Nocny Ikar LBnR64
Pierwszy raz ujrzałem jej lśnienie wysoko w górze,
byłem wtedy jeszcze robakiem.
Bez nadziei na skrzydła pełzałem urzeczony,
ukradkiem podziwiając jaśniejącą wspaniałość.
Zafascynowany blaskiem płomiennych kształtów,
zatraciłem się w pragnieniu,
choć nie znałem słowa miłość.
Bóg czasem spełnia marzenia i
po długim śnie
przepoczwarzył larwę w nocnego motyla.
Odmieniony,
syrenim podszeptem wzywany,
wzbiłem się w końcu do upragnionego lotu.
Spłonąłem,
musnąwszy tego,
co tak bardzo ukochałem.
Komentarze (33)
Pozdrawiam!
Trzeba tę bitwę przebudzić, może ktoś napisze jakiś fajniejszy wiersz. Ten uznajmy za zagęszczenie dla pozostałych.
Dzięki Ci bardzo za zerknięcie i komentarz.
Pozdrawiam serdecznie:)
Na wstępie wyciełabym wstęp :D : "Konającą ćma wciąż będzie czołgać się do światła..."
Ciach ciach
Tekst broni się doskonale bez niego.
A w tym:
"Bez nadziei na skrzydła pełzłem urzeczony,
ukradkiem tylko podziwiając jaśniejącą wspaniałość."
wycięłabym "tylko" (ciach). Zastanawiam się jeszcze nad słowem "pełzłem". Może "pełzałem"?
Tu: "Zafascynowany blaskiem płomiennych kształtów,
choć nie znałem słowa miłość,
zatraciłem się w pragnieniu."
zamieniłabym kolejność dwóch ostatnich wersów.
Jest w tym wierszu czar, choć szkodzi mu nadmierna dosłowność.
Ale za to jaki tytuł... :D
Póki co nie będę tam grzebał, bo tak pisałem jak czułem, ale może kiedyś mi się to zmieni :)
Kłaniam się nisko:)
Przyszedł mi jeszcze do głowy jeden wywrotowy pomysł - bardziej jako ciekawostka, niż namawianie do zmiany. Gdybyś wstęp o ćmie dał jako tytuł bez wielokropka, a obecny tytuł przerzucił jako ostatni wers po enterze. Też ciekawie wychodzi :)
Wspaniale! Bardzo mnie to raduje :)
Wiem, że na mnie podziałał, coś otworzył i zostawił lekko uchylone...
Tytuł boski. Jak dobrze, że piszesz :)
***
Chociażbyś spłonąć miał
to ważne, żebyś trwał
do lotu wzbijał się
kreując małą ćmę
Masz w sobie jego gen
Ikara wierny cień
jasność wchłonęła cię
Zabierz ze sobą mnie
Każda miłość jest pierwsza,
najgorętsza, najszczersza,
wszystkie dawne usuwa w cień.
Dlatego zawsze będziemy biec do światła wypalając się.
Pozdrawiam ciepło
Jak zawsze miło Cię gościć pod swoimi tekstami!
Pozdrawiam serdecznie:)
Najbardziej początek.
No właśnie. Napelłnić się światłem, lecz nie spłonąć.
Co komu, po zweglonej miłości. Chociażby najlepszej.
Ewentualnie można narysować weglem obrazek na ''murze'' i w nim się wspólnie odrodzić.
Ale wiersz ładny. Taki inaczej trochę.
{chyba kiedyś też napisałem o ćmie.}
Pozdrawiam→6
Dzięki DD za zerknięcie i podzielenie się spostrzeżeniami!
Pozdrowienia :)
Bardzo ciekawy tekst :-)
Światło zmieniło kruche ciałko w popiół
mrok w oczach zapada
nadchodzi wieczna noc
w duszy miłość dalej płonie
są gdzieś miejsca piękne i dobre
tam nikt nikogo nie krzywdzi
szukaj ich i wypatruj z tęsknotą
Pozdrawiam
Dzięki, że zajrzałaś!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania