Niezwykłe Zdarzenia, Staw, Aligatory, Zmutowany Karcharodontozaur Bagienny, Las, Restauracja I Jezioro

"Niezwykłe Zdarzenia, Staw, Aligatory, Zmutowany Karcharodontozaur Bagienny, Las, Restauracja I Jezioro"

 

gatunek: sny/fantastyka/czas wolny/koleżeństwo/przygoda/akcja/imprezy/surrealizm

 

Rok 2008. Środek słonecznego, ciepłego, letniego dnia. Alternatywna rzeczywistość.

 

Po kwitnących łąkach, które wydawały się nie kończyć, spacerował dwudziestokilkuletni mężczyzna, zwący się Latający Przetwarzacz Baśniowych Snów. Nagle, po niebie przefrunął srebrny statek kosmiczny w kształcie muchomora i strzelił w mężczyznę świecącą, pomarańczową kulą energii wszystkich wszechświatów, a wtedy zniknął. Pod wpływem tajemniczego, magiczno-kosmicznego zdarzenia, spacerowicz poczuł się znacznie lepiej, więc postanowił to odpowiednio skomentować.

 

— Czuję, że mam w sobie odpowiednio dużą ilość mocy i energii, aby czynić niezwykłe oraz wspaniałe rzeczy! Ha ha ha! No to idziemy zmieniać świat! Łooooo! — wypowiedział się podekscytowany mężczyzna.

 

W pewnym momencie zatrzymał się, a nad jego głową przefrunęło stadko kolorowych, ćwierkających motyli. Mocą swoich myśli stworzył duży staw, dosyć obficie zarośnięty roślinnością nadwodną oraz bagienną. Zamieszkał w nim, również wymyślony i wykreowany przez tajemniczego człowieka, pomarańczowo-zielony, zmutowany, pływający karcharodontozaur bagienny, żywiący się aligatorami, o których odpowiednio intensywną częstotliwość występowania również zadbał gość postrzelony kulą świetlną przez niezidentyfikowany obiekt z dalekiego kosmosu, dającego potężną ilość inspiracji do wymyślania niezliczonej ilości niezwykłych, fikcyjnych światów, a nawet wszechświatów.

 

Następnie, Latający Przetwarzacz Baśniowych Snów postanowił wybrać się na spacer do lasu. Na miejscu spotkał czworo swoich dobrych znajomych z innych, dawniejszych czasów. Wśród nich było dwóch kolegów i dwie koleżanki. Wszyscy mieli po dwadzieścia kilka lat. Siedzieli razem w kręgu, rozmawiali i śmiali się. Przyłączył się na chwilę do nich. Bardzo pozytywnie zaskoczeni, przyjęli go z wielkim entuzjazmem. Odtąd wszyscy razem rozmawiali oraz śmiali się. W międzyczasie, zjedli potrawę ze składników pochodzących z innej planety i wypili napój z owoców rosnących w alternatywnej, baśniowej, fantazyjnej rzeczywistości. Na koniec spotkania zatańczyli w kręgu, a wówczas nad lasem przefrunęły trzy dziwne, świecące, kolorowe chmury. Jedna wyglądała jak pomarańcza, druga jak ananas, a trzecia jak brzoskwinia. Potem ten kolega, który wcześniej spacerował po lesie, poszedł do restauracji znajdującej się nad jeziorem, na słonecznych przedmieściach plażowego miasta o nazwie Sen Żółwi Morskich O Wyspiarskich Rajach Otoczonych Koralowcami. Nad obrzeżami miejscowości latały wesołe mandarynki oraz przebojowe cukrówki.

 

Latający Przetwarzacz Baśniowych Snów wszedł do lokalu i od razu przyłączył się do radosnej uczty. Tuż pod sufitem można było czasami zobaczyć kosmiczne zjawy w postaci barwnych wężowideł, jak i przezroczystych meduz, mieniących się wszystkimi kolorami wiosennych łąk albo letnich ogrodów. Mężczyzna spotkał w restauracji kilkoro pozytywnych znajomych, ale niestety też i kilkoro negatywnych znajomych z innych, dawniejszych czasów. Ci źli zaczęli go atakować. Chcieli go bić, ale on w ostatniej chwili zrobił unik i odskoczył na odległość kilku metrów. Po krótkiej gonitwie, mającej miejsce wewnątrz lokalu, grupka agresorów oraz ich ofiara znaleźli się na chodniku, którym budynek był otoczony. Nagle, uciekinier poczuł w sobie nagły przypływ nadludzkiej siły i energii, a nad okolicą przefrunął dziwny spodek, który świecił jak latarnia uliczna oraz zmieniał kolory.

 

— Odtąd jestem ze stali nierdzewnej! Ha ha ha ha haaa! — skomentował mężczyzna, który w kilka sekund nabrał niezwykłej odwagi i nadludzkiej siły, a następnie, po krótkiej wymianie ciosów, znokautował oprawców oraz wrzucił ich do jeziora, gdzie zostali natychmiast zjedzeni przez stado aligatorów, które z kolei zostało pożarte przez niespodziewanie pojawiającego się zmutowanego, pływającego, pomarańczowo-zielonego karcharodontozaura bagiennego.

 

Po skończonej akcji pełnej przygód, dwudziestokilkulatek wrócił do lasu. Ponownie spotkał czworo swoich dobrych znajomych z dawniejszych czasów. Wśród nich było dwóch kolegów i dwie koleżanki. Każde z nich miało po dwadzieścia kilka lat. Siedzieli w kręgu, rozmawiali oraz śmiali się. Przyłączył się do nich. Po kilkudziesięciu minutach, wszyscy razem wstali i poszli do restauracji, gdzie było dosyć dużo ludzi. Tym razem, żadna z napotkanych osób nie była zbójem.

 

Koniec.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (9)

  • Piotrek P. 1988
    Ha ha ha ha, daję piątkę, bo uwielbiam ludzi pozytywnie zakręconych, a pisząc takie teksty z pewnością takim jesteś ha ha ha.
    Pozdrawiam.
  • Staram się być w miarę pozytywnie zakręcony, chociaż w czasach obecnych to od kilku lat coraz trudniejsze, bo takie czasy. Coraz dziwniejsze i trudniejsze czasy dotyczą wielu różnych miejsc na całym świecie. Taka epoka. Ale nic nie trwa wiecznie. I kiedyś znowu będzie lepiej, podobnie jak dawniej. Mam takie przeczucie odkąd pamiętam, a przez znaczną większość czasu jest ono bardzo silne.

    Dziękuję i pozdrawiam ?
  • Klimat masz, styl masz, 5! :)
  • Bardzo mi miło. Inspirujący oraz motywujący komentarz. Dziękuję i pozdrawiam ?
  • Kurwa, coraz zajebiściej u Ciebie, wynajdujesz coś nowego za każdym razem. Do czego to dojdzie? Będę Cię czytał, bo rozwijasz swój świat, nie ma większego sensu czytać tych, którzy piszą ciągle to samo. Ty trafiłeś na jakąś żyłę złota, która jest tylko Twoja. Geniusz po prostu.
    Dinozaur o zębach rekina, sprawdziłem typa.
    Do zobaczenia ?
  • Bardzo przebojowy, artystyczny, motywujący, inspirujący i czadowy komentarz ?. Wiele spośród opowiadań, które piszę, jest na podstawie snów. Wiele z moich snów jest jak fikcyjne filmy, które jednocześnie oglądam i biorę w nich udział, oraz które dodatkowo inspirują mnie do pisania opowiadań. Raz na długi czas zdarza się nawet, że w śnie słyszę głos lektora, zupełnie jak w filmie ? ?.

    Dziękuję i pozdrawiam ?
  • Piotrek P. 1988, ja mam podobnie, śni mi się na przykład, że jestem reżyserem i aktorem jednocześnie, operatorem. Najbardziej jednak czadowa jest muzyka w snach, piosenki nieznane znanych mi twórców. Nawet napisałem w wierszu, że najlepsze płyty zespołu Muse wydano tylko w Krainie Snów...
    Pozdrawiam ?
  • Dekaos Dondi rok temu
    Piotrek P. 1988↔Kolejny już raz, utonąłem w Twoich światach, z możliwością oddychania.
    I znowu wiem, że jeno w wyobraźni ujrzeć to mogę. Ale to zawsze lepsze, niż nic:))
    "świecącą, pomarańczową kulą energii wszystkich wszechświatów."→Kolor jest. Jam rad:)
    Ciekawe, czy kiedyś będą nagrywarki i odtwarzacze snów i wyobraźni.
    Albo też wtykasz do mózgu kabelek i na ekranie pojawia się to, co sobie wyobrażasz.
    Z jednoczesny nagrywaniem.
    Pozdrawiam?:)
  • Kilka razy śniło mi się, że utonąłem, albo umarłem na inny sposób, ale potem dalej żyłem.

    Kolor jest. Jak znajdę czas, to nadejdą jeszcze bardziej kolorowe opowiadania. Być może, jednego razu zrobię krótki, eksperymentalny powrót do mojego dawnego stylu, gdzie większy nacisk kładłem na opisy miejsc, przedmiotów i postaci, a mniejszy na całą resztę.

    Co do technologii, to takie wyobrażanie sobie, co mogą w przyszłości ludzie jeszcze wymyślić, jest ciekawym potencjalnym źródłem inspiracji do tworzenia w klimatach fantastyki naukowej.

    Inspirujący komentarz.

    Dziękuję i pozdrawiam ?

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania