Niosący światło

Kim jesteś?

Nie jestem zły - odpowiedziałem im od razu, a oni nie pojęli.

 

To jedno zdanie powtarzałem sobie naprawdę wiele razy, przez bardzo długi czas. Myślałem o nim niemal nieustannie z krótkimi okresowymi przerwami. Teraz te myśli znów powróciły. Czy jest prawdziwe? Tego nie wiem do tej pory. Naprawdę popełniłem tak ciężką zbrodnie, z powodu której musiałem upaść tak nisko i zostać wygnany? To jest ta cała sprawiedliwość? No nie wydaję mi się. Te wszystkie pytania kłębiły się w mojej głowie. Do tej pory znalazłem odpowiedź tylko na jedno z nich.

 

Pytaliście kim jestem. Opowiem wam, ale słuchajcie, bo powiem to tylko raz. Mam nadzieję, że gdy skończę, zrozumiecie. Aby pojąć to kim jestem powiem wam co takiego zrobiłem, i za co zostałem potępiony. Otóż dawno, dawno temu byłem w pewnym miejscu, bardzo pięknym miejscu. Wszystko było takie jakie być powinno, poza jedną rzeczą. Albowiem ujrzałem tam dwa stworzenia, które od razu pokochałem. Gdy tylko je dostrzegłem wiedziałem, że nie ma w tym miejscu nic wspanialszego. Lecz moje rozpalone serce, od razu przeszył ból. Istoty te nie robiły nic innego poza czoło biciem. Nie miały własnej drogi. Przecież coś tak wspaniałego nie może istnieć tylko w takim celu pomyślałem sobie.

 

Naprawdę było mi ich żal, bo gdy walczyłem z myślami stworzenia te dalej robiły to samo. Dlatego, że pokochałem je, nie mogłem tego tak zostawić. W tajemnicy obdarowałem te biedne stworzonka największym skarbem jaki znajdował się w tamtym miejscu, czego robić nie powinienem. Gdy tylko to uczyniłem istoty te przejrzały na oczy, i zaprzestały swojego bezsensownego procederu. Za ten właśnie czyn zostałem tak surowo i niesprawiedliwie ukarany, a przecież nie zrobiłem nic innego jak tylko to, że dałem im wolność.

 

Pewnie spytalibyście, czy żałuję tego co uczyniłem, oraz tego, że zostałem skazany na taką karę. Otóż odpowiedź jest prosta. Nie, ponieważ gdy tylko istoty te przejrzały na oczy oraz zyskały wolność, usłyszałem od każdej z nich po jednym pięknym i cudownym słowie. Słowie, które do tej pory koi moje serce w czasie każdej sekundy mej tortury. Słowo to brzmiało:

Dziękuję.

Nie ma sensu, abym dalej się nad tym wszystkim rozwodził oraz tłumaczył. Pewnie każdy już wie kim jestem, a jeżeli nie, to teraz ja zapytam was.

 

- Kim jestem?

 

Shogun

Średnia ocena: 4.4  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (25)

  • JamCi 15.01.2020
    Odpowiedź: Niosący Światło, Jaśniejący, Lucyfer.
    A Ty kto? Adwokat diabła?
    Ciekawy tekst.
    Popraw sobie, trochę błędów masz w tekście.
  • Shogun 15.01.2020
    Dziękuję za pozytywną opinię oraz za poprawną odpowiedź :). Adwokat diabła? Może to za dużo powiedziane. Po prostu podoba mi się taki przebieg wydarzeń :).
  • JamCi 15.01.2020
    Shogun Pozdrawiam
  • JamCi 15.01.2020
    Shogun można powiedzieć, że rozważaniee na temat dobra i zła, continuum i tego, gdzie leży granica. Datego ciekawe.
  • Shogun 15.01.2020
    JamCi tak też myślałem, że będzie to ciekawe. Sam jestem zafascynowany rozważaniami na takie tematy, zwłaszcza w kontekście Biblii. Dlatego też zastanawiałem się, czy znajdzie się też ktoś inny :). Pozdrawiam.
  • Anonim 15.01.2020
    Biorąc pod uwagę, że w tym wypadku światło to świadomość/wiedza, to należałoby spojrzeć, czym jest wiedza. Jest możliwością wyboru.
    I teraz, jeśli ktoś ukarał za przekazanie wiedzy wygnaniem, to co należy sądzić o tym, który wygnał? Hmmm? Chyba dość
    nieprzychylnie...
    A że wygnany jest nadal przedstawiany jako Niosący Światło, czyli de facto ktoś dobry, to nie należy mieć wątpliwości, że ten, który pozwolił go tak nazywać, jest zły, bo to złośliwość do potęgi entej nazwać wygnanego Niosący Światło.
    Co tu więc mamy: biednego, pokrzywdzonego, wygnanego nauczyciela i złowrogiego, krzywdzącego, pragnącego ludzkiej krzywdy, bo m. in. bezmyślnego bicia pokłonów, bezwzględnego sędziego, który znajduje sobie przyjemność w kompletnym mieszaniu ludziom w głowach, nazywając swojego największego zdrajcę i wroga Niosącym Światło.
    I jeszcze ten, który wygnał, będąc przy tym wszechwładnym, mógłby bez problemu unicestwić wygnanego, aby ułatwić ludziom drogę do zbawienia, ale nie robi tego, bo odnajduje przyjemność w dopatrywaniu się, jak biedacy się motają, próbując zrozumieć istotę niesienia światła.

    Nie wiem jak inni, ale ja kupuję taką wersję :) Hihihi

    Pozdrawiam
  • Shogun 15.01.2020
    Witam. Szczerze, sam uwielbiam tą wersję, stąd też pomysł na to króciutkie opowiadanie :). Również pozdrawiam.
  • Kocwiaczek 15.01.2020
    Chylę czoło. Bardzo mi się podoba taka wersja wydarzeń. Przeczytaj raz jeszcze i popraw błędy i brakujące kropki. Nie ma tego dużo. Ogólnie ode mnie zasłużone 5 :) pozdrowienia!
  • Shogun 15.01.2020
    Dziękuję za pozytywną opinię. Kurcze, a myślałem, że czytając tekst z dwa, trzy razy uchronię się od błędów, a tu klops. No nic, przeczytam go jeszcze raz i poprawię błędy. Pozdrawiam :).
  • Tjeri 15.01.2020
    Kurczę, tekst jest napisany bardzo niechlujnie, ciężko się czyta, gdy nawet kropek brakuje, a przecinki, a ogonki przy ąę to marzenie. Z grzechów (nomen omen) technicznych wymienię jeszcze nadmiar zaimków - bez szkody na logice można sporo z nich wywalić.
    Co do treści - pytanie z puenty retoryczne, skoro wyjaśnienie dałeś w tytule. Od początku więc wszystko jest jasne. Być może celowo, nie wiem. Ale jeśli wszystko oczywiste od początku, to forma zagadki jest trochę bez sensu.

    Sam temat ciekawy. Dużo wątków do zastanowienia. Czytałam kiedyś np. rozważania jakiegoś teologa, który dowodził, że dość powszechne przekonanie o tym, że Szatan został strącony z nieba po skuszeniu Ewy, jest błędne. Bo skoro Szatan jako pierwszy w historii stworzonego (wszech)świata zrobił coś złego, to skąd drzewo poznania dobra i zła.
    Biblia rodzi wiele fascynujących wątków. Zamysł Twojego tekstu jest niezły, ale wykonanie dość słabe. Pozdrawiam!
  • Shogun 15.01.2020
    Dziękuję za cenne uwagi. Wszystkie te błędy postaram się poprawić. Co do tytułu, to był on celowy. Wiedziałem, że moja "zagadka" nie jest trudna, ale zdawałem sobie też sprawę, że nie każdy może wiedzieć o co chodzi, tak jak Ty, czy ja i znać akurat taką wersję wydarzeń, o której rzadko się słyszy. Dlatego też dałem taki tytuł, niejako dla podpowiedzi. Pozdrawiam :).
  • Bajkopisarz 15.01.2020
    Widzę, że zaczynasz pomału ogarniać przecinki, zaimki i różne literówki, bo jest ich na pewno mniej niż w poprzednich tekstach, ale wciąż sporo. Jeśli sprawdzałeś trzy razy, to następnym razem sprawdź sześć. Jeśli napisałeś w środę, wstaw w sobotę, nabierzesz dystansu i więcej poprawisz.
    Co do treści – jeśli się zastanowić, czym Niosący podpadł, to raczej nie tym, że dał dwóm mułom wolność, z której za bardzo i tak nie umieli skorzystać. Równie dobrze mógł im dać piwo, elektryczność, lub magicznego, czerwonego wurgonta, jeśli akurat taki był pod ręką. I tak te dwa muły by podziękowały i tak by nie wiedziały, co z tym zrobić.

    Istotnym jest to, że zrobił, chociaż go proszono, żeby nie robił. To jak z małym mułem, któremu się mówi „Wojtusiu, ale nie baw się tą piękną chińską wazą z trzeciego wieku, bo potłuczesz”, a Wojtuś wie lepiej i bawi się, a potem daje ją kolegom, bo też się chcieli pobawić. W tej sytuacji kara dla Wojtusia jest uzasadniona, bo nie posłuchał. Jak się mu odpuści, to następnym razem wyniesie kolegom rowerek.

    Spóźnione żale i usprawiedliwienia Niosącego są jak żale Wojtusia, że nie zrobił właściwie nic złego, wszakże uszczęśliwił kolegów. A że był przy tym nieposłuszny, no to tego ani Wojtuś ani Niosący nie chcą zrozumieć, bo przecież wiedzą lepiej i są przekonani, że działają w słusznej sprawie. Takie dobre chęci. A że dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane to Niosący trafił właśnie tam. I Wojtuś w swoim czasie pewnie do niego dołączy.
  • Shogun 15.01.2020
    Dobrze wiedzieć, że są jakieś postępy. Co prawda małe, ale jednak. W takim wypadku następnym razem przeczytam tekst nawet sześć razy :). Dziękuję za radę, co do publikacji. Zapamiętam ją sobie. Co do Twojego zdania na temat samej treści, to przedstawiłeś naprawdę ciekawy punkt widzenia, nad którym warto się zastanowić.
  • Cichy człowiek 15.01.2020
    Podoba mi się tematyka, lubię, kiedy w sposób niejednoznaczny przedstawia się tego goście. Co do tekstu,
    wydaje się wymagać dopracowania bo jest trochę mechaniczny. Pozdrawiam.
  • Shogun 15.01.2020
    Dziękuję za opinię. Również lubię, gdy przedstawia się go w nietypowym świetle. Co do mechanicznego charakteru tekstu, mógłbyś odnieść się to tego szerzej? Powiedzieć coś więcej? Pozdrawiam.
  • Cichy człowiek 15.01.2020
    Shogun może nieodpowiednio to ująłem. Dałbym tej postaci odrobinę gniewu, bo tak to wygląda,
    jakby jedynie biadolił, a to przecież silny gość, który się postawił.
  • Shogun 15.01.2020
    Cichy człowiek Rozumiem. Jak tak teraz nad tym myślę, to rzeczywiście mogłem dać mu element gniewu. W końcu jego kara, z którą się nie zgadza i uważa ją za niesprawiedliwą jak najbardziej jest do tego powodem.
  • Pan Buczybór 15.01.2020
    Przydałby się podział na akapity. Od takiej ściany tekstu można dostać oczopląsu.
    A tak ogólnie to nawet spoko. Może językowo trochę sztywno, ale pomysł i wykonanie na odpowiednim poziomie.
  • Shogun 15.01.2020
    Dziękuję za opinię. Masz rację, przydałoby się nadać temu tekstowi trochę więcej przejrzystości.
  • Clariosis 21.06.2020
    Po przeczytaniu tego tekstu, a potem komentarzy muszę stwierdzić, że tekst musiał zostać poprawiony, gdyż nie zauważyłam zbyt dużo rażących błędów. Czytało się dobrze.
    No to zacznijmy esej, bo bardzo dużo przemyśleń i pogadanki mam po tym tekście. :)
    Doprawdy intryguję mnie, dlaczego ludzie utożsamiają Szatana z Lucyferem. To nie są te same postaci, a łączy je jedynie to, że obydwaj zostali upadłymi aniołami. Jednakże to przekonanie weszło już tak głęboko, że postanowiłam tą małą kwestię wybaczyć i nie narzekać, tylko skupić się na tym, co tekst sobą przekazuje. A przekazuje bardzo dużo.
    Bajkopisarz powiedział, że Niosący Światło zasłużył na karę, gdyż nie usłuchał zakazu i uważał, że wie lepiej, a potem zdziwił się, że został ukarany. Ja nie odebrałam tak tego tekstu. Niosący Światło przyznał, że zrobił coś, czego nie powinien, ale nie mógł patrzeć bezczynnie na to, co dzieje się z istotami, które tak ukochał. Oczywiście, złamał tym zakaz i mógł się domyśleć, czym to poskutkuje, ale pytaniem jest, czy zakaz ten był słuszny sam w sobie? Według Biblii człowieka spotkała kara za to, że został pokuszony, przez co poznał zarówno dobro i zło - osobiście nie przepadam za tą historią, bo jest pozbawiona wszelakiej logiki, ale nie będę się tutaj rozwodzić nad słusznością Biblii, to tylko tak na marginesie. W tej wersji szatan, z miłości do człowieka, postanowił dać im wolną wolę, co z kolei doprowadziło do powstania niewyobrażalnego cierpienia... ale z drugiej strony ile dobrego również to przyniosło. Bez tej jednej decyzji oczywiście nie byłoby nienawiści i bólu, ale również nie byłoby ludzkiej życzliwości i miłości. Wszystko ma jakąś cenę, miłość również, ale czy tutaj niesłuszny był po prostu zakaz postawiony przez kogoś, kto pragnął jedynie bycia podziwianym? Łatwo być podziwianym, gdy nie dasz nikomu wolnej woli, prawda? O wiele większą sztuką jest przekonać istotę stworzoną przez siebie, dlaczego powinna być Ci wdzięczna.
    Niegdyś opowiedziano mi historię o Szatanie, która mogłaby niektórych przerazić. Ale, że jesteśmy w temacie, podzielę się nią. Powiedziano mi, że Szatan upadł i zbuntował się nie dlatego, że chciał być lepszy od Boga, lecz dlatego, że Boga bezgranicznie kochał. Zazdrosny więc o Adama, którego Stworzyciel utworzył na swoje podobieństwo i jemu władzę nad stworzonym przez siebie świecie powierzył, miłość obrócił w nienawiść wobec człowieka i sprawił, by zerwane zostało przymierze. I właśnie z tej miłości upadł, nie mogąc pogodzić się, że to on nie jest najbardziej idealnym tworem, co spod Boskich rąk wyszedł. W końcu Biblia mówi, że anioł kocha najmocniej, jednocześnie nie czując potrzeby zbliżania się... A miłość to emocja wykraczająca poza logikę i o sile tak skrajnej, a zarazem potężnej, że może zarówno uzdrowić jak i zabić, uszczęśliwić i upodlić. Wznieść do nieba, jak i utopić w odmętach rozpaczy...
    W końcu Lucyfer, drugi upadły anioł którego imię wymienione jest w tytule opowiadania, miał zostać przez Boga oszukany. Pokochał ziemską kobietę i pragnął przyjść do niej, a inne anioły, poruszone jego bólem, wybłagały u Stwórcy, by ten pozwolił mu pójść na ziemię. Bóg się zgodził, ale zezwolił mu zejść raz na sto lat, czym właśnie Lucyfera upodlił... gdyż kiedy demon zszedł na ziemię, kobieta którą kochał już dawno umarła. Więc Lucyfer raz na sto lat tuła się po ziemi szukając tej, która dawno odeszła, gdyż nie jest w stanie o niej zapomnieć. Z tego względu niejednokrotnie tym, co urodzili się podczas tzw. Retrogradacji Wenus, astrologiczna symbolika przypisuje pogoń za jedną osobą przez wszystkie wcielenia, które zupełnie tak jak Lucyfer nie umieją się poddać, nieważne co ich spotka. No cóż, przyznam szczerzę, że jak astrologię uważam po prostu za zabawę, a nie żaden pewnik, to faktycznie w tej wenus coś musi być... Oj musi być, bo widzę to po sobie... ;) Chociaż śmieszna sprawa, że Hitler też się podczas tego zjawiska urodził, ale u niego to chyba bardziej zadziałało jak u Szatana, niż Lucyfera. ;)
    Piątka.
  • Shogun 21.06.2020
    Ojojoj, już dawno nie dostałem tak obszernego komentarza :D Ano tak, racja, popełniłem błąd jak widzę, ale to prawda, że mieszanie zakorzeniło się już na dobre, niestety.
    Osobiście sam jestem zdania, że Lucyfer nie zasłużył na karę, gdyż tak jak powiedziałaś zrobił to z miłości do ludzi i po prostu nie mógł patrzeć jak błądzą w swojej nieświadomości. A czy zakaz był słuszny? Osobiście uważam, że był największą głupotą, jaką można spotkać, ale to tak na marginesie, bo pewnie "Bóg" miał w tym "większy plan". Tylko jeśli tak, to dlaczego taki? Tego nie wie nikt.
    Hmm, patrząc ogólnie, to historia Lucyfera, już pomijając podział na olbrzymią ilość wersji, jest pełna bólu i cierpienia. Mówiąc kolokwialnie, no nie miał chłop lekko, zwłaszcza patrząc na historię, które tutaj przedstawiłaś.
    I dlaczego tak się stało, dlaczego ten, który tak kochał, po prostu kochał został tak potraktowany i spotkał go taki los? Czy Bóg był zazdrosny o miłość Lucyfera do jego "dzieła"? Nie wiadomo, choć nie jest to wykluczone ;)
    Najgorsze jest jednak to, że skoro Bóg wie wszystko, to wiedział, że to wszystko się wydarzy, czyli po prostu zrobił to z premedytacją.

    Cierpienie z miłości przez wieki, najgorsza możliwa kara jaką można sobie wyobrazić.

    I komu należy współczuć?

    Cóż, sam nie wierzę za bardzo w astrologiczne symbole i ich symbolikę, ale może rzeczywiście coś w tym może być?

    A jeśli tak, to trzeba uważać przy wyborze Szatana lub Lucyfera, bo jak widać, różnie może być ;)
  • Onyx 16.11.2020
    Nooo... Niezłe.
    Aczkolwiek tu przemyślenia zostawię dla siebie ;)
  • Shogun 16.11.2020
    Dziękuję :)
    Czemu mnie to nie dziwi? ;)
  • Onyx 16.11.2020
    Shogun bo mnie już troszkę znasz ;)
  • Shogun 16.11.2020
    Onyx ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania