No nie pomyliłem się. Klimat osadzony w przestrzeni (otchłani) kosmicznej. Ciekawie to zestawiłaś. Czuje lekkie pióro.
Jest jakiś rodzaj napięcia i pytania w stylu, co dalej...
Taki tekst czyta się z dużym zainteresowaniem, była akcja
Dobre.
No i wykorzystanie myśli z "Nicości" Wrotycz, no, no, to dobry wstęp...
Pozdrawiam!
Artbook witaj :)
Ten wiersz, jak mało który ostatnio, przypadł mi do gustu, stąd jego obecność.
Chętnie odświeżyłabym sobie twoje pisanie, gdybyś nie wykasował.
Lubię wracać do starych tekstów.
Dziękuję, że mnie odwiedziłeś i pozdrawiam :))
No tak kasacja...
smutek
nie wiedziałem, że byś zajrzała, bo ja to myślałem, że wiesz,ludzie raz zaglądają, skomentują i po...
a tu zaskoczenie w stylu "Chętnie odświeżyłabym sobie twoje pisanie" - kurcze, muszę to zapamiętać, a nóż, widelec, ktoś tam po czasie zajrzy...
Dzięks, zostałem skorygowany na przyszłość...
Nie, nie wyrzucaj sobie, tak miało być jak napisałaś ;-)
Artbook
Na opowi jest kilku autorów, co najmniej, do których czasem siegam - Canulas, Ritha, Nuncjusz... i kilku innych. Była/jestem bardzo zawidziona usunieciem opowiadań Szudracz, Adama T (choć on kilka przywrócił) no i twoich tekstów... niektóre były zacne...
Ok, kolejny strzał...opieram się o ścianę ;-)
Ale spoko, żyje ;-)
no i widzisz, jak się zapomniało, że cóś tam, komuś (czytaj tobie), zapadło tu i ówdzie, to człowiek usuwa...
i masz po tyłku, bo zapomniałeś o Adze ;-D
Nie no wporzo i tak na poważnie, naprawdę miło czytać, że wracałaś do tych niektórych tekstów...
biorę to na klatę i do serca ;-)
Agnieszko, Agnieszko! A dlaczego to już się skończyło? Krótkie. Wprowadziłam się z rana w tę smętną nicość i już płynęłam z historią, a tu koniec. Szkoda. Lubię Twoją narrację, choć życzyłabym sobie więcej tekstów podobnych do tego o matce, wieszającej pranie :D
Zostawiam ocenę. Wiersz pasuje idealnie. Nl.
jolka_ka, jolka_ka! Ależ fajnie, że podleciałaś i skomentowałaś ten tekst :)
Teksty o matce wieszającej pranie, powiadasz? pomyślimy, pomyślimy :p :))
Dzięki i pozdrowionka :)
Aga jednostrzały z wielką przyjemnością łyknąłem Bajki robotów, teraz czytam Opowieści o pilocie Pirxie. Przygodę z Lemem dopiero zaczynam i w kolejce stoją na półce : Solaris, Eden, Niezwyciężony, Wizja lokalna, Kongres futurologiczny, Głos Pana, Dzienniki gwiazdowe, Śledztwo i Katar. Zamierzam kupić Cyberiadę jeszcze. Także czeka mnie uczta, nie da się ukryć :)
jagodolas bosko :))) Łyknęłam to kiedyś, teraz tylko wracam. Szczególnie podszedł mi Niezwyciężony i Dzienniki Gwiazdowe. Super, że dałeś się wciągnąć. Powodzenia :)))
Pozdrawiam
00.00
Wpisu o samobójstwie, martwej już w sumie (wg komputera medycznego) bohaterki, istotnie jeszcze nie przerabiałam. Napisałam to opko pod wpływem ostatnich moich doświadczeń stomatologicznych, gdzie jak się okazuje, (i jak skomentował chyba Canulas) - z jednej strony mamy technologię pozwalającą latać na Księżyc a z drugiej, mamy problemy ze zdiagnozowaniem i wyleczeniem bólu zęba.
Ja nie planuję z tego powodu czynów autodestrukcyjnych, ale będąc w takiej sytuacji w rakiecie, pędzącej na obcą planetę, wyobraziłam sobie, że jest to sytuacja bez wyjścia.
Z drugiej strony uzmysławia, jak ważna jest dbałość o zęby, bo przespanie nawet błahych symptomów, może być cholernie groźne.
No, tyle mądrowania się :)))
Fajnie, żeś podleciała i skomentowała.
Dzięki i pozdrowionka :))
Mane Tekel Fares No racja. Zapomniałam.
Temat oboje znamy z autopsji - i z naszego punktu widzenia istotnie, może on być tu w odbiorze nieco zaburzony, żeby nie powiedzieć przekoloryzowany :p
Dzięki żeś zerknął i pozostawił ślad ;)
Dzień dobry
Ujęcie jak z niemego filmu. Walka o życie. A tak naprawdę o wyleczenie bolącego zęba (absurd). Obok przebiega też myśl o wybudzenie swoich towarzyszy. Przeczytać za życia nekrolog o swojej śmierci to musi być coś strasznego. Jednak w czsoprzestrzeni nie tylko tej kosmicznej zdarzają się takie rzeczy. Czy wyskoczenie z dziesiątego piętra nie przypomina lotu w nicość? Jak często stajemy przed decyzjami trudnymi, gdzie musimy podjąć wyrok na siebie pomiędzy czasem a tą pustką bezsilności (czasem tak głupiej jak bol zęba), która pojawia się wcześniej niż mierć.
Przerażająca wizja i przerażająca ta nicość w której rządzi tylko cisza.
Ciekawie spięłaś rozterkę bohaterki w klamrę wersów wiersza. Pozdrawiam pięknie.
Można ten tekst używać do profilaktyki stomatologicznej ;D. Bardzo dobre, aż się złapałem za moją ósemkę, która jest przewidziana do wywalenia.
Pozwoliłaś się zanurzyć w przestrzeń, którą opisałaś i na chwilę odpłynąć w bezkresie kosmosu.
Witaj Aga :)
Jak zwykle świetne.
Masz taki styl, że aż prosi się o dłuższe opowiadania. Nie dziwię się, że jesteś bardziej seryjna.
Przeczytałam z przyjemnością, chociaż smutny i przytłaczający tekst nam zaserwowałaś.
pkropka
Witaj, no styl jak styl - zwyczajnie w głowie mi się tak wszystko układa, że muszę walczyć za każdym razem, aby uzyskać jeden odcinek. Nie chcę na tym kącie ciągnąć serii (robię to na Agnieszka Gu), ale poszczególni bohaterowie będą się pewnie przewijać tu i tam, w kolejnych opowiadaniach xd
Pozdrawiam i dzięki że zajrzałeś xd
Aga jednostrzały, oto Twój zestaw:
Postać: Wspinacz-Wypinacz-Odpinacz. Historia trzech braci (choć dwóch tylko hetero)
Zdarzenie: Maszyna Czasu: Ocalić Titanica
Gatunek (do wyboru): Opowiadanie przygodowe/drogi lub (pod kątem Antologii) Horror i pochodne
Czas na pisanie: 18 sierpnia (niedziela) godz. 19.00
Dżizas. Widać, że z łatwością weszłaś w temat ;) Bardzo lubię Twoja narrację, dynamikę i tempo, jakie narzucasz. Tutaj działa na wyobraźnie fest. Ooo i tyle Ci powiem, bo juz padam na ryłko, a chciałam TW nadrobić i skończył mi się prąd. Ale opko przednie.
Pozdrawiam :))
Agu, najlepsze Twoje od bardzo dawna. SIlnie zaakcentowane emocją. Piękna końcówka. Szkodex, żeś w teamie i bo dla mnie kandydat do korony tej edycji. Świetny, zostajaący w bani, tekst.
Cześć!
Czytałam ten tekst już wcześniej i zostawiłam piąteczkę, ale jakoś nie skomentowałam wtedy, więc nadrabiam.
Powiem tym razem krócej, bo akurat jestem na telefonie. Bardzo, bardzo błyskotliwe pomysły. Na tyle oryginalne i przemyślane, że, uwierz, wracam sobie czasem do tej pracy myślami. Wplecenie wiersza na koniec i początek, sama ta historia... Skondensowana, wartka, emocjonalna. Bomba. Jesteś bardzo wiarygodna w budowaniu bohaterów autorką i choć nie przepadam za takimi klimatami a la sci-fi jakoś bardzo, to tutaj naprawdę jesteś w stanie mnie zahipnotyzować.
Oby więcej takich niespodzianek na Opowi!
Pozdrawiam serdecznie,
Kawa.
Widać naprawdę talent. Hymm... Niezwykła umiejętność inspiracji poezją i wykorzystania do własnych celów. A co najważniejsze nie tylko znajomość warsztatu pisarskiego, ale także umiejętne balansowanie atmosferą. Od dawkowania adrenaliny, po spokój i dramatyczny koniec. Masz niewiele tekstów, ale wiem, że coś takiego zdobywa się latami. A co najważniejsze, tekst daje do myślenia ( może temat eutanazji trochę oklepany, ale wtedy trzeba było by zadać pytanie, co oklepanym tematem nie jest :) ), to forma jego przedstawienia naprawdę bardzo dobra. Bardzo łatwo stworzyć historię, trudniej jest sprawić, by coś po sobie pozostawiła w nas samych i jednocześnie dawała nam do myślenia. Pozdrawiam.
Wiersz Wrotycz istotnie był inspirujący - mało który zdarzało mi się odbierać tak, powiedzmy - żywiołowo ;)
Dzięki Lakion, że podleciałeś pod mój tekst.
Pozdrawiam :)
Aga, pewnie dlatego, że moje wierszydło tu tkwi, nie potrafię na spokojnie rozgryźć fabuły. Na szybko, widzę to kapitalnie splątane opko sf jako filozoficzną wykładnię: co lepsze: być czy nie być w najbardziej z możliwie wielkich skal, czyli bycia Wszechświata.
Kat 'zabił' nicość, a wszechświat z tej nicości 'wykreował' dobro i zło. Niby tak banalne jak ząb:), ale wplatasz tu kwestię determinizmu.
Nicość była jej pozbawiona, niczego nie ma, nic się nie dzieje, a tu biednej Annie materia, jej prawa, ciąg przyczynowo-skutkowy dały taki a nie inny scenariusz istnienia. Śmierć nastąpiła.
Czemu więc się obudziła? Nie umarła? I w jakiej to rzeczywistości? Alternatywnej? Literackiej? Filozoficznej? Nicość się za nią ujęła? Kobieta jest przecież przerażona jej widokiem... a później, kiedy rozumie, że dane jej po raz drugi cierpienie, (nota bene tamto w hibernacji nie było odczuwalne, brak czucia to też rodzaj fragmentu nicości), bez wahania rzuca się w kosmiczną próżnię. Nie być bólem, lękiem przed śmiercią.
Ja to jeszcze muszę przemyśleć.
Na razie, puchnąc z dumy:), zaznaczę, że w wierszydle nie ma nicości w czymś, czyli dziury w czymś już istniejącym. To pierwotne NIC, które, w opku, dla potrzeb dziewczyny umiejscowiło się wokół cudu technologii kosmicznej. Tak to widzę, mając świadomość desygnatu próżni:)
Bardzo, bardzo Ci, Aga, dziękuję.
Kurczę, pisanie ma sens:)
Ściskam.
Wrócę.
Wrotycz,
Jeśli mogę, nakreślę ci ten obraz "moimi oczami".
Zatem mamy pierwszy fragment Twego wiersza:
"dawno dawno temu
przed zaczątkiem gniazd
(kiedy nawet czasu i miejsca nie było) [...]"
czyli - króluje nicość, nie ma czasu ani przestrzeni.
Świat z całym bagażem wynikających z tego konsekwencji nie istnieje.
Przyrównując do teorii astrofizycznych to epoka sprzed Wielkiego Wybuchu.
W opowiadaniu sprowadziłam to do epoki "snu w komorach stazy" moich bohaterów. W stanie, w jakim znajdują się ich organizmy (stan uśpienia mózgu), nie są zdolni do pojmowania czy odczucia obecności czasu i przestrzeni. Ich nieświadomość jest (dla nich) formą (etapem) nicości.
I mamy dalej, kolejny fragment:
"[...] w niemą pustkę wbił się kat
podniósł bat [...]"
Czyli kat - tu utożsamiany ze "Stwórcą", Bogiem etc.;
podnosi bat - przygotowuje się do...
...i w ten moment "zawieszenia" wkracza moja bohaterka - podporucznik Anna Czarnecka.
Tutaj się pojawia "żywa" ale jednak "martwa"; "wybudzona" z wieloletniego snu, ale jednak nieświadoma sytuacji, w której się znalazła - swoistego zawieszenia pomiędzy "snem (śmiercią) - a życiem" - "nicością a czasoprzestrzenią".
Próbuje się wynurzyć z tej "nicości" do czasoprzestrzeni - świadomego życia - ale nie zdaje sobie sprawy, że w pełni nie jest to możliwe - bo właściwie jest już "martwa".
Kat trzyma bat w górze - bohaterka sądzi, że wybudziła się ze snu (ze stanu nicości), i w pełni świadomie wkroczyła do świata żywych. W rzeczywistości tak się nie stało. Dla świata - diagnoza komputera medycznego jest jasna - to żywy trup - martwa jednostka, choć jeszcze nie będąca tego świadoma.
Idźmy dalej:
"[...] (z równań szach
tworzy świat) [...]"
- to moment, kiedy Anna dowiaduje się o diagnozie komputera medycznego, czyli o "swojej śmierci".
"[...]warknął – mat [...]" - to moment, gdy kat "rzuca zaklęcie" mające na celu...
- to w swoisty sposób pojmowany - szach-mat! - prezent od losu, kata... dla Anny.
Tu pojawia się ból, a bohaterka uzmysławia sobie stan "zawieszenia" między życiem a śmiercią.
Podejmuje nierówną walkę. Chce się uratować, powrócić do życia, ostatecznie wychynąć z "nicości"...
"[...]i tak...
... Agonalny ból zakleszcza się jednak coraz silniej, sprawiając, że kobieta ostatecznie podejmuje dramatyczną decyzję. Przyspiesza to, co wg komputera, i tak było nieuchronne.
" [...] wszędzie się nicość skończyła [...]”
... ale... nie dla niej. Nie, dla Anny.
Dla podporucznik Czarneckiej nicość trwała cały czas - gdy przeszła ze stanu uśpienia w komorze stazy - poprzez zawieszenie miedzy życiem a śmiercią - i ponowne zanurzenie w stan nicości (śmierć) - wszystko to dla niej istniało w stanie "nicości" (przerwanej jedynie na chwilę krótką pauzą świadomości "żywego jeszcze trupa").
Tak to sobie poukładałam. Czy dobrze, trudno ocenić.
Wiersze mają to do siebie, że potrafią być wielowymiarowe i mogą być interpretowane na wielu poziomach.
Jeśli coś nad interpretowałam, w odniesieniu do Twojego wiersza, to przepraszam ;)
Być może to coś z zapisem kuleje.
Bo teraz, jak o tym myślę, to końcowy fragment wiersza może powinnam wstawić trzy wersy wyżej... hm...
przed zwrotem:
"...Odblokowała przycisk bezpieczeństwa"
Muszę to przemyśleć jeszcze.
I dlatego tak lubię pisać "pod wiersze". Mnóstwo możliwości i niezła gimnastyka dla umysłu :)))
Pozdrawiam i dzięki, żeś podleciała :)))
Byłam ciekawa Twojego zdania.
***
PS. Swoją drogą z powyższych rozważań, może wynikać ciekawa konkluzja - paradoks - skoro brak świadomości - to nicość (w odniesieniu do sposobu pojmowania danej jednostki) - zatem czy to oznacza, że dana jednostka wtedy nie istnieje? Bo przecież jako wytwór powstały w (tu: stworzonej przez kata) czasoprzestrzeni, stanowi jego nierozerwalny element.
Obecność nicości wyklucza więc istnienie tej jednostki, a więc mowa o tym, że przy braku świadomości istnieje nicość - z tego punktu widzenia jest nieprawidłowa.
Wynika z tego, że powyższe twierdzenie będzie prawidłowe, gdy nastąpi rozdzielenie między światem wewnętrznym danej jednostki (nicość - świadomość), a światem w rozumieniu wszechświata (Wielki Wybuch - koniec nicości).
Hm... gdyby się zastanowić, to w powyższym opowiadaniu oba te światy się przeplatają, i dlatego to może (budzi zapewne) problemy interpretacyjne.
Agu, dzięki, niesamowita interpretacja na nieco innych aksjomatach, niż te zastosowane w mojej baśni. Wspólne cechy to w zasadzie tylko ów Big Bang ( w wierszu: równaniowy szach-mat), reszta niesamowicie inna, oryginalna wersja rzeczywistości, być może całkiem możliwa, ale po kolei.
Wszystko co się pani podporucznik Czarneckiej zdarzyło (było dla niej przygotowane w BB) wydaje mi się, że zdarzyć się mogło, jeśli tylko wyeliminujemy CZAS, a co za tym idzie, nie uznamy łancucha przyczynowo-skutkowego. Twoje opowiadanie zakłada, że od razu - nazwijmy to aktem stworzenia Kata – wszystko, co mogło zaistniało równolegle, od razu. Czyli Anna, jej los, jej przebudzenie (odzyskanie swiadomości), ten statek, ludzkość itd., itd.- [Czytałam, że rozważana jest taka opcja dla absolutnie od praw natury niezależnego obserwatora, czyli wszystko co było, jest i będzie - może on 'oglądać' jednocześnie.] - wpisało się 'fragmentami' w jej świadomość – jak i w nieświadomość, którą równoważysz z nicością.
Czyli... u Ciebie dalej ta nicość jest, nie skończyła się, jak w mojej baśni po trzaśnięciu matematycznym batem Kata. Jeżeli jest teraz nieświadomością, to Kat wykorzystał ją jako budulec materialnego wszechświata. Tak?
Anna ma świadomość przeszłości, wie dokąd lecą, zna załogę, działanie komputera pokładowego... skąd? Była kiedyś świadoma siebie i świata, to potwierdzają zapisy komputera, czyli jej odzyskanie świadomości nie jest równoznaczne z unicestwieniem nicości, coś wcześniej było (lot choćby).
Tu jest paradoks – bo dobra nicość hibernacji zawiera komunikat o niej samej, bohaterce opka. A każda informacja już burzy nicość, ową bezwzględną z mojego tekstu.
Czy jednostka nieświadoma nie istnieje, przy zalożeniu, że nicość=nieświadomość? Stwarzasz dwa światy: zewnętrzny i wewnętrzny, ale gdzie ich część wspólna zbioru? Przecież musi być, jeśli świadomość pani podporucznik nie jest li tylko jej halucynacją lotu, swojego istnienia w końcu.
Tak mi się teraz skojarzyła filozofia Berkeleya, mega idealistyczna, zakładająca istnienie czegokolwiek jedynie w polu widzenia obserwatora, oczywiście świadomego. Kiedy patrzysz w okno, za tobą pokój nie istnieje i odwrotnie, odwracasz się, znika to, co jest za tobą.
A że wszystko jakoś funkcjonuje to zasługa Boga, Wielkiego Obserwatora, który widzi wszystko, i dlatego świat trwa.
Tu tym okiem może być świadomość, a znikaniem brak świadomości. Anna się z nicości (bezświadomości) budzi się i widzi to, co Kat obserwuje i podtrzymuje w bycie.
Może faktycznie wersy kończące opowiadanie powinny zmienić lokalizację? Trafić tam, gdzie Anna się wybudza, czyli zyskuje świadomość, hm...
A co ja po drugim czytaniu wyłowiłam, dziwiąc się, że od razu mi się nie odcisnęło mocno w odbiorze?
Korelacja, nicość – bezpieczne, błogie bezczucie (wybór Anny) i wszechświat - z całą gamą doznań, w tym tych bardzo niepożądanych, ot, chocby ból zęba.
Wydaje mi się, że ta prawda jest fundamentem Twojej 'Nicości'. Bezświadomość (śmierć) tym samym zyskuje przewagę nad świadomością.
I dalej, czy większość bytów organicznych ma świadomość? A może jakoś czują siebie nawet te kwantowe drobiny? Może nie ma szansy na nieświadomą egzystencję w tym wszechświecie? Może dlatego nie Bóg a Kat?
:) Parmenides stwierdził, że niebytu (nicości) nie ma i nigdy nie było, więc coż nam, homosapiątkom, pozostaje?
Szukać plusów świadomego przeżywania, przecież jest ich mnóstwo. Zupełnie świadomie prowadzę teraz rozmowę z Tobą na bardzo interesujące tematy i jestem mega zadowolona z tego powodu.
Pozdrawiam:)
Wrotycz
Wszystko zależy od tego, jak pojmowana bedzie "nicość". Można poczynić kilka założeń, w oderwanu od życia wewnętrznego danej osoby czyli w odniesieniu do pojęć czysto kosmologiczch lub skupiając się na życiu i sposobie odczuwania świata przez ludzi (Jan Wlodyka rzekł kiedyś: "Mózg człowieka - to unerwiony wszechświat).
I to daje pole do interpretacji a tym samym jest w tym wszystkim takie ciekawe.
Tu wszechświat jest tłem. Nicość (rozumiana jako nieświadomość umysłu) otula śpiących, a motyw stworzenia świata (zniszczenia nicości) potraktowane tu jest w pewien sposób, hm... metaforycznie.
"... Twoje opowiadanie zakłada, że od razu - nazwijmy to aktem stworzenia Kata – wszystko, co mogło zaistniało równolegle, od razu. Czyli Anna, jej los, jej przebudzenie (odzyskanie swiadomości), ten statek, ludzkość itd.,..." - W pewnym sensie tak. To taki stan" zawieszenia". Bo, pomimo przebudzenia (pozornego, bo dla świata Anna była już martwa, nie do uratowania) nadal była" "zanurzona" w nicości. Możemy spokojnie przyjąć, że czas dla niej, w pewnym sensie, nie istniał - bo choć była jeszcze żywa była już "martwa" (wyrok zapadł, choć ona o tym nie wie, łudzi się, że coś można jeszcze zrobić).
"... Czyli... u Ciebie dalej ta nicość jest, nie skończyła się, jak w mojej baśni po trzaśnięciu matematycznym batem Kata...." - tak jest, ale tylko w bezpośrednim odniesieniu do Anny (Terry Pratchett pisał kiedyś: "W nieskończonym wszechświecie wszystko jest możliwe. Łącznie z tym, że ten wszechświat nie istnieje").
Wokół natomiast, świat istnieje. Statek przemierza kosmos (choć dla niej jest to niedostrzegalne - człowiek to mała iskierka - niewidoczna w skali wszechświata - Anna widzi Pluton jako kropkę - czyli, nie dostrzega ruchu. W pewnym sensie, mamy więc kolejny przyczynek, dzięki któremu możemy przyjąć że czas wokół Anny nie istnieje - ale tylko w bezpośrednim odniesieniu do jest sposobu postrzegania otoczenia)...
"... Jeżeli jest teraz nieświadomością, to Kat wykorzystał ją jako budulec materialnego wszechświata. Tak?... " - hm... ciekawa uwaga. Ale Anna nie jest nieświadomością (=nicością), tylko znajduje się w stanie nieświadomości (=nicości umysłowej). Świat wokół istnieje.
Kat dalej robił swoje - dla Anny nie miało to jednak znaczenia - bo była" martwa" (=nadal pogrążona w nicości - umysłowej) pomimo, iż na kilka chwil pozornie wróciła (wybudzila się).
"... Korelacja, nicość – bezpieczne, błogie bezczucie (wybór Anny) i wszechświat - z całą gamą doznań, w tym tych bardzo niepożądanych, ot, chocby ból zęba.
Wydaje mi się, że ta prawda jest fundamentem Twojej 'Nicości'...."
- świetna konkluzja :) dla mnie poniekąd odkrywcza :) To bardzo ciekawe spostrzeżenie, plus cała gama wynikajacych stąd wniosków :)
Stephen King był uprzejmy kiedys napisać: "Stworzyłem wszechświat, ale proszę nie win mnie za to. Bolał mnie brzuch."
Wrotycz,
wykorzystałam twój wiersz do stworzenia "świata wokół Anny", ale nie wpuścilam jej tam. Tworzyła go w twórczym amoku ;)
Wybacz mi więc, jeśli coś poszło nie po twej myśli ;D
Dzięki za ciekawą wymianę przemyśleń.
Pozdrawiam serdecznie :))
Aga, zauważyłam - nie skończyła się dla Anny:)
Bardzo ciekawa i obszerna odpowiedź, chyba wystarczająco przedstawiłyśmy nasze założenia w "Nicości" i "Baśni". Bardzo raz jeszcze dziękuję za obecność wiersza w super ciekawej fabule.
Prawdopodobnie wszystko co nie jest niemożliwe (nie rujnuje bytu wszechświata/wszechświatów) może zaistnieć.
Pozdro:)
Wrotycz
Nawiasem mówiąc, może Cię to zainteresuje - "Nicość" najprawdopodobniej znajdzie się w drugim tomie Antologii TW (wraz z przytoczonym w tym opowiadaniu Twym wierszem). Udanego wieczoru :))
Komentarze (58)
Jest jakiś rodzaj napięcia i pytania w stylu, co dalej...
Taki tekst czyta się z dużym zainteresowaniem, była akcja
Dobre.
No i wykorzystanie myśli z "Nicości" Wrotycz, no, no, to dobry wstęp...
Pozdrawiam!
Ten wiersz, jak mało który ostatnio, przypadł mi do gustu, stąd jego obecność.
Chętnie odświeżyłabym sobie twoje pisanie, gdybyś nie wykasował.
Lubię wracać do starych tekstów.
Dziękuję, że mnie odwiedziłeś i pozdrawiam :))
smutek
nie wiedziałem, że byś zajrzała, bo ja to myślałem, że wiesz,ludzie raz zaglądają, skomentują i po...
a tu zaskoczenie w stylu "Chętnie odświeżyłabym sobie twoje pisanie" - kurcze, muszę to zapamiętać, a nóż, widelec, ktoś tam po czasie zajrzy...
Dzięks, zostałem skorygowany na przyszłość...
Nie, nie wyrzucaj sobie, tak miało być jak napisałaś ;-)
Na opowi jest kilku autorów, co najmniej, do których czasem siegam - Canulas, Ritha, Nuncjusz... i kilku innych. Była/jestem bardzo zawidziona usunieciem opowiadań Szudracz, Adama T (choć on kilka przywrócił) no i twoich tekstów... niektóre były zacne...
Ale spoko, żyje ;-)
no i widzisz, jak się zapomniało, że cóś tam, komuś (czytaj tobie), zapadło tu i ówdzie, to człowiek usuwa...
i masz po tyłku, bo zapomniałeś o Adze ;-D
Nie no wporzo i tak na poważnie, naprawdę miło czytać, że wracałaś do tych niektórych tekstów...
biorę to na klatę i do serca ;-)
Tak czy inaczej, dzięki za odwiedziny i komentarz :)
Zostawiam ocenę. Wiersz pasuje idealnie. Nl.
Teksty o matce wieszającej pranie, powiadasz? pomyślimy, pomyślimy :p :))
Dzięki i pozdrowionka :)
Raczej nie czytasz, ale ... delektujesz się opowieściami Mistrza Lema :) Przynajmniej ja tak mam :))
A co dokładnie?
Pozdrawiam
Nie za często, albo jeszcze nie było takiego wpisu u Ciebie.
Dobra praca.
Wpisu o samobójstwie, martwej już w sumie (wg komputera medycznego) bohaterki, istotnie jeszcze nie przerabiałam. Napisałam to opko pod wpływem ostatnich moich doświadczeń stomatologicznych, gdzie jak się okazuje, (i jak skomentował chyba Canulas) - z jednej strony mamy technologię pozwalającą latać na Księżyc a z drugiej, mamy problemy ze zdiagnozowaniem i wyleczeniem bólu zęba.
Ja nie planuję z tego powodu czynów autodestrukcyjnych, ale będąc w takiej sytuacji w rakiecie, pędzącej na obcą planetę, wyobraziłam sobie, że jest to sytuacja bez wyjścia.
Z drugiej strony uzmysławia, jak ważna jest dbałość o zęby, bo przespanie nawet błahych symptomów, może być cholernie groźne.
No, tyle mądrowania się :)))
Fajnie, żeś podleciała i skomentowała.
Dzięki i pozdrowionka :))
Temat oboje znamy z autopsji - i z naszego punktu widzenia istotnie, może on być tu w odbiorze nieco zaburzony, żeby nie powiedzieć przekoloryzowany :p
Dzięki żeś zerknął i pozostawił ślad ;)
Ujęcie jak z niemego filmu. Walka o życie. A tak naprawdę o wyleczenie bolącego zęba (absurd). Obok przebiega też myśl o wybudzenie swoich towarzyszy. Przeczytać za życia nekrolog o swojej śmierci to musi być coś strasznego. Jednak w czsoprzestrzeni nie tylko tej kosmicznej zdarzają się takie rzeczy. Czy wyskoczenie z dziesiątego piętra nie przypomina lotu w nicość? Jak często stajemy przed decyzjami trudnymi, gdzie musimy podjąć wyrok na siebie pomiędzy czasem a tą pustką bezsilności (czasem tak głupiej jak bol zęba), która pojawia się wcześniej niż mierć.
Przerażająca wizja i przerażająca ta nicość w której rządzi tylko cisza.
Ciekawie spięłaś rozterkę bohaterki w klamrę wersów wiersza. Pozdrawiam pięknie.
Pozdrawuam:()
Pozwoliłaś się zanurzyć w przestrzeń, którą opisałaś i na chwilę odpłynąć w bezkresie kosmosu.
Profilaktyka to podstawa :) choć czasem to za mało, zwłaszcza w kosmosie xdd
Dzięki, żeś zajrzał i skomentował.
Pozdrawiam :))
Jak zwykle świetne.
Masz taki styl, że aż prosi się o dłuższe opowiadania. Nie dziwię się, że jesteś bardziej seryjna.
Przeczytałam z przyjemnością, chociaż smutny i przytłaczający tekst nam zaserwowałaś.
Witaj, no styl jak styl - zwyczajnie w głowie mi się tak wszystko układa, że muszę walczyć za każdym razem, aby uzyskać jeden odcinek. Nie chcę na tym kącie ciągnąć serii (robię to na Agnieszka Gu), ale poszczególni bohaterowie będą się pewnie przewijać tu i tam, w kolejnych opowiadaniach xd
Pozdrawiam i dzięki że zajrzałeś xd
Przypominamy o obdarowywaniu zestawami – dziś o godz. 20.00.
Pozdrawiamy :)
Postać: Wspinacz-Wypinacz-Odpinacz. Historia trzech braci (choć dwóch tylko hetero)
Zdarzenie: Maszyna Czasu: Ocalić Titanica
Gatunek (do wyboru): Opowiadanie przygodowe/drogi lub (pod kątem Antologii) Horror i pochodne
Czas na pisanie: 18 sierpnia (niedziela) godz. 19.00
Powodzenia :)
Pozdrawiam :))
Cóż, temat co by nie mówić - bardzo mi bliski xd Pozdrowionka :))
Stary Karawan Ci to gada
Cóż bowiem znaczy Kosmosu pustka cała
Gdy Cię w noc ciemną ząbek napier... ? :)
Co za rymowanie
Ależ jestem uradowana
Czytając to z samego rana ;))
Pozdrowionka
Pozdrowionka :))
Pozdrawiam :))
Czytałam ten tekst już wcześniej i zostawiłam piąteczkę, ale jakoś nie skomentowałam wtedy, więc nadrabiam.
Powiem tym razem krócej, bo akurat jestem na telefonie. Bardzo, bardzo błyskotliwe pomysły. Na tyle oryginalne i przemyślane, że, uwierz, wracam sobie czasem do tej pracy myślami. Wplecenie wiersza na koniec i początek, sama ta historia... Skondensowana, wartka, emocjonalna. Bomba. Jesteś bardzo wiarygodna w budowaniu bohaterów autorką i choć nie przepadam za takimi klimatami a la sci-fi jakoś bardzo, to tutaj naprawdę jesteś w stanie mnie zahipnotyzować.
Oby więcej takich niespodzianek na Opowi!
Pozdrawiam serdecznie,
Kawa.
Witaj, dziękuję że zajrzałaś do mojego opowiadanka i za obszerny komentarz. Cieszy mnie, że ci się podobało.
Pozdrawiam xdd
Dzięki Lakion, że podleciałeś pod mój tekst.
Pozdrawiam :)
Zaraz przeczytam, a tu niespodzianka, mega!
Kat 'zabił' nicość, a wszechświat z tej nicości 'wykreował' dobro i zło. Niby tak banalne jak ząb:), ale wplatasz tu kwestię determinizmu.
Nicość była jej pozbawiona, niczego nie ma, nic się nie dzieje, a tu biednej Annie materia, jej prawa, ciąg przyczynowo-skutkowy dały taki a nie inny scenariusz istnienia. Śmierć nastąpiła.
Czemu więc się obudziła? Nie umarła? I w jakiej to rzeczywistości? Alternatywnej? Literackiej? Filozoficznej? Nicość się za nią ujęła? Kobieta jest przecież przerażona jej widokiem... a później, kiedy rozumie, że dane jej po raz drugi cierpienie, (nota bene tamto w hibernacji nie było odczuwalne, brak czucia to też rodzaj fragmentu nicości), bez wahania rzuca się w kosmiczną próżnię. Nie być bólem, lękiem przed śmiercią.
Ja to jeszcze muszę przemyśleć.
Na razie, puchnąc z dumy:), zaznaczę, że w wierszydle nie ma nicości w czymś, czyli dziury w czymś już istniejącym. To pierwotne NIC, które, w opku, dla potrzeb dziewczyny umiejscowiło się wokół cudu technologii kosmicznej. Tak to widzę, mając świadomość desygnatu próżni:)
Bardzo, bardzo Ci, Aga, dziękuję.
Kurczę, pisanie ma sens:)
Ściskam.
Wrócę.
Jeśli mogę, nakreślę ci ten obraz "moimi oczami".
Zatem mamy pierwszy fragment Twego wiersza:
"dawno dawno temu
przed zaczątkiem gniazd
(kiedy nawet czasu i miejsca nie było) [...]"
czyli - króluje nicość, nie ma czasu ani przestrzeni.
Świat z całym bagażem wynikających z tego konsekwencji nie istnieje.
Przyrównując do teorii astrofizycznych to epoka sprzed Wielkiego Wybuchu.
W opowiadaniu sprowadziłam to do epoki "snu w komorach stazy" moich bohaterów. W stanie, w jakim znajdują się ich organizmy (stan uśpienia mózgu), nie są zdolni do pojmowania czy odczucia obecności czasu i przestrzeni. Ich nieświadomość jest (dla nich) formą (etapem) nicości.
I mamy dalej, kolejny fragment:
"[...] w niemą pustkę wbił się kat
podniósł bat [...]"
Czyli kat - tu utożsamiany ze "Stwórcą", Bogiem etc.;
podnosi bat - przygotowuje się do...
...i w ten moment "zawieszenia" wkracza moja bohaterka - podporucznik Anna Czarnecka.
Tutaj się pojawia "żywa" ale jednak "martwa"; "wybudzona" z wieloletniego snu, ale jednak nieświadoma sytuacji, w której się znalazła - swoistego zawieszenia pomiędzy "snem (śmiercią) - a życiem" - "nicością a czasoprzestrzenią".
Próbuje się wynurzyć z tej "nicości" do czasoprzestrzeni - świadomego życia - ale nie zdaje sobie sprawy, że w pełni nie jest to możliwe - bo właściwie jest już "martwa".
Kat trzyma bat w górze - bohaterka sądzi, że wybudziła się ze snu (ze stanu nicości), i w pełni świadomie wkroczyła do świata żywych. W rzeczywistości tak się nie stało. Dla świata - diagnoza komputera medycznego jest jasna - to żywy trup - martwa jednostka, choć jeszcze nie będąca tego świadoma.
Idźmy dalej:
"[...] (z równań szach
tworzy świat) [...]"
- to moment, kiedy Anna dowiaduje się o diagnozie komputera medycznego, czyli o "swojej śmierci".
"[...]warknął – mat [...]" - to moment, gdy kat "rzuca zaklęcie" mające na celu...
- to w swoisty sposób pojmowany - szach-mat! - prezent od losu, kata... dla Anny.
Tu pojawia się ból, a bohaterka uzmysławia sobie stan "zawieszenia" między życiem a śmiercią.
Podejmuje nierówną walkę. Chce się uratować, powrócić do życia, ostatecznie wychynąć z "nicości"...
"[...]i tak...
... Agonalny ból zakleszcza się jednak coraz silniej, sprawiając, że kobieta ostatecznie podejmuje dramatyczną decyzję. Przyspiesza to, co wg komputera, i tak było nieuchronne.
" [...] wszędzie się nicość skończyła [...]”
... ale... nie dla niej. Nie, dla Anny.
Dla podporucznik Czarneckiej nicość trwała cały czas - gdy przeszła ze stanu uśpienia w komorze stazy - poprzez zawieszenie miedzy życiem a śmiercią - i ponowne zanurzenie w stan nicości (śmierć) - wszystko to dla niej istniało w stanie "nicości" (przerwanej jedynie na chwilę krótką pauzą świadomości "żywego jeszcze trupa").
Tak to sobie poukładałam. Czy dobrze, trudno ocenić.
Wiersze mają to do siebie, że potrafią być wielowymiarowe i mogą być interpretowane na wielu poziomach.
Jeśli coś nad interpretowałam, w odniesieniu do Twojego wiersza, to przepraszam ;)
Być może to coś z zapisem kuleje.
Bo teraz, jak o tym myślę, to końcowy fragment wiersza może powinnam wstawić trzy wersy wyżej... hm...
przed zwrotem:
"...Odblokowała przycisk bezpieczeństwa"
Muszę to przemyśleć jeszcze.
I dlatego tak lubię pisać "pod wiersze". Mnóstwo możliwości i niezła gimnastyka dla umysłu :)))
Pozdrawiam i dzięki, żeś podleciała :)))
Byłam ciekawa Twojego zdania.
***
PS. Swoją drogą z powyższych rozważań, może wynikać ciekawa konkluzja - paradoks - skoro brak świadomości - to nicość (w odniesieniu do sposobu pojmowania danej jednostki) - zatem czy to oznacza, że dana jednostka wtedy nie istnieje? Bo przecież jako wytwór powstały w (tu: stworzonej przez kata) czasoprzestrzeni, stanowi jego nierozerwalny element.
Obecność nicości wyklucza więc istnienie tej jednostki, a więc mowa o tym, że przy braku świadomości istnieje nicość - z tego punktu widzenia jest nieprawidłowa.
Wynika z tego, że powyższe twierdzenie będzie prawidłowe, gdy nastąpi rozdzielenie między światem wewnętrznym danej jednostki (nicość - świadomość), a światem w rozumieniu wszechświata (Wielki Wybuch - koniec nicości).
Hm... gdyby się zastanowić, to w powyższym opowiadaniu oba te światy się przeplatają, i dlatego to może (budzi zapewne) problemy interpretacyjne.
Wszystko co się pani podporucznik Czarneckiej zdarzyło (było dla niej przygotowane w BB) wydaje mi się, że zdarzyć się mogło, jeśli tylko wyeliminujemy CZAS, a co za tym idzie, nie uznamy łancucha przyczynowo-skutkowego. Twoje opowiadanie zakłada, że od razu - nazwijmy to aktem stworzenia Kata – wszystko, co mogło zaistniało równolegle, od razu. Czyli Anna, jej los, jej przebudzenie (odzyskanie swiadomości), ten statek, ludzkość itd., itd.- [Czytałam, że rozważana jest taka opcja dla absolutnie od praw natury niezależnego obserwatora, czyli wszystko co było, jest i będzie - może on 'oglądać' jednocześnie.] - wpisało się 'fragmentami' w jej świadomość – jak i w nieświadomość, którą równoważysz z nicością.
Czyli... u Ciebie dalej ta nicość jest, nie skończyła się, jak w mojej baśni po trzaśnięciu matematycznym batem Kata. Jeżeli jest teraz nieświadomością, to Kat wykorzystał ją jako budulec materialnego wszechświata. Tak?
Anna ma świadomość przeszłości, wie dokąd lecą, zna załogę, działanie komputera pokładowego... skąd? Była kiedyś świadoma siebie i świata, to potwierdzają zapisy komputera, czyli jej odzyskanie świadomości nie jest równoznaczne z unicestwieniem nicości, coś wcześniej było (lot choćby).
Tu jest paradoks – bo dobra nicość hibernacji zawiera komunikat o niej samej, bohaterce opka. A każda informacja już burzy nicość, ową bezwzględną z mojego tekstu.
Czy jednostka nieświadoma nie istnieje, przy zalożeniu, że nicość=nieświadomość? Stwarzasz dwa światy: zewnętrzny i wewnętrzny, ale gdzie ich część wspólna zbioru? Przecież musi być, jeśli świadomość pani podporucznik nie jest li tylko jej halucynacją lotu, swojego istnienia w końcu.
Tak mi się teraz skojarzyła filozofia Berkeleya, mega idealistyczna, zakładająca istnienie czegokolwiek jedynie w polu widzenia obserwatora, oczywiście świadomego. Kiedy patrzysz w okno, za tobą pokój nie istnieje i odwrotnie, odwracasz się, znika to, co jest za tobą.
A że wszystko jakoś funkcjonuje to zasługa Boga, Wielkiego Obserwatora, który widzi wszystko, i dlatego świat trwa.
Tu tym okiem może być świadomość, a znikaniem brak świadomości. Anna się z nicości (bezświadomości) budzi się i widzi to, co Kat obserwuje i podtrzymuje w bycie.
Może faktycznie wersy kończące opowiadanie powinny zmienić lokalizację? Trafić tam, gdzie Anna się wybudza, czyli zyskuje świadomość, hm...
A co ja po drugim czytaniu wyłowiłam, dziwiąc się, że od razu mi się nie odcisnęło mocno w odbiorze?
Korelacja, nicość – bezpieczne, błogie bezczucie (wybór Anny) i wszechświat - z całą gamą doznań, w tym tych bardzo niepożądanych, ot, chocby ból zęba.
Wydaje mi się, że ta prawda jest fundamentem Twojej 'Nicości'. Bezświadomość (śmierć) tym samym zyskuje przewagę nad świadomością.
I dalej, czy większość bytów organicznych ma świadomość? A może jakoś czują siebie nawet te kwantowe drobiny? Może nie ma szansy na nieświadomą egzystencję w tym wszechświecie? Może dlatego nie Bóg a Kat?
:) Parmenides stwierdził, że niebytu (nicości) nie ma i nigdy nie było, więc coż nam, homosapiątkom, pozostaje?
Szukać plusów świadomego przeżywania, przecież jest ich mnóstwo. Zupełnie świadomie prowadzę teraz rozmowę z Tobą na bardzo interesujące tematy i jestem mega zadowolona z tego powodu.
Pozdrawiam:)
Wszystko zależy od tego, jak pojmowana bedzie "nicość". Można poczynić kilka założeń, w oderwanu od życia wewnętrznego danej osoby czyli w odniesieniu do pojęć czysto kosmologiczch lub skupiając się na życiu i sposobie odczuwania świata przez ludzi (Jan Wlodyka rzekł kiedyś: "Mózg człowieka - to unerwiony wszechświat).
I to daje pole do interpretacji a tym samym jest w tym wszystkim takie ciekawe.
Tu wszechświat jest tłem. Nicość (rozumiana jako nieświadomość umysłu) otula śpiących, a motyw stworzenia świata (zniszczenia nicości) potraktowane tu jest w pewien sposób, hm... metaforycznie.
"... Twoje opowiadanie zakłada, że od razu - nazwijmy to aktem stworzenia Kata – wszystko, co mogło zaistniało równolegle, od razu. Czyli Anna, jej los, jej przebudzenie (odzyskanie swiadomości), ten statek, ludzkość itd.,..." - W pewnym sensie tak. To taki stan" zawieszenia". Bo, pomimo przebudzenia (pozornego, bo dla świata Anna była już martwa, nie do uratowania) nadal była" "zanurzona" w nicości. Możemy spokojnie przyjąć, że czas dla niej, w pewnym sensie, nie istniał - bo choć była jeszcze żywa była już "martwa" (wyrok zapadł, choć ona o tym nie wie, łudzi się, że coś można jeszcze zrobić).
"... Czyli... u Ciebie dalej ta nicość jest, nie skończyła się, jak w mojej baśni po trzaśnięciu matematycznym batem Kata...." - tak jest, ale tylko w bezpośrednim odniesieniu do Anny (Terry Pratchett pisał kiedyś: "W nieskończonym wszechświecie wszystko jest możliwe. Łącznie z tym, że ten wszechświat nie istnieje").
Wokół natomiast, świat istnieje. Statek przemierza kosmos (choć dla niej jest to niedostrzegalne - człowiek to mała iskierka - niewidoczna w skali wszechświata - Anna widzi Pluton jako kropkę - czyli, nie dostrzega ruchu. W pewnym sensie, mamy więc kolejny przyczynek, dzięki któremu możemy przyjąć że czas wokół Anny nie istnieje - ale tylko w bezpośrednim odniesieniu do jest sposobu postrzegania otoczenia)...
"... Jeżeli jest teraz nieświadomością, to Kat wykorzystał ją jako budulec materialnego wszechświata. Tak?... " - hm... ciekawa uwaga. Ale Anna nie jest nieświadomością (=nicością), tylko znajduje się w stanie nieświadomości (=nicości umysłowej). Świat wokół istnieje.
Kat dalej robił swoje - dla Anny nie miało to jednak znaczenia - bo była" martwa" (=nadal pogrążona w nicości - umysłowej) pomimo, iż na kilka chwil pozornie wróciła (wybudzila się).
"... Korelacja, nicość – bezpieczne, błogie bezczucie (wybór Anny) i wszechświat - z całą gamą doznań, w tym tych bardzo niepożądanych, ot, chocby ból zęba.
Wydaje mi się, że ta prawda jest fundamentem Twojej 'Nicości'...."
- świetna konkluzja :) dla mnie poniekąd odkrywcza :) To bardzo ciekawe spostrzeżenie, plus cała gama wynikajacych stąd wniosków :)
Stephen King był uprzejmy kiedys napisać: "Stworzyłem wszechświat, ale proszę nie win mnie za to. Bolał mnie brzuch."
Wrotycz,
wykorzystałam twój wiersz do stworzenia "świata wokół Anny", ale nie wpuścilam jej tam. Tworzyła go w twórczym amoku ;)
Wybacz mi więc, jeśli coś poszło nie po twej myśli ;D
Dzięki za ciekawą wymianę przemyśleń.
Pozdrawiam serdecznie :))
Nie dawało mi spokoju i zrobiłam delikatną korektę końcówki. Myślę, że nie zmienia to nic poza ułatwieniem interpretacji.
Pozdrawiam :)
Bardzo ciekawa i obszerna odpowiedź, chyba wystarczająco przedstawiłyśmy nasze założenia w "Nicości" i "Baśni". Bardzo raz jeszcze dziękuję za obecność wiersza w super ciekawej fabule.
Prawdopodobnie wszystko co nie jest niemożliwe (nie rujnuje bytu wszechświata/wszechświatów) może zaistnieć.
Pozdro:)
Nawiasem mówiąc, może Cię to zainteresuje - "Nicość" najprawdopodobniej znajdzie się w drugim tomie Antologii TW (wraz z przytoczonym w tym opowiadaniu Twym wierszem). Udanego wieczoru :))
Przypominamy o obdarowywaniu zestawami – dziś o godz. 20.00.
Pozdrawiamy :)
Pozdrawiam.
Dziękuję że przeczytałaś i zostawiłaś ślad.
Pozdrawiam
Postać: Uciekinier
Zdarzenie: Lądowanie na Plutonie
Gatunek (do wyboru): Komedia/Groteska/Makabreska lub (pod kątem Antologii) Horror i pochodne
Czas na pisanie: 1 września (niedziela) godz. 19.00
Powodzenia :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania