Poprzednie częściOczy węża - część 1

Oczy węża - część 2

Zapłaciłam taksówkarzowi i wysiadłam przed bramą imponującej posiadłości Michaela Winslowa. Budynek był ogromny, miał co najmniej cztery piętra, strych oraz ogromne piwnice. Przed bramą kłębił się tłum elegancko ubranych ludzi, widocznie bal się jeszcze oficjalnie nie rozpoczął.

Ruszyłam w kierunku willi; chciałam co nieco rozeznać się w terenie. Uśmiechnęłam się szeroko. Tak długo czekałam na ten dzień! Poczułam niejasne podniecenie, choć jednocześnie gdzieś głęboko we mnie czaił się lęk. Czy byłam gotowa zabić człowieka?

Wkroczyłam do środka przez potężne, dwuskrzydłowe drzwi. Przepych, jaki panował w środku aż raził mnie w oczy. Czułam się, jakbym przybyła na audiencję do jakiegoś króla, a nie na bal.

Przy wejściu do sali zatrzymało mnie dwóch potężnych ochroniarzy. Jeden z nich wyciągnął rękę po moją czarną kopertówkę.

Muszę sprawdzić pani torebkę – wyjaśnił służbowym tonem, bez cienia uśmiechu na twarzy. Po minucie oddał mi kopertówkę. - Zapraszam – służbista uśmiechnął się krzywo i wskazał salę, w której miał się odbyć bal.

Odetchnęłam z ulgą. Gratulowałam sama sobie, że umieściłam nóż sprężynowy w podwiązce, a nie torebce. Z tego względu również zdecydowałam się założyć długą, do kostek, czarną sukienkę. Nie mogłam ryzykować, że ktoś zobaczy moją broń, którą zamierzałam zabić Michaela Winslowa.

Do moich uszu dotarła muzyka grana przez orkiestrę. Była to smutna, melancholijna melodia, którą doskonale znałam. Tata często nucił mi ją do snu. Coś ścisnęło mnie za gardło.

By choć na chwilę pozbyć się bolesnych wspomnień, rozejrzałam się po sali. Całą jej tylną część zajmowały stoliki. Po mojej prawej stronie znajdował się bar. Na środku sali znajdowało się podwyższenie i scena, a tuż przed nią parkiet.

Ludzie zaczynali się gromadzić w środku. Nagle w tłumie dostrzegłam Winslowa! Chciałam się do niego przedostać, ale co chwilę go gubiłam. Dostrzegłam dokąd zmierzał: szedł w kierunku sceny.

Chciałam się do niego przedostać, choć jego widok przyprawiał mnie o dreszcze i przywoływał niemiłe obrazy z przeszłości.

Orkiestra przestała grać. Michael Winslow wziął mikrofon do ręki i rozejrzał się po tłumie, który zgromadził się przed sceną. Nagle jego oczy powędrowały wprost do mnie. Odwzajemniłam spojrzenie. Jego szare oczy świdrowały mnie wzrokiem, a ja miałam wrażenie, że spoglądam wprost w oczy węża.

Następne częściOczy węża - część 3

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania