Na właściwych miejscach w domu→Dekaos Dondi
Co jest do jasnej cholery?
Zapomniałem zamknąć drzwi do własnego mieszkania?
A niech to szlag. Stoję na progu i widzę, że coś tu nie gra. Wszystko niby to samo, ale jakoś inaczej.
Co jest ? O co w tym wszystkim chodzi?
Wchodzę do środka. Meble niby moje, lecz cała reszta na nich, jest inaczej ustawiona. W obrzydliwy, niedopuszczalny sposób. Nie tam gdzie zwykle. Tak jak wszystko ustawiłem. Przecież jestem pedantem. Tak bym nie poukładał byle jak.
Przecież wiem jak było.
Robię porządek. Co mi innego pozostało. No tak. Zostawiłem otwarte drzwi. Muszę pamiętać, żeby zamykać. Bo inaczej będą włazić i układać według siebie. A ma być według mnie. Tylko mnie! Ta puszka tu, a cukierniczka tu. A nie tu. Tutaj by wyglądała nie tak jak trzeba. W tle bym widział tylną ścianę, a powinienem widzieć obrazek. Też przekrzywiony. To cholera niemożliwe.
Kto tak namieszał w moim własnym domu?
Aha. Weszli podczas mojej obecności. Chyba o tym przed chwilą myślałem. Widzę inny obraz na ścianie. No nie. Tego już za wiele. Dolna część ramy nierównoległa do podłogi. Krzywo wisi? On też? Tak samo źle jak na szafie. Tam jest teraz porządek. Cholera nie! Muszę wrócić. Nóż wisi obok widelca. Jak to obok widelca? Powinien wisieć obok noża. Obok widelca powinien być drugi widelec. Wieszam jak trzeba. Poprawiam obraz na ścianie. A to co? Krzesełka przy stole, a jedno stoi samotne i leży na nim poduszka. Poduszka? Nigdy nie siadam na poduszce, leżącej na krześle, które stoi daleko od stołu. Jaki to by miało sens? Żadnego.
Kładę poduszkę na fotel. Tu jej miejsce. Obok misia. Pamiątki z dzieciństwa. Ma wydłubane oczy. Jak to dwa? Pamiętam, że jako dziecko, wydłubałem jedno, bo chciałem mieć misia cyklopa. A teraz co? Szukam wszędzie. Nawet pod dywanem. Ma podwinięty róg. Podwinięty? To niedopuszczalne. Można się zahaczyć i polecieć nie wiadomo gdzie. Poprawiam. Jest cały płaski na podłodze. Jak przystało na dywan.
Widzę oko. Drugiego nie szukam. To by wszystko zepsuło. Wprowadziło zamęt w umyśle. Nie wiedziałbym, które właściwe. Leży obok skrawka papierka. Papierka? Na moim dywanie? Taki bałagan ktoś mi zrobił? No tak. Zapomniałem zamknąć drzwi. Wtykam misiowi oko. Od razu lepiej. Jest znowu ukochanym cyklopem.
Idę do kuchni. Otwarta szuflada. Prawie że wypadła. Wsuwam gdzie trzeba. Przytrzaskuje palec. Cholera jasna. Kapie krew. Na czyste przybory kuchenne. Wycieram szmatką. Spoglądam na palec. Na szczęście jest we właściwym miejscu, ale wygląda nie tak jak trzeba. Nie pasuje do reszty. Zrobię z nim porządek. Biorę ząbkowany nóż. Po co ma być, skoro psuje idealny ład na mojej dłoni. Przyciskam. Paskudnie boli. Chyba tracę przytomność. Zaprzestaję. Nie mogę wytrzymać. Widzę plamę krwi. Jest coraz większa i większa. Przybiera ludzką postać. Wtłacza się w mój umysł. Nie widzę, co mam jeszcze poprawić, ułożyć jak trzeba. Ona wszystko przysłania. Chyba staje się mną lub czymś innym. Na dodatek trzyma zakrwawiony nóż obok widelca. Ogarnia mnie ciemność.
I nagle jasność.
Stoję na progu. Jak mogłem nie zamknąć drzwi do własnego mieszkania.
Wchodzę do środka.
Co jest do cholery? Kto tu zrobił taki bajzel?
- Jaki bajzel - słyszę za sobą słowa.
Odwracam się.
- Kim jesteś?
Komentarze (22)
Poplątane bardzo. Chyba Dekaos Dondi.
Pozdrawiam
Pozdrawiam
akurat po czym innym poznałem. Choc interpunkcją masz charakterystyczną.;)
Zluzujmy trochę
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania