Poprzednie częściOstatnia wycieczka (cz. 1/2)

Ostatnia wycieczka (cz. 2/2)

CZĘŚĆ 2

 

Leżałem bezwładnie na ziemi, wsłuchując się w śpiew ptaków i szum drzew….

- Tato! Ja latam! – usłyszałem krzyk Bjorna. Nie minęła sekunda i wstałem na równe nogi. To był on. Czy to wszystko było snem? Czy my rzeczywiście żyjemy, i to osobno? Po chwili wszystkie moje zwątpienia się wyjaśniły. Gdy spojrzałem na moją dłoń, była przezroczysta. Wtedy do mnie dotarło, że jesteśmy duchami.

Stałem i z niedowierzaniem przyglądałem się Bjornowi. Postanowiłem, że również spróbuję latać. Uniosłem nogi i poczułem, jak tracę grunt pod nogami.

- Bjorn? To ty? – spytałem cicho – chodź do mnie!

Mój mały synek znowu był przy mnie. Zeszliśmy na ziemię i usiedliśmy. Bjorn miał masę pytań.

- Gdzie my jesteśmy? Czemu jesteś przezroczysty? Gdzie jest mama i siostra? Czemu ja latam?

Musiałem go uspokoić i opowiedziałem mu wszystko, co się stało. No, może nie wszystko. Te drastyczne momenty zostawiłem dla siebie. Chyba niewiele z tego zrozumiał, ale cieszył się, że jest ze mną. Do oczu napływały mi łzy. Strasznie się cieszyłem. Cały czas sprawdzałem ręką plecy. Niczego już tam nie czułem. Byłem przeszczęśliwy, że to się już skończyło.

Wtedy wpadłem na genialny pomysł. Znajdziemy tego faceta i damy mu nauczkę. Potem znajdziemy Evę i Kristinę i dowiemy się, co miała z tym wspólnego.

- Bjorn, wiem w co się możemy pobawić – Słysząc to, młodemu zaświeciły się oczy –Niedaleko stąd mieszka taki pan. Możemy zrobić mu parę żartów, jak chcesz.

- Taak! – Krzyknął z entuzjazmem – Kiedy zaczynamy?

- Teraz! – Na te słowa wzbiliśmy się w powietrze i polecieliśmy do szopy.

Gdy do niej weszliśmy, przypomniało mi się wszystko, co się tutaj działo. Przeszły mnie dreszcze. Bjorn wiedział, że musimy być bardzo cicho, bo inaczej zabawa się nie uda. Zobaczyliśmy go. Leżał na kanapie i spał. Wtedy do głowy wpadł mi pewien pomysł. Kazałem młodemu zostać w progu. Podszedłem do niego po cichu i szepnąłem do ucha:

- Karma wraca mój drogi…

Facet zerwał się na równe nogi. Rozejrzał się po pokoju, na szczęście nie był w stanie nas zauważyć. Wróciłem do Bjorna i poszliśmy dalej.

Dałem mu kamień i kazałem rzucić nim w okno. Gdy to zrobił, usłyszałem krzyk. Gość był kompletnie zmieszany i nie wiedział co się dzieje. Razem z nim, na miejsce przybiegł również pies.

Nie miałem pojęcia ile czasu minęło od tamtego zdarzenia, ale byłem pod wrażeniem, że jeszcze żyje. Bjorn schował się za mnie, gdy go zobaczył.

¬- Spokojnie, teraz nic ci nie zrobi, nawet Cię nie widzi – Uspokoiłem synka. Obydwoje zaczynaliśmy świetnie się bawić. Szczególnie lubiliśmy działać w nocy. Bujaliśmy się na lampach, straszyliśmy psa, szeptaliśmy facetowi różne rzeczy i rozwalaliśmy jego dom. Trwało to może tydzień, kiedy nagle zobaczyłem, że najwidoczniej jego psychika nie wytrzymała. Powiesił się na lampie w kuchni. Nawet nie było mi go szkoda. Bardziej żałowałem psa. On i tak już ledwo chodzi. No cóż, pierwszy punkt zrobiony.

Wyszliśmy z szopy i stanęliśmy przed nią. Bjorn spojrzał na mnie i spytał

¬- Co teraz zrobimy? Znajdziemy mamę?

- Tak, wrócimy do domu. Pewnie tam siedzi z Kristiną.

Wziąłem głęboki wdech i ruszyliśmy w drogę. Od domu dzieliła nas mniej więcej godzina lotu. Z góry wszystko wyglądało inaczej. Las był ogromny, lecz z takiej wysokości drzewa wydawały się o wiele mniejsze. Miałem nadzieję, że Eva rzeczywiście będzie w domu. Mogła również siedzieć u swojej przyjaciółki Anny i opowiadać jej o całym zdarzeniu. Nie lubiłem jej. To przez nią Eva stała się wredna i częściej się kłóciliśmy. Wtedy do głowy wpadła mi myśl. Może ona też ma z tym coś wspólnego?..

Minęła godzina lotu i byliśmy prawie na miejscu. Dotarliśmy na przedmieścia Vastervik. Ostrożnie wylądowaliśmy na chodniku przed domem. Szczerze mówiąc bałem się tam wchodzić, jednak musiałem. Powiedziałem Bjornowi, żeby nie krzyczał i starał się być jak najciszej. Na szczęście okno było otwarte, więc weszliśmy bez problemu. Zobaczyłem ją. Siedziała na kanapie, trzymając w dłoni telefon. Była czymś zdenerwowana. Dzwoniła do kogoś, lecz ten ktoś nie odbierał. W końcu odłożyła komórkę i wyszła do kuchni. Wziąłem jej telefon, nie zważając na Bjorna. Wszedłem w SMS-y. Zobaczyłem dziwną rozmowę. Kontakt był zapisany imieniem „Goran M”. Nie miałem pojęcia, kim był ten człowiek. Zacząłem czytać rozmowę.

E: Jesteśmy na miejscu, idę do Ciebie.

G: Jest z Tobą Kristina?

E: Tak, ale nie pozwolę Ci się do niej zbliżyć.

G: Ehh, Czekam na Jamesa

E: Masz go?

G: Nawet lepiej, złapałem obu.

E: Jak to obu? Kogo jeszcze masz?

G: Jamesa i jakiegoś dzieciaka.

E: Jego nie miałeś ruszać! Wypuść go, to mój syn!

G: Ups, za późno, ha ha!

Co to ma znaczyć? Czy to był spisek? Czy Eva kazała mu mnie zabić? Czemu ten facet pytał o Kristinę? Wiedziałem tylko, że Bjorn był „przypadkową ofiarą”. Tak wiele pytań i żadnej odpowiedzi. Nic nie łączyło się w całość. Nagle usłyszałem krzyk, przechodzący w pisk. To była Kristina. No tak, zapomniałem powiedzieć Bjornowi, żeby nigdzie nie uciekał. Szybko odłożyłem telefon na miejsce i pobiegłem po młodego. Stał nad Kristiną, która bawiła się lalkami. Najwyraźniej chciał się z nią pobawić. Złapałem go szybko i stanęliśmy w rogu pokoju. Pokazałem mu, że ma być cicho i stać w miejscu. Eva szybko przybiegła do córeczki

- Co się stało rybko, dlaczego płaczesz?

- Słyszałam jakiś głos, czy to był Bjorn? Gdzie on jest? – Po tych słowach Eva zamarła – Chyba chciał, żebym się z nim pobawiła.

- Bjorna tu nie ma, jest bardzo daleko stąd- powiedziała zaniepokojona. – Co takiego mówił?

- Że chce się bawić i wygłupiać się ze mną– powiedziała Kristina, nie przerywając zabawy. Żeby temat się skończył, przeskoczyłem do salonu i zrzuciłem krzesło. Eva, słysząc huk ruszyła w tamtą stronę. Rozejrzała się po pokoju, jednak mnie nie widziała. Wziąłem jej komórkę, zabrałem Bjorna i uciekliśmy z domu.

- Po co do niej poszedłeś? Przecież ona i tak cię nie widziała

Bjorn spuścił głowę i nie odpowiedział. Staliśmy przed domem. Wyjąłem telefon z kieszeni, żeby przeczytać całą rozmowę. Wtedy znalazłem jedną wiadomość od rzekomego Gorana, która rozwiała moje wszystkie wątpliwości;

G: Daj mi znać, jak wyjedziecie, zacznę przygotowywać wszystko. Gdy będziecie w lesie, przyjdziesz do szopy pod pretekstem załatwienia się. Wtedy omówimy szczegóły. Przypilnuj tylko, żeby James do tego czasu nie czytał naszej konwersacji.

E: Ok. :)

 

Co to miało znaczyć? Eva zaplanowała moje morderstwo? Co do tego miał Bjorn i dlaczego ona to zrobiła? Jedno było pewne – musiałem dowiedzieć się, co to za typ i co go łączyło z moją żoną. Nie znałem niestety jego nazwiska, jednak była masa sposobów, żeby sobie z tym poradzić. Założyłem, że poznali się tutaj, więc wpisałem frazę

”Goran Vastervik”

I tu zaczęły się schodki. Goranów w Vastervik była cała masa. Wszedłem w zdjęcia, żeby szybciej go zidentyfikować. Wtedy zauważyłem coś, co mnie zaniepokoiło i jednocześnie potwierdziło moje przypuszczenia.

Pod tym imieniem w Internecie widniało zdjęcie naszego mordercy. To był na pewno on, nie miałem żadnych wątpliwości. Goran Monsen, bo tak miał na nazwisko, jak się okazało był emerytowanym chirurgiem plastycznym. Było o nim dosyć sporo artykułów, czyli musiał być dobry w swoim fachu.

Automatycznie przed oczami pojawił mi się obraz jego, wiszącego na lampie w kuchni. Znalazłem artykuł o jego życiu zawodowym i o tym, jak zbankrutował.

 

„ Goran Monsen, najlepszy chirurg plastyczny w Vastervik, właśnie ogłosił, że przechodzi na emeryturę. W swoim zawodzie pracował ponad 30 lat. Po śmierci żony, która zmarła rok temu na nowotwór, mężczyzna wyznał, że nie daje już sobie rady. Niestety jednak, nie miał zbyt wiele pieniędzy, więc musiał wyprowadzić się z miasta, jednak nikomu nie zdradził, dokąd wyjechał…”

„ Od początku wydawał się dziwny. Zawsze w plecaku nosił wycinki z gazet, na których były niepokojące rzeczy. Fascynowały go wszelkiego rodzaju zdeformowania, które u normalnych ludzi powodowały odruch wymiotny. Często, gdy siedział przy swoim biurku, widziałem jak ogląda w komputerze filmy z gatunku Gore, na których było widać właśnie zdeformowane ciała oraz „ludzkie hybrydy”. Czasami serio nas niepokoił, jednak wiedzieliśmy, że nic nam nie zrobi”- Mówił w wywiadzie David Berg, który pracował razem z Goranem.

 

Czyli to był spisek. Najwidoczniej Goranowi brakowało dawnego zawodu. Ludzkie hybrydy? Może to był ten jego „projekt” , o którym wcześniej mówił. Dlatego Eva miała mu dać znać, kiedy byliśmy w lesie. Musiał się przygotować i pewnie chciał nas zaatakować, ale Bjorn pokrzyżował im plany. Mimo to, i tak dali radę. Teraz, gdy wszystko było jasne, musiałem wrócić do Evy, jednak nie miałem dobrych zamiarów.

- Bjorn, słuchaj mnie. Musimy wrócić do mamy, ponieważ chce z nią porozmawiać. Musisz być cicho i nie uciekaj nigdzie.

Na te słowa młody tylko pokiwał twierdząco głową. Wróciliśmy do domu. Bjorn został w przedpokoju i próbował zobaczyć w lustrze swoje odbicie. Ja w tym czasie poszedłem do Evy. Postanowiłem, że zrewanżuję jej się za to, co nam zrobiła. Zbliżyłem się do niej, na co się wzdrygnęła. Przysunąłem się do jej ucha i wyszeptałem

- Karma wraca moja kochana, opowiedz mi, skąd znasz Gorana i dlaczego nam to zrobiliście.

Eva zbladła. Siedziała, patrząc w jeden punkt z szeroko otwartymi oczami. Strasznie głośno oddychała. Rozglądała się nerwowo po pokoju, jednak nic nie zauważyła.

- James, to ty? Co tu robisz? – spytała zaniepokojona. Chyba nawet nie liczyła na odpowiedź.

¬- ¬¬No dalej, czekam – widziałem, jak w jej oczach gromadzą się łzy. Zaczęła płakać

- To wszystko przez Ciebie James. To ty mnie sprowokowałeś swoim zachowaniem. Miałam Ciebie dosyć. Gdy wyświetlił mi się artykuł dotyczący Gorana, pomyślałam, że to idealna okazja. On szukał królika doświadczalnego, a ja potrzebowałam się uwolnić. Znalazłam jego numer w Internecie i zadzwoniłam. Umówiliśmy się w lesie, przez który przejeżdżaliśmy w rzekome góry, pamiętasz? Gdy wyszliście z Bjornem, dałam mu znać, żeby się przygotował. Na początku miał wybiec na ulicę, jednak gdy go zobaczył, zmienił zdanie. Sprowokował cię, żebyś przyszedł, wykorzystując Bjorna do tego. Jego celem było stworzenie hybrydy z dwóch ciał; martwego i żywego. Był ciekawy, ile żywy organizm przeżyje, jak zareaguje i po jakim czasie martwe ciało zacznie gnić. Chciał prowadzić obserwacje i zostać naukowcem. James, jest jeszcze jedna sprawa, o której powinieneś wiedzieć… – Gdy miała dalej mówić, jej telefon nagle zaczął dzwonić. To była Anna. Eva była strasznie rozkojarzona, jednak nie odebrała. Niestety, nie skończyła mówić o tym, o czym chciała mi powiedzieć.

- Więc to tak – odparłem. Czułem się, jakbym prowadził niewiadomo jak ważne śledztwo – Czemu nic mi nie mówiłaś? Wystarczyła spokojna rozmowa. Wiesz, że dla Ciebie byłem w stanie zrobić wszystko…

- Co z Goranem? Nie mogę się do niego dodzwonić – Eva kompletnie olała moje słowa. Bardziej przejmowała się nim, niż nami. Nawet nie spytała gdzie Bjorn i co z nim

- Nie żyje, powiesił się bo miał nas dość – odparłem znudzonym głosem

Eva nic nie odpowiedziała. Odwróciła wzrok. Momentalnie wyprowadziła mnie z równowagi, jednak starałem się panować nad sobą.

- SERIO BARDZIEJ PRZEJMUJESZ SIĘ NIM NIŻ NAMI? WIESZ W OGÓLE, ŻE BJORN TEŻ TU JEST? CAŁY CZAS SIĘ O CIEBIE PYTAŁ, A TY MASZ NA NIEGO WYLANE PO CAŁOŚCI. NIE WIDZIAŁEM NIGDY WREDNIEJSZEJ I BARDZIEJ EGOISTYCZNEJ KOBIETY, NIŻ TY. – Wydarłem się na całe gardło, po czym ruszyłem w stronę Bjorna, który dalej siedział przed lustrem.

- Słuchaj młody, idź do Kristiny i pobaw się z nią w pokoju, ja muszę załatwić pewną sprawę z mamą. – ¬powiedziałem do Bjorna. Bez słowa skinął głową i poszedł do niej.

Ruszyłem do niej. Byłem wściekły. Zaplanowała moje morderstwo i jeszcze obwinia mnie za to. Stanąłem nad nią i zacząłem mówić

- Teraz mnie słuchaj. Nie wiem, co zaszło między Tobą a Goranem. Szczerze teraz mnie to już nie obchodzi, i tak już nie żyje. Powiedz mi tylko, co Ci zrobił Bjorn, że aż tak go olewasz. Tęsknił za Tobą przez cały czas.

Eva chyba dalej nic sobie z tego nie robiła, nawet nie patrzyła w moją stronę. Zaciskała zęby ze złości. Najwidoczniej była zirytowana moją obecnością.

- Wiesz, że teraz już nic mi nie zrobisz? Będę tu siedział tak długo, jak tylko będę chciał – Próbowałem ją sprowokować. Tym razem od razu zadziałało. Odsunęła się ode mnie i odskoczyła. Zacisnęła pięści, wzięła rozbieg i ruszyła w moją stronę. Chyba zapomniała, że jestem duchem, którego nie da się nawet dotknąć. Widziałem, jak przelatuje przeze mnie. Niefortunnie wypadła przez okno, które było za mną.

Rozbiła szybę i z wielkim hukiem wpadła do ogródka. Podszedłem, żeby zobaczyć, co z nią. Leżała plecami do góry na trawie i nie ruszała się. Jej prawa noga była nienaturalnie wygięta. Wyszedłem tam, żeby ostatni raz jej się przyjrzeć. Z ust ciekła jej krew, a w ręce wbiły się małe kawałeczki szyby. Przyglądałem jej się jeszcze przez chwilę obojętnie, po czym wróciłem do Bjorna. Znalazł swoje figurki dinozaurów w pokoju Kristiny i próbował się nimi bawić.

Wtedy na zewnątrz usłyszałem czyjeś krzyki. Wyjrzałem przez okno i nie dowierzałem w to, co widziałem. Ze zdumienia aż przetarłem oczy. To był Goran, również jako „ludzki duch”.* Nie wiem, czy mnie widział, czy nie, ale stał przed domem i wołał Evę. Zapominając o małej Kristinie, wziąłem Bjorna ze sobą i wyszliśmy do niego.

¬¬- Witam serdecznie, kolego. Jak tam życie? – Zapytałem. Gość stanął jak wryty.

¬- James, co ty tu robisz? Gdzie jest Eva? – odpowiedział zaniepokojony.

- Co z wami? Wcześniej Eva pytała o Ciebie, teraz ty o nią? Dla twojej informacji nie żyje. Próbowała mnie zaatakować i wypadła przez okno. Leży w ogródku.

Po tych słowach Goran natychmiast ruszył do niej. Nie czułem już potrzeby siedzenia tutaj, więc postanowiliśmy z Bjornem, że polecimy do Olandii. Był tam ogromny park dinozaurów, do którego młody zawsze chciał pojechać.

W tym czasie Goran postanowił rozejrzeć się po domu. Przechadzał się między pomieszczeniami, gdy nagle wszedł do pokoju, w którym bawiła się mała Kristina.

¬¬¬¬¬- A więc to ty. Jesteś strasznie podobna do Evy

¬Kristina nie widziała nikogo, ale wszystko słyszała. Rozejrzała się po pokoju i przerażona zapytała

- Gdzie jest mamusia? Co jej się stało? Kim ty jesteś?

- Spokojnie rybko, teraz ja się Tobą zajmę – Goran podszedł do stolika Kristiny, wziął farbki, które tam leżały i wylał je na siebie – Teraz mnie widzisz?

Dziewczynka nic nie powiedziała. Pokiwała tylko głową na potwierdzenie

- Pobawisz się ze mną? – Odezwała się po chwili ciszy. Chyba nie rozumiała, że Goran był duchem.

- Jasne, ale znam lepsze miejsce. Weź swoje lalki, czy co tam chcesz i chodź za mną – mówiąc to, pomachał ręką.

Mała Kristina naiwnie posłuchała i spakowała swoje lalki. Wyszli razem z domu i ruszyli przed siebie. Goran uniósł dziewczynkę i razem polecieli. Opuścili Vastervik i polecieli do Tandovala, żeby zaszyć się w lesie. Po drodze Kristina zadawała masę pytań, na które Goran cierpliwie odpowiadał.

Po jakimś czasie, gdy dotarli na miejsce, dziewczyna była lekko wystraszona. Udawała że nie wie, co mężczyzna ma zamiar zrobić. Stali na drodze, na której zatrzymali się z rodziną podczas „wyjazdu w góry”. Kristina wyciągnęła ze swojej torebki butelkę z wodą. Spojrzała na niego i uśmiechnęła się w taki sam sposób, w jaki Goran uśmiechał się do Jamesa w szopie. Odkręciła nakrętkę, wylała zawartość całej butelki mówiąc pod nosem .

- Żegnaj, tato…

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania