krótki kurs asertywności

Jadłem sobie pikantne skrzydełka z KFC w KFC, które znajdowało się, a właściwie rozciągało się w galerii handlowej Auchan. Siedziałem sam przy stoliku, nade mną wisiała olbrzymia lampa na grubym kablu przymocowanym do sufitu, który majaczył gdzieś hen wysoko. Podszedł do mnie jakiś koleś nieogolony, niezbyt czysty, ale też niezbyt brudny, taki średni, lekko niechlujny. Miał wyświeconą ortalionową kurtkę i sfatygowany kaszkiet na głowie. Położył przede mną jakąś kartkę i poszedł dalej. Na kartce napisane było, że niby jest głuchoniemy i zbiera na jedzenie. Nawet trzy złote, błagał napis, będzie dobrym datkiem.

Głuchoniemy, pomyślałem sobie. Sprytne. Ciężko poznać, czy ktoś jest naprawdę głuchoniemy, czy tylko udaje. Udawanie głuchoniemego jest dużo łatwiejsze od udawania paralityka na przykład, albo garbusa. Nic nie trzeba robić, to znaczy w sensie: udawać. Wystarczy tylko nie otwierać kłapaczki i patrzeć z wytrzeszczem, że niby nic nie rozumiem, że ani be ani me.

Nadgryzłem skrzydełko i na tackę posypała się pikantna panierka. Głuchoniemy wrócił tymczasem, stanął nade mną i popatrzył mi w oczy proszącym wzrokiem. Wskazałem gestem ręki na kartkę, którą mi pokazał, potem rozłożyłem bezradnym ruchem dłonie i pokiwałem przecząco głową.

- Nie rozumiem, co tu jest napisane. - powiedziałem. - Nie umiem czytać.

Chwila ciszy.

- Jak, to nie umie pan czytać? - zdziwił się głuchoniemy.

- Ups! - zaśmiałem się triumfalnie. - Wydał się pan, wcale nie jest pan głuchoniemy.

Mimo że nakryłem go na gorącym uczynku, facet wcale się nie zmieszał.

- Nieprawda! - odparł. - Jestem głuchoniemy. Nauczyłem się mówić mimo, że jestem głuchoniemy. Czytam z ruchu ust. Przeczytałem z ruchu pańskich warg, co pan powiedział. A pan zdradził się, że umie czytać. Gdyby nie umiał pan czytać, nie wiedziałby pan, że jetem głuchoniemy i nie mógłby mi zarzucić, że nie jestem głuchoniemy, że tylko udaję.

- Ha, ha, ha! - zaśmiałem się szyderczo. - Wcale pan nie umie czytać z ruchu warg. Wcale nie powiedziałem "nie rozumiem, co tu jest napisane". Ruszałem tylko bezgłośnie ustami, a kwestię "nie rozumiem, co tu jest napisane" odtworzyłem z dyktafonu, więc nie mógł pan wiedzieć, że powiedziałem "nie rozumiem, co tu jest napisane" rozpoznając tekst po ruchu moich ust. Usłyszał to pan po prostu z dyktafonu. Mogę panu to udowodnić. Mam tu dyktafon i nagranie, które panu przed chwilą puściłem. Wyciągnąłem z kieszeni mały dyktafon i podsunąłem go pod nos facetowi. Mogę je panu zaraz odtworzyć.

Chwila milczenia.

- Zawsze pan nosi przy sobie dyktafon z nagranym zdaniem "nie rozumiem co tu jest napisane", to nie jest normalne. To niewiarygodne!

- Zawsze - odparłem. Zabezpieczam się przed takimi jak pan, którzy chcą na pseudo kalectwo wyciągnąć ode mnie kasę.

- Ale to nie jest żaden dowód - zasapał głuchoniemy. - Mógł pan nagrać przed chwilą ten tekst, kiedy go pan do mnie mówił, a ja odczytywałem go z pańskich ust. Zresztą możemy się zaraz przekonać. Od kilku minut leci w tle muzyka disco, Modern Talking. Jeśli przygotował pan nagranie wcześniej, nie powinno być na nim w tle muzyki, albo jakaś inna powinna być. Jeśli jest Modern Talking, znaczy, że pan nagrał to przed chwilą...

Zarechotałem zwycięsko.

- Zdradził się pan ostatecznie! - powiedziałem. - Skąd pan może wiedzieć, że leci Modern Talking, skoro jest pan głuchoniemy?

Facet roześmiał się od ucha do ucha.

- Widzę ich wytęp na telebimie. Niech się pan odwróci. Blondyn i śniady. Ruszają do rytmu ustami i szczerzą bez przerwy zęby. Uśmiechają się. Wydedukowałem po prostu, że skoro widzę na telebimie zespół Modern Talking, to w tle musi być słychać muzykę, i że to jest piosenka Modern Talking.

- I twierdzi pan, że ta cała nasza rozmowa, to rozmowa z głuchym, że wszystko czyta pan z ruchu warg? - westchnąłem znacząco.

- Tak. - potwierdził głuchoniemy.

- A niby jak pan chce mi udowodnić, że na nagraniu na dyktafonie jest taka, czy siaka muzyka, albo nie ma żadnej, skoro jest pan głuchy jak pień?

- Może pan poprosić kogoś, na przykład tamtego pana, co pije pepsi-colę, już zjadł frytki, więc może odsłuchać nagranie i powiedzieć jaką tam słychać muzykę, ewentualnie stwierdzić, że nie ma żadnej muzyki. A ja odczytam z ruchu jego warg werdykt.

Podeszliśmy do stolika faceta siorbiącego pepsi przez słomkę i poprosiliśmy go o przesłuchanie nagrania z dyktafonu. Facet przyłożył dyktafon do ucha, zmarszczył czoło, słuchał przez długą chwilę. Pokiwał przecząco głową i rozłożył bezradnie ręce.

- Nie ma muzyki? - ucieszył się głuchoniemy i patrzył pytającym wzrokiem na faceta.

- Muzyka jest - odparł facet. - tylko nie wiem jaka. Nie znam się na muzyce.

Przewierciłem znaczącym spojrzeniem głuchoniemego.

- Nie przekonał mnie pan. - powiedziałem. - Według mnie nie jest pan wcale głuchoniemy. Udaje pan.

Fałszywy głuchoniemy wzruszył bezradnie ramionami i spuścił głowę. Zaszurał nerwowo podeszwami o wyglancowane lastriko. Pochylił się nade mną i wyszeptał do ucha.

- Jestem inwalidą. Amputowano mi nogę.

Popatrzyłem na niego zdumiony.

- No co pan! - obruszyłem się. - To już przesada. Grubymi nićmi szyte. Przecież widzę, że ma pan obie nogi.

- Ale miałem trzy! - obwieścił triumfalnie inwalida. - Mogę panu pokazać wypiskę ze szpitala i kikut po trzeciej nodze. Rozbiorę się tu teraz i pokażę panu kikut.

- Nie chcę oglądać żadnego kikuta! - powiedziałem.

- No to może wypiskę...

- Nie chcę oglądać żadnej wypiski.

- Nie wierzy mi pan?

- Nie wierzę.

Zamoczyłem frytkę w sosie orientalnym, zjadłem ją, zagryzłem skrzydełkiem, aż posypała się panierka. Popiłem pepsi-colą z plastikowego kubeczka.

- Panierka się panu posypała. - poinformował mnie fałszywy głuchoniemy inwalida.

- Widzę.

Facet dalej stał nade mną i patrzył mi z niemym wyrzutem w tackę.

- Jestem upośledzony umysłowo. - Powiedział.

Zaśmiałem się.

- Wcale nie jest pan upośledzony umysłowo. - powiedziałem. - Gdyby był pan upośledzony, nie wymyślałby pan tych wszystkich historii, tylko po to, aby naciągnąć mnie na kasę.

- Nieprawda! - powiedział. - Gdybym nie był upośledzony umysłowo, a przynajmniej opóźniony w rozwoju, to wymyśliłbym taką historię, która przekonałaby pana, że warto dać datek na głuchoniemego inwalidę...

Podrapałem się po głowie i sięgnąłem do kieszeni.

- No dobra. - powiedziałem. - Przekonał mnie pan.

- Ach! Dziękuję panu serdecznie. - ucieszył się głuchoniemy.

- Przekonał mnie pan ostatecznie, że nie jest pan upośledzony umysłowo. Uwierzyłem w pańską historię o pana głuchocie i inwalidztwie.

- Czyli dostanę datek dla głuchoniemego?

- Nie.

- Dlaczego?

- Bo nie jest pan głuchoniemy. Uwierzyłem w historię o głuchocie. Ale to nie znaczy, że to prawda. Po prostu okłamał mnie pan. Okłamał mnie pan skutecznie, a to świadczy, że nie jest pan opóźniony umysłowo.

Patrzyliśmy przez chwilę na siebie i milczeliśmy.

- Kurwa była twoja jebana mać! - powiedział głuchoniemy i wreszcie sobie poszedł.

 

Z telebimu suszyli zęby Dieter Bohlen i Thomas Anders. Ruszali ustami w rytm dyskotekowego przeboju.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 11

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (13)

  • Freya 15.12.2018
    "- Nie rozumiem, co tu jest napisane. - powiedziałem." - bez kropki po - napisane
    "nie wiedziałby pan, że jetem głuchoniemy" - jestem
    "- Widzę ich wytęp na telebimie." - występ
    "- Tak. - potwierdził głuchoniemy." - bez kropy po - tak
    "- Muzyka jest - odparł facet. - tylko nie wiem jaka." - dużą literą - tylko, skoro po kropku
    "- Nie przekonał mnie pan. - powiedziałem." - kurwa... bez kropki po - pan
    "- Panierka się panu posypała. - poinformował mnie fałszywy" - znowu kropa
    "- Jestem upośledzony umysłowo. - wykonał ostatnią próbę." - tutaj dopuszczalne małą, ale bez tej jebanej kropki
    "- Wcale nie jest pan upośledzony umysłowo. - powiedziałem." - sensol, znowu kropka - miałem o tobie lepsze mniemanie :)
    "- No dobra. - powiedziałem. - Przekonał" - jejku...
    "- Ach! Dziękuję panu serdecznie. - ucieszył się głuchoniemy." - no kurwa, ale bez tej jebanej kropki
    Eee... zakończenie wyśmienite, bo te głupy są podobno ulubieńcami Magdy, chociaż wiadomo, że poniekąd jednak disco polo jest jej żywiołem - pewnie zapomniała o tym na krótką chwilę :)

    "coś ma" :) Pzdr
  • sensol 15.12.2018
    o kurde ile błędów. dzięki poprawię
  • Aisak 16.12.2018
    O, kurde.
    Taka przepychanka, to nie dla mnie.
    Od razu dałabym dwa zeta, żeby spadał.

    Masz niektóre teksty, które idealnie, by się nadawały dla studentów reżyserii, na krótkometrażowe filmiki.
    Ten byłby genialny.
    I np Frycz, jako klient, a Więckiewicz głucholec xD
  • Nuncjusz 16.12.2018
    Pamiętam to z diga :) zajebiste
  • Angela 16.12.2018
    Jak dla mnie zanadto pokręcone.
  • AnonimS 16.12.2018
    Fakt pokrecone. Dyskusja na pograniczu absurdu. Co do błędow, uprzedzono mnie. Zrobiła to Freya. Dałbym pięć za pomysł ale zbyt dużo błędów. Cztery. Czy ktoś mnie oświeci jak tu można poprawiać tekst? Pozdrawiam
  • sensol 16.12.2018
    domyśl się. jak się nie domyślisz, to znaczy... nie nie będę pisał :)
  • Freya 16.12.2018
    niezłe :)
  • Canulas 16.12.2018
    Nie wiem na ile takie rzecz są dla Ciebie istotne, ale profilaktycznie.

    "Mimo, że nakryłem go na gorącym uczynku, facet wcale się nie zmieszał.
    - Nieprawda! - odparł. - Jestem głuchoniemy. Nauczyłem się mówić mimo, że jestem głuchoniemy." - mimo że nie rozdzielamy.

    aaa, ok, rzuciłem okiem, że Freya wypunktował i jeszcze nie poprawione, to nie będę dwa razy.

    Tekst zakręcony i bardzo na plus.
  • Anonim 16.12.2018
    Ja już nic nie wiem. Bo rozbawiłeś mnie, do rozpuku! To powinno być w dziale "śmieszne". Zakręcone, zakombinowane, a przy tym zaje...cie poprawiające humor! Masz piątkę!
    Natomiast powinieneś nieco poprawić formę. Ciut za dużo zaimków, trochę interpunkcja szwankowała (ale nie za bardzo) i to, co zauważyła Freya.
    Jeszcze do Ciebie zajrzę. Ale nie obiecuję być tak łaskawym.

    Pozdrawiam.
  • pocztapolska 31.12.2018
    fajna prosta historia, biere! w podwójnej panierce.
  • stefanklakson 31.12.2018
    Bardzo fajne są Twoje opowiadanka, czuję się trochę, jakbym czytał Topora. Było bardzo zabawnie momentami. Pozdrawiam, Stefan.
  • kalaallisut 04.01.2019
    Ekstra! Kurcze ale mnie wkurzyłeś, przypomniałeś mi sceny naiwności raz jak dałam parę złoty Rumunowi pod kościołem i głuchoniemego na skrzyżowaniu z obrazem SW Krzysztofa, miałam otwarte szyby w aucie-brak klimy w aucie, później mi zabrał tą poświęconą kartkę za to że nie dałam kasy... aż mi się zrodził potem pomysł żeby zrobić to samo tylko nie udawać i dawać kierowcom na szczęście i dobrą podróż za darmo. Hmm pewnie bym coś dostała za upośledzenie... ;)))

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania