Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Ostatnia istota we wszechświecie - część 2

Opowiadania ciąg dalszy:

Po drodze natknąłem się na ogromny wygasły wulkan, który kiedyś znajdował się kiedyś na dnie oceanu.

Nie zainteresowałem się nim zbytnio, lecz doszła do mnie myśl że od bardzo dawna nie było mi dane zobaczyć cokolwiek nowego. Dlatego postanowiłem że zbadam cały ten wulkan, zacząłem powoli

i dokładnie sprawdzać każdy zakamarek, szedłem i szedłem po parunastu minutach doszedłem za wulkan.

Po chwili stanąłem i zacząłem odchodzić od wulkanu żeby zobaczyć czy jest coś wartego uwagi,

i zobaczyłem, wyrwę w skale miała dwa metry wysokości i metr szerokości. Podszedłem szybko do niej, stanąłem centralnie przed nią, i zacząłem się rozglądać, szybko zauważyłem że jest to jaskinia, ale było coś z nią nie tak, było w niej za jasno.

Dlatego przed wejściem poważnie się zastanowiłem czy do niej wchodzić czy nie, po dłuższej chwili postanowiłem że zbadam tą jaskinię. Wszedłem do środka i zacząłem iść przed siebie ciasnym korytarzem miejscami ledwo się przeciskałem szedłem tak przez długi czas, minęło około dwie godziny

aż w końcu doszedłem do czegoś w stylu wyjścia z wąskiego korytarza było tam dużo jaśniej niż na początku.

Wszedłem tam nie zastanawiając się wiele, i zobaczyłem, zobaczyłem najpiękniejszą rzecz w moim życiu ogromna jaskinia wypełniona na każdym centymetrze kamieniami szlachetnymi różnego rodzaju od wielokolorowych opali aż po najczystsze rubiny i szafiry, niektóre były ogromne, ale najbardziej przykuł moją uwagę największy kamień ze wszystkich znajdujących się tam.

Był czymś co widziałem jako pierwszy raz w moim życiu, miał strukturę kwarcu bił wielkim zlepkiem kryształów emitował bardzo intensywne światło, które odbijając się od tych wszystkich brylantów tworzyło najpiękniejszą mozaikę kolorów jaką w życiu widziałem.

Podszedłem do tego kryształu powoli i niezdecydowanie podszedłem do niego lecz w prost na mnie wystawał długi kawałek tego kryształu dotknąłem go koniuszkiem palca, nawet nic z nim nie zrobiłem a on się ułamał.

Nagle usłyszałem trzask i zauważyłem że pod moimi nogami zaczęły pękać wszystkie brylanty dookoła mnie, złapałem kawałek kryształu który się ułamał i spróbowałem uciekać, nic to nie dało nie ważnie gdzie pobiegłem przede mną i tak wszystko pęka, w końcu dobiegłem do rogu i nie miałem gdzie uciekać.

No i stało się zapadła się pode mną podłoga jaskini, zacząłem spadać leciałem w dół było ciemno jedyne źródło światła to był ułamany kawałek kryształu w mojej ręce po dwóch minutach lotu zauważyłem pod sobą magmę świecącą się gorącą magmę pomyślałem sobie to już koniec, zamknąłem oczy i czekałem aż wpadnę by się spalić w magmie, pomyślałem sobie wtedy że wchodzenie do tej jaskini i dotykanie tego kryształu to był błąd, pomyślałem również sobie że chciałbym znaleźć się teraz na powierzchni.

Od razu po tym co sobie pomyślałem poczułem że przestałem spadać i że leże na ziemi zimnej ziemi. Otworzyłem oczy i zobaczyłem przed sobą wulkan który zaczął się zapadać do środka nagle poczułem że kryształ w mojej ręce zaczyna pękać, po chwili rozleciał się w pył.

Nagle poczułem się lekki i zacząłem rozumieć czemu przeżyłem jako jedyny. W chwili w której doszło do eksplozji poczułem się tak samo lekko jak przy tym gdy rozpadł się kryształ, i wtedy uświadomiłem sobie że była we mnie jakaś ukryta ogromna potęga. Okazująca się w chwili bezpośredniego zagrożenia życia.

Nie zastanawiałem się długo i pomyślałem że w okolicy tego wulkanu jest niebezpiecznie i czym prędzej zacząłem się oddalać po godzinie wędrówki dalej czułem się lekko, i doszło do mnie czemu kryształ rozpadł się w pył. Stalo się to ponieważ kryształ zadziałał jako rozrusznik mojej ukrytej mocy, rozpadł się dlatego że nie był w stanie wytrzymać tak ogromnej mocy.

Po chwili zastanowienia postanowiłem iść dalej szedłem tak przed siebie dwadzieścia kilka kilometrów, popatrzyłem się kontem oka za siebie było to intuicyjne ale zauważyłem coś nie możliwego, za mną co pięć, dziesięć metrów zaczęły się pojawiać małe roślinki, jak to zobaczyłem to ciarki przeszły mnie po całym ciele uśmiechnąłem się a po chwili popłakałem pierwsza żywa roślina którą zobaczyłem od prawie półtorej roku. i pomyślałem że muszę na nowo ożywić planetę i doprowadzić do normalnego stanu życia na planecie.

To be continued

pisał HamusukeJB

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Zdupikoks 20.11.2020
    Trochę średnio z tą końcówką i powtarzasz słowa
  • HamusukeJB 20.11.2020
    wiem nie zauważyłem wcześniej
  • HamusukeJB 20.11.2020
    a końcówka to tylko przejście do dalszej części fabuły
  • Karawan 20.11.2020
    Używany przez Autora znak Polski Walczącej jest pod ochroną. Byłoby miło gdyby Autor przestał szmatławić coś, za co Polacy płacili krwią i życiem!!
  • HamusukeJB 20.11.2020
    spoko
  • Karawan 21.11.2020
    Dziękuję!!

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania