Naj(nie)szczęśliwszy człowiek Świata

Popijając ostatnio chrupiącego rogala pyszną kawą w swojej ulubionej cukierni, zauważyłem, że przed ladą z lodami przystanął bardzo nietypowy jegomość… W ręku trzymał kapelusz, jednak jego głowę otulała nadal ciepła czapka. Ogólnie wydawał się zdecydowanie zbyt ciepło ubrany, jak na pogodę tamtego dnia. Trudno było na pierwszy rzut oka określić jego wiek, z pewnością nie był to człowiek pierwszej młodości.

Długo przyglądał się lodom a ekspedientka nie podchodziła do niego, widząc, że najwyraźniej trudno jest mu dokonać wyboru. Stary dziwak- pomyślałem. Gdy w końcu podniósł wzrok znad lodów i niepewnie wyszukał nim pani po drugiej stronie kontuaru, ta natychmiast stanęła przed nim z pucharem i łyżką, gotowa do działania. Nastąpiła rozmowa. Pan naciskał a Pani najwyraźniej próbowała jakoś odmówić, ostatecznie dała jednak za wygraną gdyż z widoczną rezygnacją i niechęcią, przybierając bardzo umęczony wyraz twarzy, zaczęła skrupulatnie nakładać po odrobince z każdego smaku. Zajęło to dobrą chwilę, po czym mężczyzna zapłacił i odwrócił się zadowolony, trzymając przed sobą najbardziej kolorową porcję jaką kiedykolwiek widziałem.

W cukierni były dwa wolne miejsca, co od razu pozbawiło dziwaka dobrego nastroju. Stał i stał, najwyraźniej nie mogąc dokonać wyboru. Lody zaczęły się topić… Pod wpływem nagłego impulsu, wykonałem gest zapraszający nieznajomego do mojego stolika. Ciekawość kazała mi spróbować zamienić z nim choćby parę zdań. Ten tymczasem, zanim zajął miejsce, postanowił się jeszcze trochę rozebrać i okazało się, że po zdjęciu płaszcza, nadal ma na sobie zimową kurtkę, która spokojnie starczyła by jako okrycie wierzchnie. Dało mi to dobrą okazję do rozpoczęcia rozmowy:

-Czy nie gorąco Panu w tym wszystkim?- zapytałem, gdy ten szamotał się z niesfornymi rękawami. -Nawet Pan sobie nie wyobraża, jak bardzo.- odparł zdawkowo jegomość sadowiąc się na krześle.

Odniosłem wrażenie że nasza rozmowa dobiegła końca i poczułem rozczarowanie, jednak po krótkiej przerwie, gdy mój towarzysz dobrał się wreszcie do swoich topniejących lodów, drgnął, jakby nagle sobie o czymś przypomniał, spojrzał na mnie porozumiewawczo i podjął temat na nowo:

-Nie mogłem się zdecydować, czy lepiej będzie założyć dzisiaj płaszcz czy kurtkę.

-Tak jak z czapką i kapeluszem? - rzuciłem odruchowo.

-Dokładnie tak. Pomyślałem że założę kurtkę i czapkę a płaszcz z kapeluszem zabiorę na wszelki wypadek gdyby pojawiła się jakaś bardziej oficjalna okoliczność. Nigdy nie wiadomo co się wydarzy… Jednak niesienie płaszcza w ręku okazało się bardziej niewygodne niż myślałem, postanowiłem więc założyć go również na siebie.

-A lody? Tu dopiero miał Pan chyba trudny wybór?

Tu nieznajomy zamyślił się wyraźnie, lecz po chwili wrócił do rozmowy:

-Widzi Pan, odkąd pamiętam, tak to właśnie wygląda… Już w szkole nie mogłem się zdecydować, czy bardziej pasuje mi matematyka, czy też może historia. Niby we wszystkim radziłem sobie równie dobrze, jednak gdy tylko jakiemuś przedmiotowi poświęcałem więcej czasu, zaraz miałem wrażenie, że zaniedbuję wszystkie inne. A sport to mi dopiero przysporzył rozterek… Najpierw zakochałem się w piłce nożnej. Nic innego nie znałem. Ale później odkryłem siatkówkę, koszykówkę, lekkoatletykę i pływanie… Wszystko mnie fascynowało. Myślałem że zwariuję. I wie Pan co: nie wybrałem nic. Postanowiłem że skoro nie mogę zajmować się wszystkim naraz, to odpuszczę sobie całe to zamieszanie.

-I nie czuł Pan że któraś dyscyplina daje Panu więcej radości niż pozostałe? Przecież takie rzeczy się wie…

-No właśnie w tym problem! We wszystkim radziłem sobie dobrze, byłem ogólnie wysportowany, każdy trener chciał mnie mieć w swojej reprezentacji. A ja nie potrafiłem żadnego wybrać, wiedząc że musiałbym wtedy odmówić reszcie. Mówili wtedy że marnuję swój talent. Ale ja miałem wiele talentów i nie było rozwiązania w którym nie musiałbym poświęcić większości z nich…

-A później, po szkole, jak Pan sobie ze wszystkim poradził? Zycie przecież polega na nieustannym dokonywaniu wyborów.

-Później było już tylko gorzej. Nietrudno sobie chyba wyobrazić że przez swoją idiotyczną przypadłość nigdy się nie ożeniłem. Codzienne wybory to koszmar. Nawet nie chcę mówić ile wysiłku kosztuje mnie za każdym razem zdecydowanie, czy lepiej pojechać do pracy tramwajem, czy też autobusem. Czasami rzucam monetą i cieszę się że nie mam samochodu. Uważam jednak, że nie należy powierzać swego losu przypadkowi. Ostatecznie, przecież nie mogę mieć pretensji do losu o to, że spóźniam się do pracy, ponieważ nie potrafiłem dokonać odpowiedniego wyboru.

Przez chwilę wyobraziłem sobie ciężar, jaki dźwiga ten człowiek i zrobiło mi się biedaka żal. Zamyśliłem się nad jakąś wartościową radą, którą mógłbym mu ofiarować, podczas gdy on zagłębił się w swój puchar z lodami.

-I wie pan co? -dodał wyrywając mnie z zadumy. -Proszę sobie wyobrazić, że przychodzę tutaj co tydzień. Przychodzę, bo mam ochotę na ciastko. Tyle że tych ciastek jest taki wybór, że całą wcześniejszą noc nie mogę spać, wyobrażając sobie męki, które spotkają mnie znowu przy ladzie. Jak można dobrowolnie zrezygnować z tylu pyszności? I zawsze, kiedy tu idę, wiem, że to zadanie przekroczy moje siły. Staję przed szybą wystawową i nie mam nawet odwagi, żeby wejść do środka… Zastanawiam się wtedy: jak ci wszyscy ludzie to robią? Jak im się to tak łatwo udaje?!

-Ale dzisiaj Pan wszedł…

-Tak. Dzisiaj było mi tak gorąco, że już w połowie drogi wiedziałem, że kupię lody. Nawet Pan sobie nie wyobraża, jaki jestem szczęśliwy!

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • EwelinaRyba 4 miesiące temu
    Genialne!!!
  • il cuore 4 miesiące temu
    /-Czy nie gorąco Panu w tym wszystkim?- zapytałem,/ – dywizy zastępuj półpauzą, nie stawiasz spacji
    /-Nawet Pan sobie nie wyobraża, jak bardzo.- odparł/ – albo błąd, albo nie rozumiesz zasad zapisu dialogów
    /-A lody? Tu dopiero miał Pan chyba/ – zasada pisowni zaimków osobowych
    /Odniosłem wrażenie że nasza rozmowa/ – interpunkcja
    Te uwagi dotyczą całości tekstu a nie tylko wyszczególnionych przykładów
    cul8r
  • TytusT 4 miesiące temu
    Bardzo dziękuję za wskazówki. Zgłoszę się do Pana(Pani), jeśli będę potrzebował kiedyś korekty. Tymczasem sprawdzę, czym są dywiza oraz półpałza i spróbuję stosować poprawnie. Na interpunkcję nie poradzę, z moim dys- wszystkim i tak cud, że trafiam w drogę. Pozdrawiam!
  • nerwinka 4 miesiące temu
    Tytus T wśród dobrych twórców zdarzają się osoby "obdarzone" skazami. Np. Mickiewicz miał tróję z ortografii i zostałby przeczołgany przez ji curoe. Czyli, należy pamiętać, że nie święci garnki lepią. Czyli: Mickiewiczowi też wyrzynały się zęby! Pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania