One heat wonder
ZIMNO, ZIMNO, zimno, zimno, zimno
Nigdy tak zimno być mi nie powinno
ZIMNO, ZIMNO, zimno, zimno, zimno
Ciepło wybrało drogę do mnie inną.
Piosenkę tę powtarzałem pod nosem pewnej mroźnej zimy wiele razy dziennie, w jesiennej kurtce pokonując dobry kilometr między przystankiem a stancją. Nudno było tak iść i zimno. Ogólnie nie marznę tak bardzo jak inni, mam silne serce i dobre krążenie. Lekarze dziwią się, skąd takie dobre, a ja od dziecka nie jem mięsa. Mam przy tym chorobliwą odporność na ból i chyba więcej niż odrobinę okrucieństwa wobec samego siebie. Teraz jest akurat ciepło, ale czasami, kiedy nie jest, siedzę na tej kanapie, leżę bardziej niż siedzę i mimo że marznę, nie potrafię wstać i zamknąć drzwi od balkonu, czy podkręcić grzejnika. Przykrywam się czymś, jeśli sięgnę, a jednak nie śpiewam już nic. Za to moja córka jak najbardziej! Baken-kuchen i coś o mleczku, kocie i miau. Pięknie śpiewa, a ja cieszę się z niej i z tego, że nie rozumie, że to piosenka o głodzie. Że krowy, że martwe myszy, że Andżelika z Psów. Kotek, mleczko i miau. Resztę wziąć na siebie. Zacząć uważać. Nie zamarznąć którejś nocy głupio.
Komentarze (3)
Wierszyk z początku tekstu jest straszny mroczny.
Ogólnie: daję piątala i uciekam w las.
Dopiszę tylko, że tekst krótki, ale zostawił refleksję, wzruszył.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania