Ołł...
Szesnaście szklanek płynu wypitych w środku nocy. Krótkie wyprawy do łazienki, żeby tylko usiąść na chwilkę, westchnąć, i wstać troszkę lżejsza. W domu zimno, bo za oknem deszcz, i jak tylko już robiło się błogo pod przytulną kołdrą i kocem, musiałam szybko wychodzić z łóżka i iść do łazienki. Ale – nie biec. Spokojnie. I tak chyba z pięćdziesiąt dwa razy! No, może czterdzieści osiem.
...
O północy – pierwsza szklanka. Piętnaście minut później – druga szklanka. Piętnaście minut później – trzecia... Zanim zaczynałam pić kolejną, nastawiałam budzik w telefonie. I tak do drugiej w nocy (pierwszy etap).
...
Roztwór przeczyszczający miał smak chloru i wapna zdrapanego ze ściany, pachniał jak środek dezynfekujący. W konsystencji przypominał rzadki krochmal. Nie miał koloru.
Po drugiej szklance zaczęłam się niepokoić, że mój organizm nie reaguje na to świństwo. Po trzeciej posłyszałam, jak jelita zamruczały do siebie. Jak kotki.
...
Skończył się pierwszy etap. Udało się zdrzemnąć, około czwartej. I od piątej do siódmej – kolejne osiem szklanek, co piętnaście minut. Pimpirympi, pimpirym. Pimpirympi, pimpirym. Ustawiam budzik na piątą pietnaście. Pimpirympi. Na piątą trzydzieści. Pimpirympi, pimpirym... Pimpirympi, pimpirym... Pimpirympi, pimpirym... Kurde, się nie zgrało! Siedzę na kibelku! Kawałek papieru, pachnące mydło, i biegnę wyłączyć budzik, i od razu ustawiam na kolejną szklankę fluków, które cedzę przez zęby.
...
Kolonskopia była w pełnej narkozie. Zanim położyłam się na stole w gabinecie zabiegowym, pielęgniarka zaprowadziła mnie do łazienki, wręczyła fizelinowe, granatwe spodenki:
– Proszę się rozebrać od dołu, włożyć te majteczki dziurką do tyłu, i przyjść. Bez butów. Może być pani w skarpetkach.
...
Spodenki były niczego sobie, tylko troszkę jakby wielkie, z szerokimi nogawkami. Czułam się w nich malutka i zagubiona. Czy zgubiona? O, nie!
...
– A teraz proszę się położyć na plecach. Założę wenflon, później – na lewy boczek, Dziurką do okna.
– Czy mogę zobaczyć, co będzie wsadzane mi do pupy?
– Hahaha! Pierwsza pacjentka, którą to ciekawi! Proszę, niech się pani obejrzy – powiedziała pielęgniarka, zanim wpuściła mi do żyły środek usypiający.
...
Za moimi plecami stał w pozornym mroku uśmiechnięty pod nosem, przystojny brunet. Pokiwał do mnie delikatnie giętkim kabelkiem, grubym jak męski palec, czarnym, połyskującym i długim, ponadmetrowym. Na końcu kabelka świeciło jaskrawobiałe światełko.
...
Narkoza wstrzyknięta. Czuję śliski dotyk żelu i palca. Chyba palca. Coś wsuwa mi się do dziurki w pupie.
– Ołł... - jęknęłam cicho, wcale nie z bólu, i – odleciałam. Nic więcej nie pamiętam.
...
– Proszę teraz położyć się tutaj, odpocząć.
Otwieram oczy. Jestem w innym, jasnym, białym pokoju. Zamykam oczy.
…
– Czy doszła pani do siebie? Jelito jest czyściutkie, zdrowe. – Pielęgniarka podaje mi opis badania. Już w domu czytam: „Kolonoskop wprowadzono do kątnicy. Błona śluzowa jelita grubego na całym obszarze błyszcząca, o wyraźnie zachowanym rysunku naczyniowym. Bez uchwytnych nieprawidłowości”. I widzę rysunek przedstawiający jelito grube. Ma kształt litery M. Lewa nóżka M zakończona jest wyrostkiem robaczkowym, a prawa zaczyna się od dupy strony. Tzn. od dziurki w pupie.
…
Tato zmarł na raka jelita grubego, w 2016 roku. Trzy lata później moja siostra zrobiła sobie kolonoskopię i zadzwoniła do mnie z tego swojego Szczecina:
-Zrób! Miałam dwa malutkie polipy, usunięto od razu! Może i ty masz coś takiego? Chcesz szybko umrzeć? Nie chcesz!
...
Chciałam się z tym zmierzyć, ale bałam się diagnozy. Jestem bardzo podobna do taty. Nawet z charakteru. Nawet z gestów. Mamy identyczne pieprzyki pod lewym pośladkiem. To znaczy – mieliśmy. Teraz pieprzyk mojego taty zamienił się w proch. Podobni.
...
– Nie mogę patrzeć, jak on obiera tę marchew! Zupełnie jak ty! – mówiła macocha, podczas naszego wspólnego, ślimaczego, bardzo dokładnego robienia sałatki jarzynowej. Tato i ja. Podobni. Ze sposobu podejścia do życia. Może więc i choroby czekają mnie te same?
...
Zwlekałam. Aż kilka dni temu taki telefon od koleżanki:
– Gośka! Masz tu numer telefonu, i dzwoń! Bezpłatna kolonoskopia. W pełnej narkozie. W ramach przesiewowych badań w kierunku wykrycia raka jelita grubego, pod patronatem Ministerstwa Zdrowia. Szybkie terminy! Nawet się nie zastanawiaj! To ostatni rok tej akcji!
…
Zadzwoniłam, mając w pamięci widok taty, leżącego w ośrodku opieki paliatywnej:
hospicjum
gdy wychodzę mówię śpij dobrze
a ty przymykasz oczy i mówisz dobranoc
później w mglistym powietrzu unosi się zapach
twojej wody kolońskiej kropli na policzku
z twarzy zostaje mało coraz większe oczy
oczodoły i skóra z rąk zostaje mało
twoje zbiedzone palce i zbyt ciepłe ciało
szepczesz że był u ciebie jakiś obcy człowiek
mówił że ciebie nie zna lecz Romek go przysłał
i prosił by pozdrowić
Romek Romek myślimy może to mąż Heli
wspominasz po kolei przyjaciół
ich życie
Komentarze (38)
Ostatnio Szpilka pisała z rozpaczą o tej strasznej chorobie w rodzinie. Może nie o tej konkretnej. Lecz - człowieku - się badaj, i lecz:)
Info o badaniach przesiewowych znaleźć można łatwo, w Internecie.
Moje odbyło się w tę, co była, sobotę.
Po rezonansie, kiedy wysiadałem z pociągu, zadzwoniła córka i powiedziała co mogę mieć. Wtedy przez jakąś minutę, wypłakałem się na sucho - oby na zapas. Po operacji zawieźli mnie wybudzonego na salę, Krysia spytała jak się czuję, a ja odpowiedziałem, że Pan Profesor kazał zmieniać w łóżku pozycje.
No, ale większość ma lepiej - może się zbadać i leczyć wcześniej. Przyłączam się do apelu Trzy Cztery, badajcie się to jeszcze obalicie niejedną 0,7.
W mojej rodzinie nie jest aż tak źle. Pierwszy przypadek dotyczył babci Jadzi, opisałam go z grubsza w "kazaczoku", jest tutaj:
https://www.opowi.pl/lbnr-82-kazaczok-a65905/
Drugi przypadek - z tatą. Niestety, pokolenie zdrowych ludzi, to wojenne i - zaraz - powojenne, już odchodzi do przeszłości. Lecz - życie jest piękne.
Razem z przywołaniem bliskiej osoby i komentarzem Graina, zrobił się z tego silny apel.
Pożyteczny.
Wbrew pozorom optymiści wcale nie żyją najdłużej. Optymiści lekceważą swoje zdrowie, myśląc: "Jakos to będzie". Czasem taki sposób życia się sprawdza, ale rzadko (zbadali to i orzekli naukowcy).
Najdłużej - podobno - żyją ludzie uparci, którzy mają jakiś cel, do którego dążą (a też ci, co sprawdzają, jak działa ich organizm, gdy tylko poczują sygnał, że jest jakieś zakłócenie).
I każdy temat podobno nieobcy literaturze. Tu, cóż, wyobraźnia skupia się na... :D
Mam zazdrościć lekarzowi czy narratorce, że ma już za sobą?
Obojgu.
Można to przejść spokojnie bez pełnej narkozy, opis by się niesamowicie wzbogacił.
Serdeczności, 3/4!
Ciekawe połączenie prozy z poezją — gdzie się kończy dzień, kiedy zaczyna noc?
Czytając to rozważałem, czy sam zdecydowałbym się na takie badanie. Chyba nie, bo zostałem wychowany na żołnierza, nie pacjenta, ale to już mój problem.
Zostawiam 5 i pozdrawiam :)
Jesteś kobietą, a kobieta to z natury osoba odpowiedzialna, której powierzono pieczę nad życiem. Facet to co innego, łatwo go zastąpić. Jeden ginie, na jego miejscu pojawia się następny :)
"Kobieta to co innego, łatwo ją zastąpić. Jedna ginie, na jej miejscu pojawia się następna :)"
Towarzysko, możliwe, biologicznie, nie. Kobieta musi staranniej wybierać partnera, żeby inwestycja przyniosła spodziewany zysk. Facet nie musi, bo następnego dnia jest już ponownie naładowany. Inwestuje niewiele, nie ma nic do stracenia.
Żeby to lepiej zilustrować posłużę się eksperymentem przeprowadzonym kilkanaście lat temu w miasteczku uniwersyteckim na Harvardzie. Aktorami eksperymentu byli młodzi, urodziwi ludzie, kobieta i mężczyzna. Wpierw mężczyzna chodził po uniwersytecie i każdej napotkanej dziewczynie proponował seks. Za każdym razem spotkał się z odmową. Potem kobieta robiła dokładnie to samo. Odmówiono jej tylko jeden raz. Czym wytłumaczysz tak rażącą różnicę?
A tak serio, wiem o czym mówisz. Zanim zdecydowałam się, że to ten, długo się przyglądałam kilku mężczyznom. Chociaż... zrozumiałam, że to ten w pierwszej minucie, w której go zobaczyłam, jeszcze z daleka. Dziwne to wszystko.
„Kobieta prosi - szybko miękną”
Cha, cha, jak im szybko miękną, to prośba kobiety nadaremna :)
no dobrze, też zmiękłam, i powtórzę drugą część zdania, dla Twojej przyjemności: "czyli szybko twardnieją" :)
Wiersz bardzo dobry i świetnie koreluje z tekstem, piątak ??
Pozdro!
Bardzo fajnie napisane, z wyczuciem. Jest dosłownie, nie jest nachalnie. Bez zbędnego naturalizmu.
Maurycy proponuję dwa odmienne tematy, choć można je przepleść w jeden.
1) Cztery łapy, ogon i ogromne serce.
2) Wojna i pokój.
To takie proste. Napisz, oznacz wg. zasady, wrzuć na Główną i wklej link na Forum.
Potem czytaj i komentuj i czekaj na głosowanie.
Liczymy na Ciebie!!!
Literkowa
Dekaos Dondi proponuje tematy. Może trochę dziwne. Nie wiem.
1↔Za smutno na śmiech, za śmieszno na smutek.
2→Tam gdzie szybują cienie fruwających ptaków.
Czas do 10 września do 23.59
Liczymy na Ciebie!!!
Literkowa
Pozdrawiam
Któregoś dnia idę korytarzem, z drugą żoną mojego taty i jej dorosłym, czterdziestoletnim, niepełnosprawnym synem. Taką ekipą przyjeżdżaliśmy najczęściej. Idziemy i słyszymy rozmowę taty z pielęgniarzem:
- O, nadchodzi pana rodzina!
- Mówi pan, że zbliża się moja ostatnia godzina?
- Chachacha!
- Chachacha!
Mój tato miał dystans do siebie, był silny. Myślę, ze byłby zadowolony z mojego tekstu, a szczególne - z mojej odwagi.
Kurde, no wiem, że to może boleć, ale świadomość, że zostanę sama z obcymi ludźmi, z gołym tyłkiem na wierzchu, zupełnie nieprzytomna, to ja nie wiem, ale już wolę, żeby mnie bolało.
A jak se fotki będą pstrykać i wymieniać się z innymi wojewódzkimi szpitalami?
A może konskursy robią na śmieszny zadek miesiąca?
Ciągle o tym myślę. I myślę też o sposobie napisania, jak to możliwe, że osoba, która przeszła to badanie, napisała tak pięknie, jak o ceromonii przygotowania i picia herbaty. Trzeba mieć Artystyczną duszę, bez pięknej duszy, nie ma pięknych utworów. To jasne, jak słońce!
Haha, wtedy pytanie "A ładna ta dupa z twarzy?" nabierze prawdziwego sensu:))
I dziękuję za komplementy. Też mnie zawstydzają.
Ale tak to wszystko opisałaś, że jak film akcji... Mnie kiedyś wbijano jakąś szpilę w szyję i pamiętam, że chciałem lusterko,
bo byłem ciekaw widoku, ale lumpy nie dali:)↔Pozdrawiam:)↔%
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania