Narcyz
Nie sądziłam, że doczekam chwili gdy będę mieć osobistego narcyza.
Cechy narcyza? Po pierwsze, Narcyz nie zna mnie osobiście, po drugie Narcyz nawet nigdy nie stał obok mnie fizycznie, po trzecie ? Narcyz nie wie nic o moim życiu a jedynie wydaje mu się, że coś tam wie i na tym zdaje się budować swoją wątłą pozycję, jadąc przysłowiowo mówiąc, na moich plecach.
Cały lans Narcyza polega na tym że najpierw poddaje pod manipulacje i podawanie treści na mój temat, w sposób przewrotny
i zakłamany by chwilę później przedstawić siebie w jak najlepszym świetle.
Narcyz obserwuje mnie stałe, słucha moich nagrań, czyta moje teksty, wypytuje znajomych czy tam swoją rodzinę chyba ? tego nie jestem pewna, która jest bliżej mnie.
Narcyz podaje prawdę o mnie, ubierając w nieprawdę, Narcyz zrobi wszystko by osłabić moja pozycję tylko Narcyz nie wie jednej rzeczy podstawowej, że ci którzy są naprawdę najbliżej mnie, którzy żyją ze mną i są ze mną na co dzień, nigdy w te kłamstwa nie uwierzą.
Narcyz nie wie że wysoka wrażliwość, wysoka empatia nie jest cechą ludzi słabych ale ich mocą.
To miłość do rodziny, dzieci, męża..i innych ludzi którzy wymagają mojej uwagi, pozwala mi nie myśleć o tym że przez większość dnia jestem sama. Zawsze znajdę sobie coś do roboty a w ostateczności kiedy już wszystko zrobię, sięgam po relaksujacą kąpiel, dobrą książkę czy dobry film.Wczoraj na przykład obierając ziemniaki a potem mając w rękach robótki na szydełku, obejrzałam naprawdę bardzo dobry film, oparty na faktach. Film mówi o rodzinie Żydowskiej. Film nagrany na podstawie książki-,,wspomnienia pani Feldman".
Babcia Wanda też taka była... eh wspominąm swoją babcię przybraną, jeszcze tyle nie wiem o zwyczajach, kulturze,religii...narodu wybranego.
Dom wyposażyłam i urządziłam za swoje- ciężko zarobione pieniądze, dziś cieszę się tym choć w większości czasu sama. Kocham jego wnętrze, kocham moje własnoręcznie posadzone drzewa i rośliny, kocham mój ogród choć tak wiele jeszcze w nim mam do zrobienia. Narcyz tego nie wie...a ja codziennie uwielbiam Boga za to wszystko, co od Niego mam.Wczoraj wpadłam w zachwyt, słońce, drzewa, owoce, ptaki, pszczoły...muzyka w radio, zapach kwiatów
i gotującego się na piecu obiadu na dzisiaj.
Chodzę sobie boso po nagrzanej od słońca trawie i zbieram dojrzałe śliwki, gruszki,aronię, borówki ....Pszczoły spijają słodki nektar z tych śliwek które już leżą pod drzewem a które chciałabym zebrać wszystkie by chwilę później przeznaczyć na zimowe zapasy. Zamieniam się w ratowniczkę owoców, kocham zimą obdzielać wszystkich słoikami albo delektować się uznaniem ich smaku i aromatu ze strony gości, zaproszonych na niedzielny obiad.Nie lubię kiedy owoce marnują się pod drzewem, wolę je rozdać innym albo zaprawiać do słoików czy pomrozić tyle ile możliwie się da. Marnotrawstwo to grzech. Na świecie tyle ludzi głoduje ...
Drzewa owocowe sadziłam sama, większość roślin również, jedynie agrest i borówkę amerykańską syn posadził po tym jak niechcący mi te same, skosił. kosiarką do trawy. Syn ma bzika na punkcie koszenia ogrodu i na punkcie strzyżenia włosów (swoich) jedne i drugie nie zdążą sporo odrosnąć ale to oczywiście plus dla niego.:-)..on dba o szczegóły.
Ogród pachnie latem, pszczoły bzyczą, motyle fruwają, ptaki wyśpiewują swoje trele ...eh kocham ten sielski klimat.
Córka od trzech lat nie mieszka ze mną, syn albo pracuje poza domem albo pracuje przy domu do późnych godzin nocnych lub poprostu wyjeżdża na trening.
Samotność?? U mnie mowy nie ma
o samotności, w żadnym wypadku nie czuję się ani trochę samotna. Z radością oczekuję na wnuka i już wyobrażam sobie wspólne Święta.. wspólne chodzenie na Roraty, czytanie bajek, kołysanie do snu czy przygotowywanie czegoś dla maluszka. Wczoraj, kiedy mialam w rękach robótki szydełkową, pomyślałam że koniecznie muszę zrobić coś dla maluszka, na szydełku jeśli młodzi rodzice nie będą mieli nic przeciwko. Taki prezent od babci, jedyny bo własnoręcznie zrobiony. Czy ja jestem samotna?! Nic z tych rzeczy! Heh w kuchni miałam włączone radio doglądając rosołu na piecu i makaronu, kiedy usłyszałam to samo ,,nic z tych rzeczy" z ust redaktora radia Katowice ..hmm...to ciekawe :-)
Nie przypominam sobie żebym z mężem miała rozwód albo żeby moje dzieci przestały nimi być mimo że już od lat są dorosłe i mają swoje sprawy. Relacje między dziećmi a mną są rewelacyjne, nie muszę o nic pytać, wszystko mi mówią, ufają mi. Jeszcze parę lat temu słuchałam o tym że zachowuję się jak kwoka albo że trzymam je pod kloszem ...cóż gdyby tak było, nie były by teraz takie kreatywne i pracowite także banał do kosza się jedynie nadaje.
Co robi matka, żona kiedy mąż ledwo co wyjechał za granicę a syn spędzi całe popołudnie i wieczór daleko od domu na zawodach z kolegami, kibicując kadrze polskich skoczków narciarskich ?
Wczoraj dwa bilety dla syna i kolegi, dzisiaj dwa bilety dla mnie i dla syna choć przyznam szczerze że kiedy słyszę temat ,,skoki"" to już lekko mówiąc wychodzi mi to bokiem ale czego nie robi się dla dziecka ?.
W domu kiedy jest nie ma innych tematów jak tylko skoki,pokój w nartach i kombinezonach, w kółko temat kasków i treningu , w YT stałe ,,skoki" które stale syn chce bym oglądała z nim...ok fajnie ale ileż można:-).
Czasem czuję przesyt i wtedy pytam syna ,,czy my wreszcie możemy pooglądać lub pogadać o czymś innym? " Wtedy syn pyta ,,a co chciałabyś robić"? nie wiem ale coś wymyślę.
Nie mam czasu na nudę:-)
Kiedy ogarnia mnie wena twórcza, to wpadam w wir pracy w domu, wokoło domu albo poza domem jeśli ktoś mnie wyraźnie
o to poprosi lub jeśli u siebie mam wszystko zrobione to wtedy ewentualnie się zgłaszam na ochotnika do pomocy.
Studnia oczyszczona ,drzwi pomalowane, ogród opielony, kwiatki podlane...choć te trzeba podlewać codziennie.
Posłałam też kwiaty domowe i nawet ukorzenianie kilka nowych roślin,zobaczymy...ci z tego będzie :-)
Obiad to codzienność,pranie, sprzątanie, zakupy, odkurzanie również. Od jakiegoś czasu mam odkurzacz obrotowy (zapracowałam to mam) nazwałam go Marian.
Marian lubi wjeżdżać na dywaniki i do spiżarki, skąd ma zawsze problem wyjechać.
,,Odkurzanie zostało wstrzymane " Biegnę na ratunek Marianowi żartując że on robi to specjalnie :-).
Wczoraj było jak zwykle, to co kocham o tej porze roku.
Sezon na grzyby, jagody leśne, jeżyny ,warzywa oraz owoce z domowego ogrodu.
Kocham ten okres ze względu na przetwory zimowe.
Niedawno odwiedziła mnie kuzynka ze Szwecji, zabrała ze sobą moją chrzestną.
Z radością przygotowałam pstrąga na maśle i sałatkę z pekińskiej j oraz ciasto z owocami. Pokazalam cioci moją spiżarnie ,,Aż tyle masz zrobionych słoików? i to wszystko z tego roku"? Ciocia nie mogła uwierzyć, pytała kiedy udało mi się tyle zaprawić na zimę owoców i warzyw np ogórki, pomidory......kompoty, konfitury, soki
Wy myślicie że dla kogo ja to robię ? no przecież nie dla siebie inna sprawa że ja kocham to robić, to moja pasja. Uwielbiam lato przez wzgląd na zbiory i przetwory, dużo mrożę ale również suszę.
Wczoraj zebrałam mirabelki, wydrylowałam je i ułożyłam na blaszce wyłożonej papierem, do suszenia w piecu. Pieczki ze śliwek suszyły się całe sześć godzin. W tym czasie mogłam przygotować obiad na dzisiaj, skoro mamy jechać na skoki :-), wyjąć pranie i rozwiesić oraz puścić kolejne( w soboty zawsze piorę pościel i ręczniki oraz zmieniam na nowe)...pozamiatać balkon, pokój, schody oraz klatkę schodową, pokój i przedpokój kuchnie i salon bo Marian właśnie suszy się na parapecie a ściśle mówiąc części z Mariana ,uprzednio umyte... Od czasu do czasu przepłukuję zbiornik i filtr...taka rutyna.
Wspominam jak w domu rodzinnym zawsze zbieraliśmy pełne worki gruszek a potem tato zawoził te gruszki na suszarnię, w zimie były przepyszną przekąską i dzieliłam nimi wszystkich rówieśników z klasy.:-)
Takie gruszki wędzone w całości są zupełnie inne niż susz, który pojawia się w sklepach na Święta Bożego Narodzenia.
Pamiętam sznury grzybów i jabłek krojonych nad piecem albo na słońcu,do dzisiaj sama suszę, ja kocham mieć coś swojego, tego się nie kupi w sklepie bo zawiera tajny składnik .
Witamina M :-) jest dobra na wszystko i lubi się kumulować u moich bliskich, z radością oczekuję już na wnuka... Córka już dopytuje o marmoladę z cynamonem ze śliwek...
Narcyz tego nie wie...niech żyje w błogiej nieświadomości i tym że ja nic nie robię oprócz tego że ,,leżę i pachnę"":-)
Czego to nie robi się z miłości dla bliskich ...
Lecę do kościoła,dzisiaj Niedziela- Dzień Pański!
Trzymajcie się a Narcyz? Cóż on dzisiaj ukłuł ,jutro ukuje żeby sobie ulżyć, żeby siebie podkreślić a mnie osłabić a ja ? Cóż ja ? Znam swoją wartość, żyje tym od dziecka że robię to co kocham !
Niedawno odkryłam kolejną moja pasję, uwielbiam prowadzić Adorację przez mikrofon ale w tym akurat pomogły dwie kobietki, spotkanie niedawno na Uczelni w Lublinie ,,Sylwia pamiętaj o tym że masz piękny głos " ale ze co że ja???
Rzeczywiście I love it!
Masz Narcyzie chciałeś to masz! :-)))))
a jutro zrób z tego mega nagranie, a czekam na nie!
Teraz juZ wszyscy wszystko o mnie wiedzą choć wolałam tego uniknać...:-(
Komentarze (9)
Zastanawiałaś się może dlaczego te mirabelki są takie głupie, żadne inne owoce nie spadają tak bezsensownie i to zanim jeszcze dojrzeją ew. morwa.
Pozdrów ode mnie Mariana!
Cul8r
Marian ładuje baterie .:-)
Uczepił się mnie jak rzep psiego ogona albo jak łajno podeszwy ...:-( a cóż ja mu robię?
Co do poczucia osamotnienia, któremu tak śmiało zaprzeczasz, to jestem przekonany, że ono właśnie jest...
Trochę zazdroszczę ci domu z ogrodem, no i ta Studnia/jejku!/ jeśli tradycyjna to z cembrowiną /z łańcuchem do wiadra nawijanym na wał/ albo jeszcze lepiej żuraw, a zwierzątka jakieś hodujesz czy chowasz?
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania