Oczami Kata. cz. III "Dania"
Rok tysiąc osiemset osiemdziesiąty pierwszy, Dania, Kopenhaga. Od rana zapowiadało się na deszcz. Z początku lekko wyczuwalny wiatr zamienił się w ogromną wichurę. Drzewa w parku kołysały się we wszystkie strony. Z czasem spadły pierwsze krople deszczu. Zebrany lud powoli rozchodził się do domów. Między drzewami rozległ się odgłos trąb. Kat wykonał silne i zdecydowane cięcie swoim dwuręcznym mieczem, głowa Rasmusa Pedersena Mørka wpadła do drewnianej skrzynki. Dwaj pomocnicy zabrali ciało i zanieśli je na cmentarz. Gdy wszyscy się rozeszli Theodor mógł zciągnąć kaptur. Podniósł twarz ku niebu, zimny deszcz działał ożeźwiająco. Mężczyzna razem z nim, zmył z siebie troski i smutek. Wrócił do domu.
Następnego dnia Theodor postanowił wybrać się na mszę świetą do najdalszego kościoła w mieście. Nie chciał by rozpoznano go na ulicy, praca kata była w Danii nieszanowana. Osobnik podejmujący taką prace należał również do tajnej policji księstwa. W kościele św. Fryderyka mieściła się siedziba wywiadu. Theodor wszedł bocznym wejściem i stanał przy konfesjonale. Gdy zrobiło się mniej tłoczno i nikt niezwracał na niego uwagi, powoli przesunął lekką "budkę" i wszedł w ciemny korytarz, zasłaniając wejście. Po krótkim marszu znalazł się na środku sporej, dobrze oświetlonej sali. Czekał na niego jeden z przełożonych.
- Witaj Theodorze, spuźniłeś się!
- Przepraszam bardzo, msza się przedłużyła.
- Egzekucja przebiegła bez zakłóceń?
- Nie było żadnych problemów.
- Dobrze. Mamy kolejnego do przesłuchania. Nie jaki Anders Nielsen, podsłuchano go jak planował zamach stanu, jednak nic niechce gadać.
- Spokojnie, zaraz wszystko wyśpiewa.
Theodor idealnie pasował na to stanowisko, był opanowany, uparty, porywczy i nieufny. Powoli wszedł do pokoju, gdzie czekał Anders, przykuty do ściany. Kat zamknął za sobą drzwi i zapalił pochodnie.
- Miło pana widzieć, panie Nielsen. - mówił wolno i wyraźnie - Jak się pan czuje?
- A jak ma się czuć ?! Zostałem porwany z własnego domu w środku nocy i przypięty do tej cholernej ściany.
- Puszczę cię. Jeśli powiesz mi to co chce wiedzieć. O co chodzi z tym zamachem stanu?
- Nic niewiem wypuście ...
- Oj ! Nie to chciałem usłyszeć - Theodor odłożył pochodnię i walnął skutego prosto w brzuch. Lubił siłą wydzierać informację.
- Ja nic niewiem.
Kolejne uderzenie, tym razem w twarz. Anders pluł i charczał krwią. Zrozumiał, że człowiek przed nim nie jest początkującym. Postanowił wyśpiewać wszystko.
- Dobrze. Powiem.
- Słucham.
- Miałem zorganizować zamach w operze na przedstawicieli rządu. Rekwizyty zostały zastąpione prawdziwą bronią, na sygnał miały wystrzelić w pierwszy rząd.
- To wszystko ?
- Nie - mężczyzna wypluł sporą ilość krwi po kolejnym ciosie - Następnie mieliśmy wziąść szturmem fort i zająć Kopenhage.
To wszystko co mógł wydusić z siebie pan Nielsen. Cios w brzuch uszkodził mu żołądek i trzustke. Biedak wykrwawił się i zmarł przykuty. Kat posprzątał loch i o wszystkim poinformował przełożonych. Zamach udało się powstrzymać, wszyscy winni zostali ścięci. Po wszystkim Theodor Seistrup został awansowany na naczelnika więziennego Księstwa Danii
Komentarze (1)
Za szybko! Zwolnienie akcji oraz opisy emocji i bólu, to czeg zabrakło.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania