Najtrudniejsza sprawa- Część 2

Dzień był zwyczajny. Taki sam jak setki dni przed nim. Było już późne popołudnie, miałem zaraz zamknąć biuro, iść coś zjeść w pobliskiej restauracji i w końcu udać się do domu. Wczoraj skończyłem prostą sprawę. Faceta zdradzała żona z gościem mieszkającym w sąsiednim budynku, banał jakich ostatnio wiele. Cztery dni i po sprawie. Sprawdziłem jeszcze stan konta, klient jak obiecał przesłał wynagrodzenie przelewem. Dziś wypadał też dzień wypłaty mojego asystenta. Wpisałem odpowiednią kwotę i wysłałem przelew na jego konto. Wyłączyłem laptopa i już miałem wstawać z fotela gdy rozległo się pukanie do drzwi. Zaskoczony spojrzałem na zegarek, wskazywał 17:30.

- Proszę!

Drzwi się otworzyły i w progu stanął wysoki, bardzo szczupły mężczyzna. Ubrany w czarny garnitur, spod marynarki wystawała nienagannie biała i wyprasowana koszula. Brak krawata dodawał mu nieco luzu inaczej pomyślałbym że odwiedził mnie grabarz. Facet postąpił jeden krok w głąb biura i cichutko zamknął za sobą drzwi. Staliśmy przez chwilę patrząc na siebie. Mój gość wyraźnie nie wiedział jak zacząć rozmowę. Rozglądał się niepewnym wzrokiem, co chwila przecierając spocone czoło chusteczką.

- Słucham pana? O co chodzi? - spytałem uprzejmym tonem.

- Jest pan prywatnym detektywem? Czy dobrze trafiłem?

Nie widział tabliczki na drzwiach?

- Tak, w rzeczy samej - odparłem wyciągając do niego dłoń- Piotr Świderski miło mi pana poznać, panie…..

- Anastazy Karp - szybko pochwycił moją dłoń, potrząsając ją energicznie.

Aż przygryzłem wargę żeby się nie roześmiać, Anastazy Karp? Potarłem ręką podbródek niby w zamyśleniu zasłaniając niebezpiecznie drżące usta. Z karpiem mi się na pewno nie kojarzył raczej z czaplą.

- Proszę siadać - wskazałem mu fotel i sam usiadłem za biurkiem.

Opanowałem zbliżający się śmiech i mogłem w końcu prowadzić normalną rozmowę.

- Słucham pana? Czym mogę służyć?

- Wie pan - zaczął nieśmiało Karp- w moim domu ostatnio dzieją się dziwne rzeczy. Doprawdy, nie wiem jak zacząć.

- Najlepiej od początku - uśmiechnąłem się zachęcająco.

Pan Karp był wyraźnie zmieszany, unikał mojego wzroku. Podejrzewałem że w sprawie, z którą do mnie przyszedł jest coś czego albo się wstydzi albo boi powiedzieć.

- Spokojnie - powiedziałem - prowadziłem dużo dziwnych spraw- skłamałem lecz sytuacja tego wymagała, inaczej podejrzewam że mój gość nie wydusiłby z siebie tego z czym przyszedł - może drinka na rozluźnienie?

- Nie mogę, prowadzę.

Kiwnąłem głową na znak że rozumiem.

- No to proszę panie Karp, niech pan mówi z czym pan przychodzi. Naprawdę proszę być spokojnym, dziwne rzeczy to dla mnie nie nowość. Może pan mówić bez obaw.

- Pochodzę z Mazur - zaczął - prowadziłem tam niewielki zakład masarski, miałem trzy niewielkie firmowe sklepy mięsne. Jednak pomimo tego ze interes dobrze się prowadził moja żona zapragnęła przeprowadzić się w okolice Warszawy. Uparła się. Nie pomogły tłumaczenia, no nic. Nie będę pana zanudzał bo to i tak nic nie wnosi do tej sprawy, z którą przychodzę. W końcu ustąpiłem. Zrobiłem badania rynku, poszukałem odpowiedniego gruntu między Nowym Dworem Mazowieckim a Błoniem tam jest sporo pustych niezamieszkałych terenów pod dom i zakład, poszukałem pracowników, wie pan takie rozpoznanie. Sprzedałem swoje nieruchomości na Mazurach. Trwało to dość długo ale koniec końców udało mi się kupić kawałek gruntu, wybudować dom, postawić zakład, zatrudnić ludzi, zdobyć zezwolenia i tak dalej, i tak dalej. Dwa miesiące temu otworzyłem trzeci sklep firmowy. Powoli zacząłem w końcu zarabiać i wychodzić na swoje.

Przerwał, patrząc na mnie. Opowiadał to wszystko nieco nieskładnie, zawile i nerwowo ale na tyle przejrzyście że rozumiałem całość sytuacji.

- Jak dotąd wszystko jasne, proszę niech pan mówi dalej.

- Tak, i jak wydawało się że wszystko zaczyna się układać to w domu zaczęły się dziać jakieś dziwne rzeczy. Nocą budzą nas jakieś stukania, pukania, zawodzenia. Czasami pojawia się smród. Znikają jakieś drobne przedmioty, typu spinki do mankietów, ulubiony krawat, szczotka do włosów żony. Ostatnio przepadł jeden but córki. Na ścianie w kuchni pojawiła się plama nie wiem skąd, nie dało się jej niczym usunąć. W końcu wezwałem na pomoc firmę sprzątającą i jakoś się tej plamy pozbyli, choć nie przyszło im to łatwo. No cała masa takich niby nic nie znaczących drobiazgów ale jak się to kumuluję to robi się bardzo uciążliwe a szczególnie ten pojawiający się smród jest uciążliwy.

- Jakiego rodzaju jest to zapach?

- Wie pan, raz śmierdzi zgniłym mięsem, raz spalenizną, obszedłem cały dom kiedyś w obawie że coś się zapaliło ale nie, nic takiego nie miało miejsca, zresztą ten fetor jakby się przemieszczał, gdy śmierdzi w pokoju to w kuchni nic nie czuć. A większość tych wydarzeń ma miejsce nocą i jesteśmy notorycznie nie wyspani co zaczyna się przedkładać na nasze wspólne relacje i moje z pracownikami. Moja żona i córka uważają że to duchy i są nie na żarty wystraszone, ja natomiast myślę że to chyba konkurencja. Jest w okolicy kilka podobnych firm, może podebrałem im jakąś część klientów? Policji nie zawiadamiam bo wie pan takie sensacje szybko się rozchodzą i tylko mogą zaszkodzić interesom.

- No tak, rozumiem. Czego pan ode mnie oczekuje?

- Chciałbym żeby pan wykrył sprawców i zebrał niezbędne dowody, które ich obciążą. Wtedy zawiadomię policję i wniosę oskarżenie przeciw nim.

Wyciągnąłem z szuflady broszurkę informacyjną mojego biura i podałem swojemu rozmówcy.

- Proszę, tu są wszystkie niezbędne informacje dotyczące moich usług wraz z cennikiem.

Pan Karp przejrzał pobieżnie broszurkę.

- Proszę pana, jeśli zdecyduje się pan przyjąć moją sprawę to chciałbym żeby pan zamieszkał u mnie na czas dochodzenia, kwatera i wyżywienie to moja działka oczywiście gratis. Żona i tak dużo gotuje to posiłek więcej nie ma dla nas żadnego znaczenia. Pokój dla pana na piętrze może być przygotowany najpóźniej do jutra. Nie ponosi pan kosztów korzystania z prądu, wody, wyżywienia całodziennego jak mówiłem. To tyle co mogę panu ze swojej strony zaproponować. Pracowników i ewentualnych ludzi, którzy zapewne pana spotkają u mnie lub na terenie zakładu poinformuję że odwiedził mnie krewny z Mazur i zostanie jakiś czas. Oczywiście pan poda swoją cenę odliczając to wszystko. Czy takie warunki panu odpowiadają?

Udałem zamyślenie, w duchu cieszyłem się że w końcu trafiło mi się coś innego, ciekawszego od niewiernych małżonków czy skradzionego samochodu.

- Dobrze, jeszcze dziś wieczorem zadzwonię do pana i umówimy się na wysokość mojego wynagrodzenia i jak się dogadamy to jutro około południa zjawię się u państwa w domu.

Karp jakby odetchnął z ulgą

- Doskonale - powiedział - proszę oto moja wizytówka, na niej znajdzie pan adres i telefon kontaktowy.

- To jesteśmy umówieni - zakończyłem rozmowę.

Pan Anastazy wstał z fotela i już w lepszym humorze podał mi rękę na pożegnanie.

- To do widzenia panu, dziękuję że poświecił mi pan czas i czekam na telefon.

Uścisnąłem wyciągniętą dłoń

- Do widzenia, pozostajemy w kontakcie.

Anastazy Karp wyszedł.

Wyciągnąłem z szuflady kartkę papieru, zapisałem dane Karpia z wizytówki i dopisałem: „Leszku, poszukaj w internecie wszystko co tylko znajdziesz na temat tego człowieka i daj mi znać do jedenastej rano co ci się udało ustalić. Pilne.”

Leszek, mój asystent przychodził do biura na siódmą trzydzieści, myślę że będzie miał wystarczająco czasu by coś znaleźć o moim nowym kliencie.

Zaburczało mi w brzuchu. Przypomniałem sobie że od rana nic jeszcze nie jadłem. Pogasiłem światła, wyszedłem z biura zamykając drzwi na klucz i ruszyłem do windy.

CDN

Średnia ocena: 3.3  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (25)

  • Piotrek71 dwa lata temu
    Dwa, to dwa, ale wypadałoby oceniając coś napisać dlaczego niska czy wysoka ocena. Samo ocenienie bez uzasadnienia nie ma sensu.
  • Abbie Faria dwa lata temu
    Piszesz myślnikiem, nie oceniam, bo sam używam, ale przyklejony do ostatniego wyrazu dialogu nie wygląda ciekawie. https://www.opowi.pl/art/jak-pisac-dialogi/
    Co do treści - Wydaje się, nie obraź się nudna. Bohater wygląda na "loosera". Brak mu ikry, mimo, że założył biuro detektywistyczne. Detektyw płaci asystentowi na konto? Nie stać go na księgową? Chyba, że sam jest księgowym...,
    Może się rozwinie coś w dalszych częściach, bo na razie flaki z olejem.
    Narrator to główny bohater. Dziennik Watsona?
    Ocena nie ode mnie.
  • Abbie Faria dwa lata temu
    *losera
  • Piotrek71 dwa lata temu
    Abbie Faria Nie obrażam się, bądźmy poważni. Jest to część większej całości, zgoda może być nudne ale niestety niezbędne. Brak ikry bohatera spowodowany jest rutyną i znudzeniem i jak dotąd sytuacja od niego nie wymaga jakiś działań z ikrą. Co do księgowej, zwyczajnie jest mu zbędna przy tak małym biurze detektywa no i generowała by kolejne koszta. Spokojnie,w miarę rozwoju akcji nasz bohater pokaże na co go stać :). Ogólny pomysł na całość mam tylko teraz muszę go dopracowanego przelać na papier. Nie będzie to krótka praca i początek może faktycznie być nudnawy, jednak zalecam przez niego przebrnąć. Dzięki za ocenę i komentarz. Pozdrawiam.
  • Piotrek71 dwa lata temu
    PS Dzięki za uwagę o myślnikach, poprawię.
  • MKP dwa lata temu
    "Było już późne popołudnie, miałem zaraz zamknąć biuro, iść coś zjeść w pobliskiej restauracji i w końcu do domu." - i w końcu wrócić do domu - lub cokolwiek innego niż wrócić :)

    "skończyłem prostą sprawę. Faceta zdradzała żona z gościem mieszkającym w sąsiednim budynku, banał jakich ostatnio wiele. Cztery dni i po sprawie." - dwa razy sprawa w zbyt bliskim sąsiedztwie.

    "Drzwi się otworzyły i w progu stanął wyskoki, bardzo szczupły mężczyzna. Ubrany w czarny garnitur, spod marynarki wyglądała nienagannie biała i wyprasowana koszula." --- propozycja --- Drzwi otworzyły się i w progu stanął wyskoki, bardzo szczupły mężczyzna, ubrany w czarny garnitur. Spod marynarki wystawała mu nienagannie biała i wyprasowana koszula.

    "Tak staliśmy przez chwilę patrząc na siebie." - "Tak" bym wywalił.

    "Rozglądał się niepewnym wzrokiem, co chwila przecierał spocone czoło chusteczką." - albo "przecierając", albo "i co chwila przecierał"

    "- Pochodzę z Mazur- zaczął- prowadziłem tam niewielki zakład masarski, miałem trzy niewielkie firmowe sklepy mięsne." -- PROPONUJĘ - "Pochodzę z Mazur - zaczął. - Prowadziłem tam niewielki zakład masarski: trzy firmowe sklepy mięsne."

    "- Spokojnie-powiedziałem- prowadziłem dużo dziwnych spraw- skłamałem lecz sytuacja tego wymagała, inaczej podejrzewam że mój gość nie wydusiłby z siebie tego z czym przyszedł- może drinka na rozluźnienie?" - W TYM FRAGMENCIE WIDAĆ WYRAŹNIE DLACZEGO MYŚLNIK NIE MOŻE BYĆ PRZYKLEJONY: ) -- " - Spokojnie -powiedziałem. - Prowadziłem dużo dziwnych spraw - skłamałem lecz sytuacja tego wymagała, inaczej podejrzewam, że mój gość nie wydusiłby z siebie tego z czym przyszedł. - Może drinka na rozluźnienie?

    Generalnie szyk wyrazów w zdaniu jest chaotyczny. Czytaj na głos zanim opublikujesz.
  • Piotrek71 dwa lata temu
    Dzięki, będzie poprawione.
  • MKP dwa lata temu
    Piotrek71 I git:)
  • Poeman dwa lata temu
    UPRASZAM DZIECI O SZCZEGÓLNĄ OSTROŻNOŚĆ!
  • Poeman dwa lata temu
    TEN PAN JEST ZDOLNY DO KRZYWDY!!!
  • Mandingo dwa lata temu
    Przestań policją straszyć człowieku!
  • Piotrek71 dwa lata temu
    Co? Strach ci zajrzał w oczy? Koledzy pod celą się ucieszą.
  • Mandingo dwa lata temu
    UPRASZAM WSZYSTKIE DZIECI NA PORTALU DO ZACHOWANIA OSTROŻNOŚCI W KONTAKTACH Z UŻYTKOWNIKIEM MANDIGO. WYGLĄDA NA TO ŻE MA BARDZO NIEZDROWE ZACHOWANIA
  • Mandingo dwa lata temu
    Lubisz mieć przewagę nad ofiarą co?
  • Piotrek71 dwa lata temu
    Zrywaj się frajerze, przyzwyczajaj się posiłki spożywać na kiblu, nie długo to cię czeka.
  • Akwadar dwa lata temu
    Piotrek71 to Mithril z Poemaxu, następny zbok, który tu spadł
  • Grzegory dwa lata temu
    Akwadar w kupie siła hihihi
  • Akwadar dwa lata temu
    Grzegory nie siła tylko smród... a jak się rozejdzie nie tylko po poemaxie to dopiero będzie śmierdziało
  • Grzegory dwa lata temu
    Smród jak cholera, a jeszcze jakby rozsunął suwak ohoho
  • Piotrek71 dwa lata temu
    Grzegory Przez debila tylko poprawek nie zrobiłem a planuję dziś jeszcze jeden rozdział napisać. Ech
  • krajew34 dwa lata temu
    Jedziemy dalej, powtórzeń ciąg dalszy, jak na razie w pierwszym akapicie. wyskoki, - tu raczej nie chodzi o skakanie więc chyba trzeba się pozbyć jednego k. Jestem nogą z korekty, ale nawet mi takie coś się rzuca w oczy.
    dodawał mu nieco luzu - w kontekście akapitu słowo luz nie pasuje mi do ogółu stylu i przynajmniej mnie wyprowadza z czytania.
    Trochę za dużo karpia, w rozmowie ok, choć można by użyć samego słowa pan, ale w pozostałych można by zastosować zamienniki.
    prowadziłem tam niewielki zakład masarski, miałem trzy niewielkie firmowe sklepy mięsne. - ajajaj, skromne, nieduże, małe, a jeśli zakład nie masz na myśli, że to trzy, to wstawiłbym dodatkowo miałem...
    Nie pomogły tłumaczenia, no nic. - tu za bardzo urwałeś, przy czytaniu jakbym nagle chodził na linie, a ona się zerwała, brakuje mi tu między Nie pomogły tłumaczenia, no nic... No chyba, że dodać tu jakąś narracje, w stylu zamyślił się na chwile, odpłynął myślami. zapatrzył się w dal. i następnie no nic. Ale ja znawcą nie jestem, więc róbta co chceta.
    Przerwał, patrząc na mnie. Opowiadał to wszystko nieco nieskładnie, zawile i nerwowo ale na tyle przejrzyście że rozumiałem całość sytuacji. - oprócz krótkiej wzmianki o przecieraniu czoła, trudno pojąć nerwowość, szczególnie, że czytelnik tego nie widzi.
    - Jakiego rodzaju jest to zapach? - kurczę oczyma wyobraźni widziałem jak chwyta za notes, zapisuje na komputerze, a tu nic...
    i wyżywienie to moja działka oczywiście gratis - znów moja działka nie pasuje mi do wypowiedzi postaci, jak również gratis.
    Trochę mniej powtórzeń, ale wciąż są, dość sprawnie się czyta, ale... Brakuje mi tu opisów w czasie rozmowy, jasne, że nie muszą być zawsze, no ale fajnie jakby coś było, co daje czytelnikowi chociaż odrobinę czegoś, co można sobie wyobrazić. Tu mamy całkowicie suchą rozmowę, jakby na komunikatorze, a nie spotkanie w rzeczywistości. A przynajmniej ja to tak odbieram. Mogę się mylić, więc traktuj ten komentarz z przymrużeniem oka. Pozdrawiam. I idę dalej.
  • Piotrek71 dwa lata temu
    Dlaczego z przymrużeniem? Do każdego poważnego komentarza podchodzę poważnie i przeważnie w nocy staram się korygować tekst opierając się właśnie o rady komentatorów. Dzięki.
  • krajew34 dwa lata temu
    Piotrek71 dlaczego z przymrużeniem? Ponieważ to twój tekst, dodatkowo większość z nas tutaj, albo i wszyscy, nie wiem nie znam, to amatorzy, a przede wszystkim ludzie. Nie wiemy wszystkiego, a to nasza wiedza niekoniecznie musi być prawdą absolutną .Trudno jest wyciągnąć z komentarzy sto procent tego, co dobre. A właśnie byłbym zapomniał godzinę pisz słownie i pozostałe cyfry też. Nie wiem, czy mogę, ale mogę polecić ci ortograf.pl strona raczej zawodna, aby mogła być potraktowana jako stuprocentowa korekta, a zawsze coś tam wyłapie. Pozdrawiam.
  • Piotrek71 dwa lata temu
    krajew34 no własnie, już mi ktoś polecał tego ortografa ale później była ta sytuacja z jakimś trollem, który tu wypisywał głupoty i zapomniałem a miałem tam zajrzeć. W każdym razie, dzięki za wskazówki, zapewne z niektórych skorzystam. Miej się zdrowo :)
  • krajew34 dwa lata temu
    Piotrek71 zawsze jakaś drobna pomoc z tym ortografem. Nawzajem.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania