nie nasz
to nie jest nasz trup
nasz trup
to nie jest nasz trup
nasz trup
precz z nim za drut
za drut
precz z nim za drut
za drut
nasze jest niebo i las
trup nie jest nasz
nie jest nasz
to nie jest nasz trup
nasz trup
to nie jest nasz trup
nasz trup
precz z nim za drut
za drut
precz z nim za drut
za drut
nasze jest niebo i las
trup nie jest nasz
nie jest nasz
to nie jest nasz trup
nasz trup
to nie jest nasz trup
nasz trup
precz z nim za drut
za drut
precz z nim za drut
za drut
nasze jest niebo i las
trup nie jest nasz
nie jest nasz
to nie jest nasz trup
nasz trup
to nie jest nasz trup
nasz trup
precz z nim za drut
za drut
precz z nim za drut
za drut
nasze jest niebo i las
trup nie jest nasz
nie jest nasz
to nie jest nasz trup
nasz trup
to nie jest nasz trup
nasz trup
precz z nim za drut
za drut
precz z nim za drut
za drut
nasze jest niebo i las
trup nie jest nasz
nie jest nasz
to nie jest nasz trup
nasz trup
to nie jest nasz trup
nasz trup
precz z nim za drut
za drut
precz z nim za drut
za drut
nasze jest niebo i las
trup nie jest nasz
nie jest nasz
to nie jest nasz trup
nasz trup
to nie jest nasz trup
nasz trup
precz z nim za drut
za drut
precz z nim za drut
za drut
nasze jest niebo i las
trup nie jest nasz
nie jest nasz
to nie jest nasz trup
nasz trup
to nie jest nasz trup
nasz trup
precz z nim za drut
za drut
precz z nim za drut
za drut
nasze jest niebo i las
trup nie jest nasz
nie jest nasz
Komentarze (348)
Taki wewnętrzny przymus.
Wasz trup jest lepszy niż nasz.
Co to za czasy, co za ludzie tutaj mieszkają?
Byle kto może nam ściągnąć zagrożenie na granicę, a my nie mamy prawa się bronić... skandal i tragedia!
To za chwilę czegoś tam zechce nasz inny sąsiad i też ściągnie nam islamistów na granicę, a my będziemy brać, bo wszyscy wokół mądrzy, pilnują własnych interesów, a my głupki do bicia.
Weż ty włącz, skandal, myślenie, bo żenada!
Na pewno sąsiad ich przygarnie, bo czemu niby nie? A jak nie, to kamieniem w łeb. Trzeba sobie radzić...
Klasyczna logika tępych łbów.
Hahaha
Widać przeca jak na dłoni. Głupota nie do podrobienia :)
On nie kombinuje, jak niektórzy.
Trzeba się przedstawić i udokumentować przestępstwo bądź wykroczenie.
I wtedy może się okazać, że z ofiary staniesz się przestępcą - oszczercą :)
Wzruszyłam się...
Wytrzymasz do poniedziałku :)))
Dryń, dryń.
https://www.youtube.com/watch?v=M6wRnouGZFQ
A jeszcze cel taki szczytny... hahaha
To martwi.
Mocne i prawdziwe.
Oczywiście zawsze wysiadam w okolicach połowy, ale powtarzanie prawdy ma sens.
Może dotrze do niektórych.
stęchłe trupy z czarnej dupy
hej do Moskwy i Murmańska
płynie czarna dzicz pohańska
O takiej możliwości wielogłosu nie pomyślałem.
Nic miłego.
A takie spojrzenie zmienia mi odbiór formy.
Mógłby zaintonować to chór, jak w tragedii greckiej.
Dla wzruszenia sumień najlepszych naszych patriotów i katolików. A że ich nie wzrusza? Cóż.
Oni mają tylko tępe poglądy.
Brunatne barwy mają jesienie cywilizacji.
Ciekawe, czy to wzruszy lewactwo? Na pewno nie.
Jak ten reporter TVPis co śmieci rozrzucał, aby brud udowodnić.
Prawackie gówno próbuje się wcisnąć wszędzie. Po staremu.
Tylko na bandę czekać bo szefowa wróciła.
ludzi żądne polskiej krwi bestia. Stawiają na równi z Łukaszenką.
Narracja zagrożenia.
Na granicy czyha armia terrorystów, którzy na cnotę gwiazd będą nastawać w bogobojnej Polsce.
Tylko mogą oszołomy w tym przeszarżować.
Czym się różnią poza religią? Krwawią na zielono może?
Aktywność jak ie patrzy!
Co nie znaczy, że będę milczał?
(Głodnych nakarmić.
Spragnionych napoić.
Nagich przyodziać.
Podróżnych w dom przyjąć.
Więźniów pocieszać.
Chorych nawiedzać.
Umarłych pogrzebać)
jest coś o tym kim ci potrzebujący są? Czy może pisze "głodnych Polaków katolików nieciapatych nakarmić"...
Ech.
Cuś...
Zgadza się. I to nie tylko ironia. Smutna prawda i niezdany egzamin z człowieczeństwa.
Jakbyś sobie wzięła takiego męża, znaczy takiego uchodźcę za męża, to byś musiała w burce chodzić i nie miałabyś nic do powiedzenia, a jeszcze mogliby Cię obrzezać. Fajne, nie?
Jak można robić takie idiotyczne porównania? Co trzeba mieć w głowie? Pustkę zupełną?
Czy może dziwić, że ''takich ludzi'' wykorzystuje Łukaszenka? Toż mu spadliście z nieba, jak manna.
On to ma szczęście...
Trzeba nam trochę tolerancji dla chorych ?
wiesz co mam na myśli, a głupa rżniesz, tak więc sobie odpuszczę.
Angela, jak sobie pomyślę, że mogą Ciebie ''ubogacić'', nie, Martyna nie idź za tą wyobraźnią. Wracaj szybko!
A jeśli nie, to kiedy przyjmiecie pod swój dach? Może za wami pójdą tysiące?
Pokażcie dobry przykład. Po co pisać, trzeba działaniem pokazać człowieczeństwo.
Na wszelki wypadek możecie jeszcze gdzieś u kogoś przy granicy się ukryć i wychodzić do nich nocą, jak partyzanci, albo jak w tym filmie ''allo, allo''
Chyba wystąpię o azyl w Iraku, bo tu aż strach, a tam zrobiło się luźniej - migracja dwukierunkowa;)
Hej kolęda, kolęda.
W sumie to chyba dobrze, że jeszcze potrafimy zobaczyć drugą, wesołą stronę, tej tragedii.
Nie zapominaj, że jesteśmy pożal się boże poetami. Nóż to niekoniecznie nóż;)
Głodnych nakarmić.
Spragnionych napoić.
Nagich przyodziać.
Podróżnych w dom przyjąć.
Więźniów pocieszać.
Chorych nawiedzać.
Umarłych pogrzebać.
Amęt;)
Zajebiste ma znaczenie, czy ich Baćka, czy inny diabeł ściągnął.
Są i cierpią. Niektórzy w desperacji robią różne rzeczy i różnym naciskom ulegają.
To dziwne to dla tępego oszołomstwa.
Powinni się ustawić procesją z krzyżem i hasłami miłości dla orła białego (się im wtłacza, że Polska blokuje im wyjazd na zachód, bo samoloty i autobusy czekają) i wtedy może by ich puszczono.
Jak ciężko zrozumieć na czym polega skuteczna manipulacja na straceńcach.
Oni nie mają odwrotu, choćby zrozumieli.
Ludzie przypominają sobie modlitwy, dobre uczynki.
Jednak tak inwazja coś dobrego wniosła.
Jakoś tak mi się skojarzyło, do sytuacji... hahaha
Mantryczność tu na miejscu.
Nie oceniam, bo trudno byłoby mi ocenić, to nie o to kaman.
Kto z was przyjmie uchodźcę?
Tylko powoli się zgłaszajcie, co bym nadæżył z rejestracją chętnych.
Puknij się w czoło Refluks.
To rola państwa, zająć się, zabezpieczyć, sprawdzić, przyjąć lub odesłać.
A na pewno nie rzucać nimi na drutem jak workami.
Do tego ma z moich podatków mechanizmy i służby.
Nie graj tanią erystyką, którą zarzucasz innym.
Sama płakałaś jak to oszołom podaje linki, a inni nie.
Tu tez potrzeba ci linków, czy logika wystarczy?
Do tej pory nikt nie napisał "Ja bym przyjęła/przyjął".
Aby ty plujesz się.
Nie, nie przyjąłbym, ale płacę podatki i oczekuję od mojego państwa, że zachowa ię w sposób cywilizowany i humanitarny.
Łączenie tych dwóch rzeczy jest graniem na taniej erystyce.
Ale tak naprawdę nie chcecie ich w swoich domach, w swojej dzielnicy, w swoim mieście.
Takie są fakty.
Internetowi filantropi.
To argumenty bandy, bo sprawa uchodźców jest prawą państwa, a nie sprawą osobistą.
Jeśli byłbym teraz na tej granicy i trzeba by przejść ją, aby pomóc tym ludziom zrobiłbym to bez wahania.
To jest wymiar indywidualny moich poglądów i zwyczajnej przyzwoitości..
Pieprzenie o ich przyjmowaniu w domach jest wybiegiem oszołomstwa, aby zdezawuować ludzki odruch pomocy poszkodowanym.
I chuj mnie obchodzi kto ich poszkodował.
Cześć.
Dla swoich własnych synków nie są oni tacy dobrzy.
Tych nie będzie szkoda, a i kraj zyska.
Chyba. Nie?
Najpierw pomagaj człowiekowi, a później patrz na kolor skóry i wyznanie,
Nigdy odwrotnie.
Odmówili.
Wiesz dlaczego?
Bo chcą go podpisać w Niemczech.
I nie epatuj mnie tymi dziećmi, którym nota bene dmuchają dymem papierosowym w oczy, żeby łzawiły niby na okoliczność ataku gazem przez Polaków.
A co ma piernik do wiatraka?
Ano tutaj ma.
Wpuścić, ale niech bëdą z dala ode mnie. Taki to wasz humanizm.
Kto samotny, niech całe rodziny bierze, państwo nie ma aż tyle mieszkań. Dla swoich nie mają. Nie ma lekko, ludzie o dobrym sercu powinni dawać dobre przykłady.
U nich, w islamie, aborcji nie ma, za aborcję, mąż ma prawo zabić żonę. Może uda się ich uświadomić. To może być misją.
Poza tym, to są ludzie, którzy wojnami zrujnowali własne kraje. Jedyne, co świetnie potrafią, to walczyć. Chcesz ich w Polsce? Ja nie.
Oczadziałe to indoktrynacją pisu i mają uchył intelektualny.
Szkoda czau.
Ilu patriotów i gwiazdy przyjęły dzieci dzieci z bidula?
Patriota lokalny;)
Swoją drogą kto widział choć jednego Czeczeńca ze stu tysięcy przyjętych i ilu zrobiło zamach bombowy?
Tak tylko pytam...
A co jeśli zrobią sobie w Polsce takie państewka, jak w Niemczech, gdzie nikt nie ma dostępu?
A tak naprawdę to poczytaj w sieci, jak narzekają na Czeczeńców, dorosłych i małych tam gdzie oni są. I o czeczeńskiej mafii. Więc i tu się mylisz drobny krętaczau.
państwo w państwie już jest taki program;)
Mogli te imigranty wychrobotać gwiazdę i inaczej by teraz pisała.
To chyba ten fakt tak ją nastraja nieprzychylnie do nich.
Swoją drogą nasi PATRIOTy mieli by szansę wykazać się jacy są mocni... nie tylko w gadve ha,ha.
To przerasta ciebie :)))
Jak będę potrzebował konserwatorki powierzchni płaskich do biura, dam ci znać :)
Co to znaczy męczyć się tylko za meblościanką.
Cwana gapa :))
To na wskroś katolicki i dekalogowy naród!
A pies drapał czyś człowiek. Ważne, że nie nasz.
Nie doceniasz potęgi pierdolca.
Medycyna mówi, że wariata stać na wszystko.
Jak coś to mam pozwolenie na broń i nie zawaham sie jej użyć. Moj dom, moją twierdzą. Dopoki brechta za płotem, nic mu nie grozi.
przyjmę uchodźcę byle nie z pisu;)
Zapytam sąsiada, ma karabin jeszcze z wojny, na pewno się zwąchają.
Patriotyczne kółko różańcowe;)
To beton.
I dzieci nie mają tu nic do rzeczy.
Według twego toku rozumowania mam prawo przekroczyć granicę Polski z Obwodem Kaliningradzkim, bo ja chcę!!
I być oburzoną, że mi to służby graniczne Federacji Rosyjskiej uniemożliwiają.
Tak?
Nie chce mi się powtarzać ani podawać linku.
Powtórzę je.
Czy według ciebie mam prawo usiłować przekroczyć* granicę Polski z Obwodem Kaliningradzkim i gdy służby graniczne Federacji Rosyjskiej mi to uniemożliwią, mam prawo pyszczyć jacy są podli, wcześniej obrzuciwszy ich kamieniami?
*żeby nie było: próba przekroczenia jaką prezentują uchodźcy.
Choć są tez przecież normalni księża, ale chyba nie podskoczą wyżej od wikarego.
Chociaż z tego co mi wiadomo, lepiej jakbys sam zadbal o wyposażenie i uzbrojenie... to tak nadmieniam, cobyś za szybko nie zechcial polec ;)
A pistolet mam i pozwolenie, tylko nie wiem kto swój a kto wróg;)
Witam Cię, Pani!
wypadek, bo terroryzm mają we krwi, a i pewnie wściekliznę.
Obraza boska.
Wytłuc wszystkich bo tam terrorysta może być. No może być, ale nie moją rolą jet weryfikacja.
Jedz szwabie do Polen, twoje auto już tam jest :)
Jedź do Dojczlandu. Serwis twojej babci juz tam jest.
W gościnę przyszli... taka kultura!
Durne ciapate.
A tak serio, to my chyba powinniśmy najlepiej wiedzieć, jak szkodliwe bywają stereotypy,
ale odnoszę wrażenie, że niczego się nie uczymy.
Kurde, to lepsze niz siedzenie na ambonie w nocy w srodku lasu!
Puchacz, kogo jeszcze obietamy na cel?
Ci ludzie są zdesperowani, a w desperacji czasami różne rzeczy się robi.
Można tylko wyśmiać, bo na pewno nie przekonać.
Pomogłoby?
Już nie dyskutuję, bo w koło jedno i to samo. Myślę, że gdyby to była ściana, już bym się do
sąsiadki przebiła głową.
Ma mieć papiery do piątego pokolenia, sprawdzić obrzezanie i mieć papier, że utłukł co najmniej jednego Afgana :)
Jak przyjdą, to nie będą patrzeć, kto lewicowy czy prawicowy, i to jest w tym wszystkim najśmieszniejsze.
ZUO przez burkę jest widoczne.
A to ty w Allaha wierzysz. No widzisz, a ja nie skumałam. Ale Allah ponoć nie toleruje lgbt.
Wyłamujesz się, a to karane kamienowaniem.
Dobrze, bawcie się dalej, ja wysiadam : )))
Zero ducha bojowego i checi walki o ojczyzne i wiare...
No coz , wyczyscze sztucery coby MM bronic przed chutliwym islamistą ;) :)))
Może sztokholmski.
Gdyby się sprawdzili w tej ciemnej uliczce, to byłoby git.
Medycyna jest bezsilna
Faktycznie tchórze. Nie ma większego wyzwania niż wyruchać byka będąc w czerwonej koszulce.
Empatia jest oznaką słabości i zdrady.
Zapomniałeś już?
Rozumiem, że chciałeś wtedy pokazać kretyństwo pacjenta, tylko pacjent pozostał kretynem.
Taką właśnie prawdę ludziom sprzedaje o czym trzeba informować.
To metoda bandy, a teraz się uaktywni.
Aha, Akwadar, ta historia stadniny, którą wkleiłeś to nie do końca jest prawdziwa. Pewna część koni musiała być ewakuowana w innym kierunku już wcześniej, tam były konie ówczesnych wipów, jak napisałem wyżej Rydza - Śmigłego, czy też Rómmla i pewnie inne. Tych koni nie można było ewakuować do Rumunii, czy gdziekolwiek na wschód według widzimisię ówczesnych zarządzających stadniną. Część stada była ewakuowana w kierunku Polski centralnej, co potwierdzają dwa źródła, które wkleiłem pod tekstem, ale także tekst zamieszczony na stronie Muzeum Historii Polski.
Decyzję o ewakuacji podjęto po zbombardowaniu stadniny przez Niemców.
Tu masz tekst Muzeum Historii Polski i tam jest napisane również, że konie były ze stadniny w Janowie.
http://muzhp.pl/pl/c/2227/nigdy-nie-zdjal-munduru-80-lat-temu-zginal-hubalOdpowiedz
•
Akwadar 41 min. temu
W jakim kierunku? Na jakiej podstawie podważasz wiarygodność wklejonych przez mnie materiałów?
Opierasz się na tym fragmencie: "1 października w pierwszej potyczce z Niemcami oddział odbija konie zabrane ze stadniny w Janowie Podlaskim, wśród nich dwa należące do wodza naczelnego Rydza-Śmigłego."? Może jednak coś więcej - ile sztuk, która część stada, w kierunku polski centralnej, tzn gdzie?Kiedy zbombardowano stadninę? Zabudowania doznały uszczerbku podczas działań wojennych, hodowla też, ale w trakcie wojny to zwykła rzecz, jakkolwiek to brzmi.
Ostatni raz tłumaczę i więcej nie mam zamiaru:
"Po wybuchu II wojny światowej, po wkroczeniu do Polski Armii Czerwonej we wrześniu 1939 r., większość janowskich koni zaginęła, stadnina została zrabowana i zniszczona. Potem w czasie okupacji niemieckiej odbudowano hodowlę. W latach 1940-44 komendantem stadniny był znawca koni Hans Felgibel.
Kiedy zbliżał się front wschodni w lipcu 1944 r. Niemcy rozpoczęli ewakuację koni. Najpierw zostały one przetransportowane koleją w okolice Drezna, gdzie stały do lutego 1945 r. Dalsza ewakuacja stadniny odbywała się pieszo do Torgau nad Łabą, skąd w marcu konie zostały przetransportowane koleją do majątku Nettelau, położonego na południe od Kilonii.
Wywieziony wtedy do Niemiec jeden z doskonałych ówczesnych ogierów Witeź II, został zabrany do Stanów Zjednoczonych przez gen. George'a Pattona. „Z jednej strony był to uszczerbek dla stadniny, ale z drugiej strony ten ogier Witeź II rozsławił polską hodowlę w Stanach Zjednoczonych i to bardzo poważnie przyczyniło się do tego, że kupcy amerykańscy zaczęli przyjeżdżać po konie arabskie właśnie do Janowa” – powiedział Pietrzak.
Z Kilonii konie wróciły do Polski w 1946 r., a od 1950 r. kilkadziesiąt z nich znowu znalazło się w Janowie, gdzie odbudowano zniszczone stajnie. Stadnina od tamtego czasu systematycznie się rozwija aż do czasów współczesnych."
https://dzieje.pl/wideo/dzieli-z-polska-burzliwe-losy-stadnina-w-janowie-podlaskim-swietuje-200-lecie
Żeby nie było, materiał opublikowany w 2017 r czyli już za twoich ulubionych rządzących.
Moja rada - zostaw już w spokoju biednego majora, który przez przypadek trafił na garstkę koni rozproszonych podczas ewakuacji i zajmij się, chłopie, pisaniem wierszyków, to bezpieczne i nie wymaga wiedzy.Odpowiedz
•
Patriota 32 min. temu
Akwadar to nie była garstka rozproszonych koni ale część stadniny, z końmi kilku ówczesnych wipów, teksty o bombardowaniu w pierwszych dniach września już ci wklejałem. To były wspomnienia pracownika. Ktoś kto pisał tekst, który cytujesz, po prostu bardzo go spłycił.Odpowiedz
•
Akwadar 31 min. temu
i jeszcze jeden link, gdybyś jeszcze czegoś nie zrozumiał:
https://dzieje.pl/rozmaitosci/200-lat-stadniny-w-janowie-podlaskimOdpowiedz
•
Akwadar 31 min. temu
Patriota podaj link do szczegółów ilości koni i do wspomnień.Odpowiedz
•
Akwadar 30 min. temu
Patriota wklej fragment o zbombardowaniuOdpowiedz
•
Patriota 30 min. temu
Według relacji tychże pracowników, udało się odzyskać tylko 1 - słownie jedną klacz zarodową. To faktycznie dużo. I jakby co, bolszewicy byli wtórnymi sprawcami rozwalenia stadniny, po prostu wykorzystali nadarzającą się okazję, a głównymi byli Niemcy, bo to oni rozpoczęli tę barbarzyńską wojnę.Odpowiedz
•
Akwadar 30 min. temu
Patriota link lub fragmentOdpowiedz
•
Patriota 25 min. temu
Odnajdę ci to później, a tu masz relacje, że to była całkiem nowa stadnina, bo z poprzednich została jedynie jedna klacz, która nie pozwoliła wyprowadzić się rabusiom z boksu. Też ciekawy link, Araby ku chwale Trzeciej Rzeszy.
https://histmag.org/Araby-ku-chwale-Trzeciej-Rzeszy-22622Odpowiedz
Patriota •
Patriota 16 min. temu
A tu masz o zbombardowaniu stadniny:
…W dniu 1 września 1939 r. praca w stadninie zaczęła się o godz. 4.00, jak każdego dnia w okresie letnim. Około godz. 5.00 dały się słyszeć silne i liczne detonacje… O godz. 7.00 już powszechnie było wiadomym, że te wybuchy to bomby niemieckiego lotnictwa rzucone na Podlaską Wytwórnię Samolotów (PWS) w Białej Podlaskiej, że zaczęła się druga wojna światowa… W dniu 4 września w godzinach popołudniowych, kiedy konie były już w stajniach, niemieckie samoloty zaatakowały obiekty stadniny i stada. Ostrzelane zostały stajnie z broni maszynowej, samoloty zrzuciły kilka bomb - zresztą niecelnie. Pociski karabinowe uszkodziły dachy i wybiły kilkanaście szyb. Nikt z ludzi ani koni nie doznał żadnych obrażeń... W dniu 8 września wszystkie instytucje płatne z budżetu (a więc i PSK i PSO) otrzymały polecenie wypłacenia trzymiesięcznego wynagrodzenia z góry i bez żadnych potrąceń. Równocześnie stadnina i stado otrzymały polecenie z Ministerstwa Rolnictwa przygotowania się do ewakuacji…
https://swiatkoni.pl/202-lata-temu---historia-janowskiej-stadniny
I to nie jest jedyny link.Odpowiedz
•
Akwadar 15 min. temu
Patriota no przecież o tym cały czas piszę! Ale na bazie jakich koni? Źrebiły się półroczne albo roczne klacze wyhodowane już przez okupanta? Czy ty wiesz o czym piszesz? Z czegoś musieli odbudowywać stado, nie wydrukowali przecież w 3d.
"Nie wolno pominąć fundamentalnego faktu: otóż, gdy Niemcy wkroczyli do Janowa, sławionej przez Money.pl „hodowli wspaniałych polskich arabów” już tam nie było, bo niemal wszystkie konie – prócz jednej klaczy, siwej Najady, która nie pozwoliła wyprowadzić się z boksu – zostały zrabowane przez Armię Czerwoną, zaginęły bądź zginęły w 1939 roku.
Tak opisywał Andrzej Krzyształowicz kres janowskiej stadniny, gdy po trwającej czternaście dni dramatycznej ucieczce, będącej skutkiem napaści Niemiec, a następnie Sowietów na Polskę, ocalałe, choć potwornie zmęczone i poranione konie powróciły do macierzystej stajni:
A więc wróciły, nie wszystkie ale część wróciła.
„3 października na sygnał, dany ręczną syreną pożarową przez żołnierzy radzieckich, na teren stadniny i stada wpadło kilkuset mieszkańców wiosek położonych za Bugiem. W pierwszym rzędzie rozgrabione zostały konie, zabierane ze stajen w straszliwym chaosie, wyrywaniu sobie koni itd. (…) Po koniach przyszła kolej na uprzęże, siodła i wszystko to, co było w stajniach. Tłum szalał, pławił się w grabieży, kradł i niszczył to, co było «solą w oku» przez 20 lat niepodległości Państwa Polskiego. (…) Kiedy już zabrakło do grabieży dóbr stadniny i stada, zaczęto okradać mieszkania, naprzód kierownika stadniny, koniuszego itd. (…) teren stadniny i stada ogierów robił wrażenie olbrzymiego śmietnika. Stajnie częściowo bez pokrycia dachowego, bez drzwi, okien, boksów, ogrodzenia porozbierane, szpalery połamane, rozjeżdżone, popioły po ogniskach, wszędzie pełno porozrzucanych śmieci, siana, słomy i obornika”.
Czytaj więcej: https://histmag.org/Araby-ku-chwale-Trzeciej-Rzeszy-22622
Przeczytaj tę książkę cał, a potem się wypowiadaj.Odpowiedz
•
Akwadar 14 min. temu
Patriota całą Polskę wtedy bombardowano, ale stadnina nie została zniszczona.Odpowiedz
•
Patriota 12 min. temu
Akwadar stada zostały ostrzelane, a na stadninę zrzucono bomby, ona była celem. No chyba nie to cię martwi, ze nie pozabijali wówczas koni. Powybijano szyby w obiektach, poniszczono dachy.Odpowiedz
•
Patriota 9 min. temu
Akwadar a na bazie jakich koni odnowiono stadninę tego ci nie odpowiem. Oni mogli wówczas wejść gdziekolwiek i zarekwirować konie, może z jakiejś innej stadniny, która nie odniosła takich zniszczeń.Odpowiedz
•
Akwadar 8 min. temu
Patriota nie manipuluj, bo faktów nie zmienisz. nie wybieraj tylko odpowiadających ci fragmentów. Wklejaj wszystko.
"Rok 1939 …
Wybuch II wojny światowej brutalnie przerwał 20-letni okres pracy hodowlanej, która podziwiana była daleko poza granicami Polski. Naoczny świadek i czynny uczestnik wydarzeń tragicznych dni września 1939 r. Andrzej Krzyształowicz opisuje dzień po dniu heroiczne wysiłki janowskiej załogi dla ratowania powierzonych im koni. Tu ograniczymy się do kilku fragmentów jego wspomnień:
…W dniu 1 września 1939 r. praca w stadninie zaczęła się o godz. 4.00, jak każdego dnia w okresie letnim. Około godz. 5.00 dały się słyszeć silne i liczne detonacje… O godz. 7.00 już powszechnie było wiadomym, że te wybuchy to bomby niemieckiego lotnictwa rzucone na Podlaską Wytwórnię Samolotów (PWS) w Białej Podlaskiej, że zaczęła się druga wojna światowa… W dniu 4 września w godzinach popołudniowych, kiedy konie były już w stajniach, niemieckie samoloty zaatakowały obiekty stadniny i stada. Ostrzelane zostały stajnie z broni maszynowej, samoloty zrzuciły kilka bomb - zresztą niecelnie. Pociski karabinowe uszkodziły dachy i wybiły kilkanaście szyb. Nikt z ludzi ani koni nie doznał żadnych obrażeń... W dniu 8 września wszystkie instytucje płatne z budżetu (a więc i PSK i PSO) otrzymały polecenie wypłacenia trzymiesięcznego wynagrodzenia z góry i bez żadnych potrąceń. Równocześnie stadnina i stado otrzymały polecenie z Ministerstwa Rolnictwa przygotowania się do ewakuacji…
W dniu 10 września wyszły z Janowa ogiery PSO. Każdy masztalerz jadący konno miał przy boku drugiego ogiera. Do wozów, do których zaprzęgnięte były ogiery uwiązane były jeden lub dwa dalsze ogiery… Znacznie gorzej przedstawiała się sprawa prowadzenia klaczy ze źrebakami i młodzieży, ok. 100 klaczy i 150 sztuk młodzieży trzeba było prowadzić w ręku… Zgłosiło się wielu chętnych do prowadzenia koni …W dniu 11 września ok. godz. 17 wyszło ze stadniny w kierunku południo-wschodnim ok. 260 koni i 19 wozów konnych. Kierownik stadniny wspólnie z kierownikiem zakładu treningowego postanowili: marsze tylko nocą celem uniknięcia ataków lotnictwa niemieckiego, możliwe tylko bocznymi drogami ze względu na kopyta niekutych koni, długość jednego etapu 20-30km…
Najtrudniejszy był pierwszy dzień marszu… Po przejściu kilkudziesięciu kilometrów bocznymi drogami stadnina chcąc przekroczyć rzekę Krzynę, musiała przejść odcinek ok. 2km szosą bitą. Do szosy kolumna doszła ok. godz. 1 w nocy... Kolumna stadniny miała ok. 2km długości, użytkownicy szosy powinni byli przepuścić całą kolumnę. Niestety tak się nie stało. Po wyjściu na szosę ponad połowy koni jeden z niecierpliwych kierowców wojskowej ciężarówki włączył światła i na sygnale zaczął wyprzedzać będące na szosie konie. Wystarczyło, że jedna czwórka młodych koni spiętych ze sobą wyrwała się prowadzącemu i galopowała przed jadącą tuż za nią ciężarówką. Tętent koni galopują¬cych, światła samochodu, warkot silnika płoszyły mijane konie, które przestraszone wyrywały się prowadzącym… Był to pierwszy tragiczny moment w czasie ewakuacji stadniny. Po przejściu mostu pomimo ciemności zos¬tał zrobiony remanent wśród koni. Ustalono, że tej nocy uciekło ponad 80 koni w różnym wieku, przeważnie młodzież. Ze starszych koni zginęła jedynie ze źrebakiem córka Kuhailana Haifi Oda… Wzdłuż dróg były zasieki; w następnych dniach duże nie¬bezpieczeństwo dodatkowo powodowały konie, które się wyrwały i biegały wzdłuż lub w poprzek kolumny, nierzadko ciągnąc za sobą przyczepiony do nogi lub ogona kawałek drutu, czasem nawet z przyczepionym wyrwanym z ziemi słupkiem. Sytuacja stawała się dramatyczna, gdyż coraz więcej koni biegało płosząc te jeszcze trzymane przez prowadzących. Z nastaniem świtu sprawę opanowano; kilkanaście koni było pokaleczonych trzeba bvło zgładzić 3 konie starsze ze złamanymi nogami. Wśród tych ostatnich była siostra Kaszmira Laka (Farys-Hebda). Ofir tak sobie zaplątał tylne nogi, że upadł, tylko dzięki spokojnemu zachowaniu można było go z drutów uwolnić….
Po kilku dniach dotarła do stadniny wiadomość, że armia radziecka wkroczyła do Polski! Decyzja - powrót!… Kierownik stadniny dowiedział się, że wojska radzieckie znacznie zbliżyły się do stadniny i przysłowiowo „depczą jej po piętach". Wobec tego postanowił ostatnie dzielące stad¬ninę do Janowa 80km pokonać bez dłuższych postojów… Do Janowa konie doszły (niektóre prawie dowlekły się) 25 września o godz. 3.30. W ciągu 14-dniowej wędrówki przeszły około 350km… Tydzień od 25 września do 1 paź¬dziernika minął raczej spokojnie. Konie trochę odpoczęły, odjadły się, lekarz częściowo zaleczył rany. Jedynie od czasu do czasu przyjeżdżał jakiś oficer radziecki na kulawym, chu¬dym koniu, zabierał w zamian ze stadniny ogiera z siodłem sportowym. Zakaz rekwizycji koni stadniny i stada wydany na prośbę kierownika stadniny przez radzieckiego komen¬danta rejonu, został podarty przez pierwszego, któremu go pokazano… 2 października stacjonujący między stajniami oddział radziecki sprowadził ludność zza Buga i wspólnie z nią wyprowadził za Bug (promem) wszystkie ogiery stada, czo¬łowe ze stadniny i z zakładu treningowego. Nie potrzebne były spisy, wykazy, birki - konie zabierano w największym jak można sobie wyobrazić bałaganie i rozgardiaszu. Po zapad¬nięciu zmroku na terenie stadniny zostali tylko żołnierze radzieccy koczujący na dworze. Teren oświetlali i sami się grzali ogniskami, na które początkowo brano ogrodzenia wybiegów i pastwisk, a w miarę jak ich zabrakło urządzenia stajenne (ściany boksów, drzwi, okna itp.)… 3 października na sygnał dany ręczną syreną pożarową przez żołnierzy radzieckich na teren stadniny wpadło kilkuset mieszkańców wiosek położonych za Bugiem. W pierwszym rzędzie rozgrabione zostały konie, zabierane ze stajen w straszliwym chaosie… Po koniach przyszła kolej na uprzęże, siodła i wszystko to, co było w stajniach i w gospodarstwie. Tłum szalał, pławił się w grabieży, kradł i niszczył to, co było „solą w oku" przez 20 lat niepodległości Państwa Polskiego… Od dnia 10 października nastał całkowity spokój na terenie stadniny, która robiła wrażenie olbrzymiego śmietnika… W stajniach została jedynie Najada (Fetysz- Gazella II), siwa, urodz. 1932r., która nie pozwoliła się wyprowadzić z boksu rabującym konie. W nocy zabrał ją gospodarz z sąsiedniej wioski i później wróciła do stadniny.
Pierwszy etap historii janowskiej stadniny zakończył się po ewakuacji koni w głąb carskiej Rosji w 1915r. Drugi w dniu 10 października 1939r., kiedy nie było w stajniach żadnego konia, a wszystkie urządzenia były zniszczone. Tak smutnie zakończył się wspaniały rozwój stadniny w okresie międzywo¬jennym.
13 października w godzinach popołudniowych pojawiły się w stadninie pancerne wozy niemieckiego Wermachtu. Niemcy byli zaskoczeni, że armia radziecka sprzątnęła im „sprzed nosa" konie, a obiekt zostawiła prawie doszczętnie zrujno¬wany… Do pracy zaangażowano wszystkich masztalerzy… W tym też okresie został wydele¬gowany na teren powiatu Biała Podlaska koniuszy stadniny Stanisław Więcek, w celu odnalezienia koni zgubionych podczas pierwszego etapu ewakuacji wrześniowej. Wyznaczona została nagroda, początkowo w wysokości 250 zł, a następnie 500 zł za oddanie janowskiego konia... Po remoncie najmniej zniszczonych stajen tzw. czołowej i wyścigowej w dniu 19 grudnia wojskowymi samochodami zostały przetransportowane do Janowa pierwsze konie z tych znalezionych. Było ich 21. Wśród koni zgubionych w pierwszym dniu ewakuacji stadniny i odnalezionych przez koniuszego St. Więcka znalazły się między innymi: Trypolis (Enwer Bey - Kahira), siwy, 1937r., Wielki Szlem (Ofir - Elegantka), gn., 1938r. i Witraż (Ofir - Makata), gn. 1938r.Te trzy ogiery, używane podczas wojny jako czo¬łowe, walnie przyczyniły się do odbudowy hodowli konia arabskiego w Polsce po II wojnie światowej. Tak się zaczęła ponowna odbudowa hodowli w janowskiej stadninie. Dalsze znale¬zione konie, przychodziły w ciągu 1940r. W styczniu 1940 r. przyszły do Janowa pierwsze ogiery ze stad ogie¬rów w Prusach Wschodnich. Niemiecka komenda stadniny i stada, poza masztalerzami, zatrudniła przedwojennych rze¬mieślników, a także na stanowiskach technicznych asysten¬tów kierownika Stanisława Pohoskiego i Tadeusza Mar¬chowieckiego…
... do 1945 roku
Ze stada 32 klaczy zarodowych z 1939 r. pozostała w Janowie jedynie Najada; niemieckie raporty podają, że odnaleziono dwie roczne klaczki Wierną i Wilgę oraz źrebię od klaczy Makata – Zalotną. Ogrom strat jakie poniosła stadnina obrazuje wykaz koni wpisanych do rosyjskiej księgi stadnej jako „sprowadzone” z Polski w 1939 r., są wśród nich: Gazela II, Bajka, Dziwa, Kewa, Krucica, Makata, Narada i wiele innych (z 32 aż 23!). Niemcom, którzy przejęli stadninę udało się odnaleźć 53 konie, w tym 4 klaczki i 13 ogierków czystej krwi. Stado klaczy odbudowywano zakupami oraz sprowadzaniem klaczy wcześniej wybrakowanych z Janowa; przybyły Norma, Okupacja, Cecylia, Saga, Elsissa, Iwonka III (matka m.in. Bałałajki, babka Bandoli i Baska). W 1944 r. stado matek czystej krwi liczyło 15 klaczy. W okresie okupacji komendantami janowskiej stadniny byli Egon Grimm (1939-1930), Hans Fellgibel (1940-1944) i Oberst v. Bonnet (1944-1945). Największe zasługi dla stadniny miał Hans Fellgibel; nie szczędził sił i środków na odbudowę stadniny i przywrócenie jej dawnej pozycji hodowlanej, otaczał opieką polskich pracowników stadniny. Przy ich pomocy organizował tzw. Hengstparady dla niemieckich żołnierzy i okolicznej ludności prezentując ogiery i klacze „w ręku” , pod siodłem oraz w zaprzęgach. Musiał dobrze zasłużyć się swoją działalnością, bo w 1956 r. został zaproszony do Polski jako gość Ministerstwa Rolnictwa, a jego przewodnikiem był pełniący wówczas funkcję inspektora ZHK Andrzej Krzyształowicz, który w czasie wojny był najpierw asystentem, a później kierownikiem stadniny odpowiedzialnym za sprawy hodowlane. Przedwojenny hodowca, twórca janowskiego stada Stanisław Pohoski aż do swojej śmierci w 1944 r. przebywał w Janowie i dzielił się swoim doświadczeniem; jego opinie często cytowane były w raportach wysyłanych do Gustawa Raua, który był szefem stad i stadnin na terenach okupowanych.
Zbliżający się front wschodni oznaczał dla janowskich koni kolejną ewakuację – 13 lipca 1944 r. zostało ewakuowane stado ogierów do PSO Łąck, a 16 lipca 34 wagonami podstawionymi na stację w Białej Podlaskiej odjechały do zakładu treningowego w Sohland w Saksonii 244 konie – towarzyszył im Andrzej Krzyształowicz z rodziną i janowscy masztalerze. 12 sierpnia dołączyły do nich ogiery z PSO Łącka i tak janowska stadnina ponownie opustoszała.
A w 1945 r. konie janowskie wyruszyły w dalszą wędrówkę; 13 lutego marszem pieszym do koszar kawaleryjskich w Dreźnie. Ogiery poprzedzające idące wolniej klacze w nocy 13/14 lutego znalazły się w strefie dywanowego nalotu na Drezno; 21 ogierów zostało bezpowrotnie straconych. Dzięki heroicznej wręcz postawie Jana Ziniewicza, który w czasie nalotu utrzymał prowadzone przez siebie konie, ocalone zostały Witraż i Wielki Szlem ! Ludzie i uratowane konie 23 lutego dotarli do Torgau, skąd koleją stadnina przewieziona została na północ Niemiec, do Schonbocken trafiła młodzież, a klacze i ogiery do Nettelau k/Kilonii. Tam doczekały końca wojny."Odpowiedz
•
Akwadar 7 min. temu
Patriota na bazie jakich koni odbudowano, wystarczy wejść w bazę koni (ogólnodostępna) i wczytać się w rodowody. Proste jak metr sznurka w kieszeni.Odpowiedz
•
Patriota 22 min. temu
Das polnische Araber Hauptgestut Janów Podlaski
We wrześniu 1939 roku Rosjanie, którzy 17 września wkroczyli do Polski od wschodu, zrabowali wszystkie konie i majątek z Państwowej Stadniny Janów Podlaski. Tym samym przestała istnieć najlepsza stadnina arabska w Europie. Ze stada liczącego wg danych z 1938 roku 27 klaczy czystej krwi arabskiej pozostała w Janowie tylko Najada, która szczęśliwie nie dała się wyprowadzić z boksu. Z zagarniętych przez sowiecką armię klaczy 6 zaginęło po drodze, a 20 ostatecznie trafiło do rosyjskiej stadniny w Tiersku na Kaukazie.
A więc ich Akwadar nigdy nie odzyskano. Stado założone przez tego Szwaba było całkiem nowe.Odpowiedz
•
Patriota 8 min. temu
Ale Twój wpis, o Rosjanach i Niemcach, którzy nie uczynili stadninie, nie tylko zresztą tej jednej, żadnych szkód, był po prostu głupi i powinieneś za niego przeprosić. To się należy tym biednym koniom.Odpowiedz
•
Akwadar 5 min. temu
Żadnych szkód... czytanie ze zrozumieniem jest u ciebie na poziomie klas początkowych szkoły podstawowej.
Patriota jednak jesteś kretyn, ale już to ci napisałem.Odpowiedz
•
Patriota 4 min. temu
Akwadar bądź mężczyzną i przyznaj się do błędu. To się należy tym koniom. Mój tekst jest hołdem dla jednego z nich. Zrób coś dobrego i napisz o tym tekst, na pewno go skomentuję, i to nie złośliwie.Odpowiedz
•
Akwadar przed chwilą
Wskaż fragment gdzie napisałem, że nie zrobiono żadnych szkód.
Patriota ,bądź mężczyzną i przyznaj się do błędu. To się należy tym koniom i ludziom, którzy je ratowali. A jak napiszesz tekst własnymi słowami, a nie przedrukami wybranych fragmentów na pewno go skomentuję, i to nie złośliwie.Odpowiedz
•
Akwadar godzinę temu
Wskaż fragment gdzie napisałem, że nie zrobiono żadnych szkód.
Patriota ,bądź mężczyzną i przyznaj się do błędu. To się należy tym koniom i ludziom, którzy je ratowali. A jak napiszesz tekst własnymi słowami, a nie przedrukami wybranych fragmentów na pewno go skomentuję, i to nie złośliwie.Odpowiedz
•
Patriota godzinę temu
Akwadar akurat mój tekst jest napisany własnymi słowami, dla pewności co do dat i miejscowości podałem linki, bo pamięć jest zawodna, można sprawdzić. Więc proszę, żebyś popełnił podobny co do tematu. Oczywiście liczę, że napiszesz lepszy, bo w końcu jesteś fachowcem z branży zarówno jeśli chodzi o konie, jak i pisarstwo.Odpowiedz
Odpowiedź na twoje żałosne manipulowanie tekstem:
Akwadar 8 min. temu
Patriota nie manipuluj, bo faktów nie zmienisz. nie wybieraj tylko odpowiadających ci fragmentów. Wklejaj wszystko.
"Rok 1939 …
Wybuch II wojny światowej brutalnie przerwał 20-letni okres pracy hodowlanej, która podziwiana była daleko poza granicami Polski. Naoczny świadek i czynny uczestnik wydarzeń tragicznych dni września 1939 r. Andrzej Krzyształowicz opisuje dzień po dniu heroiczne wysiłki janowskiej załogi dla ratowania powierzonych im koni. Tu ograniczymy się do kilku fragmentów jego wspomnień:
…W dniu 1 września 1939 r. praca w stadninie zaczęła się o godz. 4.00, jak każdego dnia w okresie letnim. Około godz. 5.00 dały się słyszeć silne i liczne detonacje… O godz. 7.00 już powszechnie było wiadomym, że te wybuchy to bomby niemieckiego lotnictwa rzucone na Podlaską Wytwórnię Samolotów (PWS) w Białej Podlaskiej, że zaczęła się druga wojna światowa… W dniu 4 września w godzinach popołudniowych, kiedy konie były już w stajniach, niemieckie samoloty zaatakowały obiekty stadniny i stada. Ostrzelane zostały stajnie z broni maszynowej, samoloty zrzuciły kilka bomb - zresztą niecelnie. Pociski karabinowe uszkodziły dachy i wybiły kilkanaście szyb. Nikt z ludzi ani koni nie doznał żadnych obrażeń... W dniu 8 września wszystkie instytucje płatne z budżetu (a więc i PSK i PSO) otrzymały polecenie wypłacenia trzymiesięcznego wynagrodzenia z góry i bez żadnych potrąceń. Równocześnie stadnina i stado otrzymały polecenie z Ministerstwa Rolnictwa przygotowania się do ewakuacji…
W dniu 10 września wyszły z Janowa ogiery PSO. Każdy masztalerz jadący konno miał przy boku drugiego ogiera. Do wozów, do których zaprzęgnięte były ogiery uwiązane były jeden lub dwa dalsze ogiery… Znacznie gorzej przedstawiała się sprawa prowadzenia klaczy ze źrebakami i młodzieży, ok. 100 klaczy i 150 sztuk młodzieży trzeba było prowadzić w ręku… Zgłosiło się wielu chętnych do prowadzenia koni …W dniu 11 września ok. godz. 17 wyszło ze stadniny w kierunku południo-wschodnim ok. 260 koni i 19 wozów konnych. Kierownik stadniny wspólnie z kierownikiem zakładu treningowego postanowili: marsze tylko nocą celem uniknięcia ataków lotnictwa niemieckiego, możliwe tylko bocznymi drogami ze względu na kopyta niekutych koni, długość jednego etapu 20-30km…
Najtrudniejszy był pierwszy dzień marszu… Po przejściu kilkudziesięciu kilometrów bocznymi drogami stadnina chcąc przekroczyć rzekę Krzynę, musiała przejść odcinek ok. 2km szosą bitą. Do szosy kolumna doszła ok. godz. 1 w nocy... Kolumna stadniny miała ok. 2km długości, użytkownicy szosy powinni byli przepuścić całą kolumnę. Niestety tak się nie stało. Po wyjściu na szosę ponad połowy koni jeden z niecierpliwych kierowców wojskowej ciężarówki włączył światła i na sygnale zaczął wyprzedzać będące na szosie konie. Wystarczyło, że jedna czwórka młodych koni spiętych ze sobą wyrwała się prowadzącemu i galopowała przed jadącą tuż za nią ciężarówką. Tętent koni galopują¬cych, światła samochodu, warkot silnika płoszyły mijane konie, które przestraszone wyrywały się prowadzącym… Był to pierwszy tragiczny moment w czasie ewakuacji stadniny. Po przejściu mostu pomimo ciemności zos¬tał zrobiony remanent wśród koni. Ustalono, że tej nocy uciekło ponad 80 koni w różnym wieku, przeważnie młodzież. Ze starszych koni zginęła jedynie ze źrebakiem córka Kuhailana Haifi Oda… Wzdłuż dróg były zasieki; w następnych dniach duże nie¬bezpieczeństwo dodatkowo powodowały konie, które się wyrwały i biegały wzdłuż lub w poprzek kolumny, nierzadko ciągnąc za sobą przyczepiony do nogi lub ogona kawałek drutu, czasem nawet z przyczepionym wyrwanym z ziemi słupkiem. Sytuacja stawała się dramatyczna, gdyż coraz więcej koni biegało płosząc te jeszcze trzymane przez prowadzących. Z nastaniem świtu sprawę opanowano; kilkanaście koni było pokaleczonych trzeba bvło zgładzić 3 konie starsze ze złamanymi nogami. Wśród tych ostatnich była siostra Kaszmira Laka (Farys-Hebda). Ofir tak sobie zaplątał tylne nogi, że upadł, tylko dzięki spokojnemu zachowaniu można było go z drutów uwolnić….
Po kilku dniach dotarła do stadniny wiadomość, że armia radziecka wkroczyła do Polski! Decyzja - powrót!… Kierownik stadniny dowiedział się, że wojska radzieckie znacznie zbliżyły się do stadniny i przysłowiowo „depczą jej po piętach". Wobec tego postanowił ostatnie dzielące stad¬ninę do Janowa 80km pokonać bez dłuższych postojów… Do Janowa konie doszły (niektóre prawie dowlekły się) 25 września o godz. 3.30. W ciągu 14-dniowej wędrówki przeszły około 350km… Tydzień od 25 września do 1 paź¬dziernika minął raczej spokojnie. Konie trochę odpoczęły, odjadły się, lekarz częściowo zaleczył rany. Jedynie od czasu do czasu przyjeżdżał jakiś oficer radziecki na kulawym, chu¬dym koniu, zabierał w zamian ze stadniny ogiera z siodłem sportowym. Zakaz rekwizycji koni stadniny i stada wydany na prośbę kierownika stadniny przez radzieckiego komen¬danta rejonu, został podarty przez pierwszego, któremu go pokazano… 2 października stacjonujący między stajniami oddział radziecki sprowadził ludność zza Buga i wspólnie z nią wyprowadził za Bug (promem) wszystkie ogiery stada, czo¬łowe ze stadniny i z zakładu treningowego. Nie potrzebne były spisy, wykazy, birki - konie zabierano w największym jak można sobie wyobrazić bałaganie i rozgardiaszu. Po zapad¬nięciu zmroku na terenie stadniny zostali tylko żołnierze radzieccy koczujący na dworze. Teren oświetlali i sami się grzali ogniskami, na które początkowo brano ogrodzenia wybiegów i pastwisk, a w miarę jak ich zabrakło urządzenia stajenne (ściany boksów, drzwi, okna itp.)… 3 października na sygnał dany ręczną syreną pożarową przez żołnierzy radzieckich na teren stadniny wpadło kilkuset mieszkańców wiosek położonych za Bugiem. W pierwszym rzędzie rozgrabione zostały konie, zabierane ze stajen w straszliwym chaosie… Po koniach przyszła kolej na uprzęże, siodła i wszystko to, co było w stajniach i w gospodarstwie. Tłum szalał, pławił się w grabieży, kradł i niszczył to, co było „solą w oku" przez 20 lat niepodległości Państwa Polskiego… Od dnia 10 października nastał całkowity spokój na terenie stadniny, która robiła wrażenie olbrzymiego śmietnika… W stajniach została jedynie Najada (Fetysz- Gazella II), siwa, urodz. 1932r., która nie pozwoliła się wyprowadzić z boksu rabującym konie. W nocy zabrał ją gospodarz z sąsiedniej wioski i później wróciła do stadniny.
Pierwszy etap historii janowskiej stadniny zakończył się po ewakuacji koni w głąb carskiej Rosji w 1915r. Drugi w dniu 10 października 1939r., kiedy nie było w stajniach żadnego konia, a wszystkie urządzenia były zniszczone. Tak smutnie zakończył się wspaniały rozwój stadniny w okresie międzywo¬jennym.
13 października w godzinach popołudniowych pojawiły się w stadninie pancerne wozy niemieckiego Wermachtu. Niemcy byli zaskoczeni, że armia radziecka sprzątnęła im „sprzed nosa" konie, a obiekt zostawiła prawie doszczętnie zrujno¬wany… Do pracy zaangażowano wszystkich masztalerzy… W tym też okresie został wydele¬gowany na teren powiatu Biała Podlaska koniuszy stadniny Stanisław Więcek, w celu odnalezienia koni zgubionych podczas pierwszego etapu ewakuacji wrześniowej. Wyznaczona została nagroda, początkowo w wysokości 250 zł, a następnie 500 zł za oddanie janowskiego konia... Po remoncie najmniej zniszczonych stajen tzw. czołowej i wyścigowej w dniu 19 grudnia wojskowymi samochodami zostały przetransportowane do Janowa pierwsze konie z tych znalezionych. Było ich 21. Wśród koni zgubionych w pierwszym dniu ewakuacji stadniny i odnalezionych przez koniuszego St. Więcka znalazły się między innymi: Trypolis (Enwer Bey - Kahira), siwy, 1937r., Wielki Szlem (Ofir - Elegantka), gn., 1938r. i Witraż (Ofir - Makata), gn. 1938r.Te trzy ogiery, używane podczas wojny jako czo¬łowe, walnie przyczyniły się do odbudowy hodowli konia arabskiego w Polsce po II wojnie światowej. Tak się zaczęła ponowna odbudowa hodowli w janowskiej stadninie. Dalsze znale¬zione konie, przychodziły w ciągu 1940r. W styczniu 1940 r. przyszły do Janowa pierwsze ogiery ze stad ogie¬rów w Prusach Wschodnich. Niemiecka komenda stadniny i stada, poza masztalerzami, zatrudniła przedwojennych rze¬mieślników, a także na stanowiskach technicznych asysten¬tów kierownika Stanisława Pohoskiego i Tadeusza Mar¬chowieckiego…
... do 1945 roku
Ze stada 32 klaczy zarodowych z 1939 r. pozostała w Janowie jedynie Najada; niemieckie raporty podają, że odnaleziono dwie roczne klaczki Wierną i Wilgę oraz źrebię od klaczy Makata – Zalotną. Ogrom strat jakie poniosła stadnina obrazuje wykaz koni wpisanych do rosyjskiej księgi stadnej jako „sprowadzone” z Polski w 1939 r., są wśród nich: Gazela II, Bajka, Dziwa, Kewa, Krucica, Makata, Narada i wiele innych (z 32 aż 23!). Niemcom, którzy przejęli stadninę udało się odnaleźć 53 konie, w tym 4 klaczki i 13 ogierków czystej krwi. Stado klaczy odbudowywano zakupami oraz sprowadzaniem klaczy wcześniej wybrakowanych z Janowa; przybyły Norma, Okupacja, Cecylia, Saga, Elsissa, Iwonka III (matka m.in. Bałałajki, babka Bandoli i Baska). W 1944 r. stado matek czystej krwi liczyło 15 klaczy. W okresie okupacji komendantami janowskiej stadniny byli Egon Grimm (1939-1930), Hans Fellgibel (1940-1944) i Oberst v. Bonnet (1944-1945). Największe zasługi dla stadniny miał Hans Fellgibel; nie szczędził sił i środków na odbudowę stadniny i przywrócenie jej dawnej pozycji hodowlanej, otaczał opieką polskich pracowników stadniny. Przy ich pomocy organizował tzw. Hengstparady dla niemieckich żołnierzy i okolicznej ludności prezentując ogiery i klacze „w ręku” , pod siodłem oraz w zaprzęgach. Musiał dobrze zasłużyć się swoją działalnością, bo w 1956 r. został zaproszony do Polski jako gość Ministerstwa Rolnictwa, a jego przewodnikiem był pełniący wówczas funkcję inspektora ZHK Andrzej Krzyształowicz, który w czasie wojny był najpierw asystentem, a później kierownikiem stadniny odpowiedzialnym za sprawy hodowlane. Przedwojenny hodowca, twórca janowskiego stada Stanisław Pohoski aż do swojej śmierci w 1944 r. przebywał w Janowie i dzielił się swoim doświadczeniem; jego opinie często cytowane były w raportach wysyłanych do Gustawa Raua, który był szefem stad i stadnin na terenach okupowanych.
Zbliżający się front wschodni oznaczał dla janowskich koni kolejną ewakuację – 13 lipca 1944 r. zostało ewakuowane stado ogierów do PSO Łąck, a 16 lipca 34 wagonami podstawionymi na stację w Białej Podlaskiej odjechały do zakładu treningowego w Sohland w Saksonii 244 konie – towarzyszył im Andrzej Krzyształowicz z rodziną i janowscy masztalerze. 12 sierpnia dołączyły do nich ogiery z PSO Łącka i tak janowska stadnina ponownie opustoszała.
A w 1945 r. konie janowskie wyruszyły w dalszą wędrówkę; 13 lutego marszem pieszym do koszar kawaleryjskich w Dreźnie. Ogiery poprzedzające idące wolniej klacze w nocy 13/14 lutego znalazły się w strefie dywanowego nalotu na Drezno; 21 ogierów zostało bezpowrotnie straconych. Dzięki heroicznej wręcz postawie Jana Ziniewicza, który w czasie nalotu utrzymał prowadzone przez siebie konie, ocalone zostały Witraż i Wielki Szlem ! Ludzie i uratowane konie 23 lutego dotarli do Torgau, skąd koleją stadnina przewieziona została na północ Niemiec, do Schonbocken trafiła młodzież, a klacze i ogiery do Nettelau k/Kilonii. Tam doczekały końca wojny."Odpowiedz
Pokaż świrowi fakty, a zaprzeczy faktom.
A wie, że ta stadnina to twoja słabość.
Jest debilem, ale sprawnym manipulatorem.
Przynajmniej dla innych debili i manipulatorów.
To zwyczajny głąb, który che zaistnieć.
Wodniak, nie ma znaczenia co masz skopiowane.
Rżnięcie głupa jest istotą jego istnienia, choćbyś miał sto dowodów, że to psychol.
To dowód na to, jak jest wiarygodny w swoich wypocinach.
Sam pisałeś :)
"•
Akwadar godzinę temu
Wskaż fragment gdzie napisałem, że nie zrobiono żadnych szkód.
Patriota ,bądź mężczyzną i przyznaj się do błędu. To się należy tym koniom i ludziom, którzy je ratowali. A jak napiszesz tekst własnymi słowami, a nie przedrukami wybranych fragmentów na pewno go skomentuję, i to nie złośliwie.Odpowiedz
•
Patriota godzinę temu
Akwadar akurat mój tekst jest napisany własnymi słowami, dla pewności co do dat i miejscowości podałem linki, bo pamięć jest zawodna, można sprawdzić. Więc proszę, żebyś popełnił podobny co do tematu. Oczywiście liczę, że napiszesz lepszy, bo w końcu jesteś fachowcem z branży zarówno jeśli chodzi o konie, jak i pisarstwo.Odpowiedz"
Idiota uciekł.
Jednostki nieużyteczne należy eliminować.
Potęgę Rzeszy budują!
Czy powieszą mnie zamiast łamać kołem, że konto i podatki są w Polsce?
recepty na sraczkę ci nie dadzą...
Znowu akcja srania aż do nocy. Po staremu.
No pasaran.
Jakaś terapia jest potrzebna na takie kompulsywne i maniakalne zachowania.
Nic głupszego nie ma niż dorosłość.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania