Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Niemowy, Rozdział I, część druga

Ania obudziła się w pomieszczeniu z jednym oknem, przez które wpadały leniwe promienie zachodzącego słońca. Panował wszechobecny półmrok, który potęgował cień rzucany przez ogromną, staroświecką szafę stojącą przy oknie. Dziewczyna była zdezorientowana, nie wiedziała w jaki sposób znalazła się w tym pokoju. Wstała z łóżka, na którym było widać odcisk czasu- sprężyny wystawały w różnych miejscach z materaca a najmniejszy ruch powodował przeraźliwe skrzypienie. Wyglądając przez zakurzoną szybę widziała tylko rozmazane kształty majaczące w oddali, które przypominały wysokie na kilka metrów drzewa. Mimo miejsca, w którym się znajdowała, nie odczuwała strachu.Wręcz przeciwnie- wydawało jej się, że bywała w tym miejscu kilkakrotnie. Podeszła do drzwi i nacisnęła klamkę. Początkowo się opierały, jednak w końcu ugięły się pod naciskiem jej ręki.

Ku zaskoczeniu Ani, po drugiej stronie nie było nic- kompletna ciemność, jakby ktoś postanowił zgasić słońce. Niepewnie przestąpiła przez próg i momentalnie zaczęła spadać w dół- najpierw powoli, potem coraz szybciej i szybciej, do momentu, w którym pęd powietrza powodował łzawienie jej oczu.

Widziała teraz wyraźnie jak zbliża się do ziemi. Z każdą sekundą kształty z pozoru oddalone o kilkanaście kilometrów zaczęły momentalnie przybierać na wielkości. Ania bała się, nie wiedziała kompletnie co się z nią dzieje. Spojrzała w bok i zobaczyła inną osobę spadającą w tym samym kierunku co ona. Tamta zdawała się być jednak bardziej opanowana- nie wykonywała żadnych gwałtownych ruchów, nie próbowała złapać się niewidzialnej liny chroniącej przed upadkiem na twardy grunt. Można było odnieść wrażenie, że spogląda na Anię i oczekuje aż ich ciała wgniotą się w ziemię. Gdy twarz Ani była na wyciągnięcie ręki od podłoża poczuła nagłe ukłucie w okolicach klatki piersiowej. Otworzyła oczy i zorientowała się, że już wcale nie spada z potężną prędkością, tylko leży na łóżku w swoim pokoju. Nie mogła uwierzyć, że to, co wydawało się być tak jawne i prawdziwe, okazało się tylko wytworem jej drzemiącej wyobraźni. Pokręciła głową aby do końca odzyskać świadomość i zerknęła na zegarek stojący na nocnej szafce. Były trzydzieści trzy minuty po trzeciej w piątkową noc. Ania była zdziwiona- nigdy nie budziła się o tak późnej porze. Podeszła do okna i uchyliła je tak, aby mogła swobodnie przez nie wyjrzeć. Jej osiedle było spokojną okolicą, wszyscy traktowali się jak przyjaciele, noce były ciche i spokojne. Gdyby nie lampy oświetlające ścieżkę w parku oraz najbliższą ulicę możnaby odnieść wrażenie, że jest się zamkniętym w szczelnym, drewnianym pudle. Mimo późnej godziny dwóch młodych chłopaków siedziało na jednej z parkowych ławek i piło jakiś napój, który zapewne był alkoholem. Zaciekawiona nastolatkami Ania przyglądała się im z czwartego piętra bloku mieszkalnego, w którym mieszkała razem z rodzicami. Wciąż śpiąca, nie zauważyła postaci zmierzającej do ławki zajmowanej przez chłopaków. Gdy dostrzegła go w nikłym świetle lamp ogarnęło ją uczucie strachu. Postać ta poruszała się nienaturalnie i nawet z tej odległości mogła dostrzec konwulsyjne ruchy jej prawej ręki. Chłopcy również ją zauważyli, lecz się nie przejęli.

Zajęci rozmową, nie zwracali uwagi na otoczenie. Stwierdzili, że to pewnie jakiś pijaczyna, nie mając się gdzie podziać, szuka miejsca do spania. Będąc na wysokości miejsca w którym siedzieli, osoba ta zatrzymała się. Obróciła się twarzą w ich stronę i stała, patrząc się im prosto w oczy.

-Czego tu chcesz? Spierdalaj stąd!- Warknął jeden z młodzieńców.

-Właśnie, dam sobie uciąć rękę, że jesteś jednym z tych meneli, którzy uprzykrzają życie wszystkim dookoła. Lepiej by było, gdybyś zdechł w jakimś ciemnym kącie.- Dopowiedział drugi. Odwagi dodawał im alkohol rozgrzewający krew w ich żyłach. Pewni siebie, zeszli z ławki i stanęli naprzeciwko mężczyzny.

-U-uciąć?...- Wymamrotał, a na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech- T-to piękne! Nie mogę odmówić...- Jego słowa przemieniły się w szaleńczy śmiech.

-Patrz na niego Maciek, on jest jakiś nienorma...- Nie zdążył dokończyć. Silne uderzenie w brzuch powaliło go na ziemię. Chłopak nie miał siły podnieść się na nogi. Cios ten spowodował, że zwymiotował na chodnik. Leżał teraz w mieszaninie śliny oraz wymiocin mogąc jedynie patrzeć, jak napastnik wywraca jego kolegę, po czym przyciska go do ziemi ciężarem swojego ciała. Maciek próbował się uwolnić spod nacisku, rozpaczliwie machając rękami, jednak to nic nie dawało. Wyraźnie silniejszy i większy mężczyzna sprawiał wrażenie czerpiącego przyjemność z jego cierpienia:

-Cśśś, to zaboli tylko... bardzo.- powiedział chichocząc. Prawą ręką sięgnął do kieszeni i wyjął z niej duży, składany nóż. Wyprostował dłoń chłopca i przyłożył ostrze do jego nadgarstka. Płynnym i stanowczym ruchem przeciął skórę na przegubie dłoni. W jednej chwili z pulsujących żył trysnęła krew. Maciek miał łzy w oczach. Nie mógł nawet krzyczeć, dłoń mężczyzny skutecznie mu to uniemożliwiała. Jego opór był coraz słabszy, aż w końcu ustał. Gdy ostatnie tchnienie życia uleciało z ciała nastolatka, mężczyzna wstał, rozejrzał się i poszedł dalej.

Ania nie była w stanie przyjąć do wiadomości, czego właśnie była świadkiem. Nie wiedziała co zrobić. Jedyne, o czym w tej chwili myślała, to fakt, że wydarzyło się to naprawdę. "A co jeśli to tylko koszmar?"- pomyślała, idąc chwiejnie w stronę łóżka. Położyła się, ale tamtej nocy nie zmrużyła powieki nawet na chwilę.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • motomrówka 06.06.2017
    Ja nie mogę, dlaczego oni zawsze muszą się śmiać, kiedy mordują; dlaczego te czarne haraktery tak mają, co to za reguła? Czy nir byłoby bardziej demonicznie bez tego śmiechu? No wiem, Freddie Kruger też się lubiał pośmiać, ale np Michael Mayers nie powiedział nigdy słowa i przez to był kapitalny.
    Nie wiem, ten śmiech wprowadza taką nieznośną szczeniackość do opowieści. Poza tym bohaterka widzi zabójstwo i... idzie spać? A po glony to już się nie dzwoni? Tylko się wmawia sobie, że to pewnie sen? We śnie też się da znaleźć telefon.
    Poza tym zwróć uwagę na powtórzenia: "które", "w których/którym", itd. Jest tego sporo. Przy akcji staraj się może trochę krótszyh zdań użyć, dynamiczniej to opisać.
    Na razie widzę zaczątki slashera. Poczekam, poczytam :)
  • Szalokapel 06.06.2017
    I ja dotarłam do kolejnej części, tak jak obiecałam. Nie podobały mi się dialogi, odniosłam wrażenie, że wypełnia je nienaturalność. Dobrze opisałeś scenę mordu, ale przyczepię się do reakcji dziewczyny, za mało emocjonalnie podszedłeś do tematu. Widziała czyjąś śmierć, odwróciła się, pomyślała "OMG to pewnie sen" i się położyła? Więcej emocji, koniecznie. Urozmaić jej charakter. Wplącz w to mowę ciała. Typu "W okolicach nosa pojawiły się malutkie kropelki potu", "Nawet nie zauważyła, gdy jej nogi spowiła gęsia skórka" i tak dalej.
    Teraz pochwalę - doskonale rozpocząleś rozdział. Opisy wyszły świetnie i mniej więcej do 3/4 opowiadania trzymałeś poziom, potem wszystko rozlazło się. Wyrobiłes w sobie przyjemny styl.
    Czekam na kolejne rozdziały.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania