O niczym. I

- Kiedy zaczęły się twoje myśli samobójcze?

Zamykam oczy i przyciskam palce do nasady nosa. Masuję lekko skórę, te nic nie znaczące gesty pomagają mi zebrać myśli.

- Ile lat ma się w czwartej klasie podstawówki?

- Dziesięć.

- Miałem dziesięć, albo jedenaście – odpowiadam na jej wcześniejsze pytanie. – Mogę zapalić?

- Nie.

- Bez tego nie powiem.

Wstaje i otwiera okno.

- Pal. – To jedna z rzeczy, które mi się w niej podobają. Pozwala mi na drobne łamanie zasad, żeby wyciągnąć ze mnie jak najwięcej informacji. Właśnie to umacnia mnie w przekonaniu, że chce mi pomóc, że nie siedzi ze mną godziny w ciasnym gabinecie tylko dlatego, że musi. Przykłada się do swojej pracy. Podoba mi się.

- Miałem w klasie takiego natrętnego typka – oszczędzam sobie szczegółów, przecież i tak wie, o co chodzi. – Myślałem o tym, żeby wbić sobie nóż w brzuch na jego oczach. I o innych takich głupotach. Myślałem o tym tak, jakbym nie robił tym krzywdy sobie, chciałem zranić jego. Wie pani, co sobie wyobrażałem? Że będzie miał z tego powodu wyrzuty sumienia do końca życia. I sprawiało mi to cholerną satysfakcję.

Uśmiecham się wypowiadając ostatnie słowa. Ona się nie uśmiecha.

Nie kończę tej opowieści. Jest smutna, ale jej ciąg dalszy nie dotyczy mnie, więc dla niej nie ma znaczenia.

Otóż ten „natrętny typek”, którego nie wymieniam z imienia, ponieważ nie jest ono zbyt istotne, spowodował śmiertelny wypadek, w którym zginęło dwoje ludzi. Nie wiem, jaki miało to na niego wpływ. Wiem tylko, że jakiś czas po tym – dostał ponoć zawiasy, czy jakieś inne odroczenie kary - widziałem jak pił piwo z kolegami, śmiał się i nie wyglądał na załamanego. Ale czy rzeczywiście był szczęśliwy, tego oczywiście nie wiem. W każdym razie cieszyłem się, że w wieku 10 lat, zabrakło mi odwagi na wbijanie sobie noża w brzuch.

Chociaż do dziś pamiętam – jakby był to najjaskrawszy obraz mojego dzieciństwa – jak wyobrażałem sobie ten incydent. Zawsze wbijałem sobie ten nóż trzema gładkimi ciosami.

Do dziś nie mam pojęcia jaki ból sprawi pchnięcie nożem. Jako dzieciak nawet nie wyobrażałem sobie, czy to wytrzymam. Czy dam radę tak po prostu wsadzić sobie ten nóż trzy razy w brzuch. Ale to zawsze były trzy. Może po porostu dlatego, że te „trzy” wydawały mi się najbardziej dramatyczne. Tak, jako dzieciak zdecydowanie miałem skłonność do dramatu.

Mówi coś do mnie. Uświadamiam sobie, że moje myśli znów krążą w nieładzie. Jej spokojny głos sprowadza mnie na ziemię.

Udziela mi wskazówek z których zapamiętam tylko urywki. Najważniejsze jest dla mnie to, że słuchała.

Następne częściO niczym. II

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Freya 27.09.2016
    Te ostatnie zdanie podsumowuje całą zawartość treści. Relacje pacjenta z lekarzem często opierają się na tym fundamencie, a jeśli nie - to niedobrze ;-)
  • Ritha 27.09.2016
    Podoba mi się, nawet tak całkiem bardzo ;) 5.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania