Niebo
niebo niebieskie jakoś mniej
budzi się czasem z odmętów snu
budzi mnie
wstaję
i z ręką wyciągniętą gdzieś za mną
pomocną dłoń
chce podać
nie widzę
za późno
nie dostaję
na niebie obłok biały jak szary
mówi i zmienia swoje znaczenia
nosić je muszę
znać
i poznawać
nie mogę przy tym niczego pozmieniać
stałość stałością przechyla szale
bije jak deszcz w jesienne burze
słodkie te słowa
za słodkie
dostaję
kiedy odchodząc
wylewam wszystko co jest mi gorzkie
i czasem myślę o drodze
nie drodze
bo ona w głowie i poza nią
a ją już trawa powoli zarasta
wraz z tym co nie chcę
wraz z tym się zrasta
a słowa słowami
czasem za ciężkie
by móc podźwignąć
to czego nie chcę
by móc podzielić się z światem więcej
rozstaje drogi
kolejne
nędzne
paruje woda
gorąco czasem
a wraz z tą parą
odchodzi mgła
ta która słodkim głosem mówiła
że brak sprzeciwów
i cicho sza
próbuję wykopać grube korzenie
potężne sięgają coraz to dalej
biorę odcinam
kawałek odpada
potem odrasta
potem odpada
siedzę w gałęziach
konarach drzewa
tam gdzie to ptaki wiją swe gniazda
i znów pozdrawiam
niebieskie niebo
nie było by drzewa
ni mnie bez niego
im wyżej staję
tym bardziej sama
buty przetarte a szewca brak
myślałam kiedyś
tak trochę dawno
że zrobię życiu
może na wspak
Komentarze (10)
I zapraszam do mnie hihi ;)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania