Mroczny cień mężczyzny.
Chciała zasnąć, lecz nie mogła. Po raz kolejny powoli przymknęła powieki. Była zmęczona. Miała nadzieję, że tym razem jej się uda, ale sen jej nie zmorzył.
Nagle odczuła kogoś obecność, wiedziała, że jest blisko. Kim był? Czego chciał w środku nocy...?
Ale przede wszystkim...
Co robił w jej pokoju? Zakłócił spokój azylu, w którym żyła zawsze odizolowana od wszystkich. Bała się ludzi. Nie umiała z nimi rozmawiać. Zawsze milcząca, cicha, tak, jakby nie umiała powiedzieć nawet słowa.
Ujrzała cień... Napawała go czerń, głębsza od mroku bezgwiezdnej nocy. Ktoś stał koło niej. Nie wiedziała kim był.
- Zaufaj mi - usłyszała głos, którego natężenia nie była w stanie określić. Był cichy, a zarazem głośny. Jedyne co wiedziała, to to, że należał on do posiadacza cienia.
Obróciła delikatnie głowę. Bała się ujrzeć osobę, która nad nią stała.
Nie. To tylko sen... - pomyślała. Ale czy naprawdę? Wtuliła głowę w poduszkę i powieki zasłoniły jej przestraszone oczy.
- Chcę cię uratować - znów usłyszała dziwny głos. Nie, to nie mógł być sen. Teraz to wiedziała. Sparaliżowana strachem wepchała głowę w poduszkę jeszcze mocniej i nawet nie drgnęła.
On delikatnie obrócił jej twarz, kierując spojrzenie w swoją stronę.
- Pospiesz się. Nie mamy wiele czasu - powiedział, po czym oddalił się od łóżka.
Jej oczy były teraz przeszklone, a po policzkach spływały pojedyncze łzy. Nie wiedziała co się dzieje. Nie umiała zaufać... Ale czuła jedno - on nie był człowiekiem. Może właśnie to spowodowało, że powoli, wciąż zdruzgotana, po tym, co się wydarzyło, wstała i poszła za nim - wysokim mężczyzną w czarnym, podartym przy ziemi płaszczu, o śnieżnobiałej cerze.
Nie odezwała się ani słowem. Bała się.
Nie wiem, czy kontynuować :) Proszę też o poprawienie ewentualnych błędów stylistycznych, bo wiem, że takie najprawdopodobniej się tutaj znajdą ^_^ A... i nie miałam za bardzo pomysłu na tytuł, bo mógłby zdradzić to, co planuje później ;p
Komentarze (5)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania