Kamienie duszy – 1 – Nawiedzić swoją duszę, cz. 1

"Uciekając od mroku musisz w końcu zdać sobie sprawę z tego, że mrok również jest w tobie. Od siebie nie uciekniesz..." - F. Dachowski

 

Ja starałem się usilnie znaleźć sposób, bo przecież zasługuję na szczęście. Prawda? Prawda...? Zanim zabiorę Cię w podróż po niekończących się otchłaniach... Hmm... Może pozwól, że wprowadzę Cię w mój świat.

 

Jestem Albert Morawski, trzydziestopięciolatek, któremu życie nie potoczyło się tak, jak w bajce. Pełny frustracji, agresji do siebie samego i rozpaczy z powodu straty wszystkiego, co było dla mnie cenne, co było moim marzeniem, postanowiłem znaleźć sposób na poprawę swojego życia.

Przed ośmiu laty, będąc jeszcze na studiach, trafiłem na wzmiankę w jednej z książek do chemii, że na początku XX w. wpadł w ręce jednego z chemików kryształ soli, mały i niepozorny kamień. Ten człowiek, John Weatmore, twierdził, że skradł go, aby posiąść jego rzekome właściwości, które miały być związane z niezwykłym, wręcz cudownym oddziaływaniem na psychikę człowieka. Nic więcej nie było napisane w tej książce oprócz, jak to zwykle bywa, wzmianki o jego szybkiej śmierci. Kamień przepadł, pomyślałem najpierw, lecz olśniło mnie, że jest jeden sposób, aby przynajmniej dowiedzieć się co z nim się stało.

 

Niestety tę fascynującą opowieść, jak znalazłem kamień duszy, muszę pominąć. Może kiedyś do niej wrócę, bo dzisiaj, opowiedzieć Ci chcę o podróży do duszy człowieka, którego mocno i szczerze nienawidziłem i jednocześnie darzyłem dosłownie dozgonną miłością. Tak, wpadłem na pomysł, że ja sam wejdę do swojej duszy. Wiem, brzmi to bardzo absurdalnie i jak pierwszy raz o tym pomyślałem to stwierdziłem, że w mózgu mi się pomieszało od tych podróży. Postanowiłem zrobić sobie detoks.

 

Przyszedł jednak czas, kiedy moje wady zaczęły mnie mocno drażnić i myśli o podróży stawały się silniejsze. W końcu zacząłem planować, od takiej czysto teoretycznej strony, jak to mogłoby wyglądać. Postaram się tu krótko, nie wchodząc w zbytnie szczegóły, opisać same podróże i problem, z jakim musiałem się zmierzyć, aby dostać się do swojej duszy.

 

Kamień duszy działa tak, że jest to sól, której energia potrafi oderwać duszę od ciała i przenieść w świat intersubiektu. Dla tego kto używa kamienia wygląda to tak, że rozpuszcza kamień w wodzie, wypija go i gdy przyjdzie sen, wtedy zamiast snu, wpada się w otchłań, gdzie jest tylko mrok. Trochę to zajmuje zanim człowiek nauczy się poruszać po tym świecie, ale możesz przykładowo znaleźć wejście do duszy sąsiada i wpłynąć na jego świat wewnętrzny. I tu właśnie zaczynają się schody.

 

Po pierwsze, nigdy wcześniej nie próbowałem szukać drzwi do swojej duszy. Przede wszystkim wcale nie jest łatwo znaleźć te odpowiednie. Raz pomyliłem się i chciałem zasiać odrobinę lęku do duszy osiłka, który zaprzysiągł, że wyrwie mi krtań i da psu. Najpierw niestety trafiłem do duszy jego starszego brata... Wtedy nie wiedziałem, że to nie on i wykonałem to co planowałem. Po tygodniu się dowiedziałem, że Roman, starszy brat Piotrka, popełnił samobójstwo, bo jak pisał w liście: "boję się wyjść do ludzi, boję się twarzy ludzi, których nie znam... nie mogę patrzeć nawet na twarz w lustrze...". W taki sposób mogą się zakończyć podróże... Piotrka już więcej nie ujrzałem, bo wyjechał stąd do Włoch. Chciał zapomnieć...

Powracając, obawiałem się powtórki. Bałem się też scenariusza, że nie mam wiedzy o tym, czy jest to bezpieczne, aby samemu wchodzić do swojej duszy, więc ostatecznie stwierdziłem, że spróbuję znaleźć inny sposób. Jeżeli takiego nie znajdę, wtedy owszem, przyrzekłem sobie, że zrobię to.

 

Sposób, który wymyśliłem, był jak perfekcyjnie złożony mechanizm zegarowy. Każde koło musiało kręcić się z odpowiednią prędkością i posiadać idealnie wykonane zębatki, aby to mogło się udać. Wymyśliłem sobie, że tymi kołami, będą ludzie a zębatkami... kamienie dusz. Genialne, prawda? Co mogło pójść nie tak?

 

W sumie na każdym etapie miałem mnóstwo problemów. Wiedziałem, że ludzi nie może być zbyt wielu, bo gdybym wybrał niewłaściwych i licznych to po skończonej akcji nie pamiętałbym, jak przywrócić ich do wcześniejszych ustawień. Chodziło o to, aby wybrać mniej więcej podobnych z charakteru. Przyjąłem, że liczba trzy będzie odpowiednia. Za pomocą jednego skoku miałem tak przemodelować świat wewnętrzny pierwszego, aby stworzył kryształ duszy i przyniósł go do drugiej osoby. Ta druga osoba miała być buforem, tzn. do jej duszy przenosić się miałem, aby ona przenosiła kamienie dusz do osoby trzeciej. Miałem nadzieję, że gdyby coś poszło nie tak, to pierwsza osoba nie użyje kamieni, bo nie będzie wiedziała jak, trzecia osoba nie stworzy ich, bo również nie będzie znała metody ich wytwarzania. Dla drugiej natomiast, będą to zwykłe paczki. Pomyślałem, że nie muszę marnować kamieni na drugą osobę, bo może to być InPost, więc została jeszcze osoba trzecia. Wchodząc do jej duszy chciałem ją najpierw nauczyć, jak ma użyć kamieni, później jak ma mnie znaleźć i ostatecznie co ma zmienić we mnie. Ustawiłem też takie zabezpieczenie, że po powrocie z intersubiektu będzie miała utratę pamięci aż od momentu dostarczenia kamienia. Co mogło pójść nie tak?

 

Początek był nawet dobry. Gdy dostałem się do intersubiektu to skupiałem się na odpowiedzialności, próbowałem sobie wyobrazić sposób myślenia człowieka odpowiedzialnego, próbowałem wyobrazić sobie, że sam jestem człowiekiem odpowiedzialnym. Moją wyobraźnię zalało mnóstwo obrazów, gdy ktoś postępuje odpowiedzialnie. Skupiłem się na jednym losowym i po jakimś czasie już byłem w duszy.

 

Była to jedna z tych przyjemniejszych. Standardem oczywiście były pozasłaniane okna, choć między zasłonami były szpary, którymi światło rozświetlało wnętrze. Nauczyłem się, że najlepiej wpływa się na zachowanie człowieka, którego dusza ma mało światła, gdyż w mroku przechowywane są rzeczy, których człowiek boi się dotknąć. Są też zakamarki, gdzie leżą różne rupiecie, szafy, do których dawno nikt nie zaglądał - idealne miejsca, aby coś schować. Jak wywołać poruszenie, aby człowiek za tym poszedł i jeszcze wykonywał to, co chcemy? Oto cały majstersztyk!

 

C.D.N

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (9)

  • Sufjen rok temu
    Uwielbiam motywy w fantastyce, które odnoszą się do szeroko pojętej metafizyki. Postaram się wpaść później, żeby napisać coś szerzej. Niemniej, jest dobrze. Zapraszam do siebie i serdecznie pozdrawiam :)
  • Lucius Thar rok temu
    Cieszę się, że opowiadanie się spodobało. Druga część pojawi się za jakiś czas, wtedy więcej się wyjaśni. Nie chcę zdradzać zbytnio, ale problematyka jeszcze tutaj nie została pokazana w pełni. Nie omieszkam też odwiedzić twojego profilu.
  • MKP rok temu
    "Nic więcej nie było napisane w tej książce oprócz, jak to zwykle bywa, wzmianki o jego szybkiej śmierci" - podmiotem jest książka zatem musi być "wzmianki o szybkiej śmierci autora"

    "Dla tego kto używa kamienia wygląda to tak, że rozpuszcza kamień w wodzie, wypija go i gdy przyjdzie sen," - a jak z jego odzyskaniem w takim razie? Bo jeśli to za każdym razem jest inny kawałek soli, to Kamienie duszy a nie kamień... No, chyba że go się wydala w postaci bryły i potem znowu rozpuszcza - w takim wypadku też by mnie irytowały takie podróże:)

    Tak sobie śmieszkuję, ale to jest bardzo surrealistyczny tekst zatem ciężko mi doszukiwać się sztywnej logiki. Czasami masz szyk w zdaniu trochę zmieniony na nietypowy, ale to w sumie tyle, co zauważyłem.

    Pozdrawiam:)
  • Lucius Thar rok temu
    Kamienie duszy to kamienie w sensie szerokim, tzn. nie chodzi tu o potoczne rozumienie kamienia jako pewnego rodzaju skały, ale kamień jako skupisko minerałów (https://pl.wikipedia.org/wiki/Kamie%C5%84). Można powiedzieć, że sól jest kamieniem, bo jest skałą chemiczną. Węgiel również jest kamieniem w tym znaczeniu. Więcej o kamieniach duszy i ich powstawaniu będzie w drugiej części opowiadania.
    Odnośnie do pierwszego cytatu, podmiotem w tym zdaniu nie jest książka. Jest to dopełnienie (można je pominąć i nadal zdanie będzie miało sens. Podmiotem tutaj jest 'nic więcej'. Nie może być "wzmianki o szybkiej śmierci autora", ponieważ nie chodzi tu o śmierć autora a śmierć człowieka, o którym była wzmianka.
    Dzięki wielkie za komentarz :) Mam nadzieję, że tekst przynajmniej zainteresował ;)
  • Lucius Thar rok temu
    W zasadzie 'w tej książce' będzie bardziej okolicznikiem miejsca niż dopełnieniem, ale i tak nie jest to podmiot ;)
  • MKP rok temu
    Spox nie będę medrkował:)
  • MKP rok temu
    No troszkę to pogmatwane, ale kupuje to wytłumaczenie z kamieniami:)
    Tak, tekst jest w porządku. Z tym autorem to faktycznie źle tam doczytałem, ale nadal nie pasuje mi że masz w tej książce a potem jego - to mnie zmyliło, ale nie będę się upierał, gdyż do eksperta mi daleko:)
  • Lucius Thar rok temu
    MKP Dzięki za twój komentarz. Spojrzenie na swój tekst z innej perspektywy pozwala lepiej trafić do czytelnika i dlatego pisz śmiało co ci się nie podoba. Nie obiecuję, że ze wszystkim się zgodzę, ale mogę obiecać, że wszystko wezmę pod uwagę :) (nawet jeśli nie jesteś ekspertem)
  • MKP rok temu
    Lucius Thar Luz, nie musisz się zgadzać - ja czasami palnę taka glupotę, że sam się łapie za głowę 🤣🤣

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania