Modelka

Środowisko, czy też przymioty własne, a może tylko i wyłączenie przeznaczenie? Przychodząc na świat, nigdy nie otrzymujemy wszystkiego. Zresztą, czy nawet gdyby tak się stało, przyniosłoby to szczęście?

 

Monika została obdarzona urodą, o jakiej inne kobiety mogły pomarzyć. Piękne długie nogi, kształtna pupcia, piękne piersi i buźka anioła, mogły otworzyć jej niemal każde drzwi, niedostępne dla zwykłych śmiertelników. Mogły.

 

Była jednak tylko dziwką, co prawda luksusową, ale jednak. Druga strona medalu nie była tak piękna. Ojciec pijak i pedofil, matka samolubna. Chyba tak można powiedzieć o kobiecie porzucającej dziecko i realizującej własne ambicje artystyczne. Tym oto sposobem uroda stała się przekleństwem wciąż i wciąż przyciągającym ojca. Tylko, czy można tak nazwać człowieka gwałcącego córkę?

Piękno zewnętrzne zderzyło się z wewnętrznym piekłem i wyprodukowało luksusową prostytutkę. Monika pogodziła się z przeznaczeniem i zachwycała urodą klientów, dając im wiele więcej niż łoże małżeńskie.

 

I wtedy pierwszy raz go zobaczyła, a on chyba ją zauważył wiele wcześniej. Przyglądał się jej i nie odrywał od niej oczu. Nawet jak na niego spojrzała. Nie był nieśmiały, a jednak nie podchodził. Nie był przystojniakiem, widać było jednak, że dba o siebie. Blond włosy zawsze zaczesane na prawo, czarna koszulka i spodnie tegoż samego koloru. Wysportowana sylwetka i twarz... No właśnie była nijaka i trudno było ją zapamiętać. Był zupełnie inny niż jej klienci, a mimo wszystko taki sam. Miesiąc niemej więzi zbliżyło ją do nieznajomego. Przy nim nie wstydziła się podbitego oka, łez nieudolnie zmywających makijaż. Czekała. Tylko na co?

 

W końcu podszedł do niej i usiadł przy jej stoliku.

 

– Wiesz, że jesteś magią mojego życia? – To były jego pierwsze słowa wypowiedziane do niej. – Nieodgadnioną chwilą o tysiącu emocji.

 

– Dziękuję – odpowiedziała zmieszana, nie wiedząc jak się zachować, a nie zdarzało jej się często.

 

– Powinnaś zachwycać wieczność – mówił. – A ja ci to mogę podarować.

 

– Wieczność? – spytała, niczego nie rozumiejąc.

 

Zderzyła się z nieznanym światem, który miał więcej w sobie obietnic, niż realności.

 

– Nazywam się Nikodem i jestem malarzem.

 

– Malarzem. – Powtórzyła za nim i emocje nią targające momentalnie opadły. – A ja jestem dziwką i raczej nie stać cię na mnie. – Zaśmiała się i intensywnie wpatrywała się w jego oczy. – Oczy szaleńca? – Przemknęło jej przez głowę i wzdrygnęła się.

 

– Niektórych malarzy stać. Oferuję pięćdziesiąt tysięcy za jedną sesję.

 

Patrzyła w jego cholernie przenikliwe niebieskie oczy i wiedziała, że mówi poważnie. A pieniądze zdecydowanie by się jej przydały. Nawet w branży, w jakiej działała, była to pokaźna kwota.

 

– Niech będzie – powiedziała, a wypływające wątpliwości ukrywała przed sobą.

 

– Świetnie! – niemal krzyknął. – Nie będę się naprzykrzał, proszę o osiemnastej zjawić się w tym miejscu. – Podał kartkę z adresem i wyszedł.

 

Nie kontynuował rozmowy, tylko wyszedł, nie oglądając się za siebie. Z pewnością był dziwny, ale może wszyscy artyści tacy są? Krótka rozmowa i duże zobowiązanie.

 

Za pięćdziesiąt tysięcy należy się zachwyt drugiej osoby, a ona mogła i chciała go dać. Ubrała się w jaskrawo zieloną sukienkę z dużym trójkątnym dekoltem podkreślającym jej piękne piersi, sukienkę, która kończyła zdecydowanie powyżej kolan. Na nogach zaś miała długie czarne buty sięgające kolan. A włosy po prostu rozpuściła wiedząc, iż faceci tak lubią. Czasami prostota jest najlepsza, a falujące blond włosy warunek ten spełniały.

 

Piękność podjechała taksówką na ubocze, by nie powiedzieć zadupie. Samotny domek zatopiony w pobliskim lesie zachęcał do ucieczki. Ucieczki? Nie wiedziała, dlaczego tak pomyślała. Zapłaciła taksówkarzowi i wchodziła w nieznane, mimo iż schadzki z obcymi facetami były raczej normą.

Dzisiaj była modelką i tak myślała, gdy naciskała dzwonek. Przeraźliwy i niepokojący dźwięk szeptał, by uciekała. Ona jednak stała w otwieranych właśnie drzwiach.

 

– Witaj. – Nikodem podał jej rękę, a ona ją chwyciła. – Czeka nas wyjątkowa noc.

 

Skinęła, nie mając pojęcia, co powiedzieć. Często śmiała się, że tak myślą faceci, którzy ją posuwali. Pewnie dla nich, to była niezapomniana noc. Stała w mroku i wciąż niepokoiły ją myśli. Boże jak dawno nie myślała, zagłuszając wnętrze zarobkowaniem i zabawą. Teraz zaś myśli napływały i nie dawały spokoju.

 

– Proszę, usiądź – powiedział cicho. Zbyt cicho.

 

– Dziękuję – odpowiedziała i upiła łyk podanej przez Nikodema herbaty.

 

– Tutaj masz umowę. Zawsze lepiej przeczytać.

 

Tylko spojrzała na kartki i widząc obiecaną kwotę, nie zaprzątała sobie głowy zapisami umowy. Zresztą była dziwnie senna.

 

– Dasz mi coś do pisania? – zapytała, a język zaczął się jej plątać.

 

– Proszę.

 

Formalności stały się faktem. Na stoliku była podpisana umowa, a obok umowy leżała Monika. Boże jak się cieszył, że udało mu się znaleźć wyjątkowe i naturalne piękno. Tak długo szukał, szlajając się po ulicach, odwiedzając kawiarnie, knajpki. Gdyby jedynie uroda była ważna, nie miałby z tym żadnych problemów. Pięknych kobiet jest naprawdę wiele. Nikodem szukał jednak czegoś więcej. Nie był w stanie określić czego. Nietypowa rysa na twarzy, zmarszczka, której nie powinno być. A może to oczy były najważniejsze? Nie umiał odpowiedzieć na pytanie i często mu się zdarzało, że wydawałoby się ideał, nie spełniał warunków. Monika zaś miała wszystko.

 

Delikatnie podniósł ją z krzesła i przeniósł na żelazne łóżko. Przywiązał czerwonymi wstążkami przeguby rąk i nóg i zniewalał je żelaznym martwym uciskiem. Brązowy cienki pasek nakładał na delikatną szyję i przywiązał ją do obramowania łoża. Każdy, niepożądany ruch miał sprawiać ból.

 

–Co jest? – Monika obudziła się i nie mogła ruszyć rękami, nogami, a nawet głową. Znaczy mogła, ale od razu czuła ucisk na szyi i nie mogła złapać oddechu. – Co ty robisz?

 

– Nie bój się – szeptał.

 

Patrzyła przerażona, jak podchodzi do płótna, bierze pędzel i maluje.

 

– Jesteś świrem – krzyczała, a on tylko patrzył, uśmiechał się i malował.

 

Wspomnienia wracały jak tsunami. Gdy zamykała oczy, miała przed sobą ojca, jego zły dotyk, szepty i obleśne słowa. Gdy zaś otworzyła je, to patrzyła na Nikodema. Na jego niezdrowy entuzjazm, rozbiegane oczy i nieukrywane podniecenie. Nie było dobrego wyjścia.

 

– Wszystko będzie dobrze – mówił i wciąż malował. – Wspaniale – szeptał do siebie.

 

To nie więzy były najgorsze. Tak długo tłumiona trauma wybuchła ze zdwojoną siłą. Przypomniała sobie, jak ojciec szeptał i wkładał ręce pod jej koszulkę, a ona kuliła się w sobie. Próbowała się bronić, ale jak można obronić się przed jedynym bliskim? Chciała zniknąć, zatopić się w niebycie. Na próżno! Otwierała oczy i widziała Nikodema, zamykała, a tam czyhała niewyleczona rana z dzieciństwa.

 

– Przejdziemy przez to razem i będziemy wolni – artysta mówił podniecony. – Robię to dla ciebie. – szeptał i chichotał, nie przestając malować.

 

A ona przyjmowała każde jego słowo niczym dotyk jarzącego się papierosa! Kropelki potu pojawiły się na jej ciele, a ona na przemian czuła zimno i gorąco. Łudziła się, że jej twarda zewnętrza skorupa ochroni ją przed złem. A to była ułuda, niemająca szans na spełnienie. Nie mogła uciekać, musiała zmierzyć się ze światem. Ponownie chciała krzyczeć, niestety na jej ustach pojawił się plaster.

 

– Już niedługo. Wytrzymaj – mówił do niej.

 

Ostatnia ułuda wolności została jej zabrana. Otworzyła oczy i tępo patrzyła na oprawcę. Nadzieja umarła, a ona wciąż żyła. W końcu usłyszała podniecony głos Nikodema.

 

– To już jest koniec. – Podszedł do niej, zerwał plaster z jej ust i pokazał obraz.

 

– Proszę, nie zabijaj – jęknęła i zamarła.

 

Niespodziewany cios wdarł się do wnętrza, całkowicie je demolując. Patrzyła na obraz i widziała siebie. Ale nie tą z lustra, ze zdjęcia, nie taką, jaką widzieli ją inni. To była ona zaklęta w tysiącach uczuć, bezradna i bezsilna, starająca się znaleźć drogę, której nikt jej nie pokazał. Całe ja, odmalowane na martwym płótnie, które było bardziej żywe niż całe jej życie.

 

Przed śmiercią można się pogodzić z samym sobą i zaakceptować nieuniknione. Monika osiągnęła ten etap i pożegnała żal do świata. Miłość i spokój wypełniły ją. Piękno zewnętrze znalazło to, zatopione wewnątrz.

 

Artysta odłożył obraz, a ona wróciła do rzeczywistości, jakże innej niż myślała. Nikodem przeczytał jej zapisy z umowy, że zgodziła się na przemoc i niewielkie rany i że obowiązuje ją tajemnica handlowa, której niedochowanie będzie ją kosztowało sto milionów złotych.

 

Nie dowierzała, a jednak czuła, że to wszystko prawda. Całe jej dotychczasowe groteskowe życie odchodziło w mrok, z którego nie miało prawa wypłynąć. Piekło, jakie przechodziła przez ostatnie godziny, okazało się wybawieniem. Myśli w końcu przestały być najbardziej zaciekłym wrogiem.

 

– I jeszcze jedno. – Nikodem przerwał jej rozmyślania. – Zgodnie z umową musisz przyjść na jeden, jedyny wernisaż, ale to chyba tylko dopełnienie umowy.

 

– Dziękuję – powiedziała i tak faktycznie czuła. – Czy mogę zostać na noc?

 

– Oczywiście.

 

Nikodem patrzył na dziewczynę i wiedział, że nie byłaby już dobrą modelką. Wszelkie demony zostały z niej wyrwane i nie miały szansy na powrót. Uwolnił ją. Kolejny raz udało mu się wygonić uśpione demony.

Średnia ocena: 4.2  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (22)

  • Całkiem ciekawe, sarkastycznie napisane opowiadanie. Rozumiem, że to druga cześć poprzedniego?
  • Józef Kemilk 07.11.2020
    Tak, inne spojrzenie tego samego. Jeszcze piszę trzecią część "Koneser" Lubię różne podejścia do tego samego.
  • Józef Kemilk czekam niecierpliwie.
  • Józef Kemilk 07.11.2020
    Marek Adam Grabowski ok, dzięki
  • Targówek 07.11.2020
    Tekst się trochę rozjechał ale niezłe.
  • Józef Kemilk 08.11.2020
    Dzięki.
  • laura123 08.11.2020
    Inne spojrzenie. Szczerze mówiąc, to mi się bardziej podoba. Czy ostatni będzie mordercą? 5
  • Józef Kemilk 08.11.2020
    Myślałem nad takim rozwiązaniem. Na razie muszę nieco doszlifować i trzecia odsłona powinna być dopełnieniem całości. Dzięki za komentarz.
  • Garść 08.11.2020
    "Piękno zewnętrze zderzyło się z wewnętrznym piekłem i wyprodukowało luksusową prostytutkę. "
    Zewnętrzne, literkę zgubiłeś.
    A jaki to mechanizm pozwala z piękna i piekła stworzyć: luksusową prostytutkę? Gdzie ten luksus? Wyglądu? Wiesz, jaki destrukcyjny wpływ ma taka trauma na fizyczność? Jak traci się pewność siebie będąc kiedyś w łapach pedofila? Jak ucieka od każdego przejawu seksualności? Sorry, ale to piramidalna bzdura. Nawet dla fikcji literackiej.
    Pozdrawiam.
  • Józef Kemilk 08.11.2020
    Dzięki za wyłapanie literówki. Co do twojego punktu widzenia to gratulację pewności poglądów. Rozumiem, że znane są ci wszystkie możliwe zachowania ludzi i ich reakcje na doświadczenia życiowe. To niesamowite spotkać tak niezmiernie mądrego człowieka. Fajnie, że wiedzą podzieliłeś się także ze mną. Dzięki:)
  • Garść 08.11.2020
    No problem, z tym dzieleniem się.
    Tak już mam od zawsze, nie dziękuj.
  • Józef Kemilk 08.11.2020
    Garść Marylin Monroe.
  • Garść 08.11.2020
    Józef Kemilk, zdecydowanie coś z Tobą nie tak. Mocno nie tak. Monroe luksusową prostytutką?!
    Utrzymywała się z prostytucji? Chyba jesteś jedynym facetem, który tak twierdzi. Uwielbiam Ją za aktorstwo, za seksapil, za wdzięk, kobiecość.
    Okey, nie mam zamiaru wyprowadzać Cię z błędu, bo byłaby to ciężka i żmudna mordęga.
    Ale powiem Ci, że dawno nikt mnie tak nie zaskoczył podejściem do kobiet.
  • Garść 08.11.2020
    Chociaż, no tak. Treść opowiadanka powinna dać do myślenia. Mimowolnie zdradzamy się w naszych tekstach.
  • Józef Kemilk 08.11.2020
    Garść myślałem żeś mądrzejszy. Chodzi o mechanizm w psychologii. Molestowana za młodu w życiu dorosłym zmierzała do autodestrukcji poprzez seks i używki. Modelka z opowiadania miała podobnie. Cóż... głodnemu chleb na myśli.
  • Garść 09.11.2020
    Ano zastanówmy się, jaki mechanizm w psychologii utkał fabułę Twojego opowiadanka. Najpierw jednak słów wprowadzenia.
    Kemlik, skutki WSD są długofalowe. Bardzo negatywnie odciskają się na psychice. Zaburzenia mają charakter emocjonalny, społeczny i seksualny. Chłód, alienacja, niska samoocena, autodestrukcja, w tym fizyczne samookaleczenia, są charakterystyczne w życiu dorosłym.
    Prostytucja jako efekt WSD wynika z uwikłania sytuacyjnego, najczęściej w środowisku patologicznym, generującym zachowania przestępcze.
    Jesteśmy na publicznej stronce, która wyklucza nazywanie rzeczy po imieniu, ale weź się chłopie zastanów, jaki demon podsunął Ci na potrzeby fikcji literackiej, taki a nie inny sposób uwolnienia bohaterki z doznanych traum. Ma on (ten demon) również związek z usytuowaniem MM jako modelowego przykładu luksusowej prostytutki.
    Artysta w opowiadaniu wyleczył modelkę kolejną traumą? Naprawdę uważasz, że obezwładnienie, przyduszanie, rany fizyczne i lęk przed śmiercią zmusiły demony niegdyś molestowanej dziewczynki, teraz kobiety, do ucieczki?
    A może kasa, co? Ależ nie, być zniewoloną modelką taaakiego Artysty, to najlepsza kuracja, prawda? Odprawił zbokArtycha sado-malarskie egzorcyzmy nad bidulą i już wszystko gra. Ujawnił, wymalował, powiesił obraz na wystawie, kazał przyjść na otwarcie, a przedtem skusił wizją kasiory do odwiedzin w miejscu odludnym, budzącym lęk.

    Czytelnicy mają uwierzyć, że gwałt psychiczny i fizyczny oraz kasa wygnały demony z duszy luksusowej prostytutki. Naprawdę uważasz, że jest to choć w jednym procencie prawdopodobne?
    I jeszcze. Bycie głupcem jest sto razy mniej groźne dla psychiki od... a sam sobie dopowiedz.
  • Józef Kemilk 09.11.2020
    Garść Myślę, że na początek musisz przyjąć, że to fikcja literacka. Jak już masz tą podstawę to kolejny krok, to nieutożsamianie autora z opowiadaniem. Jak to mamy za sobą, to jest nieźle.
    Piszemy jakiś utwór i wymyślamy fabułę. Jak komedia to komedia, jak dramat to dramat, jak thriller, to thriller. Tutaj jest ten właśnie przypadek. Jak się pewnie domyślasz, utwór powinien być w miarę ciekawy i to staram się robić.
    Przy okazji dodam, że czasami pod utworami dodaję jakieś słowa od siebie i to możesz przyjmować, jako moją opinię. Podobnie zresztą jak teksty publicystyczne, które czasami dodaję, to także moje zdanie. Pozostałe utwory mają zainteresować, wywołać emocje i można się także zastanowić nad utworem. Ale nie utożsamiać utworu z autorem!
    Co do sposobu "leczenia" to pewnie, że nie jest to dobry środek. Ale może się zdążyć, że jak dotkniesz śmierci, a tak miała autorka, to zmieniasz się Ty i cały świat. Po prostu życie swoje, my swoje, a fikcja literacka także idzie swoim torem.
    Mam nadzieję, że trochę wytłumaczyłem. Piszę z komórki więc kończę, bo sie źle pisze.
  • Garść 09.11.2020
    Tłumaczyć, Kemlik, to ja muszę Tobie, bo widać jak nie zdajesz sobie sprawy z powagi problemu, przywołując w ostatnim komentarzu mechanizm dezintegracji, by wybronić swój chwyt fabularny, czyli zniewolenie, upokorzenie, okaleczenie modelki jako panaceum na skutki WSD.
    Nie wciskaj, że naiwnie przykładam fikcję literacką do Ciebie, na pewno nie jesteś w realu zbokiem-malarzem, prawda? :-}

    Niemniej jest tzw. psychologia twórczości. To o czym piszesz, a nawet jak piszesz, jest reprezentacją Twoich emocji i poglądów ubranych w kostiumy fikcji.
    Teksty to nie dżin uwalniany z butelki bez oparcia w realu. Nie spada na Cię natchnienie niezwiązane z Twoimi doświadczeniami, lekturami, przemyśleniami, emocjami, poglądami etc. etc.
    Popatrz, bronisz tej fikcji, w komentarzach powołując się na przypadek MM, na różnorodnośc zachowań ludzi noszących brzemię WSD.
    Są więc podstawy, aby rozciągnąć fikcję na real, konkretnie na Twój pogląd wobec pedofilów i ich ofiar oraz metod leczenia skutków seksualnego wykorzystywania.
    Najkrócej, proponujesz metodę: Zło złem zwyciężaj. Tak wyłożyłeś w komentarzu. I bynajmniej nie chodzi w tekście o ojca modelki. Ale o zło od ojca oderwane, będące w prostytutce.
    Demony, które powstały podczas pedofilskich poczynań należy postraszyć, jak piszesz w komentarzu śmiercią, sytuacją krańcową. Na marginesie, wiesz jak wysoki jest procent samobójstw z powodu wykorzystania w dzieciństwie?

    Dla mnie nie do przyjęcia jest teza, że brutalne potraktowanie dorosłej ofiary pedofila uleczy jej traumy.
    Nawet w postaci fikcji literackiej taki pomysł głęboko oburza.

    Może nie ma większego sensu z Tobą dyskutować, ale kiedy tuszowanie pedofilii w Kościele powoli wychodzi na jaw, kiedy katolicki dziennikarz (Terlikowski) mówi o tym, że ponad 20% kapłanów wyższej rangi jest zamieszane w haniebny proceder ukrywania pedofilów w sutannach, kształt Twojej fikcji literackiej nabiera dla mnie złowrogiego wymiaru.
    Karać ofiary, nie sprawców – brzmi mi podczas czytania, i nic na to nie poradzisz.
  • Józef Kemilk 09.11.2020
    Garść Odpowiem Ci później, na razie radzę nie czytać książek, bo przecież wiadomo co w nich jest, a ich autorzy to...
  • Józef Kemilk 09.11.2020
    Garść
    1. Opowiadanie jakie napisałem jest fikcją literacką - prośba być to w końcu pojął.
    2. Nie utożsamiaj mnie z bohaterami moich opowiadań. To zakrawa na szaleństwo, a ja przez twoje durne osądzanie mnie, nie mogłem dzisiaj spać. Zastanów się chłopie, co ty w ogóle robisz. Andrzej Grabowski to nie Kiepski!
    3. To, że źle odbierasz Artystę, Matkę i Ojca Moniki, to dobrze. To jest prawidłowy odbiór. To że współczujesz Monice, to także jest właściwe. To że nie zgadzasz się z podaną metodą, to oczywiste, tak jak i to co wcześniej napisałem.
    4. Piszesz o prawdopodobieństwie. Im koniec bardziej zaskakujący, tym zakończenie mniej prawdopodobne. Logiczne, co nie?
    4. W tym co piszę mam mocne i słabe strony. Mocną zawsze było moje czucie innych ludzi i opisywanie tego (czyli wnętrza), oraz dialogi. Słabością moją jest opis zewnętrzny i tworzenie dłuższych historii. Weź pod uwagę, iż każdy inaczej odbiera świat, niektórzy są pozbawieni empatii, drudzy mają jej aż zanadto. Tym co mają więcej empatii łatwiej jest opisywać przeżycia wewnętrzne i raczej unikają osądzania innych.
    5. Żebyś zrozumiał o czym mówię (chodzi o osądzanie), to może skupię się na tobie. Mógłbym tak opisać Twoją osobowość (przykład durnego osądzania, jakiego nie robię, ale dla ciebie niech będzie wyjątek - to jest przykład!!!). Nie twierdzę, że tak jest, ale może dojdzie do ciebie, że nie można osądzać innych i przypisywać im najgorszych cech! Napisałem ci Marylin Monroe i miałem nadzieję, że prześledzisz jej losy i stwierdzisz, że jest podobnie tragiczką postacią. Ty zaś zacząłeś tworzyć szalone teorie. Co gorsza, każda moja odpowiedź tylko utwierdzała cię w twoich przekonaniach i zacząłeś mnie oskarżać o najgorsze rzeczy. Czy to co robisz jest normalne? Czy nie jest tak, że twoje odczucia postanowiłeś przypisać mnie. Czy ty w ogóle zdajesz sobie sprawę, jaką robisz krzywdę? Zrób sobie Test Rorschacha i sprawdź najpierw, czy z Tobą wszystko w porządku zanim zaczniesz oceniać innych, na podstawie towrzonych przez obcych tobie ludzi opowiadań. Zobacz o czym jest twój ostatni komentarz. Czy to nie jest czasem odbicie twojej osobowości? Mógłbym to pociągnąć, ale po co? Może zrozumiesz.

    Kończąc, proszę cię byś dał mi spokój. Cieszę się tylko, że nie poznałem cię w realu. Nie życzę sobie żadnych Twoich komentarzy, chyba że umiesz przeprosić, ale w to wątpię.
  • Narrator 10.11.2020
    Niezłe opowiadanie, ale byłoby jeszcze lepsze gdyby niektóre dialogi zamienić w opis, a opis w dialogi.

    „A ja jestem dziwką…”. Postać kobiety dość uproszczona. Moim zdaniem, bez względu na okoliczności, każda kobieta ma złożoną, interesującą psychikę, dobrze, żebyś to trochę wydobył, wtedy opowiadanie będzie bardziej wiarygodne i zbalansowane.

    „piękne piersi” - ten przymiotnik jakoś mi nie pasuje, zbyt ogólnikowy. Piękne oczy, twarz, rysy, owszem, ale piersi? Okrągłe, kształtne, nabrzmiałe, duże, sterczące, itp. Albo w przenośni: „jak piłeczki”... Można też okrężną drogą: „Brała go straszna ochota, żeby dotknąć jej piersi”.

    „Wiesz, że jesteś magią mojego życia?”. „Powinnaś zachwycać wieczność” – co to może oznaczać? Dla mnie nieco przysadziste, zbyt abstrakcyjne.

    „Niektórych malarzy stać. Oferuję pięćdziesiąt tysięcy za jedną sesję. ” - ten tekst zamienia artystę–malarza w sklepikarza. Po co w ogóle wymieniać sumę? Wystarczyłoby wspomnieć, że zaoferował jej pewną kwotę i z jej reakcji wywnioskować czy to dużo, czy nie. Niech czytelnik sam sobie dopowie.

    Ale to tylko detale. Ogólny efekt lepszy niż zadowalający, bo napisać dobre opowiadanie to rzecz niemożliwa.
  • Józef Kemilk 10.11.2020
    Dzięki za wskazówki szczególnie w zakresie opisów.
    Pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania