Poprzednie częściNowe

Nowe 2

Jej grupa rozbiła obóz na łące , a gospodarze osady dostarczyli im wszystkiego co potrzeba.

Najpierw jednak to ona musiała rozmówić się z Athenorem. Już pewniejsza jego zamiarów skoro nie zaatakowano nich w drodze.

Usiedli w strażnicy przy bramie.

- A więc to ciebie przysłano - powiedział kontrolując wszelkie emocje.

- To ja przyjechałam - poprawiła , obracając pierścień na znak oficjalności tej rozmowy.

- A więc udało ci się odnaleźć jakichś ludzi z twierdzy? - zapytała od razu, wybijając go z roku ewentualnie przygotowanej narracji.

- Tak, kilku mnie poznało, i dlatego udało mi się nad nimi zapanować. Zburzono ich domy i nie mają gdzie pójść. Niezbyt dobrze wiedzą o co toczyła się wojna.

- Więc im powiedziałeś- drążyła dalej.

- Że przeciwko tym którzy ich wygnali, i że teraz mamy króla który być może pozwoli im tu pozostać- sztywno odparł Athenor.

- Ale te ziemie należą chyba do elfów? - wskazała na zwoj przywiezionych planów.

- Tak naprawdę nikt o nie nie walczył dopóki nie zaczęliśmy tu budować. Nie mogłem pozwolić by ludzie spędzili zimę w ziemiankach , musiałem postawić domy na podbudowie a pozwolenie nadeszło by wiosną.

Służbista Athenor zdecydował się na uzasadniona samowolę. Z aprobatą skinęła głową.

- A czy dowiedziałeś się u elfów o swoim pochodzeniu? Nie pytam o szczegóły, nie jest to potrzebne do raportu dla króla! Ale czy ci się coś udało?

- Tak - że znużeniem westchnął Athenor. Sam dziwił się temu, jak ta najważniejsza w jego życiu sprawa szybko straciła blask.

- Pewien ród utracił swoją księżniczkę, została porwana lub oszukana , i to była moja matka. Nasz pan ją przygarnął kiedy oczekiwała mnie a potem mnie wychowywał. Albo chciał zrobić na mnie jakiś interes, albo żal mu się nas zrobiło. W końcu to w jego domu nie przeżyła porodu- mówił że znużona obojętnością

- Bo co on się tam znał na babskich sprawach - przytakneła mu Isena

- Oni nawet chcieli mnie adoptować - dodał tak samo.

- To było twoje największe marzenie - powiedziała pytająco, wyczuwając smutek podobny do jej smutku. Jej największe marzenie też się spełniło. Na kilka chwil.

- Tak. I znowu byłem tam zupełnie obcy. Niemal tak samo jak -

- Jak gdzie? - dociskała już rozumiejąc , ale to on musiał to powiedzieć.

- Jak w twierdzy. Czy to możliwe, by właśnie tam tak się czuć?! - wybuchnął.

- Okazało się że możliwe - powiedziała ze współczuciem. I dodała ponownie obracając pierścień.

- To nie była oficjalna część rozmowy.

- Tak, wróćmy do raportu. Ci ludzie osiedlili się tutaj i elfy poczuły się zagrożone. A ja, kiedy zobaczyłem ich takich obcych i zagubionych ..... Prosiłem by ich nie atakować. Chciałem się nimi zająć. Ale elfy - miały własne plany. Wtedy, chyba wtedy zrozumiałem że nie zrobią tego co ja chcę. Że mogę się tylko im podporządkować albo - zbuntować.

- Tak wlasnie to zrozumiały. Jako bunt.

- Ja tylko osiedliłem się między nimi. Więc elfy nie mogły już ich zaatakować.

Isena uśmiechnęła się mimo woli przypominając sobie swoją ucieczkę z Gondoru. Niemal widziała Athenora jadącego na swoim koniu do lesnej osady, wtedy jeszcze obozowiska.

- No i elfy napisały do króla , a król przysłał ciebie i pisze że ty masz zadecydować- urwał szorstko aby o nic nie prosić. I tak po tylu miesiącach samotności chaotycznie otworzył swoją duszę.

- Najpierw będę musiała wszystko dokładnie zobaczyć- odparła łagodnie. Postanowiła od razu poddac go ostatniej próbie.

- A gdybym zadecydowala że ktoś inny lepiej poprowadzi to dzieło?

Athenor zacisnął dłonie z całych sił.

- Zgodziłbym się na to - powiedział z wysiłkiem.

- Napiszę teraz i pośle pierwszy raport, a potem pokażesz mi wszystko dokladnie- wstała i podała mu dłonie do serdecznego uścisku.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania