...

O dobrych ludziach co zabili lwa — część V

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (22)

  • Felicjanna 14.03.2018
    Koszmarny ten los przedwięzienny.
    Dobrze napisane, a ta karciana gra? Heh, super i jestem ciekawa, czy sam to wymyśliłeś, czy skądś wziąłeś? Dalszy ciąg, hmm, nie wiem, nie zakładam końca oczywistego
  • Canulas 14.03.2018
    Oj, są różne gey i zbytki. Tutaj pół na pół, ale sporo jest prawdy. Dzienks, Fel.
  • Canulas 14.03.2018
    gry* - eh
  • KarolaKorman 15.03.2018
    No gości miał Bohdan nie byle jakich, jeden lepszy od drugiego :)
    Ja sama tak często piszę i uwielbiam narrację pierwszoosobową. Mam cały czas wrażenie, że opowiadasz to tylko mnie i tym samym wszystko wydaje mi się prawdą. Prawdą w sensie, że większość tych rzeczy w rzeczywistości doświadczyłeś. Tak realne się wydaje.
    Bardzo ciekawa część, a gra przednia, choć wiem, że dobremu nie służyła.
    Kolejną już jurto połknę. Pozdrawiam i 5 :)
  • Canulas 15.03.2018
    Kurcze, ciekawa rozkminka. Jakoś tak.. Sam się nie zastanawiałem, który typ narracji mi najbardziej pasuje. Hmmm.
    Thx.
  • Ritha 15.03.2018
    Miałem na to przynajmniej dziesięć minut" - kropki brakło
    "— Po prostu chcę ci pomóc — Doleciały" - i tu
    "Doleciały do mnie gumowe słowa" - i tu
    "Ten wydawał różne biipy i pipy" - irytuje mnie, że "biipy" są przez dwa i, a "pipy" przez jedno, ale to może nerwica natręctw
    "Zupełnie jak na filmach" - hm, może "w* filmach" (?)
    "Co prawa, nie ukształtował" - co prawda*
    „mi mały przedmiot — Najlepiej” – tu chyba „najlepiej’ z małej
    „Dla mnie JA jestem calutkim światem” – nie jestem zwolenniczką caps locka, napisałabym „Dla mnie ja sam jestem calutkim światem” czy jakoś tak, luźna sugestia
    „(DOŚĆ)” – upartyś tu na caps locka widzę, i to w nawiasie, z jakimiś aktami w sztuce mi się kojarzy, a z drugiej strony być może jest wymowne, nie mam sprecyzowanego zdania

    "— Po co… - powtórzył za mną. Głos mu odbijał się echem. Lawirował. Jakby usta wypuszczały słowa z opóźnieniem. Raz ciszej, raz głośniej, na przemian. Popieprzone wrażenie nierealności w każdym calu" - to mi się widzi
    "W końcu bardziej przy pomocy siły niźli techniki wpuściła do środka światło" :D to ja, roleta mi na łeb spada co najmniej raz w tygodniu
    "zaszczebiotał. Jakieś paskudne rzeczy działy się z jego gardłem. Coś bulgotało" :D

    "— Więc posłuchaj uważnie. Wielka ognista kula pożera świat i nikt ci nie poświęci ni sekundy" - hm... ciekawe

    Dobra, szczerze, a propo pierwszej część tekstu, tej ambulatoryjnej - poprzedni "rozdział" był lepszy. Tutaj ciut za dużo dialogu, ciut za mało akcji. Dialog dobra rzecz, ale jakoś deczko rozwlekle jak na Ciebie. I jak mam Ci pisać takie rzeczy jak Ty mnie tak wychwalasz pod niebiosa, hę?

    Polipa mi brak w tym więźniu.
    Sorks, jak mi coś czasem wejdzie w łeb, to nie wypędzisz.

    Potem druga część tekstu - i tu już bardziej, opowieść o matce, smutna i życiowa, wychowanam na wsi, nienawidzę wsi, każdy każdego zna, każdy się interesuje, jednocześnie mając Cię w dupie, jprdl, niet.
    "Pięć kilometrów przeszła w marcowym błocie, taszcząc wielką walizę. Kilka samochodów ją minęło. Nikt nie stanął, choć przecież wszyscy się znali" - no właśnie
    I opowieść o ojcu - też kupuję, wspomnienia trza umieć dozować – niezbyt ckliwie, ale tak, by emocję wyłapać, tu jest w punkt.
    Karciane zabawy - spoczi. U mojego sąsiada (na wsi) w ramach podobnych zabaw libacyjnych urządzili sobie kiedyś jazdę na świni. Doprawdy spektakularne.

    "Jestem pewny, że gdyby nie było dzieci, wzięłaby dupę w troki i odeszła. Dzieci było jednak już dwoje i ja w drodze" - a kurwa, nawet z piątką berbeci bym poszła w pieron od pijusa.
    A być może łatwo się mówi.
    "Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zjawił się także brat matki i obiecał dopomóc w sprzedaży domu" - rodzina, taa
    "Kacper był słaby i zadymione powietrze mu nie służyło. Umarł po roku" – Boże

    „. Pierdolone słońce już nas nie kocha i przekonamy się o tym za kilka godzin” – ha, wiedziałam, Nie ma słońca mi chodziło po głowie od tego „"— Więc posłuchaj uważnie. Wielka ognista kula pożera świat i nikt ci nie poświęci ni sekundy" momentu, ale zachodziła obawa, że też przez fiksację na punkcie tamtego tekstu, tak interpretuję. Ok, czyli zmieniasz klimat, być może dobrze, ale ten więzienny z poprzedniej części też mi się widział.

    „Gdy był przy samych drzwiach, odwrócił się i przez zamglone oczy ujrzałem jego facjatę. Siną, purpurową maskę od dawna martwą. Pajęczynę bladoniebieskich żył przecinającą szyję i zakręcającą przez policzek, aż na skronie. Czarne, ogromne oczy. Żadnych tęczówek” – cudne, cała końcówka cudna.

    Ok. reasumując, Pierwsza i trzecia część (tego tekstu), czyli te szpitalne, czy tam ambulatoryjne zaciekawiają wiszącą w powietrzu katastrofa, ale są zbyt rozwlekłe w dialogu według mnie, przez co tracą na mocy. Tu widzę rozwój jak na dłoni, bo już Barry w pierwszych częściach Rury miał lepszą gadkę. Kazał chłopakowi opowiadać kawały, pamiętam jak wczoraj.
    Środkowa część, wspomnienia – ok, bez zarzutu, bardzo prawdziwie, lubię.. Całość straciła jednak więzienne smaczki, ubolewam, bo czuję, że bezpowrotnie, w sensie, że fabuła pójdzie w zupełnie innym kierunku, ale obadamy. Katastrofa mnie ciekawi z wiadomych względów :D Max szczerości panie Canie :)
  • Ritha 15.03.2018
    Polip, Saracen, Wiwat i Merlin w więźniu! Plis. Pastisz samego siebie.
    Ty, to nie głupi pomysł. Przerzucę Maxa do Włoch, a Cesare będzie wyłupywał oczy w obliczu zagłady. Kiedyś jak bedzie mi się nudziło... :D
    Hm, gorzej, bo raczej nigdy mi się nie nudzi.
  • Canulas 15.03.2018
    Ritha - haha - wisz z tą serią z pińcet, to cii. Bydzie git
  • Ritha 15.03.2018
    Jestem cichuteńko. Se tupie nóżką w takt, wspominając jak Polip się nie dał ubić w tej budzie, pomimo żeś planował inaczej. Ach...
  • Canulas 15.03.2018
    "Dobra, szczerze, a propo pierwszej część tekstu, tej ambulatoryjnej - poprzedni "rozdział" był lepszy. Tutaj ciut za dużo dialogu, ciut za mało akcji. Dialog dobra rzecz, ale jakoś deczko rozwlekle jak na Ciebie. I jak mam Ci pisać takie rzeczy jak Ty mnie tak wychwalasz pod niebiosa, hę?" - tak, tak. Dokładnie tak. W końcu!!!! - Na miliard procent się zgadzam, że liptonik.

    "Całość straciła jednak więzienne smaczki, ubolewam, bo czuję, że bezpowrotnie, w sensie, że fabuła pójdzie w zupełnie innym kierunku, ale obadamy. Katastrofa mnie ciekawi z wiadomych względów :D Max szczerości panie Canie :)" - Tak, niestety tak. Ulegnie przeobrażeniu. Dzięki. W końcu ktoś podziela moje myśli, że to kasztaństewko trochę.
    Super.
    Uff. ;)
    Pozdro, Łita
  • Ritha 15.03.2018
    Ale w poprzednich tez było szczerze!!! Podobał mi się język więzienny i brutalny mikroklimat. Wharton śpiewał.
  • Canulas 15.03.2018
    Ritha - no wiem, wiem. Ok. To jest długie i zjebane. Piałem schowany w kącie śpiąc na lotnisku. Większość z tego, co napisałem odtąd, to, hmmm - w pół widziałem ;)
  • Ritha 15.03.2018
    Kumam, jakbyś wypieprzył połowę, byłoby lepsze. Ale już nie ruszaj. Ni ma sensu.
  • Canulas 15.03.2018
    Ritha - no wiem. Niech ten kasztanek będzie świadectwem drogi
  • Ritha 15.03.2018
    No i git :)
  • Canulas 15.03.2018
    W sensie - śpiąć
  • Agnieszka Gu 17.03.2018
    Cóż... NA początku zapowiadało się trochę nie w moim klimacie... więzienny klimat itd.
    A ty mi tu kuźwa nagle wyskakujesz z — końcem świata... jakąś bombą co to wybuchła i wszystko zjara...
    Od tej chwili jestem "napalona", że się tak obrazowo wyrażę. Wlazłeś w "mój klimat". Jest pięknie, w pewnym sensie.

    Dygresja: to chyba sci-fi bardziej, albo przynajmniej fantastyka... Nic mnie tak nie martwi, że ktoś-coś wstawi tutaj ciekawego, ale zamiast porządnie to zaklasyfikować, wklei w "Różne" i... mnie ominie, bo nie zwrócę uwagi.
    Pozdrowionka
  • Canulas 17.03.2018
    Wiem, kurde, klimat tu jest wieloraki. Tekst jhest kasztaństki nieco - będzie już jak jest.
  • Ozar 27.03.2018
    Generalnie na moment odfrunąłem, ale potem opis jego życia i wróciłem na drogę. Piszesz raz tak, że kumam wsio, a czasami tak, że nic nie łapie. To tak jakbyś miał dwie osobowości totalnie przeciwstawne. Ale może tak i lepiej, bo ciekawiej. 5+ Lecę dalej.
  • Canulas 27.03.2018
    Ok. Od 6 części nic nie zrozumiesz. Nie, że coś z Tobą. Coś, kiedyś ze mną i tym opkiem. Lepiej skończ rurę w ziemi.
  • Ozar 27.03.2018
    Canulas No chyba tak. Masz racje. Bo 6 już nie kumam.
  • Canulas 27.03.2018
    Ozar - mówie jak jest. Leciałem abstrakcją. Pisałem prawie śpiąc. Weź już lepiej Apokalipsę według korzonka poczytaj. Jest przejrzyste.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania