Czytałem kiedyś wiersz, o sposobie na koszmary. Czytałem w życiu mnóstwo wierszy, zarówno tych uznanych licznymi nagrodami twórców, jak i amatorów, aspirujacych do miana - i tak naprawdę, od przeszło dekady mojej przygody z tym fachem - pamiętam tylko ten jeden. Zresztą, żeby nie zapomnieć nigdy, za zgodą autorki użyłem go w swoim tekście - i widzisz, tego swojego nie pamiętam, a wiersz tak.
Otóż sposobem na koszmar, według autorki, było upolowanie psa, takiego burka/kundelka zwykłego, podwórkowego - spalenie go i - po wcześniejszym zarzuceniu sobie na głowę ręcznika, inhalowaniu palonej sierści, mięsa, uczuć jakie mieliśmy do tego zwierzaka. I to ponoć pomagało, na zasadzie: nic gorszego.
I tak samo jest z tą niewidzialnościa, o której piszesz.
Nic gorszego...
Może twojego tekstu nie zapamiętam na wieki weków, jednak na chwilkę się przy nim zatrzymałem. A to już coś.
Pan Kazik dzięki swojemu ''czarowaniu'' był widzialny dla innych poprzez strach przed nim. Trochę dziwny sposób zwrócenia na siebie uwagi, ale może najlepszy, żeby mieć święty spokój. Fama poszła i można spokojnie żyć, czyli niewidzialnie. Iluzją, wyobrażeniem.
A jednak są chwile, kiedy to nie wystarczy, jedno spojrzenie może wywrócić latami budowany mur i wtedy dochodzą do głosu takie ludzkie, zwyczajne pragnienia i tęsknoty. Niewidzialne, a jakże żywe.
Bardzo ciekawe co mówisz. Przypomniał mi się jeden z ulubionych filmów - Mroczna Pieśń (https://www.youtube.com/watch?v=7vIkYntMIIY) - facet grający czarnego maga mówi, że jego największym życzeniem jest zostać niewidzialnym. Chciałby po prostu móc odpocząć przed tym całym pieprznikiem jaki go czeka po śmierci.
Święty spokój jest cenny i kruchy - bycie niewidzialnym. Wystarczy jednak jedno spojrzenie, by starannie układana latami konstrukcja runęła. Choć wiemy, że zostaną zgliszcza to z radością dokładamy do ognia.
Rozświetliłaś mi to, co siedziało w głowie, gdy opowiadałem o panu Kaziku. Często jest tak, że aby zrozumieć siebie potrzebny jest do tego drugi człowiek.
Miauk.
Zenza:)↔Z wieloma sprawami, co człek nosi w głowie, jest niewidzialny dla innych. A czasami, aż za bardzo. Także wiele obrazów, jest dla jednych "niewidzialnych' a dla innych→jak najbardziej. W pewnym sensie, jeno pozazdrościć Panu Kazikowi. Umieć widzieć: odczuwaniem, wyobraźnią itp, nie tylko wzrokiem, to wielki przywilej. Chociaż skorupa niewidzialności, prędzej czy później, może ulec zniszczeniu, z różnych przyczyn:)↔Pozdrawiam🤣:)
Zauroczenie samo w sobie to coś koszmarnego, jak kogoś dosięgnie, ale wiarę temu dałam,
jak i mnie dotknęło (czerwoną nitkę na palcu noszę do teraz)
Tekst czytało się bardzo płynnie, jakoś tak docierało to do człowieka. Znać wyrobione pióro.
Poprzedni komentujący powiedzieli już wszystko, co potrafiłabym mądrego powiedzieć o tym tekście (i trochę więcej), więc powiem tylko, że klimatyczne i baardzo dobre.
Myśli moje, cudze, niczyje. To z nich stworzona jest esencja widzialnego świata. Próbujemy z myśli budować wysokie widelce, ze słów układać drogowskazy do nich prowadzące. Niewidzialny świat żyje własnym życiem tuż obok naszych przeczuć, lęków i radości. Brzdękają widelcami, boją się brzydoty...mucha mi lata koło włosów.
Bettina tryskam życiem umiarkowanie, akurat tyle, by się nie wykrwawić.
Zauważyłem, że masz problem z czasem. Może stąd to osłabienie. Proponuję wyrzucić oba zegarki.
Jak pisał Gombrowicz w Dziennikach - ciekawe jest tylko ja. Dlatego staram się pisać o sobie. Czasami coś wspomnę o zapchanej kanalizie, ale to jest horyzont zdarzeń w egocentrycznym świecie.
Dziękuję Plath.
Komentarze (29)
Otóż sposobem na koszmar, według autorki, było upolowanie psa, takiego burka/kundelka zwykłego, podwórkowego - spalenie go i - po wcześniejszym zarzuceniu sobie na głowę ręcznika, inhalowaniu palonej sierści, mięsa, uczuć jakie mieliśmy do tego zwierzaka. I to ponoć pomagało, na zasadzie: nic gorszego.
I tak samo jest z tą niewidzialnościa, o której piszesz.
Nic gorszego...
Może twojego tekstu nie zapamiętam na wieki weków, jednak na chwilkę się przy nim zatrzymałem. A to już coś.
Dobrego dnia
Twój komentarz Szaleju to także coś - wielkie dzięki. Wszystkiego dobrego.
A jednak są chwile, kiedy to nie wystarczy, jedno spojrzenie może wywrócić latami budowany mur i wtedy dochodzą do głosu takie ludzkie, zwyczajne pragnienia i tęsknoty. Niewidzialne, a jakże żywe.
Pozostaję pod urokiem lekkości pióra
Święty spokój jest cenny i kruchy - bycie niewidzialnym. Wystarczy jednak jedno spojrzenie, by starannie układana latami konstrukcja runęła. Choć wiemy, że zostaną zgliszcza to z radością dokładamy do ognia.
Rozświetliłaś mi to, co siedziało w głowie, gdy opowiadałem o panu Kaziku. Często jest tak, że aby zrozumieć siebie potrzebny jest do tego drugi człowiek.
Miauk.
Dobrej nocy.
jak i mnie dotknęło (czerwoną nitkę na palcu noszę do teraz)
Tekst czytało się bardzo płynnie, jakoś tak docierało to do człowieka. Znać wyrobione pióro.
Pozdrawiam ~
Pozdrawiam z księżyca.
Coś o połączeniu duchowym.
Widzieć? A widzisz, że jestem osłabiona?
I jak Ty się czujesz?
Zauważyłem, że masz problem z czasem. Może stąd to osłabienie. Proponuję wyrzucić oba zegarki.
Tam, gdzie moc jeziora dzieliła się na zamglony horyzont i mnie, przystanąłem na chwilę.
Coś w ten deseń.
Dziękuję Plath.
taki pan
co jest kazikiem
i ma czyste nogi
i pi
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania