Poprzednie częściOszustka (prolog)

Oszustka (7)

Wracałam do swojego mieszkania po ciężkim dniu pracy z duszą na ramieniu. Nie wiedziałam kompletnie, co mogę tam zastać. Od tygodnia panował w nim absolutny chaos. Wszędzie leżały porozrzucane puste butelki i puszki po piwach oraz pudełka po pizzy. Powoli przytulne cztery ściany zamieniały się w melinę lub jak kto wolał metę. A to wszystko dzięki komu? Miłosz z racji przebywania w mieście, którego nie znał, postanowił wprowadzić się do mnie, zamiast po prostu wrócić do siebie. Dlaczego ja się na to w ogóle zgodziłam? Znów pozwalałam przejmować nad sobą i swoim życiem kontrolę.

- Wróciłaś – o dziwo był trzeźwy – co tak długo?

Posłałam mu niechętne spojrzenie. Od kiedy to rozliczał mnie z czasu spędzanego poza domem? Chyba nie sądził, że będę mu się tłumaczyła, z czegokolwiek. Jeżeli się nudził, zawsze mógł odejść. Nie miałam zamiaru zatrzymywać go przy sobie na siłę.

- Może w końcu – warknęłam – wyniósłbyś się z mojego mieszkania? Wystarczająco nadużywasz mojej gościnności. Przespałam się z tobą, dopiąłeś swego.

Byłam nim zmęczona. Z salonu urządził sobie sypialnię, odbierając mi w ten sposób większą część wolnej przestrzeni. Chwilami nie mogłam na niego nawet patrzeć. Wciąż czułam na sobie jego ręce i czułam jego oddech przy swojej twarzy. To było nie do wytrzymania.

- Co ty na to, gdybyśmy wrócili do siebie – uśmiechnął się delikatnie – i było tak jak dawniej? Wrócisz ze mną do miasta, przestaniesz się ukrywać, a ja postaram ci się wybaczyć to, że mnie zostawiłaś.

To się nie działo naprawdę. On żartował. W ogóle skąd przyszedł mu taki pomysł do głowy? I jeszcze ten powrót do miasta. Od roku to tutaj był mój dom, polubiłam to miejsce i nie miałam najmniejszego zamiaru wracać na stare śmieci. Zbyt wiele złych wspomnień.

- Wybij to sobie z głowy – krzyknęłam, potrząsając zbyt gwałtownie głową – już nigdy nie będziemy razem. Przypomnij sobie, do czego mnie zmuszałeś. Nie kręcą mnie już niegrzeczni chłopcy.

W odpowiedzi zaśmiał się i uderzył mnie w twarz. W sumie mogłam się tego spodziewać. Przeważnie, gdy brakowało mu argumentów, pięść służyła mu pomocą. Twarz piekła żywym ogniem, ale wycofanie się w takim momencie dałoby mu powód do wiwatu i górowania. Zupełnie, jakby był w czymś lepszy.

Mocny cios na szczęście mnie nie powalił na podłogę i wciąż stałam na prostych nogach.

- Ty tępa suko — nareszcie zaczął pokazywać swoje prawdziwe oblicze, bo dotąd jakoś był zbyt grzeczny i wyrozumiały — beze mnie jesteś nic niewartym zerem.

Wzruszyłam ramionami. Dawniej często to słyszałam. Jeden raz więcej, nie robił mi różnicy.

- Jakoś to przeżyję – twardo obstawiałam przy swoim – przy tobie i tak nigdy nie byłam i nie będę nikim ważnym.

Znów chciał mnie uderzyć. Czekałam przygotowana na kolejny cios, ale nic takiego nie nastąpiło. Zrezygnował.

- Szkoda mi ręki na ciebie – odparł z pogardą i pogroził mi tylko palcem – będziesz żałowała swojej decyzji. Mogę ci to obiecać.

Wycofałam się do drzwi wyjściowych i gwałtownie je otworzyłam.

- Wynoś się stąd – podniosłam głos, mocno zaciskając dłoń na klamce – nie mam już szesnastu lat i nie boję się ciebie. Twoje rzeczy wyślę ci pocztą, znam adres, a teraz wyjdź.

 

Siedziałam na podłodze w czystym salonie, pijąc trzecią lampkę wina. Zaraz po wyjściu Miłosza, wzięłam się za sprzątanie. I teraz mogłam podziwiać efekty swojej pracy. W telewizorze leciał, jakiś tani horror, ale nie zwracałam zbytniej uwagi na tym, co działo się na szklanym ekranie. Wreszcie mogłam przestać zamykać się w sypialni od środka na noc i spać spokojnie bez konieczności czuwania, czy przypadkiem nie próbuje się włamać. Propozycja powrotu do niego, kompletnie wytrąciła mnie z równowagi. Co mu strzeliło do głowy?

Nasza relacja od początku była zła i toksyczna. Poznałam go, mając niespełna szesnaście lat, on wtedy miał dziewiętnaście i kilka wyroków na swoim koncie. Głównie drobne kradzieże, ale również włamania i pobicia. Wtedy niestety imponowało mi to i byłam w nim zakochana. Robiłam wszystko, żeby z nim być, i chciałam zasłużyć na uczucie z jego strony. Gdy mi się to po dłuższym czasie udało i nazwał mnie „swoją dziewczyną” po raz pierwszy, chciałam skakać do góry z radości. Przez pewien czas, czułam się niczym, jak w bajce. Uważałam go za swojego księcia, wierzyłam i ufałam mu, aż któregoś dnia postanowił przenieść nasz związek na inny poziom. Później była już tylko linia pochyła, po której zaczynałam stopniowo zsuwać się w dół.

Zamknęłam oczy, odganiając od siebie te wspomnienia. Powroty do przeszłości nie były niczym przyjemnym.

 

Michał

 

Siedziałem w samochodzie przed jej blokiem i mocno zaciskałem dłonie na kierownicy. Nie mieściło mi się w głowie, jak można było być aż tak okrutną i perfidną osobą. Dlaczego nie raczyła mi o tym powiedzieć, gdy byłem u niej? Do jasnej cholery! Miałem prawo wiedzieć.

Wściekły wysiadłem z auta i głośno zatrzasnąłem drzwi, dając lekki upust złości. Wciąż miałem przy sobie zapasowy komplet kluczy i teraz zamierzałem z nich skorzystać. Celowo ich nie oddałem i nie sądziłem, by w tak krótkim czasie zechciała wymienić zamki na wszelki wypadek.

Rano, gdy się obudzi, będzie zaskoczona moim widokiem i nie zdąży wymyślić żadnego kłamstwa.

Wsadziłem klucz i chciałem go przekręcić, ale wtedy uzmysłowiłem sobie, że drzwi są otwarte. Swoją drogą nie było to zbyt rozsądne posunięcie, przecież każdy mógł wejść, jak do siebie.

Po cichu przeszedłem do salonu. Rozejrzałem się dookoła. Wszędzie panował porządek i jedyne, co mi nie pasowało, to dwie puste butelki po winie i śpiąca Wiktoria na podłodze.

Serce gwałtownie mi przyspieszyło. Wyglądała tak bezbronnie. Schyliłem się z zamiarem podniesienia jej i przeniesienia na łóżko. Ramieniem otworzyłem drzwi do sypialni. Oczy otworzyła dopiero w momencie, gdy delikatnie kładłem ją na łóżku.

- Michaś – wymruczała moje imię – wiedziałam, że kiedyś wrócisz.

Najwyraźniej musiała upić się tymi dwiema butelkami wina, bo wyglądała na ucieszoną moim widokiem. Przykryłem ją kołdrą i miałem zamiar wyjść z pokoju, ale chwyciła moją dłoń i spojrzała całkiem trzeźwym wzrokiem.

- Śpij ze mną. Potrzebuję cię. Nie zostawiaj mnie.

Poczułem gulę w gardle, coś boleśnie ścisnęło w środku. Gdyby wypowiedziała te słowa rok temu, byłbym najszczęśliwszym facetem na ziemi, ale teraz to nie miało żadnego znaczenia. Liczyło się coś innego.

Następne częściOszustka (8) Oszustka (9) Oszustka (10)

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania