O dotrzymywaniu słowa i dawaniu obietnic

Mówimy, obiecujemy. jesteśmy przekonani, że są prawdziwe i mogą służyć jako drogowskazy właściwego postępowania. co w pewnym sensie jest logiczne, a nawet zrozumiałe. są więc słowa wzięte wprost z dekalogu. Prawa nie poddające się jednoznacznemu zakwalifikowaniu, bo raz można je zastosować a innym razem nie pasują do sytuacji. przytoczę niektóre, łamane nagminnie.

 

Nie zabijaj

 

Powiedzmy, że jako sędzia mam wydać wyrok w sprawie wielokrotnego mordercy. Zabił całą rodzinę, a zanim tego dokonał, pastwił się nad nią ze szczególnym okrucieństwem. Z czego był dumny.`Z lubością zagłębiał się w detale swojej zbrodni, a w swoim ostatnim słowie rzekł, iż gdyby dano mu szansę, zrobiłby to jeszcze raz, bo kocha zabijać.

 

Nie kradnij

 

Znaczy to: nie kradnij WCALE. Jednak jeśli nie kradniemy samochodów, rowerów i sakiewek, to czy możemy mówić, że jesteśmy uczciwi? A co z internetowym oprogramowaniem, co z piractwem płytowym lub beztroskim wynoszeniem z pracy różnych materiałów biurowych?

 

Kochaj bliźniego swego, jak siebie samego.

 

Czy mam kochać mordercę mojej rodziny, pedofila gwałcącego moje dziecko, faceta, który z dzikim entuzjazmem życzy mi śmierci, bo dowiedział się, że mam raka?

 

Żyjemy w społeczeństwie. Mordercy, pedofile, terroryści, bytują poza nim: na na marginesach dla szubrawców. nie są ludźmi. nie są moimi bliźnimi.

*

Od czasu do czasu, jak uporczywy giez, prześladuje nas chętka na prędziutkie dokonywanie zmian. chcemy dokonać w sobie jakiejś modyfikacji, jakiejś gwałtownej naprawy. coś nas męczy i nie pozwala patrzeć na siebie, jak na ludzi wolnych od wyprysków na sumieniu.

 

Za dużo palimy, kaszlemy coraz częściej, dusi nas, z trudem łapiemy smogowe powietrze, a na dodatek ciągle słyszymy, że ten przestał, tamtemu się udało, więc kombinujemy, że chyba i nam nie zaszkodzi spróbować, bo a nuż;

 

pijemy też. pociągamy nieźle, bo jak bez jednego na zapęd, tak całkiem na trzeźwo przetrwać z tym wybrakowanym światem, argumentujemy. w pracy jest nam również nie tak, jakbyśmy pragnęli. szefostwo wymaga, byśmy byli aktywni, kreatywni, dyspozycyjni, co nie zawsze jest możliwe. mamy więc zgagę i poczucie winy. ale jest sposobność, by pozbyć się moralnego kaca. sposobność ta ma tytuł: obietnice;

 

przy lampce szampana, rozbawieni, roztańczeni, uniesieni powszechną euforią, składamy solenne śluby: od jutra won z przywarami, od jutra będziemy zacni do ostatniej kropli krwi. będziemy dbać o zdrowie, imć pan Szef odzyska do nas zaufanie, da nam premię, podwyżkę i może awans.

 

Lecz euforia kończy się bladym świtem i, jak w piosence: wszystko przemija mi, dopada mnie refleksja: wszak obietnice składamy częściej. a to żonie, że przestaniemy ją bijać regularnie co tydzień i ograniczymy się do jednego razu na miesiąc, a to narzeczonej, że nie spojrzymy na żadną inną w każdy wtorek.

 

Przykładów mamy po grdykę, a dni obiecanek frygają po kalendarzu i coraz nam ciaśniej w krainie przesadnych deklaracji i coraz nam bardziej żal tych naszych wygłupów z dotrzymywaniem słowa.

Średnia ocena: 2.3  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • Grain 7 miesięcy temu
    nie pierdol
  • Lotos 7 miesięcy temu
    No jaki wspaniały, merytoryczny komentarz, mały pedałku.
  • Sucre 7 miesięcy temu
    A wiesz jaka jest różnica miedzy przyszłym prezedetem Polski Karolem Nawrockim, a Rafałem Trzaskowskim? Jak między pięknym, świecącym nowością cadilakiem prosto z fabryki, a chłopską furmanką na gumowych kołach wypełnioną gnojem.
  • Lotos 7 miesięcy temu
    A jaka jest różnica między Sucre, Celiną, Conie a Bogumiłem?
  • Sucre 7 miesięcy temu
    Err. cuchnącym gnojem.
  • ireneo 7 miesięcy temu
    Paciorku, chyba nie znajdziesz kogoś kto pozwoliłby wsiąść tow. Karolowi N. do mercedesa i w moment stać się posiadaczem fury z gnojem.
    Bez względu na nikową kominiarkę śmierdzisz znanym tu kretynem.
  • Narrator 7 miesięcy temu
    Kiedyś ktoś powiedział, że gdybyśmy nawet poznali całą prawdę i znaleźli odpowiedź na wszystkie pytania, cała ta wiedza byłaby niczym bez moralności. W ręku moralnego człowieka wiedza jest zbawieniem ludzkości, natomiast strach pomyśleć co może przynieść wiedza kogoś całkowicie z moralności wyzutego (jeżeli ktoś taki w ogóle mógłby istnieć). O ile postęp w nauce, aczkolwiek najeżony coraz większymi trudnościami, jest niewątpliwy, o tyle w moralności nie jest to oczywiste. Moralność jest raczej podobna do fal na morzu, które sprawiają wrażenie ruchu w stronę brzegu, ale tak naprawdę woda stoi w miejscu i tylko unosi się lub opada, lecz na żadnym brzegu jej nie przybywa. Tak samo moralność tkwi w jednym punkcie, a właściwie podryguje i oscyluje — czasem sprawy idą ku lepszemu, ale na dłuższą metę bilans wychodzi na zero: jest ani dobrze, ani źle, tylko tak jakoś nijako. W tym sensie prawo „nie zabijaj” jest jedynie drogowskazem, który w większości przypadków spełnia swoją rolę pokazując właściwą drogę, z wyjątkiem sytuacji gdy komuś ten kierunek nie pasuje, a skoro tak, po co ustawiać drogowskazy? „Niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie” — te słowa wypowiedziane niemal 250 lat temu mają wciąż sens, co można udowodnić następującym eksperymentem: zbudujmy drogę szybkiego ruchu przez Tatry, bez znaków ograniczenia prędkości i zmierzmy radarem z jaką szybkością będą po niej jeździć pojazdy. Otóż duża większość kierowców dostosuje prędkość do warunków na drodze i dojedzie bezpiecznie. Owszem, niektórzy będą pędzić na oślep i wylatywać na zakrętach; będą również jadący zbyt wolno oraz tacy, którzy blokują lewy pas i wnerwiają jadących za nimi, lecz świat przez to się nie zawali i prawie każdy szczęśliwie dotrze do celu. Natura w swym okrucieństwie nie dba o jednostki, ma natomiast z jakiegoś niewyjaśnionego powodu na uwadze dobro ogółu. Drogowskazy nie są potrzebne, drogowskazy są w nas, stawiamy je jedynie po to, żeby odróżniać dobro do zła, karać i nagradzać.
    🤓☝️

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania