Smutna ta opowieść. Wigilijne opowieści mają jednak do siebie to, że dopatrujemy się w nich jakiegoś głębszego przekazu. Tak i tutaj odkrywam istotę zdania, które urzekło mnie w poprzedniej części. Piękna historia, 5 :)
"...to jednak jeszcze nie koniec" - Trzymam Pana za tą "pogróżkę' ;), wszak wątki otwarte, aż proszą o kontynuację! Dziękuję za tekst! Oceny przestałem stawiać - za mało mam wiedzy na merytoryczne komentarze.
W pierwszej części tego tekstu pokazałeś problem weteranów wojennych i słabość państwa. W Stanach Zjednoczonych widać inwalidów wojennych bez kończyn na wózkach, żebrzących na ulicy.
W drugiej części problem wielkich korporacji i świat finansjery, bezwzglednoscość wobec pracowników. Wyścig szczurów do pieniędzy. Czy Ron musiał zginąć? Gdyby się zatrzymał, zwolnił.
W ostatniej części śmierć bezdomnego na ulicy. Pewnie znajdą go dopiero po świętach.
Ciekawa postać wędrowca, szefa z zaświatów, ostrzegał lecz nikt go nie słuchał. Dostał w spadku najbrzydszego psa, ale obietnice trzeba spełniać. Dobro powraca, pamiętajmy o tym.
Popełniłeś chyba błąd, jeśli nie jest to celowe... Ron został potrącony, a Poczciwy Stary Ted umarł przy fasadzie budynku. Pozdrawiam
Tak, to jak w USA weterani są zaniedbani to hańba.
Masz rację, popełniłem błąd i pozamieniałem imiona - teraz widać kto uważnie czyta :D Dzięki bardzo, że znalazłaś.
Również pozdrawiam.
"A wiesz jak to mówią: gdy patrzysz długo w otchłań ona zaczyna patrzeć na ciebie. Robiłem jednak swoje – obserwowałem i w końcu wyrwałem się z piekła ale nic nie mogło wyrwać piekła ze mnie." - zapewne więcej fragmentów jest warte przytoczenia, ale skopiowałam ten, bo mimowolnie spojrzałam w czerń nocy za oknem, zastanawiając się czy i ona patrzy na mnie...
Podtrzymuje spostrzeżenia z pierwszej części, tutaj nadal adekwatne. Jest klimatycznie, dramatycznie i refleksyjnie. I ta spokojna narracja, nawet w obliczu śmiertelnego wypadku opowieśćnie nie wypada z przyjemnego nurtu. Zostawiam piątaka :)
Komentarze (7)
W drugiej części problem wielkich korporacji i świat finansjery, bezwzglednoscość wobec pracowników. Wyścig szczurów do pieniędzy. Czy Ron musiał zginąć? Gdyby się zatrzymał, zwolnił.
W ostatniej części śmierć bezdomnego na ulicy. Pewnie znajdą go dopiero po świętach.
Ciekawa postać wędrowca, szefa z zaświatów, ostrzegał lecz nikt go nie słuchał. Dostał w spadku najbrzydszego psa, ale obietnice trzeba spełniać. Dobro powraca, pamiętajmy o tym.
Popełniłeś chyba błąd, jeśli nie jest to celowe... Ron został potrącony, a Poczciwy Stary Ted umarł przy fasadzie budynku. Pozdrawiam
Masz rację, popełniłem błąd i pozamieniałem imiona - teraz widać kto uważnie czyta :D Dzięki bardzo, że znalazłaś.
Również pozdrawiam.
Podtrzymuje spostrzeżenia z pierwszej części, tutaj nadal adekwatne. Jest klimatycznie, dramatycznie i refleksyjnie. I ta spokojna narracja, nawet w obliczu śmiertelnego wypadku opowieśćnie nie wypada z przyjemnego nurtu. Zostawiam piątaka :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania