Poprzednie częściNie szukaj mnie... - część 1

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Nie szukaj mnie... - część 9

3.

Prześcieradło pode mną było mokre od potu. Spojrzałem na Nią – spała snem błogim i spokojnym; wyglądała jak dziecko, które zasypia na ramionach matki i nie boi się niczego. Oddychała miarowo i czułem Jej oddech na policzku. Uśmiechała się delikatnie i cały pokój pachniał Jej zapachem.

Wysunąłem się spod kołdry i udałem się do kuchni. Kran przeciekał i krople rozbijały się o zlew i nawet to potęgowało we mnie niepokój. Myślałem, że to Jej łzy rozbijające się o marmur i wsiąkające w brudna ziemię. Każda kropla uderzała mnie z siłą Gołoty, a ja nie mogłem poprosić o czas. Czas. Czas. Nie miałem czasu. Nie miałem ani chwili, a zegar tykał boleśniej i szybciej. Byłem permanentnie rozproszkowany, rozjebany na miliardy malutkich kawałków, które nie składały się w żadną całość. Byłem jedną wielką, człekokształtną galaretą, która w tej chwili bała się nawet wschodu słońca. Paliłem jednego za drugim i dym szczypał mnie w oczy.

Wyjrzałem przez okno i noc była taka sama jak wtedy kiedy on rozstawał się z nią na lotnisku. Mgła pokrywała dachy, a niebo było czarne i milczące. Myślałem o tym, co wtedy czuł, co czuł kiedy skazywał się na samotność w imię jej szczęścia. Co w takich chwilach może myśleć facet? Co w takich chwilach myślał Bogart? Chociaż to chyba nie ważne kim się jest; w takich chwilach można tylko w ciszy znosić odgłosy dwóch pękających serc. I chyba lepiej nic nie mówić. Lepiej patrzeć w oczy i udawać, że to proste i słuszne.

Gapiłem się w pęknięcia na suficie i zastanawiałem się, co może śnić się Adzie. Chciałem wymyślić Jej sen – chciałem, żeby obudziła się rano i nie spojrzała na mnie z rozbrajającą czułością lecz nienawiścią; chciałem przyśnić się Jej jako ostatni złamas, który gwałci Jej koleżanki, chleje do nieprzytomności z Jej ojcem i ukręca głowy wiewiórkom; chciałem, żeby zobaczyła jak depcze Jej Zenita i palę fotografie; chciałem stać się najgorszą myślą wypełniającą Jej głowę i chciałem, żeby rano ode mnie odeszła i nigdy nie wróciła. To by było proste; tak proste jak nierealne.

Pragnąłem, żeby była przy mnie w tych dniach dusznych i ciemnych, które miały nadejść i tak samo nie chciałem, żeby na to patrzyła. Nie mogłem Jej na to pozwolić i ta myśl zaciskała mi się na szyi. Nie mogłem pozwolić, żeby była świadkiem mego rozkładu. Nie zniosłaby tego i ja bym tego nie zniósł. Nie zniósłbym widoku Jej oczu, które nie mogą przestać płakać. Nie zniósłbym widoku Jej twarzy, kiedy oznajmiałbym Jej to wszystko. Nade wszystko nie zniósłbym trzasku Jej marzeń.

Musiałem myśleć za nas oboje i bolało mnie to, bo jedyne rozwiązanie jakie mi się nasuwało było paraliżujące. Nie chciałem Jej skazywać na życie ze mną i po mnie, bo wiem, że było by to najbrutalniejsze zagranie.

Wróciłem do pokoju i ukucnąłem przy łóżku. Jej twarz promieniowała dobrocią i nikt na tym świecie nie zasługiwał na szczęście tak jak Ona. Patrzyłem na Nią tak długo i próbowałem zachować ten obraz w pamięci. Chciałem, żeby pojawiał się kiedy zamykam oczy, ale wiedziałem, że to się nie stanie.

Kochała mnie i wiedziałem, że zawsze będzie przy mnie i nawet wbrew sobie. Zostawała mi tylko jedna możliwość.

– Ada, kochanie – szepnąłem Jej do ucha, ale nie drgnęła. – Kochanie, przepraszam. Nie wiem, co mogę powiedzieć. Przepraszam. Nie chcę tego robić, ale nie mam wyjścia. Nie chcę, żebyś cierpiała. Przepraszam. Nie chcę żebyś wiedziała. Nie możesz wiedzieć. Musisz być szczęśliwa. Musisz. Nie będę prosił o wybaczenie. Proszę tylko byś była szczęśliwa.

Nienawidziłem się i wiedziałem, że już zawsze będę się nienawidził. Chyba w tej chwili umarłem po raz pierwszy. Wiedziałem, że nie zmrużę oka i do rana umrę jeszcze siedem razy.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania