Niedziela vs Bukowski
Na imię jej było Niedziela. Nie-dzie-lnie nudna i strasznie piekąca. Ze 40 stopni w słońcu. I leżała ta Niedziela, na kocu, na balkonie, przekręcając się z boku na bok, obserwowała świat.
- Jaki nudny jest ten świat, gdzie są wszyscy kurwa mać!? – wykrzyczała Niedziela.
- A gówno ci do tego, ty nudna poczwaro! – odpowiedział staruszek Bukowski, skryty za krzakiem, znajdującym się pod balkonem Niedzieli.
- Kto tu jest? Co za chwat? Przyszedł i tu stawia się, zaraz z tobą będzie źle, dawaj tutaj pokaż się! – odpowiedziała na fristajlu Niedziela.
- To ja, staruszek Bukowski, co zbiera puszki na wagę, a że mam taką odwagę, to wysłali mnie, żebym dzisiaj zabił Cię! – odważnie wyskoczył zza krzaka z piersią do przodu, w brązowym płaszczu czy w szmacie, jak kto woli, po czym dodał – Najpierw przeczytam ci list od ludzi, a potem się z tobą rozprawię!
List od ludzi
Ty, stara prukwo wybacz, że nie zabraliśmy Cię ze sobą, ale dziś nie mamy ochoty na odgrzewane kotlety. Dziś będziemy szamać grilla i zalewać się litrami piwa. To nie twoje są klimaty, zostań w domu, pilnuj chaty! Sama odgrzej te mielone, my spieprzamy dziś nad wodę. Szkoda strzępić już tej kartki, wysyłamy ochotnika, może on z Tobą pobryka.
P.S Mielone leżą w lodówce na drugiej półce od góry!
- Co za niewdzięczne skurwysyny! Zapomnieli, że jak każdy, mam swe wady i zalety, wsadźcie sobie te kotlety! – rozjuszyła się Niedziela. – Tobą, więc mam dziś się zadowolić, ciebie dzisiaj będę łoić nudą, wszechpotężną, wszechobecną, wszech i wszystko wszech, co dzisiaj doznasz! – następnie zaczęła straszyć Bukowskiego.
- Nie strasz, nie strasz, ty paskudo, mam tutaj broń na ciebie, nic mi dziś nie zrobisz, tego jestem pewien! – krzyczy Bukowski, po czym wyjmuje spod płaszcza wino marki „szatodelateszo”.
- Myślisz, że to śmieszne wino, wygra z moją tęgą siłą? Moja moc od Boga pochodzi! Nawet On kiedy mnie poznał, postanowił się trochę ponudzić. – odpowiedziała pewna siebie Niedziela.
- Mylisz moja droga, nudna poczwarko nudę z odpoczynkiem i rekreacją, to że Bóg odpoczywał sobie, nie znaczy, że poddał się twojej osobie. Szkoda tutaj gadać z tobą, lepiej wprawić sobie minę wesołą! – dosłownie wyśpiewał te słowa, a kiedy skończył, pociągnął z butli całą jej zawartość.
- Idioto co to dało? Jesteś tutaj sam jedyny, tylko ja ci pozostałam. Zdychaj z nudy ty biedaku! – wykrzyknęła po czym zaczęła się śmiać jak czarownice w kreskówkach albo w filmach Tima Burtona.
Staruszek Bukowski, nie przejął się słowami niedzielnie nudnej Niedzieli i zaczął się przewracać. Chciał wstać, ale wino pod wpływem słońca, naprawdę mocno go kopnęło. W tym czasie, Niedziela śmiała się z prób powstania pijanego staruszka.
- Proszę, przestań się wygłupiać, jest o wiele za wesoło, zaraz umrę śmiercią błogą! – zaczęła błagać o litość staruszka.
Na nic zdały się błagania, wino mocno go kopnęło. Niedziela, zdychała śmiercią powolnie błogą, ale Bukowski postanowił skrócić jej cierpienia. Podczas kolejnej próby wstania z gleby, tak mu się zakręciło w głowie, że puścił pawia o kolorze swego ulubionego wina, po czym wpadł mordą w samo epicentrum swojej spuścizny. Niedziela, tak zaczęła się rechotać, że zniknęła w mgnieniu oka, wtedy przyszedł Poniedziałek i było pozamiatane!
Komentarze (7)
Po to ona jest, dla ludzi, a ludzie dobrze wiedzą jak z nią postępować.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania