Kamienie duszy – 3 – Nawiedzić swoją duszę, cz. 2

Są w człowieku dwie siły, które zdolne są zmusić go do działania. Pierwszą z nich jest miłość, drugą strach. Pierwsza o pozytywnej energii, ta druga posiada negatywną moc. Użycie jednej lub drugiej do sterowania duszą danego człowieka zawsze przynosi jakieś konsekwencje.

Ja wolałem użyć strachu, bo był prostszy w realizacji. Wystarczy, że przekonam duszę, że jeśli czegoś nie zrobi to się coś złego wydarzy, wtedy w większości przypadków to się sprawdza. Tak, jest to sposób, który może się nie udać, bo gdy w człowieku jest zbyt wiele pokładów miłości, wówczas strach nie wystarcza. Mógłbym użyć energii miłości, która jest pewna, gdy chodzi o efekty. Sęk w tym, że tą energię jest trudno wyzwolić, ale jeśli się to uda, nic jej nie zatrzyma. Strach natomiast jest łatwiejszy do wydobycia i im lepiej przygotuje się plan jego wyzwolenia tym prawdopodobieństwo zbliża się do pewności.

Chciałem, aby mój obiekt tworzył kryształy soli i nauczył się tworzyć z nich kamienie duszy. Nie jest to proste zadanie, ponieważ sam proces przemiany zwykłej soli w kamień duszy jest... okrutny? Nie ma chyba lepszego słowa na oddanie tej rzeczywistości. Gdy masz już kryształ soli, wrzucasz go do naczynka z wodą. Kryształ i naczynko muszą być małe, aby mogły być później noszone na szyi. Po wydarzeniu zwanym inicjacją kryształu zaczyna się proces przemiany soli w kamień duszy. Podczas niego kryształ pochłania wodę i szarzeje. Gdy już całą wchłonie rozpoczyna się proces dojrzewania kamienia, tzn. z minuty na minutę, z godziny na godzinę, w sobie właściwym tempie, coraz mocniej zaczyna świecić. Po jakimś czasie nie zwiększa już swojego blasku i wtedy można go już użyć do swoich celów.

Aby rozpocząć inicjację kryształu należy w momencie przeżywania cierpienia wypowiedzieć słowa: "Niech ofiara zacznie przemianę". W tym miejscu muszę jeszcze dodać, że trzeba wzbudzić w sobie pragnienie albo większej miłości albo większego lęku.

To wszystko bardzo komplikuje sprawę. Na szczęście miałem dość motywacji, aby pójść dalej mimo tych przeszkód. Lęk przed potępieniem – to wydało mi się odpowiednie do sterowania tą osobą.

Pomyślałem, że zaszczepię w jej duszy myśl, że gdy dokona choćby drobnego uchybienia moralnego to jedynym dla niej ratunkiem będzie zrobienie idealnego kryształu soli. Kluczowym słowem jest tutaj "idealny", ponieważ wiadomo, że nie da się stworzyć takiego kryształu, aby był idealny, więc to miał być kolejny powód do wywołania strachu. Kolejną myślą wszczepioną do duszy miał być warunek, że jeśli sól nie będzie idealna wówczas nieszczęśnik, aby nie być potępionym oczywiście, musiał włożyć kryształ do małego naczynka z wodą, zawiesić sobie to na szyi i w pełnym lęku o własne potępienie krzyczeć trzykrotnie "Niech ofiara zacznie przemianę moją" jednocześnie siecząc biczami swoje plecy. Po całym rytuale, musiałby oczywiście stworzyć nowy kryształ, bo pewnie po drodze pojawiłoby się jakieś przewinienie, więc aby tego uniknąć zaszczepić powinienem mu myśl, że po biczowaniu przychodzi nagroda w postaci upragnionego pokoju i chęć pomocy innym, aby nie przeżywali podobnych katuszy. Wtedy to miał się budzić inny rodzaj lęku, strach przed niespełnieniem, który popychać miał niewolnika do wysłania kamienia do tej trzeciej osoby.

Aby zaszczepić te wszystkie myśli nie musiałem się zbytnio wysilać, bo jak już wspomniałem wcześniej, w duszy tego człowieka mało było światła. Lęki najlepiej ukryć w półmroku, ponieważ gdy ukryjemy je w świetle, wówczas dana osoba przestanie się ich bać. Natomiast jeśli ukryłbym je w pełnym mroku, wtedy musiałbym czekać na jakieś wydarzenie, które ten lęk aktywowałoby. Wybrałem więc zakamarek w najbardziej oświetlonym pomieszczeniu – w salonie. Półmrok panował tam tylko za kredensem od strony ściany, tej naprzeciwko okien. Był tam kąt, w którym i tak walały się inne rzeczy.

To co miał robić po wystąpieniu konkretnych lęków, musiałem oczywiście położyć na wierzchu w miejscu oświetlonym. Kredens, który stał w salonie był tym odpowiednim miejscem.

Lęki tworzy się za pomocą zdań zaczynających się od "Boję się...". Pojawia się wtedy rzecz wyglądem odpowiadająca rzeczy, której strach dotyczy. Instrukcje zaś, co osoba ma zrobić, tworzy się poprzez zdania warunkowe, które muszą odnosić się do emocji, inaczej nie są skuteczne. Po wypowiedzeniu zdania pojawia się kartka z dziwnymi kreskami, kropkami i kształtami.

Gdy już umieściłem wszystko na odpowiednim miejscu, musiałem znaleźć wyjście. Jest ono zawsze tam, gdzie albo najjaśniejsze miejsce w duszy albo to najciemniejsze. Położenie zależne jest od rodzaju energii kamienia, którego użyliśmy. Ja, aby się dostać do duszy mojej ofiary użyłem energii strachu, więc musiałem znaleźć najciemniejsze miejsce w duszy. Nie było to łatwe, bo jak wspomniałem wcześniej, nieszczęśnik nie lubił światła. Postanowiłem iść w kierunku miejsc o najdziwniejszych przedmiotach. Idąc korytarzem widziałem coś na kształt wielbłąda, którego nogi były powykrzywiane na wszystkie strony, głowa natomiast miała wklęsły pysk. Im dalej w głąb korytarza przechodziłem, tym bardziej z dziwnych rzeczy zaczęły powstawać przerażające. Nie wszystko oczywiście było tam statyczne. Przedmioty mają w duszy swoje życie. Większość przesuwa się powoli, wręcz niedostrzegalnie, albo przejawia swoje życie w momencie jakichś warunków. Niektóre jednak są takie, że należy ich unikać.

Po dojściu na koniec korytarza, spotkałem taką istotę. Chodzący lęk, bezkształtny byt, który jedyne co robił, to przerażał wręcz śmiertelnie. Był to czysty mrok poruszający przedmioty wokół, wysysający też energię psychiczną ze wszystkiego w pobliżu. Musiałem dojść do miejsca, z którego wylazł, więc szybko przebiegłem przez niego i wpadłem do zejścia do piwnic.

Nie sposób opisać tego co przeżywa się w tak bliskim spotkaniu z tą mroczną istotą. Traci się grunt pod nogami, powstaje swego rodzaju otępienie, kiedy chciałoby się krzyczeć i płakać z przeżywanego bólu, ale jednocześnie nie można tego zrobić. Człowiek zapada się w sobie. To był newralgiczny moment tej przygody, ponieważ stojąc na schodach powtarzałem sobie jedynie "Muszę przez to przejść" i od mojej zawziętości zależało, czy dojdę do końca. Przede mną dziura, bo na końcu schodów nieprzenikniona ciemność. Przechodziłem przez niezliczone istoty lęku, każdy miał swoje do odebrania mi.

W końcu znalazłem się w intersubiekcie. W końcu wróciły siły i po jakimś czasie przestałem się czuć jak nic nie znaczące ścierwo. Obudziłem się zlany zimnym potem. Musiałem wziąć prysznic i przebrać pościel, bo smród był nie do zniesienia. Spałem może dwie godziny, dlatego musiałem pójść z powrotem do łóżka na te resztę nocy. Zanim usnąłem trochę minęło, ale później twardo spałem.

Została tylko jedna osoba, której duszę musiałem nawiedzić. Oczywiście jestem też ciekawy efektów mojej pracy i kto jest ofiarą mego poczynania. Zatem muszę spieszyć się, aby osoba, do której przychodzić będą kamienie wiedziała, co z nimi ma zrobić.

C.D.N.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • Sufjen 10 miesięcy temu
    To jest to... pięknie trafiłeś w me gusta. Cieszę się, że pojawiło się tu opowiadanie w takich klimatach. Pozdrawiam :)
    (Akwizycja czuwa... akwizycja zaprasza na mój profil)
  • Lucius Thar 10 miesięcy temu
    Cieszę się, że znalazłeś chwilę, aby przeczytać. Czy jest coś co szczególnie poruszyło cię w tym opowiadaniu?
  • MKP 10 miesięcy temu
    'Strach natomiast jest łatwiejszy do wyzwolenia i im lepiej przygotuje się plan wyzwolenia" - pokombinuj, żeby jedno wyzwolenia czymś zastapić

    "pragnienie albo większej miłości albo większego lęku." - czy można pragnąć większego lęku? Chyba na zasadzie skłonności do wymierzania sobie kary.

    Doczytam później 😉
  • Lucius Thar 10 miesięcy temu
    Jak edytować opowiadanie? Nie mogę znaleźć takiej opcji.
  • zsrrknight 10 miesięcy temu
    Mój Profil - publikacje - i przy każdym tekście masz ikonkę edycji
  • Lucius Thar 10 miesięcy temu
    zsrrknight A no faktycznie :) dzięki
  • Lucius Thar 10 miesięcy temu
    Faktycznie z tym większym lękiem masz słuszność. Muszę to jeszcze przemyśleć, jakimi słowami lepiej to oddać.
  • MKP 10 miesięcy temu
    "aby był idealny, więc to miał być kolejny powód do wywołania strachu. Kolejną myślą wszczepioną do duszy miał być warunek, że jeśli sól nie będzie idealna wówczas nieszczęśnik, aby nie być" - tego był to tu za dużo naćkane 😉 pomysł nad urozmaiceniem.

    "Pojawia się wtedy rzecz wyglądem odpowiadająca rzeczy, której strach dotyczy." - wymienił bym pierwszą rzecz na coś albo obiekt - oczywiście trzebaby przerobić nieco zdanie

    "Po dojściu na koniec korytarza, spotkałem taką istotę. Chodzący lęk, bezkształtny byt, który jedyne co robił, to przerażał wręcz śmiertelnie. Był to czysty mrok poruszający przedmioty wokół, wysysający też energię psychiczną ze wszystkiego w pobliżu." - bardzo mi się podoba ten fragment 👍👍👍

    Podoba mi się ten abstrakcyjny charakter wędrówki po cudzej duszy👏

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania