Poprzednie części: Opowieści podręcznej
Opowieści z mchu i paproci
Słońce merda badylarzom,
jednakowoż zanosi się na lirykobranie.
Niewyczesana z włosów noc dobrze poszła w plecy
po tym, jak obalaliśmy mity pod skrzydełka
i liczne udka, których brak ideałowi
proboszczki paleniska domowego.
Kobieta stonoga, co na to hurysy?
Odżywam w rzęsie wodnej z odcałowaną żabą
po ukraińskich kniaziach.
Odbija mi, pośród całorocznej palmy z fototapety,
scalanemu w jedną nadzieję.
Piękną i po strzykanie w stawach,
gdzie wedle grobli spiętrzona mądrość czasu
a szumy wierzb zbiera stary ropuch
w pisankach na skrzeku.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania