Poprzednie częściZiemniak Pyrcio - #2/2

Ziemniak Pyrcio - #1/2

************************************

### Od ziemniaka do kamienia ###

************************************

 

Pyrcio zawsze był grzecznym ziemniaczkiem. Rodzice nigdy na niego nie narzekali, co zmieniło się, gdy wkroczył w wiek rozkwitu. Zawsze był cichy, nieśmiały, tchórzliwy, a teraz miał zamiar zostać ziemniakowym wojownikiem, zwanym kamieniem. Tego było już za wiele.

- Pyra! Do mnie! - wrzasnęła matka, a syn szybko się do niej poturlał.

- Tak, mamo? - Pyrcio właśnie odgrzewał kartofelki, a matka mu w tym przeszkodziła.

- Byłeś już u królowej Baraboli? - spytała matka podstępnie.

- Nie, muszę najpierw kupić mundurek, ale niedługo się tam poturlam – odparł Pyrcio beznamiętnie.

Jasne wykopki*! Kto mu o tym powiedział? Pewnie ta papuga, lafirynda Swapka! - pomyślała matka, trzęsąc się ze złości.

- Idź, synku, idź, na pewno ci się uda.

Pyrcio wiedział, że jego matka skrzętnie ukrywa jej niechęć do kamieni, ale postanowił nie robić tego, co zawsze chce jego rodzina. W końcu chciał zostać kimś ważnym, kimś wielkim i obronić dom przed wykopkami wiosennymi.

Turlał się więc tunelami jego podziemnego miasta do bracia Nasion, które podobno mają na sprzedaż kilka ładnych mundurków.

- Witaj, Pyrcio! Szukasz czegoś konkretnego? Może kamuflaż? Na wykopki się szykujesz? - spytał jeden z braci Nasion.

- W rzeczy samej, Nasiono, tylko, że ja szykuję się w inny sposób – odparł Pyrcio, szukając za łupiną jakichś larw.

- Chcesz zostać kamieniem! Swapka nam już mówiła!

Pyrcio zakochał się w Swapce już kilka dni temu, raz się z nią nawet turlał w kółko, więc liczył na jakieś potomstwo. Dziwne, że rozpowiada o moich planach – pomyślał.

- Tak, potrzebuję mundurka.

Brat Nasiono poturlał się do ziemistej półki i wyciągnął mały korzonek w jej stronę, wziął, po czym oddał Pyrciowi.

- Cztery larwy poproszę.

Pyrcio szukał nadal, ale nic nie znajdywał. Nagle coś mu się przypomniało. Ostatnie larwy wydał na wodę, potem razem z kumplami moczyli się w niej do rana. Jego matka znalazła go nietrzeźwego po dobrych kilku godzinach. No nic, trzeba improwizować. Myślał i myślał, aż nagle wpadł na świetny pomysł.

- No to ten... Jak to mówią ludzie, pierdol się!

Pyrcio podskoczył i uderzył braci Nasiono jednocześnie, i tym samym odbijając się od nich, i wystrzeliwując ze sklepu.

- Kombajn*! Łapać kombajna! - wrzeszczał brat Nasiono, ale Pyrcio był już daleko, nakładając na siebie mundurek. Musiał jak najszybciej zostać kamieniem, by Nasiono nie mógł mu już nic zrobić, ale miał do załatwienia jeszcze jedną sprawę.

Pyrcio poturlał się pod duży dom Swapki, swojej ukochanej. Po co o mnie rozpowiada, bulwa jedna? - pytał sam siebie, licząc na odpowiedź. Nie otrzymał jej.

Poturlał się pod same drzwi zrobione z twardych jak kamień korzeni i stuknął kilka razy. Korzenie rozsunęły się i za progiem ukazała się piękna Swapka. Miała gładką, ciemno brązową łupinę bez żadnych krost. Jej wielkość też nie była oszałamiająca, była wręcz idealna, okrągła i uśmiechnięta.

- Pyrcio! - rzuciła się na niego, zarzucając mu na plecy swoje małe korzonki.

- Swapko – zaczął poważnie Pyrcio. - Musimy pogadać. Dlaczego rozpowiadasz każdemu o moich planach?

- O jakich planach? O zostaniu kamieniem? Myślałem, że się ucieszysz! Całe getto jest z ciebie dumne!

- A jeśli dowie się o tym jakiś gang? Rodziny z Grula Street? Będą chcieli pokazać mi, kim jestem naprawdę. Po prostu, nie rozpowiadaj o tym, dopóki nie przyjdę tu twardy jak kamień, dobrze?

Swapka wyglądała na markotną, ale postanowiła nic nie mówić. Mruknęła jedynie w odpowiedzi i cofnęła się do domu, zamykając za sobą drzwi. Pyrcio odetchnął z ulgą, bo rzadko kiedy Swapka nie jojczała. Czasem go to irytowało, ale cóż, takie uroki życia ziemniaka.

Pyrcio z uśmiechem na bulwie poturlał się do pałacu króla i królowej. To królowa decydowała o tym, kto może zostać kamieniem, a król gnił w komnacie. Tak, był chory na zgniliznę od kiedy napadła go stonka, gdy wychodził na powierzchnię.

Pyrcio bardzo go szanował, bo brał udział w czterech walkach podczas wykopków. Nie udało mu się jednak obronić królestwa, zginęło wiele ziemniaków, a ludzie na znak pogardy nimi, oskórowali ich i rzucili do śmieci. Ta wojna toczyła się od dawien dawna i nikt nie potrafił jej zatrzymać. Pyrcio jednak miał plan. Ruszył do pałacu.

 

Jasne wykopki* - Odpowiednik jasnej cholery w świecie kartofli

Kombajn* - Odpowiednik złodzieja w świecie kartofli

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Anonim 08.07.2015
    "Pyrcio zawsze był grzecznym ziemniaczkiem." ~ Tak samo grzecznym jak autor tekstu? XD
    "- Pyra! Do mnie! - wrzasnęła matka, a syn szybko się do niej poturlał." ~ Tak, nikt tak nie kocha pyrów jak matki XD
    "- Chcesz zostać kamieniem! Swapka nam już mówiła!" ~ Mimo, że czytałam wcześniej to za każdym razem czytam Fapka i jakoś bardziej mi to pasuje XD
    "- Tak, potrzebuję mundurka." ~ Za mundurem" panny ziemniakiem XD
    "- No to ten... Jak to mówią ludzie, pierdol się!" ~ Po pierwsze: nie ma z kim, a po drugie - lepiej nie, bo sobie rodzinę powiększy XD
    "- Kombajn*! Łapać kombajna!" ~ WTF? XD
    "- O jakich planach? O zostaniu kamieniem? Myślałem, że się ucieszysz! Całe getto jest z ciebie dumne!" ~ Bo swoimi ambicjami trzeba się chwalić XD
    "Tak, był chory na zgniliznę od kiedy napadła go stonka, gdy wychodził na powierzchnię." ~ Zgnilizna ziemniaczana rzecz XD

    Resztę opinii już znasz, więc zostawiam pięć i lecę dalej XD
  • NataliaO 08.07.2015
    Fajnie napisane. Z przymrużeniem oka. Lekko i przyjemnie, zabawnie to wyszło. Za obie części 5 :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania