Poprzednie części: moja babcia wyszła za Niemca
moja mała
znaczę dni
może będzie ci lżej
iść pod słońce
ciemne plamy przed oczami
są jak kratery które trzeba obejść
ignorując potknięcia
będzie ich coraz więcej
a światło okaże się nieczułe na dotyk
na słowa zapożyczone z grubych ksiąg
pożółkłych listów
nie naprostuję twoich dróg
mogę co najwyżej powielić los
innych matek i babć
obserwować księżyc i brzuch
to jak rosną
przy pełni wyć a sierpem żąć
pępowiny jak łany
nim położy je wiatr
Komentarze (14)
Ale co powiedzieć? Zacny wiersz, a ostatnia strofa, mistrzostwo.
Wiersz daje po synapsach...
Nie jest istotne, jak bardzo chcemy je uchronić, kiedyś musimy je puścić i mieć nadzieję, że dadzą radę.
Tak odebrałam. Dobry wiersz.
pępowiny"
Odebrałam ten wiersz, jak Angela. Zacytowany fragment jednak mi nie pasuje do tego odbioru, a wręcz brzmi dość zabawnie.
żąć pępowiny jak łany* to strasznie ich dużo.
I jeszcze początek... znaczę dni* ale czym? jak? dlaczego wtedy będzie łatwiej iść pod słońce?
Może po prostu nie zrozumiałam wiersza. Pozdrawiam:)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania