Obiecuję.
Chciałbym być bardziej użyteczny,
przydarzać ci się częściej, niż co oddech,
którym brudzisz okna naszego domu.
Naszego, choć mieszkają w nim
jedynie zjawiska atmosferyczne i pułapki
na myszy.
Stałaś się nią samoistnie, za zgodą natury,
która próbuje wtargnąć do środka,
przez drewniane, zielone kiedyś framgi.
A te zmieniają barwę na morską,
na kolor skalnej toni, kiedy księżyc wygląda,
jakby zaraz miał zemdleć i osunąć się
wzdłuż urwiska, nad którym siedzimy.
Machamy nogami i trzymamy się za ręce,
to nasze miejsce na świecie - nasz dom.
I tutaj jest nam bezpieczniej niż pod dachem,
bardziej nawet niż wśród dział i artylerii
będących tak naprawdę, jedynie zabawkami,
w naszych, splecionych nadal dłoniach.
Patrzymy przed siebie, nigdy w dół,
oboje boimy się wysokości, więc tak jest łatwiej.
Ty w końcu rozumiesz, więc zaciskasz dłoń mocniej,
nie puścisz jej nigdy.
.
.
.
.
Z cyklu: Jesteśmy
Luty, roku kiedy wszystko się zaczęło
Komentarze (21)
/w naszych, splecionch nadal dłoniach./ – splecionych
Machanie nogami jest wporzo
cul8r
Framgi zostają
https://www.youtube.com/watch?v=Fd_3EkGr0-4
https://www.youtube.com/watch?v=Fd_3EkGr0-4
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania