Poprzednie częściOpowieści z trzewi - infekcja

Opowieści z trzewi - kichnięcie

Wyszumiałe wiechecie kołysały się łagodnie różową rzęsą

w rytm mocarnych tchnień zadysznych. Wilgotnawa ciepłoć

ukoiła nerwne polipy i pokryła lepką rosą śluzu nabłonkowego.

Było spokojno, tylko od czasu do czasu zamrazgolił nienackiem

kończysty dendrol.

...

Wtem nagle iskrą siną przeleciał sygnał z ciał migdałowatych.

Napiętą torsją pobudził polipy uśpione. Zafalowały gwałtownie

produkując śluzy gęste, nieprzebraną falą zalewając zatoki.

Skurcz gwałtowny porwał glutem ciało obce, nieopatrznie

wpadnięte w spokojne, dyszne rewiry i odstrzelił salwą mnogą

a gromką w inne obce przestrzenie.

Jeszcze rozlegały się rytmiczne wystrzały, periodem niespokojnym

ale słabnącym, aż ucichło wszystko ukojone pod spływającymi

z wolna falami śluzu potoczystego...

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Vasto Lorde 02.05.2015
    Hmm, jakby to skomentować. Sam nie wiem. Mogę Ci za to pogratulować, iż zajebiście to opisujesz. Niby to jest zwykłe kichnięcie, ale ty przedstawiasz to od tej drugiej strony, od środka czyli od strony na którą nikt nie patrzy, jest nie ważna, ale czy napewno? Mi się podoba, daje 4. Zaczne częściej rzucać okiem na twoje opowiadania. :)
  • Angela 03.05.2015
    Kichanie, niby taka zwyczajna sprawa : D 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania