jak już, to przyrodnia siostra, a dla faceta latorośl odnaleziona po latach albo co, bo tak się zwracali do siebie dziwacznie. No mniejsza z tym, moja kobieca intuicja (zaprogramowana na wyłapywanie chemii z powietrza) podpowiedziała mi jak wyżej. Nieważne, natomiast dziękuję pięknie za tak miłą i motywującą pochwałę. :))) Odblokowało mi się pisanie po 3 tygodniach dramatycznej, bezpodstawnej i nieuzasadnionej przerwy i totalnej ściany w głowie. Ave! A poza tym - yo.
A to mi jakoś umknęło - naprawdę niezły tekst. Twgl. podobno na stoisku rybnym jest dużo ciekawiej. Kiedyś udało mi się sfilmować jak cała ta pochyła lada z tymi eksponatami rybnymi; spierdoliła się na posadzkę. To był wielki market i tego towaru było w chuj - jejku. Albo wędzony łosoś po dotknięciu rozpadł się, bo wewnątrz było tyle robali, że z radością wyskoczyły na zewnątrz swojego dotychczasowego wszechświata. A z mięsnego - no znajomek trochę opowiadał - lepiej zrobię jak zamilknę. Pzdr. ;)
Dzięki Freya:) ja na mięsny nie chodzę, bo mie tam śmierdzi rybami (dziwne) i mie się ryba rozpitala w smażeniu (dziwne) i mie ości denerwujo. :D a! Chodzę w sumie, ale tylko przed Wigilią. Freya nie zamilkaj:)
Komentarze (21)
Niemniej z prozaicznego obrazka stworzyłaś zabawny i uroczy... Felieton? Podziwiam Cię za umiejętność obserwowania świata i odbieranie nawet tych drobnych, codziennych sytuacji jako inspiracji do tworzenia. Pozdrawiam ciepło :)
Ritha, miałam przerobione Twoje teksty, kiedy jeszcze się nie udzielałam, czytałam i Was stalkowałam (hue hue). Bardzo szanuję Twoją twórzczość :)
a może i świdomości - literówka
a może i świdomości. - literówka
Tydzień wcześniej rzuciałam - literówka
Co do możliwości obserwacyjnych w sklepach mięsnych za ancien regime, to nie było tak fajnie. Po pierwsze, stało się w tłoku, w smrodzie, a często na mrozie. Po drugie, marzyło się tylko, żeby cokolwiek dostać. A po trzecie, jak się już doszło do lady, to już nic nie było. Nikt więc nikogo nie obserwował, najwyżej patrzył, żeby nikt się do kolejki nie wepchał. Pozdrawiam.
Ustosunkuję się tylko do jednego: "A najlepsze są te babeczki w sobotnie przedpołudnia, które kupują na mięsnym za sto dwadzieścia złotych, tylko po to, żeby usmażyć kotleta w niedzielę."
Jeśli nie pisze się popierdułek o ptaszkach, kwiatkach, czy jak facet z kobitą coś tam, to trzeba się przygotować przeprowadzając stosowne badania naukowe. A tu sprawa leży. Więc Ci powiem o co tu chodzi:
Gryyyl! Przyjrzyj się kiedyś, co te studwudziestozłotowe baby kupują w piątek lub sobotę rano. Karkówkę, pałeczki, skrzydełka, a przede wszystkim kiełbasę w cenie poniżej dziesięć pln/kg.
Pozdrawiam
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania