Niechciany książe (fanfiction sailor Moon)

Był środek nocy. Załamana Serenity pochylała się nad kołyską. Leżał w niej mały, świeżo narodzony chłopiec. W pokoju obok spała zmęczona po porodzie Chibiusa. Dotknęła delikatnie jego policzka. Nawet się nie poruszył. "Jak to się mogło stać?" - pomyślała. Nigdy nie podejrzawałaby się o takie uczucia, ale teraz... Teraz czuła, że coś odsadza ją od środka. Ostrożnie wzieła go na ręce i przyjrzała mu się dokładnie. "Może to jednak nie jest to?" - zastanowiła się z nadzieją, ale szybko przypomniała sobie wyrok królewskiej położnej. Chłopiec. To był chłopiec. Czuła w sobie taką wojnę uczuć.. Z jednej strony próbowała wskrzesić w sobie choć odrobinę miłości do tego dziecka. W końcu zawsze dawała wszystkim nadzieję, kochała, pomagała... Ale tym razem rosło w niej nie opisane uczucie zdrady...

Przycisnęła dziecko do piersi i zdecydowanie wybiegła z komnaty. Sprawdziła tylko czy jej córka na pewno spi, po czym ruszyła przez długi korytarz. W końcu trafiła na biegnącą w jej kierunku Sailor Mars.

- Serenity! Czy to prawda, że chibiusa już urodziła? - zawołała radośnie przyjaciółka. - Właśnie chciałam...

- Tak - ucięła chłodno. Jeszcze mocniej przycisnęła chłopca do siebie, zakryła białym płaszczem i odwróciła się, aby tylko Mars nie mogła go zobaczyć. Ta, zmartwiona zapytała.

- Były jakieś komplikacje?

- Tak.

- Co tam masz? - Zaciekawiona dziewczyna szybko stanęła przed nią i odsłoniła płaszcz. - To chłopiec!

- I z czego ty się cieszysz?!

- Hę? - z zaskoczenia zrobiła krok w tył. Pierwszy raz widziała u swej pani tak lodowaty wzrok, który przeszywał ją na wskroś, choć jednocześnie z jej oczu spływały łzy. Widząc, że Mars to zauważyła, szybko je starła.

- Zabierzesz go na Ziemię.

- Po co? - przeraziła się jeszcze bardziej, choć w głębi duszy tliła się iskierka nadzieji, że może to nie dzieje się naprawdę.

- No jak to "po co"?! - prychnęła Serenity. - A jak ci się zdaje: ile chłopców do tej pory rodziło się w naszej rodzinie? Bo może jestem głupia, ale jakoś żadnego nie pamiętam!

- Co w ciebie wstąpiło?! Przecież to tylko dziecko! A Chibiusa ma już córkę na którą przejdzie...

- Zabierzecie go na Ziemię i znajdziecie mu tam dom. W TEJ CHWILI! Nie chcę go tu. Dla niego będzie zdecydowanie lepiej - próbowała mówić już spokojnie, jakby sama siebie chciala przekonać, że chodzi jej przede wszystkim o dobro malucha. - Tu byłby tylko słabym ogniwem, które musielibyśmy trzymać w zamku, aby nikt się nie dowiedział i nie wykorzystał go na naszą zgubę.

- TY CHYBA KOMPLETNIE ZWARIOWAŁAŚ!! - krzyknęła nieco za głośno i maluch się rozpłakł. Serenity od razu go jej oddała, więc zaczęła kołysać biedne maleństwo. Pierwszy raz w życiu miała ochotę uderzyć królową prosto w twarz. - Nigdy taka nie byłaś! Co w ciebie wstąpiło?! Co powiesz Chibiusie?

- Zapytam jeszcze raz: ILE CHŁOPCÓW RODZIŁO SIĘ W NASZEJ RODZINIE? Jaką masz pewność, że ktoś nie rzucił na Chibiuse klątwy i nie urodziła nam jakiegoś diabła, który zniszczy nas przy pierwszej nadażającej się okazji?! Albo wy się go pozbędziecie, albo sama to załatwię. Jeszcze dziś. Z resztą - Uśmiechnęła się lekko. - powiem jej, że dziecko umarło - chcąc uniknąć dalszej dyskusji, odwróciła się i ruszyła przed siebie.

Mars chciała za nią pobiec, ale była tak zszokowana, że nie mogła się ruszyć. Przez chwilę stała, próbując uspokoić malucha. Nie takiej królowej obiecała swoją wierność. Gdy tylko odzyskała władzę w ciele, pobiegła do wyjścia. "A może sama go wychowam?" - Nie chciała odbierać Chibiusie dziecka, ale na razie czuła, że w tej sytuacji to mogło być jedyne wyjście.

Tymczasem do Serenity przybiegła zapłakana Serena. Wszystko słyszała ze swojej komnaty.

- Babciu! Chcesz zabrać braciszka!

Serenity uklękła i z czułym uśmiechem złapała ją za ramiona.

- Wszystko słyszałaś, kochanie?

- Tak! Ja nie pozwolę! Powiem mamie! - Wyrwała się, ale królowa szybko ją złapała.

- Zaufaj mi skarbie, że tak naprawdę będzie lepiej. Znajdziemy mu dom gdzie będzie bezpieczny i kochany. Jeżeli ktoś by się dowiedział, że on tu z nami mieszka, mógłby zrobić mu krzywdę. Z resztą, nie wiemy kim on tak naprawdę jest - Pogłaskała dziewczynkę po twarzy. Ta się trochę uspokoiła.

- Ale mama będzie płakać... I tak krzyczałaś na Mars... - Szlochała.

- Niestety, ona tego nie zrozumie... Ona i Mars są bardzo wrażliwe. Musiałam na nią trochę pokrzyczeć - Udała zasmucenie. - Mamie powiemy, że dziecko umarło i choćby nie wiem co, nie może się dowiedzieć prawdy.

- Dobrze...

- Tak naprawdę będzie lepiej - Ucałowała wnuczkę w czoło i zaprowadziła do łóżka.

***

Chibiusa, gdy tylko się obudziła, od razu poszła do pokoju dziecięcego i zajrzała do kołyski. Serce prawie podeszło jej do gardła, jak zobaczyła, że w środku nikogo nie ma. Spanikowana wybiegła na korytarz.

- Gdzie jest moje dziecko?!

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • Shogun 04.11.2020
    Cóż, szczerze nigdy nie czytałem, ani nie oglądałem Sailor Moon, choć mam zamiar. Mimo to chyba prawie każdy kojarzy ten klasyk :)
    Co mogę powiedzieć? Ciekawy fanfik, dobrze napisany. Czyta się sprawnie, bez żadnych większych zgrzytów (no może w kilku miejscach zmieniłbym składnię zdań, ale to moje subiektywne zdanie), ortów żadnych nie zauważyłem.
    Co jeszcze do treści, to nawet bez znajomości Sailor Moon, domyślam się, że chłopcy różnią się znacznie od dziewczynek. Nie wiem, na czym to dokładnie polega, ale możliwe, że nie dziedziczą jakiegoś rodzaju mocy, rodzą się rzadko, dlatego królowa tak zareagowała.
    Mimo tego, choć ją rozumiem, to nie popieram jej działania polegającego na próbie "pozbycia się" go za wszelką cenę, bez pytania kogokolwiek o zdanie, a już zwłaszcza matki.
    Całe szczęście, że Mars się nim zaopiekuje. Co prawda prawdopodobnie żyłby w ukryciu, bez świadomości kim naprawdę jest, ale jednak żyłby w "domu".
    Lepsze to niż nic.
    Pozdrawiam :)
  • madoka 05.11.2020
    niestety, ale w rodzinie sailor moon chłopcy wcale się nie rodzą i nie dziedziczą mocy srebrnego kryształu
  • Shogun 05.11.2020
    madoka czyli dobrze myślałem. Więc, to że będzie "słaby" i bezbronny ma mocne podstawy.
    Teraz jeszcze trudniej ocenić mi postępowanie królowej, jako słuszne, bądź niesłuszne.
    Cóż, gdybym miał decydować, to mimo wszystko przychylał bym się nadal do drugiej opcji.
  • madoka 05.11.2020
    Shogun dziś będzie c.d, :)
  • Shogun 05.11.2020
    madoka o proszę, to dobra wiadomość :)
  • madoka 05.11.2020
    Shogun tu już jest szybciej, ale też liczę na komentarz na opowi
    https://t3kstura.eu/pokaz_tekst.php?id_txt=5400
  • Shogun 05.11.2020
    madoka ooo, zerknę :) a i komentarz na opowi się pojawi ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania