Myślobójcy Future - Rozmowa kwalifikacyjna

Rozmowa kwalifikacyjna

 

23.10.2066

 

O tej porze dnia światła w pokoju pobudzały niebieskawym odcieniem. Denerwowałem się.

Wszyscy mówili: "idź jak naturals, będzie dobrze, oni doceniają, kiedy ktoś do nich przychodzi jak naturals, zmieciesz to”. No i siedzę w tym korpo (teraz każda firma to korpo) odarty ze wszystkich tarczy, które technologia mi dała. Goły praktycznie, tylko biolo i standardowy hardware w mózgu.

Inteligentny interfejs (II) wypluwał mi na HUDzie uspokojacze – filmiki ze szczeniakami, cycki, fan-fiction Sherlocka Holmesa (jestem sapio), więcej cycków, proponował beta-adrenolity - mały pojemniczek wstrzyknąłby mi blokery wprost do układu współczulnego, symulację orgazmu (o to to to, to bym chciał, ale głupio tak), wpuszczał do uszu muzykę relaksacyjną.

Idź jak naturals, kurwa mać, zachciało mi się szukać rady u innych. Nawet matka powiedziała, że za jej czasów, a chuj tam, za jej czasów to się cuda nie widy działy, ludzie książki czytali na papierze, filmy oglądali na ekranach, nic w mózgach nie mieli, tylko mięso.

Nie wyobrażam sobie jak wolno działało samo mięso. Przecież to jakieś 400 peta(p)FLOPSów, prehistoria, paradygmat, podstawa dla niemowlaka. Obecnie standardem dla ubogich, z kasy państwowej, jest ulepszenie do 600 pFLOPsów. Nawet menele naszych czasów są geniuszami w świecie retro-ludzi.

Rekruter wbił do pomieszczenia. II zeskanował go, wypluł info na HUDa:

 

SocialWeb: zablokowane.

WorkWeb: zablokowane.

PersonalWeb: sprywatyzowany. (ale nie zablokowane!)

LifeWeb: zablokowane.

 

Kurwa, zablokowali mnie, mać. Zero dostępu do Sieci. Gigantyczna pępowina danych brutalnie wyrwana z informatycznego niemowlęcia jakim był mózg dwudziestoparolatka.

Panika. Przetaksowałem ikony, InfraNet off-line.

Może jednak użyję tych beta-blokerów.

- Hello, Brajan Kowalski – przedstawił się i skłonił lekko. Czekał na reakcję.

Hello, skurwysynu.

- Hello – wystękałem. - Jan Nowak.

- Jakie nowoczesne imię. - Rekruter wysłał mi przez HUD emotikon smiley. - Stanowisko modern junior copy brand managera?

Dobry bullshit. Wszyscy dzisiaj byli managerami, nawet jeśli managowali tylko komórką na miotły 4x4. Wszyscy byli modern – przecież mamy czasy współczesne, jak dzisiaj coś może nie być modern?

Zostaje junior copy brand. Młodszy copy od marki.

Czyli koleś, który robi wszystko to, czego seniorowi się nie chce.

- Tak. Rozmawialiśmy przez TalkWeba tydzień temu.

- Pamięć własna czy podręczna?

- Własna. Podręczna podałaby mi tematy rozmowy, godzinę i dokładną datę.

- Mhm – przyznał Brajan. - Czyli przyszedł pan jako naturals. Szanujemy takie podejście. Biolo jest obecnie na targecie, naturalsy będą seksi i trendy na moment, kiedy planujemy peek naszej kampanii. Szukamy kogoś z grupy focusowej, kogoś takiego jak ty, Jan. Emotikon smiley. Nie łyknąłem tej coachowej gadaniny, typowa gadka, bym po rozmowie czuł, że się spisałem.

Światło zmieniło kolor z niebieskawego na pomarańczowo-żółty. Musiała dochodzić szesnasta - chociaż na czas rozmowy mogli sobie darować już symulację cyklu dobowego. Ot, uprzejmość w stronę potencjalnego pracownika. Pomarańczowo-żółty usypia, a ja siedzę tutaj z zagłuszonym dostępem do Sieci, wyłączonymi rozszerzeniami, jak taki biolowsiok ze spożywki, jak niemowlę zaraz po urodzeniu.

Miałem wrażenie, że zrobili to specjalnie. Bo trzeba przetestować kandydata, rzucać mu kłody pod nogi, świnie i jeszcze najlepiej zwarcie w mózgu zrobić i patrzeć ile jeszcze umie, kiedy sobie zrobimy z niego pieska-zombie.

Kogo ja oszukuję, to jest korpo, tutaj nie szuka się sukcesów, tutaj szuka się sposobów jak zwalić winę na kogoś innego.

- Och, to już ta godzina? - Rekruter zerknął atawistycznie na zegarek, modny gest grzecznościowy, skoro czas zawsze można sprawdzić na HUDzie. Rozszerzenie rzeczywistości społecznej (RRS) zaproponowało, że odczyta za mnie mimikę rekrutera, ale spasowałem. Pewnie by to zauważył. - Cóż, zróbmy to szybko.

Nie potrzebowałem rozszerzenia, by wiedzieć, że wali do mnie podtekstem. Sorry stary, nie ta strona barykady, nie sprawdzaj mnie, jestem sapio. Old-school hetero sapio.

- Momencik, wgrywam twoją aplikację – jedno oko rekrutera zbladło, kiedy na siatkówce zogniskował się interfejs – o, już mam.

- Cieszę się.

Nie cieszyłem się, ale głupio mi było milczeć. Najwyraźniej Brajan też się z czego nie ucieszył, bo zmarszczył brwi. Botoks na jego czole wyraźnie świadczył, że nie jest do tego przyzwyczajony.

- Rok urodzenia to 2042?

- Tak. - Wiedziałem już do czego zmierza. Zawsze to samo, nie mogliby się odpierdolić od czegoś, na co nie miałem wpływu.

- Ale rejestr expa i leveli dopiero od 2026, czemu?

Bo byliśmy biedni, kretynie.

- Moi rodzice to homo vintage, pisarze starej daty. Nie było ich stać na standardowe wszczepy, kiedy się urodziłem, więc operację otrzymałem w 2046 od wujka na prezent urodzinowy.

- Mhm – Brajanek najwyraźniej nie był zadowolony. - Więc straciłeś cztery lata zbierania skilla i expa?

Ha, miałem na to ripostę. Marną bo marną, ale zawsze. Nie uśmiechnąłem się jednak – byłem pewien, że koleś ma RRS i zczytałby mój uśmiech jako złośliwy.

- Nie, nie straciłem. Po prostu przez cztery lata zbierałem expa i skilla bez śledzenia progresu w Sieci.

- Mhm.

W dupe se wsadź to swoje „mhm”.

- O, masz 48 level kreatywności – znowu uniósł brwi, nie mogłem oderwać spojrzenia od marszczącej się fali botoksu na jego czole – całkiem imponujące, zwłaszcza, że jest pan jeszcze newbie w branży, a standard, nawet dla weteranów, to 40 level. Gdzie pan expił?

- W tej kwestii jestem samo-expem, trochę freelancing w copywriterce mi pomógł. Od małego uwielbiałem pisać, tworzyć i wymyślać, kiedy dostałem wszczepy, tylko się to pogłębiło.

- I co, nie programowali cię na archetyp artysty? Zero algorytmu w hardware?

- Zero, to wychodzi z czystego biolo. Retro pewnie by to nazwali powołaniem.

Nie załapał żartu. Spoko, niewielu łapie. Zrobiłem minę w stylu „to wcale nie był żart, jedynie anegdotka generacyjna”.

Albo wydawało mi się, że robiłem.

- Mhm. A, czemu masz tylko 12 level w social skills? To dla nas ważne, by ludzie się dogadywali ze sobą. Wymagamy minimum 20 levela, Janie, to jest spory niedostatek skilla.

Zatkało mnie, kiedy zdałem sobie sprawę, że zapomniałem. Kurwa, zapomniałem, miałem expić social skilla w klubach i ruchalniach, ale zapomniałem. Chuj bombki strzelił, HUD mi o niczym nie przypomniał, pewnie bug w softwarze albo zglitchowałem go którąś z nowych apek. Co wgrywałem ostatnie?

No tak, to było w pamięci podręcznej, w cache, w cookies. Z własnej sobie przypomnę najwyżej poranne gówno. Wymyśliłem historyjkę na szybko – w końcu z czegoś mam 48 level kreatywności.

- Nie miałem dużo kontaktu ze pracodawcami, wszystko zazwyczaj po łączach, w Sieci, czasem z innych krajów, to trzeba było się pod inne uniwersum podpiąć, wiesz jak jest, Brajan, z czegoś trzeba żyć. Copy mi zajmowało za dużo czasu, bym miał jeszcze chwilę na social.

- A no wiem, wiem – chuja tam wiedział – w porządku, robię notkę do tego.

Przejrzał kolejne pozycje na mojej karcie postaci. Całkiem urodziwy mam ten ryj, stwierdziłem z dumą, chociaż interfejs zawsze skrywał poziomy atrakcyjności. Parę lat temu były o to ostre dymy, kiedy część ludzi z tego globu dostała tylko 2/10. Na kolonię Muska nawet to nie doszło w fazie beta, skasowali projekt w zarodku, chociaż próbowali jeszcze dwa razy – kiedy podbili wszystkim ranking do minimum 6/10, ale wtedy ładniejsza część populacji się wkurwiła. Paszkwile z dwucentymetrowym odchyłem rozstawu oczu od normy piękności dorównywały perfekcyjnie wyrzeźbionym w chirurgicznym pocie pięknością perfekcjonizmu. Kolejne dymy. Potem próbowali podejść na humana – skoro ludzie rozumieją cyferki za bardzo, to zmieńmy na słowa. Ale nawet różnia między „umiarkowanie ładny” a „relatywnie atrakcyjny” potrafiła wkurwić ludzi na tyle, że ostatecznie wycofali się.

Piękno – jedna z niewielu niezmierzalnych wartości współczesnego świata. Ostatni bastion własnego zdania i gustu.

- O, widzę, że reszta skilli się zgadza. - Czemu dzisiaj ludzie zawsze zaczynają zdanie od jakiejś zbędnej zbitki głosek, jakby nie można było po prostu powiedzieć co się ma na myśli. Nie, trzeba zrobić prolog, interludium i epilog do wypowiedzi: „O, bla bla bla, hm, bla bla bla, no.” - Mhm, skill ogarnięcia życiowego, level dwudziesty pierwszy, całkiem spoko, mhm. Mhm. Mhm. Mhm. Mhm. - Przeglądał listę skilli dalej. - Mhm. Mhm. Mhm. Mhm.

Japierdoleniewytrzymamzaraz.

- O. - Umieram wewnętrznie od każdego kolejnego morfemu poprzedzającego zdanie. - Czemu zamówiłeś wczoraj pizzę dla mięsożernych? Lekarz wyraźnie zabronił ci spożywać glutenu i białek.

NIE MÓW MI JAK MAM ŻYĆ, krzyknąłem w myślach. Właściwie to krzyczałem wiele rzeczy w tej chwili, ale tylko tę jedną byłem w stanie zrozumieć.

- Świętowałem – zełgałem bezczelnie, mając nadzieję, że jego RSS tego nie wychwyci. Nagle zdałem sobie sprawę, czemu ten koleś ma tyle botoksu na ryju. Przecież z organicznym cementem pod skórą on jest praktycznie niezczytywalny. A to skurwiel.

- O. - Kolejny zgon zadzwonił mi w uszach. - Mhm. - Jeszcze mnie dobił. - A co, jeśli można wiedzieć? Twój SocialWeb milczy na ten temat.

- Nie zaktualizowałem statusu.

- Czyli odmawiasz ludziom informacji na swój temat?

- Nie, po prostu jeszcze tego nie zrobiłem.

Zawsze trzeba zaktualizować status. Wszyscy muszą wiedzieć gdzie jesteś, co robisz, czy jesteś szczęśliwy, czy właśnie miałeś orgazm, czy właśnie zjadłeś carpaccio z buraka, czy żyjesz wedle standardów, norm, wytycznych, czy nie grasz za dużo, czy nie piszesz za dużo, czy nie spędzasz za dużo czasu Offline, czy nie spedzasz za dużo czasu Online, czy czasem nie zapisałeś się na kurs materiałów wybuchowych i pilotażu jednocześnie, by ktoś mógł zgłosić podejrzenie o terroryzm, czy nie masz za dużego skilla w hackingu, by ktoś mógł zaraportować, że masz podejrzanie za dużo umiejętności jak na jedną osobę.

Wybierz sobie klasę postaci w wieku lat pięciu i żyj z nią do końca życia. Nie ma ucieczki.

- Zrób to jak najszybciej, kiedy odzyskasz połączenie.

Uśmiechnął się. Brajan, ty skurwielu, właśnie przyznałeś, że mnie blokujecie, gratulacje.

- O – zgon – widzę, że jesteś ateistą, to się chwali, ale czemu masz w 2058 „Dołączenie do frakcji: Kościół Zdigitalizowanej Duszy”? Wierzysz w duszę?

Nie wiedziałem w co wierzyć, ale to nie była opcja do wyboru na liście standardowych odpowiedzi.

Kościół Zdigitalizowanej Duszy to było tylko przygoda, młodzieńcza, romantyczna fantazja na temat tego, że dusza jest ukryta w kodzie, że jest częścią programu-osobowości, że składa się z elektryki mózgu, z układu nerwowego, z samego istnienia myśli. Miała być niczym foton, który ujawniał się światłem, z tym, że tutaj błysnął by nam oświeceniem i wniebowstąpieniem kod binarny. Chcieliśmy zrobić sobie z boga zwierzątko domowe i zhackować własne istnienie.

Ot, projekt na wolny weekend. Dzisiaj byłby już nieaktualny – z ostatnich doniesień wynika, że bóg to jedynie wirus w lokalnym oprogramowaniu uniwersum. Lubię sci-fi.

To tyle pamiętałem z pamięci mózgowej – reszta wspomnień wisiała pewnie w mojej chmurze, część pewnie posiałem gdzieś na polach cache, ale nie miałem do tego dostępu. W tej chwili byłem naturalsem.

- Nie – odpowiedziałem w końcu. - To był tylko wybryk młodości.

- Całe życie określa cię w teraźniejszości – Brajanek rzucił formułką. - To kim jesteś teraz to suma wszystkich twoich przeszłości.

- A kim jestem, przepraszam? - Nie wytrzymałem. Konsekwencje bycia naturalsem, biolo dochodzi do głosu, chemia produkuje emocje, emocje rżną głupa. Automatyczna injekcja endorfin załatwiłaby sprawę, ale ją wyłączył. Naturals, kurwa mać. - Bo mam wrażenie, że „ja” to nic więcej jak obszar roboczy z chwilowej migawki zapamiętanej teraźniejszości.

- Mhm.

Cięta riposta Brajana Kowalskiego. Mhm. To będą jego ostatnie słowa i epitafium na trumnie wystrzelonej na orbitę.

I pomyśleć, że jeszcze nie tak dawno temu grzebano ludzi w ziemi i palono ich w krematoriach, a wystarczyłoby wypierdolić zbędne mięso w kosmos. Recykling danych – wyciągamy cały hardware, mielimy całe biolo na papkę mięsną, pakujemy do woreczka, celujemy armatę w niebiańskie łąki i boom. Prosto do raju.

- Coś nie tak, Jan? - zapytał z udawaną troską Brajan. Już wiedziałem, że nie dostanę tej roboty. - Wczoraj uprawiałeś heteroseks, powinieneś być weselszy.

Zamarłem. No tak, hacking korporacyjny nie jest niczym nowym, ale na takim mikropoziomie? Na poziomie kandydata? Serio? Niżej stało już tylko hakowanie kamerki w interfejsie cycatej sąsiadki, by sobie ją pooglądać pod prysznicem.

Brajan jednak cisnął dalej.

- I czemu oglądasz tyle sapioporno, Janie? Brzydzą cię homoporno? Heteroporno? Czemu w ogóle tracisz czas na oglądanie, nie prościej sobie zaaplikować info direct do mózgu?

- Brzydzi to mnie foodporn. Marnowanie czasu – rzuciłem byle jaką pointą, by sobie kupić czas na ochłonięcie. Biolo we mnie buzowało. Nigdy więcej nie pójdę na rozmowę jako naturals, nie po to mam te wszystkie wszczepy, hardware, software by to odrzucać.

Interfejs wypluwał mi na ekran informacje o rytmie serca, przyspieszonym oddechu, zaczerwienieniu na twarzy. Witaj, drogi atawizmie, to ja, nowoczesny neandertalczyk.

- Nie odpowiedziałeś na pytanie, Janie.

- Każdemu jego porno, Brajan – spojrzałem mu prosto w przysłonięte HUDem oczy – każdemu jego porno.

- Czyli odmawiasz mi informacji na twoje poglądy? Tak samo jak nieaktualizujesz ważnego statusu na SocialWeb?

To tylko pierdolona pizza, Brajan. Od tego się nie umiera. Od „O” się umiera.

- Chcesz wiedzieć czemu marnuję czas na oglądanie porno? - nachyliłem się do niego, wyszczerzając się w drapieżnym uśmiechu.

Przeładuj.

- O – zgon – tak, chcę wiedzieć.

Cel.

- Bo twoja dziewczyna mi już nie wystarcza.

Pal.

Ilość endorfin, jaka musiała w tej chwili uderzyć w jego mózg pewnie przekraczała standardową dawkę trzykrotnie. Nawet HUD zniknął, spojrzał na mnie biolo-oczami, nieprzysłoniętymi Siecią, interfejsem, oknami, niczym. Patrzył na mnie naturalistycznie, a jednocześnie widziałem jak tęczówka zachodzi mgłą, kiedy odpływał na radosnym haju.

Oto, co uczyniła polityka grzeczności i poprawności przez te wszystkie lata. Nikt już nie był w stanie znieść biolo riposty. Jedno z niewielu pól, gdzie mięso panowało nad maszyną – wkurw maszynę, a przestanie działać.

Pierdol się, Brajan.

Ujrzałem z trudem otworzony okno przeglądarki na źrenicy jego oka. Dzwonił gdzieś.

- Halo? Mamy tutaj niestandardową odpowiedź na kwestionariusz. Tak, proszę przyjść. Wgrywam ci pliki do mózgu, direct.

Jedno z największych osiągnieć tej połówki wieku. Czynność jest passe, po co oglądać, czytać, przeżywać, wykonywać ruch, pocić się, cieknąć sokami, żuć, gryźć, przełykać? Możesz sobie to wszystko wgrać. Każde wrażenie, bezpośrednio do mózgu, nie musisz tracić półtorej godziny na komedię romantyczną – wystarczy, że sobie ją wgrasz do mózgu. W ułamku sekundy przeżyjesz wszystkie emocje, poznasz bohaterów, fabułę, w ułamku sekundy będziesz wiedział co się stało, dlaczego i po co. Przy odrobinie kreatywności nawet sfabrykujesz sobie do tego opinię.

Po co uprawiać seks, kiedy można zasymulować orgazm?

Po co jeść, skoro można wstrzyknąć sobie odżywkę i wgrać do receptorów smak?

Po co się uczyć, skoro można wgrać sobie wiedzę do pamięci mózgowej?

Oczywiście, ma to swoje ograniczenia. Wgraj sobie wszystkie tabliczki różniczkowe do mózgu, a będziesz znał wszystkie rozwiązania.

Ale procesów poznawczych nie oszukasz. Będziesz wiedział, ale nie zrozumiesz. To jakbyś spojrzał w lustro i widział obraz, ale nie zdawał sobie sprawy, że widzisz siebie. Będziesz jak chiński pokój – reagował do wszystkich możliwych znanych kombinacji znając wszystkie możliwe znaki i odpowiedzi. I będzie to logiczne i prawidłowe. Ale wystarczy jedna nowa zmienna i sypiesz się jak domek z kart – jak chińska porcelana, by zostać przy Chinach.

Nie wiedziałem w tej chwili jak bardzo jestem wdzięczny moim vintage rodzicom, że zaszczepili we mnie te wiedzę, kiedy byłem jeszcze czystym workiem mięsa. Incepcja na rodzicielskim poziomie, zakorzeniona tak głęboko, że kiedy spłonę po śmierci w atmosferze, idea dalej będzie w popiołach.

Światło wróciło do pobudzającego niebieskawego. Wyłączyli symulację cyklu dobowego. Kurwa, koniec rozmowy.

Do pokoju wpadła babka, na oko trzydziestka, chociaż obecnie mógła już być nawet GILF-em po sześćdziesiątce. Antyzmarszczkowce parły naprzód niczym koreańska armia.

Przyjrzała się Brajankowi. Stwierdziłem, że nie będę tak głupio siedział.

- A pani jest...?

- Dżesika Bajbaj, Technikiem do spraw rozmów kwalifikacyjnych. Proszę dać mi spokój.

Dobra, zamykam mordę. Zepsułem Brajanka.

- Jak mógł go pan potraktować taką obrazą? - spojrzała na mnie z uprzejmym obrzydzeniem.

Czyli co, mam jednak się odzywać?

- Wymskło się. Jestem naturalsem dzisiaj. Było mi nie blokować dostępu do Sieci.

- Nic dziwnego, że masz tylko 12 level w social skills.

- Całuj mnie w dupę.

Odzyskałem połączenie z siecią. Już mnie nie blokowali. Na HUDzie wyrosły mi okienka z info:

 

minus 20 XP do social skills

minus 50 XP do uprzejmości

minus 100 XP do estetyki wypowiedzi

minus 200 XP do poszanowania autorytetów

minus 500 XP do poszukiwania pracy

minus 100 renomy na WorkWeb

Zostałeś zaraportowany za: niewłaściwe zachowanie, niewłaściwy język, potencjalne uprzedzenie do innych seksualności, potencjalne uprzedzenie do innych wyznań, potencjalne uprzedzenie do ludzi zadających pytania (WTF?!), potencjalne uprzedzenie do naturalsów

Status PersonalWeb wymaga aktualizacji, masz 24h zanim służby porządkowe zapytaja cię o aktualizację

Status LifeWeb wymaga aktualizacji, zostało ci 2h zanim lekarz zablokuje ci możliwość zamawiania jedzenia na wynos

Kara: blokada 24h na sapioporn, blokada 24h na napoje gazowane, blokada 24h na seriale kryminalne

Powiadomienie: masz jedną nową opinię o tobie

 

A więc Brajanek, nawet kiedy jest zombie-endorfinistą, to wysmarował mi opinię. Wszędzie powstawiał mi szmaty, oznaczył odpowiednimi hasztagami, zaraportował, jeszcze wysłał notkę do mojego lekarza. Całkiem szybko jak otumanionego idiotę.

Wstałem od stołu, poprawiłem płaszcz. I wyjebałem Brajankowi w mordę, niemal rozkoszując się bólem promieniującym z pękniętych naczyń krwionośnych i obitych kości.

Czyste biolo. Spojrzałem z ponurą satyfakcją na dwa zęby w szkarłatnej otoczce lądujące na biurku.

Pani Bajbaj odskoczyła od zwalającego się na podłogę cielska rekrutera, wrzasnęła w przerażeniu.

- Ty jesteś pierdolonym terrorystą – krzyknęła, celując we mnie palcem. Na HUDzie pojawiły się kolejne spadki expa, odjęto mi parę skilli, wyjebali mnie z grup „#szukaniepracy”, kilka notyfikacji o zerwaniu umowy o zlecenie.

- Mhm – stwierdziłem, wzruszając ramionami.

Może pójdę na drinka. Może strzelę sobie w łeb. W trybie biolo-naturals różne ma się zachcianki.

Miałem jeszcze jakieś dwie godziny, zanim przyjedzie po mnie cyberpolicja.

Nigdy więcej naturals. Nigdy więcej.

Interfejs rozczerwienił mi HUD, wielkie zdjęcie mojej twarzy zasłoniło mi świat.Pod spodem migał napis: zbanowany ze społeczeństwa.

Zaktualizowałem status na PersonalWeb: chuj wam wszystkim w dupę, udawacze.

(No i co ja teraz pocznę, co ja pocznę, co ja pocznę?)

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Violet 27.10.2016
    Przeraziła mnie ta wizja przyszłości, która w zawoalowanej postaci praktycznie już funkcjonuje. Ująłeś to mocno profesjonalnie i naukowo,ale przejrzystość myśli jest imponująco prosta. Gratuluję. 5
  • Arysto 28.10.2016
    A no, funkcjonuje i jest coraz bliżej ;/ Niestety, ale czekajmy na wpad w cRPGową rzeczywistość wprost z Teorii Gier.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania