O rybie mechanicznej i o tym, co z tego powstało

Na początku była ryba.

I była ona na stole,

Potem chwilę w wannie,

Pod kloszem.

Teraz w bunkrze na trzy szyfry

Z kamerą zamknięta.

 

A ryba to mechaniczna,

Więc i z trybami, z drucianą płetwą

I okiem szklistym.

 

I najpierw było dwóch ludzi,

Potem pięciu i dziesięciu.

A teraz całe molochy betonowe,

Składne, obstalowane, uelektrycznione,

W tym szklany bunkier rybny.

 

A krążą po molochach i oryginalne

Kopie, ale jedna frakcja rozprowadza

Przeróbki. Gdzieś indziej podróbki.

Potem były niedoróbki,

A teraz i nieskładne obróbki.

 

Kto zaczął, nie słychać,

Bo wszystko się wymieszało.

Ci, co płetwy mierzyli,

Agentów wysłali tam,

Gdzie ogony nakręcali.

By podbierać, co utajone.

A inni gdzie indziej, do sekcji etyki,

Lingwiści za progiem, związku z Panem Bogiem.

I wciąż się wymieszało to w supły,

Jak zwoje jakieś rybne i druciane,

Jak tryby, jak ryba mechaniczna.

 

I sami oni jakby wzór swego płodu

Stworzyli,

Ale to nieoficjalne informacje.

 

Oficjalne są takie, że ryba najgłówniejsza jest

Tam w głównym bunkrze.

 

Lecz już po tych blokach

I takie słuchy są dostępne,

Że to jakiś kolejny obrobek.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Ritha 27.12.2018
    Pierwszy wers mnie zaciekawił, w drugim mamy bach - powtórzenie "była", gryzie mi się to okrutnie.
    Gdzieniegdzie się rymuje, gdzieniegdzie nie.
    Miejscami jest dziwnie.
    Tak se mi się to widzi syćko. Świątecznie, czyli – groch z kapustą.
    Nie oceniam.
  • Canulas 28.12.2018
    Tytuł przyciąga, ale dalej to już lata uwaga na wszystkie strony.
    Odbijam się.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania