Miłość bez wzajemności.
Polana cała w słońcu
zmienia się już.
Zmrok nadchodzi.
Siedzący na gałęzi ptak
podrywa się do lotu.
Obiera nieznany kierunek,
lecz instynkt go prowadzi.
Przysiada na parapecie
nieznanego domu,
zagląda przez okno.
I kogo widzi? Kogoś...
Jednak ten ktoś
nie dostrzega go,
zajęty swoimi sprawami.
Skrzydlaty gość
puka dziobem w okno
jakby mówił: Tutaj jestem...
Jednak nikt nie odpowiada.
Cisza...
Ptak rozpościera skrzydła
i odlatuje
zostawiając za sobą trele
zrozumiałe tylko dla innych ptaków,
życzące miłego snu
dla kogoś...
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania