Niechcemko
Gdzieś pod skórą, stają się dorzecza,
wypełnia je prąd, magma – zastygam w nich,
jakbym nie miał gdzie pójść,
jakbym nie musiał.
Skąd ta pewność, skoro wszystkie poprzednie,
stanowiły jedynie przedsmak,
kojarzą się z prologiem do ciebie,
kiedy wymyślam kolejne tęsknoty,
a wszystkie zdają się toczyć.
I nic więcej.
Gdzieś pod skórą, dzieją się ścieżki
pełne słońc i bukietów,
przyozdabiam nimi kieszeń,
chowam na potem,
nie zwiędną, nie zmienią się w susz,
niemal nigdy nie karmiąc się lękiem.
Stoisz pośrodku, jesteś częścią okręgu,
najbardziej wysuniętą na wschód.
Jesteś kropką.
Komentarze (57)
Twórcy, na boga, zostańcie przy łopacie, albo wywalcie z klawiatury słowniki na rzecz Słownika języka polskiego, jeśli jest niedostatek klas.
"Gdzieś pod skórą, dzieją się ścieżki
pełne słońc i bukietów," - tu jest magia.
Nie będę się tu kłucić i spamować.
A wiersz świetny... trochę bolesny, ale w tym jego urok
Że już koniec czekania. W końcu.
Jestem cholernie szczesliwy.
I wszystko co było - już nie jest.
Tęsknoty też są w czasie przeszłym. Już nie tęsknię, bo obecność jest stała.
Jak w przeszłym tęsknoty? No chyba że trzeba wrócić do prologu...
E tam, ja tam lubię dramaty w wierszach, tęsknoty niespełnione... toczą się i toczą... i nic więcej
Ja nie napisałam, że tam są... napisałam, że tekst 'trochę bolesny', może przez pierwszą strofę... zresztą nieważne
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania