Poprzednie częściObrona Umtali

Obrona Umtali cz. II

Moja ukochana Umtalo, zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby cię ocalić – szeptał w ciszy Jarl Dorgi, spoglądając na wioskę z pobliskiej góry, na której ukrył się razem ze swoimi wojownikami. Pełen nadziei i wiary w to, że Umtala nie dostanie się w ręce Jarla Jormunda, zwrócił się do swoich żołnierzy: „Wikingowie! Mieszkańcy Umtali! Nadchodzi chwila, kiedy będziemy musieli postawić wszystko na jedną kartę! Jormund już nadciąga w stronę wioski, a z nim jego sojusznicy – Mordon, Domgard i Simund. Przeważają nad nami liczebnością, ale nasze serca nie będą czuć trwogi przed wrogiem! Odyn jest z nami! Weźcie topory w swoje dłonie, ucałujcie swoje tarcze! Już niedługo niektórzy z was mogą odbyć swoją podróż do Valhalli, pamiętajcie, że tylko odwaga może Was tam zaprowadzić! Bądźcie wytrwali i…

W tym momencie Jarl Dorgi zauważył biegnącego w swoją stronę Sigurda, który patrolował okolicę. Ledwo oddychając, powiedział: Jarlu, ze wzgórza zauważyłem, że od strony północnej zbliża się Jormund, ale nie z całą armią! Prawdopodobnie podzielił się na kilka oddziałów i chce nas zaatakować z każdej strony!

Dorgi – marszcząc czoło – krzyknął do swoich wojowników: Wikingowie! Jormund chciał nas przechytrzyć, ale to my sprawimy mu niespodziankę! Za mną!

Oddział Jarla Dorgiego, liczący 900 wojowników, szybko przemieszczał się przez las. Prowadził ich Sigurd, który wiedział, z której strony nadciąga Jormund. Kiedy dotarli do skraju lasu, zatrzymali się na chwilę, aby zgrupować szyk i wyczekać na odpowiedni moment. Jormund już się zbliżał. Dorgi, oceniając z daleka liczebność wojsk wroga, oszacował, że jest ich około 1000. Siły były wyrównane.

Jormund ze swoimi wojownikami podążali w stronę Umtali szerokim wąwozem. Kiedy boki oddziału Jormunda znalazły się naprzeciwko ukrytego w lesie oddziału, Jarl Dorgi wydał rozkaz ataku. Dziewięciuset Wikingów Dorgiego ruszyło w kilku rozciągniętych szeregach, co pozwoliło okrążyć oddział Jormunda – okrążenie zamknęła lewa ściana wąwozu, po którym podążali.

Zaskoczony Jormund nie zdążył nawet wydać rozkazu ustawienia szyku obronnego. Wojownicy Dorgiego, skacząc ze wschodniej ściany wąwozu, dziesiątkowali oddział Jormunda swoimi toporami. W szale bojowym nie oszczędzali nikogo, w ich sercach cały czas brzmiały słowa przemowy Dorgiego. Uznawani za jednych z najsłabiej wyszkolonych Wikingów w okolicy, walczyli jakby każdy z nich, po latach wypraw, był w straży przybocznej królów. Po niespełna godzinie wąwóz spływał krwią wojowników Jormunda, z których ocalało zaledwie 50, a on sam dostał się żywy w ręce Dorgiego.

Wyobrażałeś to sobie inaczej, prawda? – zwrócił się z szyderczym uśmiechem Dorgi do Jormunda. Twarz Jarla Dorgiego ociekała jeszcze krwią wrogów, jego oczy niemal świeciły się od poziomu adrenaliny. Przykładając topór do szyi Jormunda, rzekł po raz kolejny, tym razem podniesionym głosem: Wyobrażałeś to sobie inaczej, prawda!?

Jormund odwzajemniając szyderczy uśmiech, odpowiedział: Pokonałeś mnie w tej bitwie, ale to dopiero początek wojny. Mordon, Domgard i Simund zniszczą ciebie i twoją wioskę!

Przekonajmy się – spokojnym głosem odrzekł Dorgi – i wydał rozkaz ponownego związania Jormunda i pospiesznego zgrupowania oddziału w celu udania się do Umtali.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Bajkopisarz 26.10.2021
    może Was tam zaprowadzić!
    Zaimek niepotrzebnie wielką literą
    liczący 900 wojowników
    liczby słownie

    Trochę to pachnie jak konspekt a nie pełnoprawna powieść. Za dużo się dzieje w krótkim czasie – powiedzmy, że jako sprawozdanie z meczu to by uszło, ale jako dłuższe opowiadanie, powieść to jest zdecydowanie za bardzo skrótowe. Oprócz imion to nic o bohaterach nie wiemy.
  • Domgard 28.10.2021
    Dzięki za uwagi ?

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania